Kwietnia 25 2024 20:46:18
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


ADAM ŚMIGIELSKI

Z rodu wielkopolskiego, co używał za godło herbowe Łódź, od miasteczka Śmigla wziąwszy swe nazwisko, pochodził Adam Śmigielski. On jeden uświetnił ten dom, i był z niego ostatnm, gdyż zmarł bezpotomnie.
Przodkowie jego byli mało znani w rzplitej. Krzysztof Śmigielski podpisał elekcyą Władysława IV w województwie sandomierskiem. Kaźmirz, który się pisał z Bnina, żyjący w r. 1704, zdaje się że był bratem Adama.
Ten, urodzony w drugiej połowie panowania Jana Kaźmirza, w młodzieńczych był latach kiedy za króla Michała haniebny traktat buczaczki zawarty został, mocą którego rzplita haracz sułtanom płacić miała i odstąpiła im Ukrainę i Kamieniec Podolski. Śmigielski, rażony tą wieścią, dobrawszy dzielnego konia, zbroję i zwinnego pachołka, przysiągł sobie nie wprzódy złożyć szablę, dopóki Kamieniec wróconym nie będzie. Zaciągnął się pod chorągiew hetmana Sobieskiego i towarzyszył mu we wszystkich wyprawach. Kiedy po sławnem zwycięztwie pod Chocimiem, 1673 roku, hetman buławę zmienił na koronę, Śmigielski, nieodstępny towarzysz jego, miał udział w świetnej wyprawie pod Wiedeń i oswobodzeniu stolicy austryackiej w dziesięć lat później.
Po śmierci króla Jana Sobieskiego, popierał usilnie elekcyą Augusta II, ufny w jego dzielność i znaną odwagę, tem więcej gdy król w paktach konwentach przyjął warunek wyraźny przywrócenia rzplitej Kamieńca Podolskiego.
Kiedy August zasiadł tron i rozpoczął kroki, w celu ziszczenia swych przyrzeczeń co do złotego klucza Podola, Śmigielski nie odstąpił swojej chorągwi, dopóki w 1699 r. pokój karlowicki zawartym nie został, przez który rzplita zrzuciła haniebny haracz, a Kamieniec wraz z częścią Ukrainy Polsce powrócony został. Miał tę pociechę i rozkosz serca, że pierwszy wjechał na czele swej chorągwi z dobytą szablą w mury Kamieńca.
Po tylu trudach wojennych, wrócił do ojczystej zagrody na spoczynek, i radośnie, zawiesiwszy zbroję na kołku, wziął się do pługa. Ale niedługo mógł używać upragnionego wywczasu. August II, po zawartym tajemnie traktacie z Piotrem Wielkim, rozpoczął wyprawę inflancką, licząc na młode lata króla szwedzkiego i łatwość zdobyczy. Zawiódł się smutnie w swoich nadziejach, bo młody król szwedzki, był to bohater Karol XII. Na wieść o zamachu Augusta II, wylądowywa na wybrzeża Bałtyku, gromi zwycięzko po drodze swej armie obu sprzymierzeńców, a pobudzony gniewem na swego przeciwnika, zrzuca z tronu Augusta o ogłasza królem Stanisława Leszczyńskiego.
Śmigielski, wtedy już cześnik koronny i starosta gnieźnieński, (konstytucyą z r. 1703), gorliwy stronnik Augusta, rażony wieścią o rozbiciu wojsk saskich, o zwycięzkim pochodzie Karola XII i niszczeniu Rzeczypospolitej, kiedy Szwedzi wtargnęli do Wielkopolski, znacząc ślady swoje ogniem i mieczem, zawrzał gniewem i zemstą. Ale w pobliżu nie było ani żadnego wodza, ani wojska. Nie tracąc odwagi, niezłomny w postanowieniu, wśród Szwedow zajmujacych wioski okoliczne i jego własne, zostawia dwór swój na łup pewny najezdnikom , tajemnie uzbraja dwudziestu czterech jeźdźców i na czele ich uderza w nocy niespodzianie na Szwedów. Rozmarzonych snem, jednych w pień wycina, drugich topi, i straszny w calej okolicy rzuca na nich popłoch. Szlachta, na odgłos imienia Śmigielskiego, którego znała jako doświadczonego rycerza, gromadnie się zbiega i łączy pod jego chorągiew. Śmiały partyzant nie traci ani jednej chwili; wszystko zasadzając w pośpiechu, śmiałości i tajemnicy, zjawiał się niespodzianie, uderzał na Szwedów wpierw nim mogli przejść do szyk, rozbijał i uchodził, zanim nieprzyjaciel mógł się dowiedzieć zkąd i kto go bije.
Zastępy jego z dniem każdym wzrastały: Śmigielski na zdobyte konie szwedzkie wsadzał ochotników, uzbrajał ich zdobytą bronią, a płacił żołd hojny odbitem na Szwedach złotem, które z polskich rabunków chcieli uprowadzić do Szląska. Wkrótce stanął na czele dwudziestu choragwi i stal się postrachem zwycięzkich dotąd Szwedów. Krol August, oceniając przeważno jego zasługi, wydal rozkaz do wojsk saskich, aby na każde żądanie Śmigielskiego dostarczano mu chorągwie konne; że zaś Sasi lekkie bieguny, zdolne do szybkich podjazdów, które zwali końmi Śmigielskiego. Nie ufając wysyłanym szpiegom, sam nieraz narażał się zuchwale, dla zebrania potrzebnych wiadomości. Farbował sobie wąsy, przebierał się po chłopsku i tak dostawał się do obozów szwedzkich, to przywożąc jednym koniem na furze piwo, to miotły sprzedając, albo chleb w worku przyniesiony. Przepatrzywszy stanowiska, w nocy napadał i je gromił.
