Kwietnia 25 2024 10:00:33
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


Przypis


Przypis LD do „Modlitwy za Adama Mickiewicza” objaśniający potrzebę takowej.

Życie i twórczość Adama Mickiewicza w okresie 1830-1845
(kilka wybranych fragmentów pochodzących z bardzo różnych źródeł)

___________


Janusz Uhma w odbrązowionym życiorysie Adama Mickiewicza zawartym we Wstępie do nowatorskiego i najobszerniejszego na polskim rynku (według internetowej noty wydawniczej www.members.chello.pl) wydania „Pana Tadeusza” w serii Narodowa Biblioteka Arcydzieł wrocławskiego wydawnictwa „Siedmioróg” pisze między innymi:

[...] W grudniu 1830 roku w Rzymie Mickiewicz otrzymuje informację o wybuchu powstania listopadowego. Tu następuje jeden z najbardziej tajemniczych momentów w życiu Mickiewicza. Wydawałoby się, że na taką wiadomość powinien natychmiast wyruszyć do Polski. Tymczasem dopiero pod koniec kwietnia 1831 roku decyduje się opuścić Rzym. W sierpniu przez Paryż, Drezno dociera do Wielkopolski i podejmuje nieudaną próbę przekroczenia granicy prusko-rosyjskiej. W tym samym czasie powstanie dogorywa. 8 września pada Warszawa, o czym Wielkopolanie dowiadują się dwa dni później. Nie ma już po co przedzierać się do Królestwa Polskiego.

Bardzo różnie tłumaczona jest ta opieszałość Mickiewicza w dołączeniu do walczących rodaków. Powody opóźnień, które się podaje, są co najmniej niewystarczające (brak funduszy, oczekiwanie na statek). Prawda, jak zawsze, jest dużo prostsza i brzmi nieprzyjemnie - że poeta zwyczajnie nie chciał wziąć udziału w powstaniu.

I chwała mu za to! Jakież zyski wynikłyby z jego obecności w Warszawie? Propagandowo ogromne - to pewne. Ale propaganda, choć ważna, wojen nie wygrywa. Co by się natomiast stało, gdyby poległ lub dostał się do niewoli? W Wielkopolsce Mickiewicz pozostanie do marca 1832 roku. Ten czas to jedyne jego spotkanie z Polską (w naszym rozumieniu). Przez te siedem miesięcy zanurzy się w polskości w czystej polskiej mowie, obyczaju, historii, nawet kuchni. Ugaszczany i fetowany, kochany przez uroczą i inteligentną kapitanową Konstancję Łubieńską przeżyłby kolejny piękny okres w swoim życiu, gdyby nie świadomość klęski narodowej i zapewne wyrzuty sumienia, iż w owej klęsce nie uczestniczył.

Opuszcza gościnną Wielkopolskę i przenosi się do Drezna, które staje się pierwszym ośrodkiem popowstaniowej emigracji. Tu, według słów poety: „nad jego głową otwiera się bania z poezją”. Ponoć stało się to 25 marca podczas mszy świętej. Mickiewicz zaczyna pisać III część „Dziadów”. Tworzy w niespotykanym natężeniu, całymi dniami nie odrywa się od pracy i 29 kwietnia 1832 roku może zanotować: "Skończyłem przepisywać".

Książka ukazuje się jesienią 1832 roku w Paryżu, niemal równocześnie z „Księgami pielgrzymstwa i narodu polskiego”. Dzieła te, ogłoszone pośród emigracyjnych „potępieńczych swarów”, przynoszą Mickiewiczowi pozycję wieszcza moralnego przewodnika narodu, której nic już nie będzie w stanie mu odebrać. Skazują go także na los emigranta, szczególnie znienawidzonego przez carski reżim. Droga powrotu do domu zostaje ostatecznie zamknięta.

