Mowa żałobna
powiedziana na pogrzebie
ś.p. Jadwigi z Modlibowskich Rychłowskiej
dnia 1-go lutego 1911 roku
w kościele parafialnym w Oporowie
przez ks. Kinowskiego
„Niewiastę mężną któż znajdzie? Daleko i od ostatecznych granic cena jej, ufa w niej serce męża jej, odda mu dobrem po wszystkie dni żywota swojego”.
Omylna jest wdzięczność i marna jest piękność, niewiasta bojąca się Boga, ta będzie chwalona. Niech ją chwalą w bramach uczynki jej”.
Przypow. 31.
Żałobna Rodzino – Kochani Słuchacze!
Tak się pyta natchniony autor ksiąg Przypowieści: Niewiastę mężną któż znajdzie? Więc mało kto taką niewistę znaleźć może, więc mało jest takich niewiast. Ach, bo niewiasta mężna miła jest Bogu i ludziom, uszczęśliwia ona męża, który w niej ufność swą położył, dzieci jej powstają i szcęśliwą ją mienią, jest ona pracowitą, czynną, krząta się i dogląda porządku wszędzie, przysparza rodzinie swej dobytku i sławy u ludzi, rękę swą otwiera ubogiemu, a dłoń swą ściąga ku niedostatecznemu, a przedewszystkiem chodzi ona po ścieżkach Pańskich, nie patrząc na to, czy cierniem, czy różami są one usłane, usta swe bowiem otwiera „mądrości, a zakon miłosierdzia na języku jej”.
Niewiasta mężna, jak nam ją Duch św. Przedstawia, uczy nas słowem i przykładem, że omylną jest wdzięczność i marną piękność; niewiasta tylko bojąca się Boga, ta będzie chwalona.
Do takich osób, do takich niewiast wybranych zaliczyć można śmiało tę, której śmiertelnym szczątkom oddajemy dzisiejszą posługę. Całe jej życie poświęcone było rodzinie, mężowi, dzieciom, wnukom, czeladzce, ale na pierwszym miejscu poświęcone było Bogu. Rozkwitłacałym szeregiem cnót cichych, ukrytych przed światem, a miłą wonią tych cnót uprzyjemniała życie wsystkim, któzy się do niej zbliżali.
Życie chrześcianina to ciągła walka z namiętnościami, walka o uszlachetnienie serca, o udoskonalenie woli, o upodobnienie się do pierwowzoru wszelkiej doskonałości, Pana naszego Jezusa Chrystusa. To praca nieustanna na polu obowiązków w zakresie posłannictwa swego, to nieraz ból ciężki, gdy chodzi o przełamanie własnej woli, upodobań i skłonności popychających nas do egoizmu, to życie ciągłej ofiary, bezgranicznego poświęcenia, dźwiganie krzyą na każdy dzień za Chrystusem, to wreszcie harmonia woli naszej z wolą mistrza dusz, Boskiego Zbawiciela.
Ś.p. Jadwiga Rychłowska urodziła się roku 1830 w Golince z rodziców Józefa i Kunegundy Modlibowskich. Otrzymawszy bardzo pobożne i staranne wychowanie i odpowiednie ukształcenie umysłowe, pojęła zawczasu idee życia chrześciańskiego, ukochała je, wprowadziła w czyn, a to nie połowicznie, ale z całym zapałem gorącej swej duszy, z całą energią szlachetnej swe woli, a wspierają się na łasce Bożej, czerpałą w tem źródle stałość i moc, i przez to każda chwila jej życia nacechowaną była chrześciańskiem bojowaniem, a w ciągłym boju wyrabiało się i wzrastało męstwo, które stało się wybitną cechą jej charakteru, aureolą opromieniającą jej życie, cierpienia i zgon.
Gdy wstąpiła w związki małżeńskie z ś.p. Walerym Rychłowskim, dziedzicem dóbr drobnińskich, wtedy z właściwą sobie bystrością umysłu i gorącem sercem objęła zadanie niewiasty chrześciańskiej w posłannictwie małżonki, matki i pani domu. Jak anioł opiekuńczy cicho a skutecznie, słodko a mężnie szła obok męża przez długie pół wieku przeszło. Cała oddana sercem i wolą mężowi, zajęta jego szczęściem i upodobaniem, dzieląc troski, współdźwigając trud codziennego życia, oddała mu dobrem po wszystkie dni żywota swego. Jedna w niej dusza z mężem, uprzedza jego myśli, ogrzewa ciepłem wiary i miłości serce jego, a roztropność uczyniła ją zdolną do rady i poparcia jego dobrych usiłowań. Przeto ufało w niej serce męża jej. Szedł tak szczęśliwy i bezpieczny, doświadczając tego, co Duch św. Mówi: „Niewiasta dobra, to cząstka dobra”.
