Listopada 21 2024 13:07:58
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


Nekrologia

Artykuł z Dziennika Poznańskiego na temat Stanisława Ponikiewskiego.


"Odbieramy z Wrocławia wiadomość o śmierci śp. Stanisława Ponikiewskiego, właściciela Brylewa w powiecie leszczyńskim. Od dłuższego czasu nie dopisywało mu zdrowie, dla którego ratowania temu dni parę zaledwie opuścił dom rodzinny i wieś swoją, by więcej do nich nie powrócić. Patrzałem od najmłodszych mych lat na tę postać obywatela-ziemianina, widywałem ją często w sprawach ważnych, sąsiedzkich, obywatelskich – i dziś nad tą świeżą mogiłą żywo stoją mi w pamięci wszystkie cechy życia, charakteru i usposobienia zmarłego. Ma się często wrażenie i przeświadczenie słuchając mów pogrzebowych i czytając nekrologi świeżo zgasłych osób, że za życia ich nie dostatecznie je się ceniło, za mało szukało ich towarzystwa, nie umiano uczyć się z ich doświadczenia, poglądów i pracy, tem bardziej, jeżeli jak w tym przypadku postać zmarłego tak wybitnie górowała zaletami serca i rozumu.
Śp. Stanisław Ponikiewski, z zawodu nie rolnik, idąc śladem ojca i brata, opuszcza karyerę inżyniera, by objąć piękny, a bogaty zagon wsi polskiej i wkrótce zasłynąć nie tylko w krobskiej i leszczyńskiej ziemi, lecz i za kordonem dzielnicy naszej jako wyśmienity gospodarz i ekonomista. I z podziwem spoglądali sąsiedzi od strzechy do pałaców magnackich na tę zbożną, umiejętną pracę, na tę kulturę i sprawność, w którą skibę wzbogacał, a ten plon obfity, który z latami rósł i służył dalej do wydoskonalenia i powiększenia warsztatu swego dzielnego mistrza. Nie dziw więc, że liczny zastęp młodzieży z całej Polski skwapliwie garnął się do brylewskiego dworu, by w nim poznać umiejętność pracy rolniczej i pojąć jej zasady i tajniki – wielu z tej młodzieży z smutkiem i wdzięcznością stoi dziś nad mogiłą swego kierownika, którego nauczyli się cenić i szanować. Boć on pojmował tę praktykę swych uczni jako prawdziwy obowiązek obywatelski, był wprawdzie wymagającym, lecz zarazem wyrozumiałym, umiał rozgrzać zamiłowanie do tego pięknego zawodu w młodych oddanych mu sercach, uczył ich cenić obowiązkowość i pracę i pojmować stanowisko, które w życiu zajmować winni.
Zmarły nie zapominał również i o młodszej braci od pługa – widywaliśmy go na zebraniach Kółka rolniczego w Siemowie,gdzie gospodarze okoliczni wsłuchiwali się w światłe jego rady i z radością i z dalszych okolic dążyli na zwiedzanie gospodarstwa brylewskiego, gdzie ich pan domu wraz z żoną swą gościnnem sercem przyjmował i pouczał. Nie usuwał się on nigdy od żadnych obowiązków obywatelskich – przez szereg lat piastował urząd prezesa Towarzystwa rolniczego gostyńskiego, zasiadał w zarządzie Spółek, a jako długoletni radca ziemstwa kredytowego z rzadką sumiennością spełniał swe obowiązki i zaskarbił sobie uznanie nie tylko u swoich, lecz u obcych, którzy w ostatnich nawet ciężkich czasach i zerwanych stosunkach szanowali jego zdanie i pracę cenili.
Dwie główne zalety zdobiły jego życie – usłużność i skromność. Miał zwyczaj podpisywać swoje listy słowami „służyć gotów” i nie był to frazes, lecz prawdziwe przejęcie się tą zasadą, którą tak często w czyn wprowadzał. Na każde zawołanie i przy każdej sposobności dążył do sąsiadów, by służyć radą i pociechą. On pierwszy był zawsze, by pomóc a ostatni, by podziękę odbierać. Wierząc zawsze w pracę i siłę woli nie pozwalał nigdy drugim na duchu upaść, potrafił każdego podnieść i rozweselić wrodzonym mu dowcipem, a delikatnością i szczerością swej rady ująć i zaufanie wzbudzić. Jego ręka spracowana i silna umiała być i miękką i hojną dla podwładnych i biednych – nigdy nie wiedziała lewica, co daje prawica.
I przy życiu tak czynnem, tak bogatem w plony pracy, poświęcenia i obowiązkowości, którego prawdziwą dewizą było „carpe diem” w szlachetnem tych słów pojęciu, dziwną i wybitną była jego skromność. Nigdy nie wysuwał się, nigdy nie umiał odmówić prośby szlachetnej i nigdy nie wymagał wdzięczności. Cenił przyjaźń starszych, rozczulała pamięć i szacunek młodszych, a to wszystko przyjmował z gorącem sercem, bez krzty przeświadczenia o swojej zasłudze. To też doczekał się szacunku i miłości wszystkich, co go znali i kochali – doczekał się pociechy z dzieci, których wychował we własnych zasadach i pojęciach życia i na ludzi dzielnych, którzy pamięć zmarłego ojca przez wszystkie lata czcić będą. I czcić ją będą wszyscy, boć żył on nie dla siebie, żył dla ziemi, dla kraju, żył dla Kościoła i społeczeństwa – bo kochał pracę i prawdę i wierzył w nie."

Ski

________________________________________________________

Źródło:

Dziennik Poznański 1913.06.10 R.55 nr 130


WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,923,356 Unikalnych wizyt