Listopada 22 2024 01:44:30
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


Fragmenta niedokończone

Franciszek Morawski
Fragmenta niedokończone
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
(wszystkie fragmenta niedokończone ze str. 259-263)
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Dumanie nocne.

Było to w pośród lata — o północnej dobie —
Gdy świat cały, jak gdyby stary zbrodniarz w grobie
W ciężkim śnie pogrążony dziwne widma roił.
Ciemny się błękit niebios w złote gwiazdy stroił,
A raz po raz na górnym błyszcząca namiocie
Jedna z nich odpadała i gasła w przelocie.
Rzekłbyś duszka dzieciny chrztem świętym nie zlana
I ciągle do powrotu ku ziemi skazana;
Lub też drobny aniołek, co do biednej strzechy
Rozpaczającej nędzy niesie sen pociechy.
Jakby lampa grobowa zawieszona w górze
Xiężyc zimnym promieniem przyświecał naturze.
Czarne krzyże i białe cmentarzów kamienie
Budziły w rzewnem sercu jakieś święte drżenie.
Chłodny mię wietrzyk wschodu łagodnie owiewał,
Jakieś życie półsenne w duszę moją wlewał.
Rosłem, rosłem tą duszą, i jak z pęt zerwanych
Wzbijałem się do wyższych marzeń sfer nieznanych,
Zdało się że w tę straszną, uroczystą ciszę,
Tajemniczą rozmową nieba z ziemią słyszę.
Dziwne jakieś nademną ozwały się dźwięki,
Tak słabe, jakby lutni uciszonej jęki
Błądzące jeszcze z wiatrem: jak wśród nocnych cieni
Smętny odgłos szemrzących po kwiatach strumieni,
Lub szum wichru, co w gockiej uwięzion ruinie,
Błąka się po krużgankach i jęczy w szczelinie.
Słuchałem — długom słuchał . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


Ojciec Karol Antoniewicz.
Fragment.

Przy grobie swej ojczyzny, sześć mogił zarazem (1)
Usypawszy z strat serca — martwym stanął głazem...
Długo pod górą nieszczęść chwiał się niedołężnie,
Gdy nagle — Boże! — krzyknął, i strząsnął ją mężnie,
Spojrzał na krzyż Chrystusa — w kornej przykląkł cześci,
I drugi na wzór Jego ulał z swych boleści.

Przybił doń swe najdroższe wspomnienia na ziemi,
I ostatnią łzą żalu zapłakał nad niemi.
W czarną szatę pokuty odział się do zgonu,
Duszę swą ujął w twarde prawidła zakonu,
Ścieśnił życie, aby je w wieczności rozszerzyć,
I bez granic ukochać i bez granic wierzyć.

Wielka chwilo olbrzymiej człowieka przemiany!
Gdy nagle od tej ziemi Niebem oderwany
Targa jej węzły, depta wszystkie skarby świata,
Sławę, szczęście, nadzieję — wszystko w proch rozmiata,
I wśród tych zwalisk, cudem nadludzkiego męztwa,
Na własnej swej ruinie — stawia krzyż zwycięztwa!

O z jakąż go potęgą w silne schwycił dłonie,
Jakaż jasność kapłańskie oblała mu skronie!
Rzekłbyś, że świat ten brzaskiem wieczności mu dnieje
Że z każdej z ran Chrystusa zdrój się łaski leje,
I aż w górze wśród chóru Archanielskich głosów,
W wszystkich gwiazdach się radość roziskrza niebiosów,
Patrz! Patrz! już zbrojną krzyżem podniósłszy prawicę,
Rycerskim krokiem w Pańską wstępuje winnicę.

Jakaż godność, dostojność, jaki prąd wymowy,
Płomiennemi z ust jego wylewa się słowy!
Ileż się z głębi serca skarbów sypać zdaje,
Nic nie ma w swem ubóstwie, przecież wszystko daje!...

Ale któż to świętego odpycha przychodnia!
Lud morderców! krwią bratnią zczerwieniona zbrodnia! (2)
Wzywa go krzyk rozpaczy, nędzy, krwi i męki,
Po borach rozegnanych wdów i sierót jęki
Grozi wzgarda, szyderstwo — nadstawiż im czoła?
Ziemski strach go odciąga, lecz Bóg "naprzód" woła.
Naprzód więc! w sam war wścieklej ciska się nawały,
Jak drugi Mojżesz w twarde serc uderza skały.
Tętni groźbą wieczności czarny mur kościelny,
Płonie w strasznym obrazie ogień nieśmiertelny.
Trwoży, łamie, druzgoce i piorunem ściga,
Słowo jego zarazem przybija — i dźwiga!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Przypiski Autora:
(1) Karol Antoniewicz stracił żonę i pięcioro dzieci, zanim wstąpił do Towarzystwa Jezusowego.
(2) O. Antoniewicz apostołował w Galicyi po rzezi 1846 r.


Pompei.
(Fragment.)

Czas zabija, czas wskrzesza — odgrzebał Pompeję,
I obnażył jej zgonu tajemnicze dzieje.
Leżą w smętnych obrazach liczne szczątki, ślady
Tej wielkiej, niespodzianej i straszno, zagłady.
Zda się, że widzim jeszcze te popiołów chmury
Jak gdyby czarne śniegi sypiące się z góry,
Ten orkan bez piorunu, tę niemą nawałę,
I te w szale popłochu, przestrachem zdziczałe,
Tłumy ludzi i zwierząt zmięszanych pospołu,
Brnących, zasypywanych górami popiołu.
Stosy trupów ulice i rynki zaległy
I matki — matki nawet dzieci swych odbiegły!
Tu pociły lichwiarz z skarbem swym się ukryć bieży,
I oto z worem złota kościotrupem leży,
Tu obrazy rozpusty, — tam weselne grona,
I złota czara jeszcze winem napełniona.
Uczty, lutni i wieszczów czarujące dźwięki,
W jednej chwili zmienione na krzyki i jęki,
Przestrach, wycia rozpaczy, i — wieczne milczenie.
Zgasło do ostatniego wszelkie życia tchnienie,
Straszna śmierć na rozległej zasiadła mogile,
Całe miasto zasute, zagrzebane w pyle,
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,925,339 Unikalnych wizyt