- GAŁĄŹ STARSZA, KWITNĄCA -
C. LINIA PO KAJETANIE, NAJMŁODSZA
Kajetan Dierzykraj Morawski (XII pok.), trzeci z rzędu syn Wojciecha i Zofii Szczanieckiej, urodzony 1786 r., zmarły 1828 r., był inspektorem dóbr i lasów narodowych w Królestwie Polskiem. Ożeniony z Julią z Kaliszkowic Załuskowską, herbu Rola, pozostawił z niej tylko dwóch synów, Józefa i Kajetana, którzy obydwaj bardzo wybitne zajęli stanowiska w społeczeństwie wielkopolskiem i po których idą dwie odnogi tej linii.
2. Odnoga młodsza, na Jurkowie.
Kajetan Dzierzykraj Morawski (XIII pok.), dziedzic Jurkowa, poseł na sejmy berlińskie i prowincyonalne, komandor Orderu Piusa, którego obszerniejszy życiorys z poważnego źródła podajemy poniżej, był ożeniony z Józefą Łempicką herbu Junosza, córką Ludwika, senatora kasztelana Królestwa Polskiego i Konstancyi Sołtykówny herbu własnego, podstolanki koronnej i wojewodzianki (zob. R. IX str. 67 do 69 i R. XVII str. 171 do 178), siostrą walecznego generała wojsk polskich z r. 1831, Romana Sołtyka, a w piątym stopniu wnuką Katarzyny Sobieskiej, siostry Króla Jana III. Kajetan Morawski umarł w Jurkowie dnia 13 sierpnia 1880 r., a wdowa po nim, złamana tą stratą, przeniosła się wraz z córkami na mieszkanie do Krakowa, gdzie dokonała życia, otoczona przywiązanemi dziećmi, dnia 15 sierpnia 1895 roku. Jakkolwiek w poniższym życiorysie ś. p. Kajetana wielkie cnoty domowe i bogata w owoce działalność jego małżonki są także podniesione, przecież nie możemy się powstrzymać tutaj od powtórzenia pięknego wspomnienia pośmiertnego, jakie tej niepospolitej matronie poświęcił pod świeżem wrażeniem w „Czasie” (z 18 sierpnia 1895 r.) dr. Paweł Popiel. Brzmi ono:
„W starożytności mówiono, że na kobiecie kończy się rodzina, fine familiae femina; w społeczeństwie chrześciańskiem kobieta, żona, matka, stanowi jej podwalinę, a w następstwie jej szczęście i chwałę, i gdziekolwiek spotkamy rodzinę, która swem życiem i organizacyą od innych się wyróżnia, prawie bez wyjątku trafimy na ślad niepospolitej niewiasty. Jest to prawdą w każdem społeczeństwie, tem bardziej w naszem, gdzie częstokroć kobiety, czy umysłem, czy charakterem nad mężczyznami górują. Taką matkę rodu w najlepszem słowa tego rozumieniu, straciło polskie społeczeństwo w osobie ś. p. Józefy Morawskiej, która po ciężkiej chorobie dni 15 b. m. zasnęłą w Bogu. Jakim był dom Jurkowski, na którego czele jako „męża korona” wraz ze ś. p. Kajetanem Morawskim stała, wiadomo wszystkim, lecz nie było chyba wybitniejszej w kraju naszym osobistości, któraby się o jego nie oparła progi; komu danem było w jego murach przebywać, ten z pewnością w wdzięcznej zachował pamięci nieporównaną gościnność, serdeczność, wesołość, wysoki poziom umysłowy i chrześcianski, jaki tam panował; a kto raz tego wszystkiego doświadczył, ten i powracał, starając się utrzymać tak drogocenne stosunki.
W Plancie, w słynnym z gościnności domu kasztelana Ludwika Łempickiego, było prócz synów siedm córek, o których naprawdę powiedzieć można, że jedna była piękniejsza od drugiej. To też roiło się od młodzieży, a panny, prócz dwóch, które jako Siostry Miłosierdzia na służbę Bogu i bliźniego wyłącznie się oddały, szybko wychodziły za mąż. Trzecią z rzędu (jeżeli nas pamięć nie zawodzi), nawet w takiem otoczeniu wyróżniającą się wdziękiem i urodą, pojął za małżonkę Kajetan Morawski. Że w tak pięknem ciele równie piękna zamieszkiwała dusza, pokazało się wkrótce z tego, w jaki sposób obowiązki żony, matki i pani podejmowała. Kajetana Morawskiego przypominać nie trzeba. Z dziejami Wielkopolski między rokiem 45 a 80 nazwisko jego związane jest wielokrotnemi węzłami; czy w pisarskim, czy gospodarskim, czy politycznym zawodzie, wszędzie brał czynny udział a nieraz popęd dawał i przewodniczył w użytecznej pracy.
