Ś. p. Marya z Morawskich hr. Jezierska. Dnia 4 b. m. zakończyła żywot doczesny w Turwi hr. Jezierska. Urodziła się w Luboni w Wielkopolsce, w majątku swego ojca, jenerała Morawskiego w roku 1822. Matka jej, z domu Wierzchowska, odumarła ją wcześnie, a gdy ojciec, który był ministrem wojny w czasie powstania 1831 roku, wywieziony został do Wołogdy, chowała się u ciotki na Wołyniu. Wkrótce oddała rękę hr. Karolowi Jezierskiemu, zamieszkałemu w Mińsku i wraz z mężem często bywała w Warszawie, gdzie hr. Jezierski liczne miewał interesa, już to jako wybrany przez współobywateli na członka komitetu Towarzystwa rolniczego, już też jako kurator kilku instytucyi dobroczynnych i opiekun wielu rodzin bliższych i dalszych krewnych. Tutaj niebawem zajęła wyjątkowe stanowisko. Rozumna, bardzo wykształcona, wychowana wykwintnie, z tem szczególnie miłem, czysto polskiem zacięciem, które odznaczały wychowanki Puław, gdzie wzrosły jej matka i ciotka, stała się ona ośrodkiem wybranego grona ludzi rozumnych.
Po ojcu odziedziczyła ś. p. hr. Jezierska bujną wyobraźnię i pewein odblask prawdziwej poezyi, który nadawał jej umysłowi coś wzniosłego i dziwnie uroczego, nie osłabiając bynajmniej trafności i trzeźwości jej zapatrywań. Ludzi i rzeczy sądziła zacna ta pani zawsze z dodatniej strony. Choć bardzo dowcipna i nie bez przymieszki humoru, posiadała ona bardzo gorące serce, wyrozumiałość, pobłażliwość, była przywiązana całą duszą do Kościoła i brała czynny udział we wszystkich wypadkach, tyczących się losów Kościoła i kraju; sądziła trafnie i trzeźwo wśród najtrudniejszych okoliczności.
Z dwóch córek wydała starszą za pana Popiela, młodszą zaś, Różę, za p. Tadeusza Chłapowskiego. Po śmierci p. Chłapowskiej osiadła ś. p. hr. Jezierska w Turwi, poświęcając się zupełnie wychowaniu wnuków. Ostatnie lata jenerała Chłapowskiego, towarzysza broni i przyjaciela ukochanego ojca, otoczyła czcią i troskliwością. Wszyszcy, którzy mieli szczęście zbliżyć się do niej, zostawali pod urokiem tego szlachetnego umysłu i gorącego serca, którego świeżości i zapału do wszystkiego, co piękne i wzniosłe, nie zdołały osłabić ani wiek, ani ciężkie krzyże, które z iście chrześciańską znosiła pokorą i poddaniem się woli Bożej. Zgasła po kilkodniowej słabości, przygotowana na ostatnią podróż jak prawdziwa chrześcianka.
Cześć jej zacnej pamięci!
-------------------------------------------------------------
Źródło:
„Kuryer Poznański” nr 128, z dnia 9. 06.1891.
|