Zbogacił się łupami szwedzkiemi: na jednem bowiem weselu szwedzkiem, wpadłszy niespodzianie, wziął w srebrach i klejnotach na kilkakroć sto tysięcy. Znaczniejszych oficerów przywiódł królowi jako brańców, wpień wyciąwszy żołnierzy. Kiedy wpadł do dworu podczas uczty weselnej, panna młoda, zdjąwszy z siebie klejnoty, rzekła do starosty: - Bierz wszystko co ci się zda, niech się tym łotrom (wskazując na towarzyszy jego) nie dostanie. Śmigielski, rozgniewany tą zniewagą, rozkazuje ją utopić; ale ustępuje prośbom swoich rotmistrzów, którzy uhamowali jego gwałtowność.
Pogromca szczęśliwy Szwedów, gwałt każdy karał surowo. Pod Kaliszem, gdy się dowiedział o srogiem postępowaniu generała Szulca z partyi saskiej, który rabował szlachtę, kmieci i znęcał się nad niewiastami, porwał go, kazał okuć w kajdany i odesłał pod strażą do Piotra Wielkiego, który go do śmierci w więzieniu trzymac kazał.
Jakkolwiek zajęty ciągłemi wyprawami, śledził pilnie i uważnie postępowanie Augusta II. Ostygało go przywiązanie gorące, gdy spostrzegł jak król obojętnie patrzy na zniszczenie Rzeczypospolitej, a troskliwość swą zwraca na dziedziczną ziemię saską. Przeczuwając, że skłonny do pokoju ze Szwedem, rozmyślał co dalej czynić mu wypada, gdy niespodziewany wypadek o losach jego postanowił.
Dnia 1 listopada 1705 r. August II, przeprawiwszy się przez Prosnę, wydał bitwę Szwedom, wsparty pomocą księcia Mężykowa i Śmigielskiego. W tej nieszczęsnej rozprawie z obu stron walczyli Polacy. Pobici Szwedzi i stronnicy Stanisława Leszczyńskiego; na czele ich był Józef Potocki wojewoda kijowski; małżonka jego i córka Zofia, konno objeżdżając szyki wojowników zachęcały do dzielności i rozwoziły proch w baryłkach. Po ogólnym pogromie, wzięte zostały wraz z wojewodą do niewoli. Śmigielski, gorący mając udział w tym boju, widział Potockie, jak po bohatersku dotrzymywały pola. Wdzięk młodej Zofii, żywe na pięćdziesięcioletnim już wojaku żywe uczyniły wrażenie. Poczuł pierwszy zapał miłości i postanowił za jakąbądź cenę dobić się ręki wojewodzianki. Staje przed uwięzionym Potockim, obiecuje mu wolność i całej jego rodzinie, byleby mógł zostać jego zięciem. Wojewoda przyjmuje ofiarę i przyrzeka rękę córki, ale pod warunkiem, że przejdzie na stronę króla Leszczyńskiego. Rozkochany Śmigielski, chętnie przystaje na myśl Potockiego, potajemnie wyprowadza go z obozu wraz z rodziną i skłania wszystkie swoje chorągwie, że wraz z nim ogłaszają Stanisława królem swym i panem.
Pokojem w Altransztadzie zrzekł się August II korony na rzecz króla Leszczyńskiego; ale wkrótce losy wojny zmieniły położenie rzeczy. Karol XII w bitwie pod Pułtawą zwyciężony, uszedł do Turcyi; August podnosi głowę i wraca do swych praw. Śmigielski (podług opowiadania E. Otwinowskiego) waha się, wreszcie przemaga się w nim dawne przywiązanie do elektora saskiego.
Stanisław Leszczyński stał się z polskiemi chorągwiami i korpusem szwedzkiem, pod dowództwem generała Krassau, pod Częstochowa, gdy starosta gnieźnieński, mając kwaterę we wsi Ostrowie, gdzie był i wojewoda kijowski, staje przed nim i namawia, ażeby widząc jak Szwed ginie, przeszedł na stronę króla Augusta II. Potocki nie daje stanowczej odpowiedzi, rad że może się pozbyć narzuconego sobie zięcia (dotychczas bowiem odwlekał z oddaniem mu ręki swej córki), pośpiesza do wsi Prusieka do Leszczyńskiego i uwiadamia króla, jakoteż generała Krassau, o zamierzonej zdradzie Śmigielskiego, żądając kary śmierci na zmiennika. Pochwycony starosta, okuty w kajdany, trzymanym był w obozie jako jeniec, a następnie gdy Szwedzi zmuszeni byli opuścić granice Rzeczypospolitej, w fortecy Szczecinie osadzony został.
Erazm Otwinowski, nazywając go Achillesem polskim (a ten przydomek współcześni dawali Śmigielskiemu), mówi, że nie otrzymał ręki Potockiej. Niesiecki przeciwnie podaje, że miał za małżonkę też samę: „Zofię Potocką herbu Piława. Wojewodziankę kijowską, ale z niej potomstwa nie było.” Uwolniony z fortecy za wpływem Stanisława Leszczyńskiego, wrócił do ojczyzny i do swego starostwa.