Pobłogosławił Bóg temu związkowi, na wspólnej miłości i szacunku opartemu, a liczne grono dzieci ożywiło wkrótce wnętrze prawdziwie polskiego dworu. I rozpoczęło się życie, nie wolne zapewne od trosk, kłopotów i niepokojów, bo na ziemi inaczej nie bywa; ale życie pełne, użyteczne, pracowite, zbawienne dla dzieci, budujące dla sąsiadów, użyteczne i poświęcone dla włościan i podwładnych. Majątek był średni, rodzina liczna, zdawałoby się, że konieczna jest pewna ścisłość i zbyt widoczna oszczędność. Ale tego dom Jurkowski nie zaznał nigdy. Jak rok długi, chyba że państwa w domu nie było, gościa nie brakło nigdy, a bez cienia zbytku była obfitość wszystkiego i ta pewna zasobność, która jest wynikiem mądrej i nieustającej na wsi pracy, gdzie mąż i żona każde w swym wydziale krzątają się, czuwają, zabiegają. To, co widział gość państwa Morawskich, była jedynie życzliwość, serdeczność, ład i skład we wszystkiem; czuł on, że mu było dobrze, a wyjeżdżał tylko, bo chciał lub musiał. Ta wewnętrzna strona życia domowego, czystość, porządek i zewnętrzna w utrzymaniu domu przyzwoitość, jest wyłączną niemal kobiety zasługą. A zadanie to niełatwe, wymagające prócz dobrej głowy, wielkiej energii i mrówczej, że tak powiem, pracy; to zaś wszystko niezbędne, bo dopiero zapewnione i względnie dostatnie każdego dnia życia, bywa podstawą do wyższej atmosfery umysłowej.
Otóż pod tym względem pani Morawska była niedoścignionym wzorem. Oprócz wielu innych zalet obdarzył ją Bóg doskonałem zdrowiem; nie chorowała nigdy, ale też nigdy wielkiego daru Bożego na tej ziemi nie używała tak, że tych, co ten dom bliżej znali, mogło zastanowić, ze w spiżarni, kuchni, czy ogrodzie, a co najważniejsze, w pokoju dziecinnym znać było rękę silną, czujną, a nad wyraz ciepłą i słodką, a gościowi się zdawało, że ona tylko dla niego, by go bawić, każdą uprzyjemnić chwilę, by się mógł jej pięknością i wdziękiem napawać.
Taki wpływ kobiety, taka praca i dzielność ułatwia mężowi spełnianie zadania, to też umysłowa domu jurkowskiego atmosfera pod wpływem Kajetana Morawskiego rosła i podnosiła się z dniem każdym. W miarę jak dzieci dorastały, a każde z nich wybitne w swym rodzaju okazywało zdolności, pod kierunkiem ojca i matki rozwijające się najszęśliwiej, urok tego domu potężniał, ześrodkowując w sobie najlepsze siły umysłowo-moralne, jeśli nie całego kraju, to znacznej jego części.
W roku 1880 powołał Bóg Kajetana Morawskiego i wtedy się pokazało, jak pani Morawska umiała być kobietą. Ojciec ubył, ale matka ducha jego w granicach ogniska domowego zatrzymała; tradycye zaś rodzinne tak były ustalone, że się w życiu domowem nic nie zmieniło. Córki jedne powychodziły za mąż, inne przy matce zostały, synowie osobne pozakładali ogniska, a kiedy pani Morawska, ustępując najstarszemu synowi, przeniosła się do Krakowa, mogło się społeczeństwo krakowskie przekonać, że lary domowe powędrowały z nią do naszego grodu i że tutaj taki potrafiła założyć ośrodek społeczno-towarzyski, którego długo będziemy żałować.
Dodajmy do tego wszystkiego, że była najczulszą żoną, najtroskliwszą, zawsze rozsądną i poważną matką, że mało który z jurkowskich włościan dokonał żywota bez jej pomocy, pociechy i modlitwy, a będziemy mieli obraz polskiej kobiety, chrześciańskiej pani, którego nam w każdej narodowości pozazdrościć mogą.
Umarła po ciężkiej chorobie, otoczona nieustanną ośmiorga dzieci opieką, które pełniły tę ostatnią posługę z tem oddaniem, miłością i prostotą, z jaką dusze szlachetne zwykłe każdemu zadość czynić obowiązkowi”.
Z dziewięciorga dzieci Kajetana i Józefy Morawskich:
1. Konstancya Morawska, ur. 1843 r., znana i utalentowana publicystka, gorliwa uczestniczka wszystkich instytucyi dobroczynnych miasta Krakowa.
2. Zofia Morawska, ur. 1848 r., zaślubiła w r. 1869 Ludwika hrabiego z Broelu Platera, syna hr. Cezarego z Góry i Stefanii z hrabiów Małachowskich (zob. R. III str. 199 do 200). Z tego małżeństwa syn, hr. Józef Plater, ożeniony w r. 1898 z Elizą hrab. Zamoyską (zob. R. XXI str. 189).