Przez prawie cały czas pobytu na obczyźnie poeta aktywnie uczestniczy w działaniach emigracji, szybko jednak zbrzydnie mu atmosfera polskiego piekła. Przejmująco napisze o tym w Epilogu do „Pana Tadeusza”. Praca nad tym dziełem, którego zamysł narodził się jeszcze w Wielkopolsce, przerwana koniecznością ukończenia przekładu „Giaura” i doglądaniem umierającego przyjaciela, Stefana Garczyńskiego, stanowi ucieczkę od aktualnych problemów. Rozpoczęty przed grudniem 1832 roku „Pan Tadeusz” zostaje ukończony 14 lutego 1834 roku i cztery miesiące później ukazuje się drukiem.

Równocześnie zachodzą wydarzenia, które zadecydują o dalszych prywatnych losach Mickiewicza. Pod koniec 1833 roku poeta dowiaduje się o nieudanym narzeczeństwie Celiny Szymanowskiej, znajomej z okresu rosyjskiego. Wyraża gotowość poślubienia jej, choć ostatni raz widzieli się 4 lata wcześniej, a panna miała wówczas 17 lat. W czerwcu 1834 roku Celina przyjeżdża do Paryża i 22 lipca odbywa się ślub państwa Mickiewiczów. Ten nagły mariaż stał się szokiem dla emigracji i do dziś zdumiewa badaczy.

Decyzja o założeniu rodziny nijak się miała do stanu materialnego poety, dlatego pierwsze lata małżeństwa zatruje bieda. Adam pisze coraz mniej dzieł literackich, zajmuje się historią Polski, pracuje nad „Historią przyszłości”. W 1836 rokuw VIII tomie „Poezji” ogłasza „Zdania i uwagi” zbiór 121 króciutkich utworów, wynikłych z lektury pism mistycznych.

Poprawę sytuacji materialnej przynosi objęcie przez Mickiewicza katedry literatury łacińskiej w Akademii Lozańskiej. Jednak niedługo przed wyjazdem do Szwajcarii po raz pierwszy ujawni się choroba psychiczna jego żony, co staje się źródłem nowych cierpień rodzinnych. W Lozannie Mickiewiczowie przebywają w roku szkolnym 1839/1840. Jest to o tyle ważne, że wówczas powstaną jedne z ostatnich wierszy Adama, tzw. Liryki lozańskie.

W 1840 roku wraca do Paryża, w związku z otrzymaniem nominacji profesorskiej na nowo utworzoną katedrę języka i literatur słowiańskich w College de France. W listopadzie 1840 roku rozpoczyna wykłady, znakomicie przyjęte przez Francuzów, cieszące się ogromnym i stale rosnącym powodzeniem. Reakcja emigrantów jest charakterystyczna dla tego środowiska obok pochwał pojawiają się zarzuty, wręcz obelgi. Na ile dotkliwe były te ataki, trudno powiedzieć. Faktem pozostaje, że po pierwszym semestrze Mickiewicz składa wniosek o obywatelstwo francuskie, które pozwalało ubiegać się o tytuł profesora zwyczajnego. Do kłopotów z rodakami dołączają problemy z żoną, która cierpi na nawroty choroby. W lipcu po szczególnie silnym ataku szału zostaje umieszczona w Domu Zdrowia.

Następnego dnia, 30 lipca 1841 roku odwiedza Mickiewicza Andrzej Towiański, nieznany przybysz z Litwy, prorok, którego nikt nie słucha. Po tej wizycie poeta staje się wyznawcą Mistrza Andrzeja. Po tygodniu odbiera żonę z zakładu. Celina zgodnie z obietnicą Towiańskiego powraca do zdrowia. Równolegle trwa głoszenie Sprawy Bożej (tak nazwał swą naukę Towiański) wśród emigracji. Choć pojawią się kolejni wyznawcy (m.in. Słowacki), dużo liczniejsi będą przeciwnicy. Mickiewiczowi to nie przeszkadza. Duchem towianizmu nasyca swe wykłady, staje się głównym zaufanym Mistrza.