Opowiadanie to Otwinowskiego nie zgadza się z prawdą. Śmigielski do ostatka został wierny królowi Stanisławowi. Wspierał go równie dzielnem ramieniem, jak dawniej Augusta, lubo nie był już tyle szczęśliwym.
W r. 1709, chcąc Sieniawskiemu wojewodzie bełzkiemu zrobić dywersyą, gdy ten pragnął połączyć się z wojskiem rossyjskiem pod dowództwem barona Goltza, uderzył na miasto Brzeżany, dziedzictwo Sieniawskiego; ale poniósłszy z jednej strony znaczną klęskę od ciężkiej artyleryi, z drugiej od przeważnych sil napadnięty i porażony, uchodzić musiał.
Kiedy po pogromie pod Pułtawa wielu stronników Leszczyńskiego opuściło nieszczęsliwego króla, Śmigielski, wierny mu stale, w r. 1711 podjazdami zwycięzkiemi w Pomeranii podpierał jego sprawę. Twoarzyszył królowi Stanisławowi w podróży do Szwecyi, zkąd był przez niego wysłany do Benderu, do króla Karola XII.
Śmigielski, niezmierne poniósłszy trudy, dostał się do Benderu i zastawszy tam z pozoru stan rzeczy na stronę Leszczyńkiego daleko pomyślniejszy niż sobie wyobrażał namówił króla Stanisława przez listy, aby nie żałował trudów czempredzej pośpieszał do Benderu, gdzie jego przytomność nieodbicie potrzebna, i aby z Karolem XII stanął na czele licznego wojska, które od sułtana król szwedzki niechybnie miał otrzymać. Jak te nadzieje Śmigielskiego zostały spełnione, wiadomo z dziejów; wszelako skłoniły one Stanisława iż przybył do Benderu.
Kiedy August II nanowo umocnił się na tronie, a Leszczyński usunął się z granic Rzeczypospolitej, Śmigielski zdał się w r. 1714 na łaskę króla Augusta II i otrzymawszy przebaczenie, wrócony do łask dawnych, wystawił dwór nowy, (gdyż dawny stał się pastwą płomieni, spalony przez mściwych Szwedów) osiadł z ukochaną małżonką w siedzibie ojczystej i jako starosta gnieźnieński w sędziwym wieku życie zakończył.
W charakterze swoim łączył Śmigielski dziwne przymioty. Srogi obok wspaniałości, waleczny obok zuchwalstwa z narażeniem życia, łączył męztwo z uczuciem najtkliwszem, a przywiązanie i miłość jaką powziął do Zofii Potockiej, achował stale w pożyciu małżeńskiem.
Gdy czyniono w Warszawie przygotowania do koronacyi króla Stanisława Leszczyńskiego, a manifesty na rogach ulic przybite zwiastowały ludowi tę uroczystość, - Śmigielski, wierny stronnik wówczas August II, podsuwa się pod stolicę Rzeczypospolitej. Karlo XII stał obozem pod Błoniem, a całe miasto i okolica napełnione były Szwedami i przyjaciółmi Leszczyńskiego. Śmigielski dostaje się tajemnie w mury Warszawy, zdziera manifesty i szczęśliwie uchodzi.
Do znakomitszych czynów wojennych, które jako obrońca praw dokonał, należą: rozbicie dwunastu chorągwi koronnych wojewody kijowskiego pod Kielcami, zajęcie Krakowa, oraz pogrom w Podgórzu, pod dawną stolicą, zastępów starosty spiskiego, w którym zdobył chorągiew króla Stanisława z napisem z psalmu wyjętym: „Conffregisti Domine gladios inimicorum et exaltati caput meum.” (Połamałeś Panie miecze nieprzyjaciół, a wyniosłeś głowę moję.)
Nisiecki wylicza jeszcze jedne zwycięztwa jego: pod Kaźmirzem nad Szwedami 1706 r., a w roku następnym pod Gniewkowem, Pleszowem i Szremem. Był siły tak nadzwyczajnej, że gdy raz potrzebował dostać języka, sam napadał na stojącego na czatach Kozaka, porwał go prawą ręką z konia, posadził przed siebie na siodło i do swoich powrócił ze struchlałym z przerażenia jeńcem. Wielki miało rozgłos imię Śmigielskiego w całej Rzeczypospolitej. Opowiadano setki dykteryjek o nim, jak się przebierał i wdzierał do obozu Szwedów, jak następnie napadał i w pień wycinał, jak nieraz schwytany, zręcznie umiał omylić czujność swoich strażników. W Wielkopolsce, a głównie w Gnieźnieńskiem, zachowało się następne podanie o Śmigielskim.
Było to na Rusi: w obozie starosty gnieźnieńskiego schwytano Żyda podejrzanego o szpiegostwo. „Na gałęź z nim!” krzyknął Śmigielski. Struchlały biedak rzucił się do nóg jego z płaczem, błagając o darowanie życia, jako ojcu kilkorga drobnych dziatek. Pan starosta, rozgrzany starym węgrzynem, popatrzył na Żyda, a upatrując wyraz dowcipu w jego obliczu, rzekł: - „Hultaju! daruję ci życie, lecz wprzódy zaśpiewaj mi wesołą piosenkę; jeśli zaś tego we cztery godziny nie dokażesz, będziesz wisiał."
Po oznaczonym czasie, wyprowadzono więźnia z komórki gdzie był osadzony; Żyda staje wśród zebranego grona obok starosty otoczonego starszyzną i deklamuje wiersz następny:

