|
Franciszek Morawski
Szczur i żaba.
(z Lafontena.)
Pewien szczur, który nigdy u poście nie słyszał,
A tak tłusty, otyły, że już ledwie dyszał,
Chcąc raz o wiosennej porze
W kwaśnym się nieco rozerwać humorze,
Nad brzegiem bagna, w południowej dobie.
Spacerował sobie.
I dogodził swej potrzebie:
Bardzo był kontent i z wiosny i z siebie.
Kiedy w tem żaba wśród trawy ukryta
Nagle wyskoczy, uprzejmie go wita.
I tak mu powie
W swojej żabiej mowie:
"Odwiedź mię, odwiedź łaskawiej
Prześliczny balik ci sprawię."
Przystał natychmiast nasz grubas odęty;
Ona mu przecież dla większej zachęty.
Rozkosz kąpieli, ciekawość podróży,
Tysiąc osobliwości wewnątrz swej kałuży,
Zręcznie zaczęła przekładać:
Co on to kiedyś w wieku podstarzałym,
Swoim szczurkom małym
Będzie miał powiadać:
O pięknościach w cudzych krajach,
O mieszkańców obyczajach,
I o rządzie tej swobodnej,
Rzeczypospolity wodnej.
Lecz jej rzecz jedna była na przeszkodzie,
Jakby to szczura utrzymać na wodzie;
Bał się troszeczkę, bo mało co pływał,
W taką żeglugę sam rozsądek zdrowy
Puszczać mu się zakazywał.
Nasza więc żabka po rozum do głowy:
Bierze mu łapkę, bierze nóżkę sobie,
I tak trawką pęta obie.
Alić zaledwie puścił się biedaczek,
Straszliwa żaby odkrywa się zdrada;
Był to podług niej przedziwny przysmaczek,
I już go w myśli zajada.
Ciągnie go na dno — ten krzyczy, zaklina —
Ta głębszego daje nura;
On jej traktat przypomina —
Ta drwi z traktatu i szczura.
Gdy więc już żadnej nadziei nie widzi,
Bogów przyzywa — ta i z Bogów szydzi.
Kiedy w tem kania lecąca o głodzie,
Ujrzawszy bój ten na wodzie,
Spada na szczura jakby piorun jaki,
Porywa z żabą i unosi w krzaki,
Niewiem co mogła w tej straszliwej dobie
Żaba myśleć sobie;
Lecz gdybym ja się w takie dostał szpony,
I jak ona był jedzony,
Rzekłbym sobie, co stare przysłowie powiada:
Kto pod kim dołki kopie, często sam w nie wpada.
|
|
|
Dwór Drobnin Kościół Pawłowice Dwór Oporowo Kościół Drobnin Pałac Pawłowice Kościół Oporowo Pałac Garzyn Dwór Lubonia Pałac Górzno |
|