3. Julia Morawska, ur. 1849 r.
4. Stanisław Dzierzykraj Morawski (XIV pok.), ur. 1850 r., dziedzic Jurkowa, ożeniony z swą kuzynką z linii generalskiej, Teresą Morawską, córką szambelana Tadeusza z Luboni i Tekli z hrabiów Ostrowskich. Ich dzieci w XV pokoleniu:
- Tekla, ur. 24 marca 1890 r.,
- Kajetan, ur. 19 kwietnia 1892 r.,
- Tadeusz, ur. 23 czerwca 1893 r.,
- Józefa, ur. 3 grudnia 1994 r.
5. Kaźmierz Dzierzykraj Morawski (XIV pok.), ur. 1852 r., profesor i historyk Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, kawaler orderu Korony Żelaznej III klasy z okazyi jubileuszu cesarskiego w r. 1898, członek Akademii Umiejętności w Krakowie i Akademii w Pradze i t. d., pojął po raz pierwszy w małżeństwo dnia 14 lutego 1882 r. ś. p. Helenę z Wężyków, owdowiałą Józefową Badeniową z Branic (zob. R. XVII str. 34 do 38).
Była córką Władysława Węzyka herbu Wąż i Felicyi z Dembowskich herbu Jelita, niewiastą pełną cnót i niezwykłego polotu umysłu, zgasłą w kwiecie wieku dnia 11 lutego 1884 r. i pogrzebaną dnia 13 t. m. i r. w grobie familijnym Wężyków na cmentarzu krakowskim przy ogromnym udziale publiczności wszystkich stanów. Wielu krewnych i znajomych przybyło z dalekich stron oddać ostatnią usługę Zmarłej, która umiała sobie w różnych sferach krakowskiego społeczeństwa zjednać ogólne sympatye, objawiające się serdecznym i gorącym żalem. Kondukt z domu żałoby prowadził X. Maryan Ignacy Morawski Soc. Jesu; uroczyste nabożeństwo żałobne celebrował X. Biskup krakowski, późniejszy Kardynał Dunajewski. W smutnym tym pochodzie wziął udział bardzo liczny zastęp profesorów i uczniów Wszechnicy Jagiellońskiej, a znamienite pióro dr. Pawła Popiela poświęciło Zmarłej w „Czasie” pełne wzniosłych myśli wspomnienie.
Profesor Kaźmierz Morawski, który w chwili, gdy niniejszą pracę podajemy do druku, wykończył po czteroletnich studyach dwutomową źródłową „Historyą Uniwersytetu Jagiellońskiego”, święcącego w roku bieżącym 500 letni jubileusz, jest autorem mnóstwa rozpraw historycznej i filologicznej treści, zamieszczonych w różnych czasopismach naukowych polskich i niemieckich, dalej znakomitej pracy p. t. „Życie Andrzeja Patrycego Nideckiego” uwieńczonej najwyższą nagrodą krakowskiej Akademii Umiejętności, wizerunków cesarzy Tyberyusza i Hadryana, oraz wielu innych, jest wreszcie współpracownikiem „Przeglądu Polskiego” i „Czasu”. Młodzież uniwersytecka, która otacza profesora Kaźmierza Morawskiego nadzwyczajną sympatyą, urządziła mu dnia 9 grudnia 1898 r. w czasie wykładu z powodu odznaczenia go przez cesarza Franciszka Józefa wyższym orderem serdeczną owacyą, wyrażając hołd dla jego zasług, położonych względem uczniów i nauki polskiej. Profesor zawarł z czerwcu 1900 r. w Krakowie powtórne związki ślubne z Maryą Chłapowską z Turwi.
6. Marya Morawska, ur. 1854 r., oddała rękę dnia 14 lutego 1882 r. Stefanowi hr. Michałowskiemu herbu Poraj i Jasieńczyk, dziedzicowi dóbr Trojanowic w Piotrkowskiem, synowi Władysława z Witkowic i drugiej tegoż żony Justyny z Uniatyckich herbu Sas. Wdowa od dnia 6 września 1889 r.
7. Tadeusz Dzierzykraj Morawski (XIV pok.), ur. 1856 r., zaślubił w r. 1886 w Krakowie Maryą Iżycką herbu Bończa, córkę Juliusza i Jadwigi z Rutkowskich herbu Pobów, dziedziców Kanawy i Sorokanów na Podolu. Mieszkają w Złotym Potoku w Królestwie Polskiem. Ich dzieci w XV pokoleniu:
- Stanisław,
- Konstancya,
- Edward,
- Jadwiga,
- Adam,
- Zofia.
8. Zdzisław Dzierzykraj Morawski (XIV pok.), ur. 1859 r., c. k. radzca sekcyjny w ministerstwie dla Galicyi w Wiedniu, kawaler orderów Piusa i Franciszka Józefa.
9. Teresa Morawska, ur. 1864 r., zgasła w r. 1865.
---------------------------------------------------------------------------------
Źródło:
Teodor Żychliński „ZŁOTA KSIĘGA SZLACHTY POLSKIEJ”, T. XXIII, str. 62-92, Poznań 1901.
|