„Aj wej mi! aj ej mir!
Pan Śmigielski kawalir,
Pan Śmigielski wielki pan,
Jeszcze większy jak hetman.
Pan Śmigielski wojuje,
Komorucki rabuje. Aj wej mir!”

Śmigielski, rozweselony dowcipem tak pochlebnym dla siebie, wybucha serdecznym śmiechem, wypuszcza obdarowanego na wolność, a wierszyk ten, podłożony pod nutę znaną, zamieniony w piosnkę, długo wyśpiewywano na oklicach Gniezna.
Załączony drzeworyt przedstawia Śmigielskiego w chwili upadku sprawy króla Leszczyńskiego, gdy starosta gnieźnieński, zrzuciwszy narodowy strój polski, przebrany z cudzoziemska, przybył na dwór Augusta II z podziękowaniem za udzielone przebaczenie i powrócenie godności swoich. Dziwaczny ubiór zaciera rysy oblicza męzkiego jakiem się odznaczał, przy zawiesistych wąsach, podgolonej czuprynie, z bujnym czubem na środku głowy, w pancerzu na żupanie, okryty delią sobolową, siedząc na dzielnym arabczyku. W takiej tylko postaci przypomina się on jako jeden z najdzielniejszych partyzantów i pogromca bitnych hufców Karola XII.

K. Wł. W.


--------------------------------------------------------

Źródło:

Tygodnik Ilustrowany, Warszawa, 28 listopada 1863, nr 218.

WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,239,903 Unikalnych wizyt