W maju 1842 roku powstaje Koło Sprawy Bożej, w którym poeta - w wyniku wydalenia Towiańskiego przez władze Francji - rychło obejmie przewodnictwo. Jego wykłady w College de France staną się tak wyraźną propagandą sekty, że w maju 1844 roku Mickiewicz zostanie skierowany na przymusowy urlop (będzie na nim do 1852 roku). W tym samym czasie działalność sekty staje się coraz bardziej szkodliwa. W sierpniu 1844 roku Towiański napisze, a poeta przetłumaczy wiernopoddańcze pismo do cara Mikołaja I. Doprowadza to do wrzenia w Kole. Po dwóch latach sporów, intryg, wzajemnych oskarżeń dochodzi do rozłamu. Spośród towiańczyków wyłania się odrębna grupa Mickiewiczowska. [...]

___________


W periodyku „Jak być człowiekiem” wrocławskiej Parafii św. Elżbiety – wersja elektroniczna www.elzbieta.org - autor[ka] Anna w artykule „Adam Mickiewicz” (nr 44/16 z 2001 r.) opisuje ten sam okres życia i twórczości Adama Mickiewicza następująco:

[...] 26 maja 1829 roku [Adam Mickiewicz – przyp.LD] rozpoczyna podróż po Europie. W grudniu 1830 roku dociera do Rzymu wiadomość o wybuchu powstania listopadowego w Warszawie. Poeta pragnął wziąć udział w powstaniu, ale z niewyjaśnionych przyczyn opuścił Rzym dopiero w kwietniu 1831 roku. Udał się do Paryża, a stamtąd na początku sierpnia przybył do Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Podjął tu nieudane próby przedostania się do Królestwa Polskiego. Wyrzuty sumienia wywołane zaniedbaniem obowiązku patriotycznego będą nękały poetę do końca życia. Wzbudzą pragnienia naprawienia błędu i będą motywowały go do aktywności, na razie twórczej. Pisał o Dziadach części III: „to dziełko uważam za kontynuację wojny, którą teraz, kiedy miecze schowane, dalej trzeba piórami prowadzić” (Łubieński). Mimo to okres pobytu w Poznańskiem był dla Mickiewicza niezwykle cenny. Wszak tutaj po raz ostatni mógł nasycić się polskością - podziwiać rodzimą przyrodę, słuchać polskiej mowy.

Od wyjazdu do Paryża w 1832 roku rozpoczyna się okres życia emigracyjnego. W lipcu 1833 roku ożenił się z Celiną Szymanowską. Decyzja opierała się raczej na wskazaniach rozumu niż serca. Dla poety zmęczonego emigracją, bolesną historią, uciekającą młodością małżeństwo wydawało się ostoją i twierdzą. Pozorną, jak się okaże. Aby zapewnić byt rodzinie, Mickiewicz objął stanowisko profesora literatury łacińskiej w Akademii Lozańskiej. Wkrótce jednak pani Celina zaczęła zapadać na ataki choroby umysłowej. Sytuacja polityczna nie daje nadziei na szybki powrót do ojczyzny. Nie mogąc sobie poradzić z coraz to nowymi komplikacjami, ucieka Mickiewicz w mistykę, co ułatwia ogromna wrażliwość religijna.

W 1840 roku zostaje utworzona katedra literatur słowiańskich w College de France. Wykłady zaproponowano Mickiewiczowi. Przyjął propozycję, kierując się względami patriotycznymi. W swoich wykładach poruszał sprawę stosunków polsko-rosyjskich, podkreślał rolę Francji w świecie, ale przede wszystkim wyrażał wiarę w misję Słowian - misję odrodzenia świata. Z czasem coraz częściej wykłady poruszały sprawy aktualnej polityki i przedstawiały ideologię Towiańskiego, co ostatecznie skończyło się odebraniem poecie katedry.