A potem, gdy Bóg pobłogosławił małżeństwo jej gromadką dzieci, rozszerza się jej zadanie życia. Ach, któż wypowie, jak dobrą, pobożną, dzielną matką była ś.p. Jadwiga! Nie tylko nad doczesnymi potrzebami dzieci swych czuwa, ale kształci ich młode serca, ich dusze, wlewając w nie miłość Boga, wiary, ojczyzny. Ś.p Jadwiga bardzo poważnie pojmowała obowiązki swe jako żony, matki, pani domu. Wiara święta nie była dla niej tylko piękną tradycją, którą sznować i czcić należy, nie, ona była dla niej prawdą bożą, prawdą świętą, z nieba objawioną, za którą iść trzeba w życiu, którą w myślach, słowach i uczynkach objawiać należy. To też spełniała bardzo sumiennie i gorliwie obowiązki katolickie, praktyki religijne. Korzyła się przed Bogiem w częstej modlitwie, zachowywała posty, mimo dalekiej odległości i złego nieraz powietrza, nie opuszczała nigdy, dopóki jej zdrowie pozwalało, nabożeństwa w niedzielę i święta, a skoro tylko mogła, nawet w dniach powszednich czyniła to, przystępując już najrzadziej co miesiąc, a nawet i częściej do Sakramentów św., otoczona zawsze gromadką dzieci, a później gromadką wnucząt, bo wiedziała, że słowa poruszają, a przykłady uczą i pociągają. W tych środkach łaski Bożej czerpała siłę i moc do spełniania swego zadania ziemskiego, w tych środkach łaski Bożej czerpała też siłę i moc do znoszenia krzyży żywota.
Kogo Bóg miłuje, tego biczuje i nawiedza krzyżami, mówi Pismo Boże. Więc i ś.p.Jadwidze Bóg nie oszczędził cierpień w życiu. Że tylko wspomnę o niektórych. Zabrał jej syna w młodych latach, rokującego wielkie nadzieje, następnie córkę, która osierociła nieletnie dzieci, potem wnuczka młodziutkiego, wreszcie zięcia w pełni sił. Któż wypowie, ile ta dobra Matka cierpiała, znosząc te ciosy!
Niewiastę mężną któż znajdzie? - mówi Duch św. Pod temi ciosami nie upadła, nie rozpaczała, tem silniej tylko przytuliła się do krzyża Chrystusowego, aby ból swój Jezusowi ofiarować i od Niego uczyć się dźwigania krzyża.
Nie podobna mi nie wspomnieć o tem, jak żarliwie przyczyniała się ś.p. Jadwiga do powiększania chwały Bożej. Nie skończyłbym dziś, gdybym miał wszystkie jej dobre uczynki w tym względzie wymieniać. Nie ma tutaj prawie żadnego przedmiotu, w który kościół dzisiejszy został zaopatrzony w czasie jej pobytu w Drobninie, któryby nie pochodził od niej całkowicie, albo do którego nabycia nie przyczyniłaby się hojną ofiarą. W młodszych swych latach za przykładem świętych niewiast, takiej królowej Jadwigi, takiej św. Jadwigi, księżnej śląskiej, imienniczek swych – sama własnoręcznie szyła bieliznę kościelną, haftowała i robiła ozdobne i piękne aparaty kościelne, tak że mogła słusznie powtórzyć słowa Psalmisty: „Umiłowałam, Panie, piękność i ozdobę domu Twojego”.
Ale nie dosyś na tem. Ś.p. Jadwiga nie tylko była wielką i wierną w spełnianiu najbliższych obowiązków, ona wszędzie dosięgła sercem i czynem, radą i pomocą. Umiała każdemu dobrze czynić. Życia jej nie podobna przyrównać do życia tyvh ludzi, o których Pismo św. Mówi, że przeszli bez śladu. O – nie ta mężna niewiasta zapełniła kartę swojego życia, zapisała się niezatartymi głoskami w sercu i pamięci otaczających, wyryła wszędzie ślady stóp swoich, a to czem? Oto szła ślad w ślad za Chrystusem dobrze czyniąc. Jak z jednej strony stoi jak Anioł Stróż u wrót ogniska domowego, by prawo Boże szanowane i zachowane było, tak z drugiej strony szuka nędzy i łez, zaopatrując biednych i ubogich.
