Przypis LD do bajki Franciszka Morawskiego „Wisła” (tytułowanej też „Wisła i zima”)
Na wstępie powtórnie zacytuję przypis redakcyjny z „Antologii bajki polskiej” (Wrocław 1982), który brzmi:
Głośna bajka polityczna, odczytywana jako alegoryczny obraz Polski pod zaborem rosyjskim. Po raz pierwszy ukazała się w czasie powstania listopadowego (Wisła i zima, „Merkury” z dnia 16 I 1831 r.), później była kilkakrotnie publikowana na emigracji i – dzięki przeoczeniu cenzury carskiej – w kraju. Redaktor i cenzor „Gazety Warszawskiej”, która zamieściła tę bajkę w dniu 30 VIII 1841 r. zostali osadzeni w areszcie, a numer pisma skonfiskowano.
Zima – alegoryczny obraz Rosji.
- - - - - - - - - -
O wierszu WISŁA wspomina Andrzej Edward Koźmian w drugim tomie swoich „Pamiętników z dziewiętnastego wieku” (Poznań, 1867), łącząc tę wzmiankę z opisem okoliczności śmierci generała Stanisława Potockiego w pierwszym dniu Powstania Listopadowego zwanego przez autora „rewolucją 29 listopada”. Oto wybrane fragmenty tych wspomnień:
Rok przeszło przed wybuchem rewolucji Morawski napisał był ów śliczny wiersz Wisła, który w owym czasie tak silne uczynił wrażenie na obiedzie u Fredry, na którym się znajdował i Staś Potocki; wiersz ten w obec Niemcewicza i innych poufałych przyjaciół powiedział po raz pierwszy. Pamiętam, iż wysłuchawszy go, zacny Staś jakby dziecię zapłakał. Otóż te łzy, które z prawdziwie polskiej duszy wypłynęły, zbliżywszy do jego tyle smutnego i niezasłużonego zgonu*, dziś jeszcze od łez wstrzymać się nie mogę.
_____________________________________
*/ [fragmenty objaśniające wybrane przez LD]
„Szkoła podchorążych, spiesząc Nowym Światem i Krakowskiem Przedmieściem, głośnemi okrzykami i strzałami wzywała mieszkańców do powstania. Na odgłos, że zaburzenie w mieście wybuchło, wielu jenerałów opuściło swoje mieszkanie, dążąc tam, gdzie ich obowiązek zdawał się powoływać. Spotkani przez oddziały powstańców, gdy na ich naleganie zezwolić nie chcieli na przyłączenie się do nich, padli ofiarą ich zapamiętałości; prawi ludzie, najlepsi Polacy, uzdolnieni wojskowi legli z ręki rodaków, którzy w tej chwili uniesienia dla własnego bezpieczeństwa przed zbrodnią bratobójczą nie wzdrygnęli się. Tak padł jenerał Trembicki, któremu dozór nad szkołami podchorążych był powierzony, tak legł jenerał Siemiątkowski, Blumer i najzacniejszy, najgorętszy w duszy Polak, dawny ulubieniec ludu warszawskiego, Stanisław (zwany powszechnie Staś) Potocki, dowódzca całej piechoty wojska polskiego. Spotkany przez oddział podchorążych, zaklinał ich jak ojciec dzieci, aby się upamiętali; ci naglili go, aby się złączył z nimi i przyjął dowództwo; gdy z jednej strony zaklęcia, z drugiej naleganie było nadaremne, jeden z młodzieży wojskowej, którego nazwisko zataić wolę, strzałem w brzuch wymierzonym powalił go na ziemię. Przeniesiony do bliskiego domu, wkrótce żyć przestał, powtarzając: "o jak boleśnie z ręki rodaka umierać".”
„Tak, śmierć jenerałów polskich a szczególniej Stasia Potockiego, obryzgała rewolucyą 29 listopada niestartą plamą. Przedsięwzięcie, w którem nie mógł, nie chciał przyjąć udziału tak zacny Polak, jakim był Staś Potocki, i któremu opór stawiając zginął, musiało być albo nie zupełnie narodowe albo zupełnie szalone. Przed pałacem namiestnikowskim padł, powalony strzałem pistoletowym, jenerał Hauke i podpułkownik Meciszewski. Śmierć zaś jenerała Nowickiego przypadkowi przypisać należy. Jadąc on bowiem karetą przez ulicę Bielańską, zatrzymany przez oddział powstańców, zapytany został, kto jedzie. Zwykł on był zacinać się w mowie; — w tej chwili zamięszania zająknąwszy się, nie wyraźnie swoje nazwisko wymówił — powstańcy usłyszawszy mylnie Lewicki zamiast Nowicki i myśląc, te jenerała rosyjskiego, komendanta miasta, spotkali, strzelili do niego i na miejscu położyli go trupem.”
- - - - - - - - - -
Bajka „Wisła” jest jedynym utworem Franciszka Morawskiego zamieszczonym przez Kazimierza Jarochowskiego w książce zatytułowanej „Literatura poznańska pierwszej połowy bieżącego stulecia”, Poznań 1880. Poprzedza ją następujący tekst:
Mimo zasadniczo przestrzeganej abstynencyi w dotykaniu swą muzą burz i dolegliwości chwili, przemówił zeń raz przecież wyjątkowo weteran wojsk narodowych, oburzony widokiem znęcającego się nad zwyciężonym a bezbronnym narodem wroga, przemówił zaś z pewnością bez ubliżenia treści we formie, w której był mistrzem, w bajce. Już zamieszkały w Poznańskiem (w r. 1841) zdołał generał Morawski, dzięki tępocie cenzury rossyjskiej, w zmowie z zacnym redaktorem Gazety Warszawskiej, Antonim Lesznowskim, w jej łamach właśnie, pod samemże okiem Paszkiewicza przemycić swój słynny, zadziwiający i elektryzujący publiczność Królestwa wiersz „Wisła i Zima”, który godny stokrotnego przypomnienia, niechaj i w naszym szkicu znajdzie miejsce: [tu pełny tekst wiersza]
- - - - - - - - - -
__________________
Dla www.klasaa.net
wypisał i opracował:
Leonard Dwornik
|