Andrzej Towiański był tym, który całkowicie zmienił życie Adama. Przybył z Litwy do Paryża w 1840 roku, próbując pozyskać zwolenników swojej nauki. Głosił nadejście nowej epoki, a wraz z nią odrodzenie Polski i powrót emigrantów do ojczyzny. Siebie uważał za namiestnika Chrystusowego na ziemi. 30 lipca 1841 roku złożył niezapowiedzianą wizytę Adamowi Mickiewiczowi. Wysłuchawszy opowieści o chorobie żony, Towiański postawił diagnozę i zapowiedział jej powrót do zdrowia. I rzeczywiście, nigdy później nie miała już ataków choroby. Po tygodniu dyskusji i rozwiewania wątpliwości Mickiewicz entuzjastycznie przyjmuje naukę Towiańskiego. Poeta zawsze potrzebował wiary - w Boga, w Napoleona, w wyzwolenie ojczyzny. Teraz także wiara była tym, co dawało mu chęć do życia. Mówił Januszkiewiczowi: „przynoszę ci radosną nowinę: nasze cierpienia i kraju rychło się kończą: za niedługo nastąpi nowe odkupienie świata”.
Tak zaczynał się niszczący wpływ towianizmu na życie Mickiewicza. Porzuca twórczość, wykłady traktuje jako sposobność propagowania swojej ideologii, jako możliwość zrealizowania przez słowo tak upragnionego czynu. Często przygotowywał się do wykładów kilkugodzinnym skupieniem i modlitwą. Zaniepokojone władze odsunęły go od wykonywanej funkcji. Staje się coraz bardziej radykalny i zbuntowany. [...]

___________


Święty Józef Sebastian Pelczar (1842-1924) - biskup przemyski O.Ł., beatyfikowany 02.06.1991 r. w Rzeszowie, kanonizowany 18.05.2003 r. w Rzymie – w swoim opracowaniu teologicznym „Obrona religii katolickiej”, tom I, „Jak wielkim skarbem jest religia katolicka i dlaczego ta religia ma dzisiaj tylu przeciwników” (drugie przejrzane i pomnożone wydanie, Przemyśl 1920) na stronach 323-342 tak pisze o towianizmie i związkach Mickiewicza z tym zboczeniem pseudomistycyzmu:

[...] Twórcą towianizmu był Andrzej Towiański, szlachcic litewski, ur. 1 stycznia r. 1799 w Autoszwińcach niedaleko Wilna, zmarły 13 maja r. 1878 w Zurychu. Od pobożnej matki nabrał on wcześnie uczuć religijnych, ale nie ustrzegł się porywów ambicji; marzył bowiem o tym, by zostać większym i sławniejszym od Napoleona, dla którego, jak niemniej dla Kościuszki i dla cara Aleksandra I, miał cześć niezwykłą. Jako uczeń gimnazjum i uniwersytetu wileńskiego oddawał się chętnie modlitwie i marzeniom egzaltowanej wyobraźni; a wtenczas zdawało się mu, że słyszy głosy wewnętrzne, odbiera objawienia i rozmawia z duchami. Bez wątpienia udzielił się mu prąd pseudomistycyzmu, zwanego San Martinizmem, za Aleksandra I w Rosji modnego; a znać także u niego wpływy Swedenborgianizmu, wolnomularstwa, magnetyzmu i słowianofilstwa. Ulubioną jego lekturą było Pismo św., wówczas przez protestanckie Towarzystwo Biblijne i na Litwie rozszerzane, jako też Tomasza a Kempis "O naśladowaniu Chrystusa Pana"; z drugiej strony wiara jego osłabła, bo gorszyli go niektórzy księża, nieżyjący według nauki Chrystusa, z czego wysnuł wniosek, że Kościół katolicki potrzebuje odrodzenia i że to odrodzenie może wyjść od kogoś, co stoi poza Kościołem.

Co do sprawy narodowej, powstanie listopadowe Towiański jawnie ganił, a ciężkie klęski i prześladowania przedstawiał jako karę Bożą za sprzeniewierzenie się narodu danej mu od Boga misji.

W r. 1830 ożenił się z Karoliną Maksówną, skłonną również do wizji niby mistycznych; poczym opuściwszy Wilno, gdzie od r. 1818 był urzędnikiem sądowym, zamieszkał w majątku rodzinnym, by oddać się gospodarstwu i zarazem pracy nad umoralnieniem ludu, dla którego rzeczywiście wiele zrobił dobrego. Rozczytując się w Apokalipsie św. Jana, wmówił w siebie, i w garstkę zwolenników swoich, mianowicie w Ferdynanda Gutta i Wincentego Wańkowicza, że przyszedł czas, w którym ma dokonać misji od Boga danej i wystąpić jako reformator nie tylko narodu swego, ale całej ludzkości, czyli jako on sam mówił, że już jest pora "realizacji Słowa".