„Otworzyła rękę swą ubogiemu – mówi Duch św. - a zakon słodyczy na ustach jej”. I tak z jednej strony wszczepia moralność i cnotę, tak znów z drugiej ma słowo pociechy dla smutnych, rozdaje lekarstwo chorym, sama ich nawiedza. Oto jej czyny. „Niech ją chwalą uczynki jej”.
Nikt nie pojmie, jakie sumy szły choćby tylko przez moje ręce, na świętopietrze, na ubogie kościoły, na biednych i nieszczęśliwych, na różne przeróżne dobre cele. A jednak – starczyło jakoś na wszystko, mimo względnie skromne dochody, bo jałmużna nie zuboży.
Mam też mocną nadzieję, że już dla tych niezliczonych uczynków miłosierdzia chrześciańskiego, Bóg odpuści jej winy i uchybienia, od których nikt z ludzi wolnym nie jest, winy i uchybienia z ludzkiej słabości popełnione. „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią”.
To też nie dziwić się, że zdobyła sobie serca wszystkich, i że otaczał ją majestat szacunku i czci powszechnej. Każdego roku nie tylko w dniu imienin, ale w każde większe święto gromadzili się członkowie rodziny w domu drobnińskim, gromadzili się sąsiedzi, przyjaciele, znajomi z bliska i z daleka, aby pani domu złożyć wyrazy czci, swej życzliwości, swego szacunku. A teraz po jej stracie, jak pusto i ciężko w sercach rodziny, jak pusto i smutno w całej okolicy! Bo niewiastę mężną któż znajdzie, daleko i od ostatecznych granic cena jej.
Po stracie męża przed dziewięciu blisko laty, całkowicie teraz oddaje się modlitwie, służbie bożej, dobrym uczynkom. Jeszcze częściej niż dotą jednoczy się z Bogiem w Komunii św., aby wysłużyć sobie największą łaskę, łaskę dobrej, szczęśliwej, błogosławionej śmierci. I nie odmówił jej też Bóg. Za tak liczne uczynki dobre, za miłosierdzie dla potrzebujących, za życie cnotliwie spędzone, odebrała też łaskę bożą, że w ostatniej chorobie kilkakrotnie otrzymała Sakramenta św., i jeszcze w dniu śmierci, na kilka godzin zaledwo przed zgonem, pojednała się z Bogiem z taką przytomnością, z takim zdaniem się na wolę Bożą, z taką wiarą i pobożnością, że takiej świętej, błogosławionej śmierci mógły i powinienby sobie każdy z nas życzyć i pragnąć.
Żałobni Słuchacze! Rozumiecie to dobrze, i ja również to wiem, że pochwały, że wysławianie cnót i zalet, duszy ś.p. Jadwigi nie pomogą, ale niechże te słowa moje choćby. W dronej mierze będą pociechą i ukojeniem dla ciężko dotkniętej rodziny; a dla nas niechaj cnoty jej będą wzorem i pobudką do naśladowania. Gdyż uważmy tylko: jeśli chrystyanizm, jeśli religia, dobrze pojęte i zastosowane, tak obfity i bujny plon w życiu ś.p. Jadwigi wydały, czegożbyśmy przy dobrej woli i przy łasce Bożej nie mogli również uczynić dla dobra Kościoła, rodziny, ojczyzny? Co to za tryumf słabości nad siłą, ta prosta i jasna tryskająca prawda i nauka dla ogółu z życia jednej niewiasty, a tak zawsze cichej, zawsze cichej, zawsze ukrytej. Tu mogę śmiało zostosować słowa Apostoła Pawła św.: „Defunctus adhuc loquitur – Umarła, a jesze mówi”. O jakże wymownie głosi, jak wymownie woła życiem swojem, cnotami swemi ś.p. Jadwiga, czem się stać może człowiek oparty na epoce chrysyanizmu, skoro siłę i moc czerpie ze źródeł zbawienia! Wtedy przerasta samego siebie, olbrzymieje, staje się większym, silniejszym i piękniejszym.
Dozwólcie tedy, Żałobni Słuchacze, że razaem z wami złożę na trumnie ś.p. Jadwigi niezwiędły kwiat pamięci naszej, niezwiędły kwiat błogosławieństwa Bożego: Błogosławieni umarli, którzy w Panu umierają, i poślę w niebo tę gorącą a łzawą modlitwę: Wieczny odpoczynek racz Jej dać Panie, a światłość wiekuista niechaj Jej świeci na wieki wieków.
Amen.
|