W tym duchu podjął w r. 1832 podróż do Petersburga, w r. 1835 do Drezna, w r. 1837 na stałe zagranicę, gdzie z wielkim pietyzmem zwiedził pola bitew napoleońskich, a do Paryża przybył właśnie w tym czasie, kiedy tam sprowadzono z wyspy św. Heleny kości ubóstwianego przez niego cesarza. Chcąc propagandę swoją poprzeć powagą jakiegoś głośnego męża, zwrócił się najpierw do arcybiskupa Dunina w Poznaniu, następnie do jenerała Skrzyneckiego w Brukseli. Arcybiskup nie chciał słuchać dłużej jego wywodów o wędrówce dusz, Skrzynecki zaś zdawał się z początku wierzyć „mistrzowi”, którego poznał w Dreźnie i od którego otrzymał w darze pismo pt. "Biesiada", jakby nową ewangelię; ale gdy się dowiedział, że Towiański od lat 20 nie spowiadał się, i gdy nie mógł go namówić do spowiedzi, zerwał wszelkie z nim stosunki.

Tedy Towiański postanowił zarzucić swe sidła na Adama Mickiewicza, którego wszystkie stosunki znał dobrze z opowiadań A. E. Odyńca i szwagra swojego Dr. Gutta. Wiedział mianowicie, że nasz wieszcz miał szlachetne serce i wiele uczucia religijnego, ale też wielką skłonność do mistycyzmu, wyczerpniętą z czytania pism Saint Martina, – że już od r. 1833 starał się wraz z Jańskim, Platerem, Koźmianem, Witwickim, Kajsiewiczem, Semenenką, i innymi o podniesienie ducha religijnego u emigrantów, – że nadto wskutek zmęczenia wykładami w College de France, tęsknoty za ojczyzną, umysłowej choroby swej żony, jakiej po każdym połogu dostawała, i przykrego niedostatku znajdował się w stanie duchowej depresji. Otóż Towiański nagłym uleczeniem żony Mickiewicza, dokonanym za pomocą sugestii, wynoszeniem go pod niebiosa jako "mistrza słowa" i "proroka serca", a szczególnie obietnicą wskrzeszenia i odrodzenia Polski, tak opanował umysł autora "Dziadów" i "Ksiąg narodu i pielgrzymstwa polskiego", że tenże stał się zapalonym jego poplecznikiem. Ale też odtąd natchnienie wieszcze ustało i lutnia poety zamilkła. Pozyskawszy nadto dwóch przyjaciół Mickiewicza: Antoniego Góreckiego i Izydora Sobańskiego, mógł Towiański poświęcić tych trzech na apostołów „sprawy Bożej” i ogłosić, że 7 sierpnia 1841 o godzinie 10 rano „początek tej sprawy zrobiony został”.

Po rekolekcjach „świeckich”, odprawionych z Mickiewiczem w letnim jego mieszkaniu, wypowiedział Towiański w katedrze Notre Dame 27 września 1841, po odśpiewaniu Veni Creator i po Mszy, w której wraz z Mickiewiczem przyjął Komunię św., do dwustu przeszło emigrantów dłuższą przemowę, a w niej te słowa: „Przychodzę uwiadomić was, że wkrótce wszystkie nasze cierpienia ustaną, wszystkie cierpienia ludzkości z przemocy i siły materialnej pochodzące przeminą; ewangelia obejmie w całej rozciągłości swe panowanie, zajaśnieje nie w słowach i formach, ale w sercach wszystkich i ludy wolnością pocieszone będą”. Kiedy arcybiskup paryski Dionizy Affre wzbronił Towiańskiemu publicznych występów w kościołach, miewał on konferencje niedzielne, najprzód w mieszkaniu Mickiewicza, później zaś w domu własnym, w Nanterre, na które przychodził, kto chciał. Mickiewicz przejął się mocno wiarą "w mesjańskie posłannictwo Polski" i propagował tę ideę czy to z katedry w College de France, czy w osobnych książkach (L'église officielle et le Messianisme, – L'église et le Messie). Jego wymowie i powadze udało się zebrać pewną liczbą adeptów i utworzyć tzw. „koło”, którego członkowie po wysłuchaniu górnolotnych mów Mickiewicza, jakby arcykapłana, żarliwie się modlili o pomyślność "sprawy Bożej", a nawet przed sobą się spowiadali. Opowiada Z. S. Feliński w broszurze "Trzej wieszczowie wobec Kościoła", że Antoni Górecki, opuściwszy mistrza, zaprowadził w swoim kole nową liturgię, która na tym polegała, że ubogich emigrantów zapraszał na obiady, a na końcu, po obroku duchownym, powtarzał słowa konsekracji nad chlebem i rozdawał go klęczącym wyznawcom swoim, po czym to samo czynił z winem.

Za Mickiewiczem poszedł Juliusz Słowacki, autor „Króla-Ducha”, ale później zerwał z osobą mistrza. Natomiast Zygmunt Krasiński stronił zawsze od Towiańskiego, którego nazywał tylko „magiem i magnetyzerem potężnym”, acz w jego poezjach spotykamy się z niektórymi ideami towianizmu. Obietnicą rychłego wskrzeszenia Polski zjednał sobie Towiański pewną liczbę zwolenników, którzy według słów ks. Kajsiewicza, przyjęli „sprawę Bożą” „w dobrej wierze, nic prawie o nowych dogmatach nie wiedząc”. Towiański zapędzał ich tylko do modlitwy i do „wyrabiania ducha”; w tym względzie wielu przypomniało sobie, że jest Bóg i że mają duszę, ale to wszystko gorączkowo, konwulsyjnie, chorobliwie. [...]

___________


Lucjan Siemieński w wielokrotnie cytowanym w innych przypisach „Żywocie Franciszka Morawskiego” (DZIEŁA LUCYANA SIEMIEŃSKIEGO - „Portrety literackie” - Tom IV - Warszawa 1881) w rozdziale XII na stronach 109-113 pisze:

[...] Nie ma prawie jednego listu w zbiorze wzmiankowanych korrespondencyj, aby Morawski nie wyrzekł jakiego słowa o książkach, które czytał, czy to w obcym, czy ojczystym języku. Zdania jego, acz ogólne, bo w szczegółowe nie wdaje się rozbiory, pisząc pobieżnie – mają przecież wiele trafności; w kilku słowach streszczona jest wartość dzieła i pokazuje wytrawnego znawcę. Z listów jego możnaby ułożyć kronikę krytyczną dzieł wychodzących przez ciąg lat trzydziestu; jednak w tej korrespondencyi, jaka mi służy do niniejszej monografii, nie spotkałem się z ocenieniem tak wysokich utworów, jak: Marya Malczewskiego, Niebozka Komedya, Irydyon, poezje Bohdana Zaleskiego, Słowackiego Beniowski, i wiele innych. Zdaje się, że pisząc do przyjaciół będących mieszkańcami Królestwa, unikał mówienia o dziełach srodze zakazanych, zostawiając sobie wolność pomówienia o nich za widzeniem się. Wszakże w listach do osób mieszkających w Poznańskiem, osobliwie do krewnych swoich, rozpisywał się szeroko o niektórych dziełach pochodzących z emigracyi. I tak w r. 1845 pisał do jednego z nich o prelekcyach Mickiewicza list następującej treści:

„Odsyłam ci czwartoletni kurs Mickiewicza. Szkoda, że przy takiej genialności tyle dziwolągów. Nie myśli, ale jakieś nawały z hukiem i gromem przepędził mi przez głowę. Nie jestem zdania powszechnie głoszonego, że autor cierpi pomieszanie. Jest pewny związek w wywodach jego, często trafność, głębokość i wyższość sięgania, choć jądro fałszu wśród złotych nici osnucia widoczne. Tułają się, plączą pomysły, a taki nieporządek w szykowaniu, taka pycha, żądza twórczości i lekkość wyrokowania, najświętsze zabijająca rzeczy, że nie wiedzieć jak to nazwać, z czem porównać i co z tego wyciągnąć. Wyraźnie nie chciał pomnieć, co kościół przez 1800 lat zdziałał, nie chciał wiedzieć, że kościół ten jest na ziemi, i ludzie w nim rządzą; żąda od niego niepodobnych rzeczy, intuicyi, cudów ciągłych, które tylko sam Bóg przez ten kościół czynić może, i kiedy mu się podoba. Nie umiał dojrzeć, że istnienie tego kościoła nigdy w dogmatach niezmiennego i wszystko w końcu zwalczającego, ciągłym jest cudem. Chciałby on wlać w kościół tę dumę, która jego samego rozżarza, a gdy to niepodobna, chciałby w skutku tej dumy sam zostać twórcą tego kościoła. Mógł on słabszą jego stronę w ziemskiej części z pokorą, chęcią podwyższenia, ugodnienia kościoła, na jaw wystawić, ducha członków jego wzbić wyżej, letniość wiary kapłanom wyrzucić. Czyniono to już przed nim; lecz właśnie że czyniono, nie chciał cudzej sławy powtarzać, chciał być twórcą swej własnej. Kościół nazywa urzędowym i niby na śmiech i wzgardę wystawia go, a przecież ten sam Chrystus, którego on nauki broni tak gorąco, powiedział kościołowi, że Duch jego zawsze z nim będzie! Jakże to zgodzić tę nieomylność słów bozkich z kościołem, co tylko jest urzędowym?

„Ze smutkiem, rozdarciem duszy, czytałem tę aberacyę tak potężnego umysłu, zapłakałem sercem, że takie obelgi z ust polskich wyszły, ale położywszy wreszcie książkę odczytaną, poznałem po krótkim namyśle wątłość tej budowy nowo-babelskiej; poznałem, że to nie bramy piekielne wzruszyły się ze swych posad, ale gwoździk tylko jeden z nich wypadł i tocząc się po brukach szatańskich, tyle hałasu narobił. Dla tego tylko ta część jego prelekcyj stała się tak głośną, że jest śmiałą aż do zuchwałości, poetyczną w wyrażeniach i dziełem Mickiewicza.

„Powiedziałem z początku listu, że nie dostał pomieszania, ale podług mojej intuicyi dostanie go niezawodnie. Wszedł do emigracyi, do której nie miał prawa, bo się nie bił za ojczyznę, piosnki nawet jednej dla niej w czasach boju nie zanócił, - a teraz nie tylko z kościoła, ale z rzymsko-katolickiej Polski, z rozsądku nawet wyemigrował.”

Zabolało serce generała na to odstępstwo, i nie złorzecząc autorowi, wzniósł się do wyższego uczucia i taką za nim napisał modlitwę: [tu Siemieński przytacza w całości utwór Morawskiego „Modlitwa za Adama Mickiewicza” – przyp. i skrót LD]. Piękny ten wiersz był drukowany w Przeglądzie Poznańskim. Autor, jak tyle innych swoich, nieraz bardzo cennych utworów, rzucił go mimojazdem na końcu listu z zastrzeżeniem: „Te wierszydła tylko dla ciebie, organisty i dla mnie.” Odświeżając go czytelnikom, czynię to w intencyi, żeby odsłonić nową stronę jego duszy, która w cichości zanosiła modły za nawrócenie wieszcza, uważając to za skuteczniejszy środek niż otwartą polemikę, któryby może zajątrzyła tylko, a nie naprawiła skrzywionej dążności. Mąż gorącej wiary wolał ufać modlitwie niż argumentom, które choćby najgruntowniejsze, w pewnych chwilach zawrotu, nikogo przekonać nie zdołają. [...]

____________________
Dla www.klasaa.net
z przeogromnej ilości
materiałów źródłowych
wybrał: Leonard Dwornik


Nieco inny przypis o przypisywanym Mickiewiczowi tytule wieszcza

Mickiewicz w Wielkopolsce (i w gminie Krzemieniewo)




WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.01 6,238,887 Unikalnych wizyt