Mało znany czterowiersz Franciszka Morawskiego napisany w Zittau (pol. Żytawa) w 1813 r.
Franciszek Salezy Gawroński (1787-1871), opisując w „Kronice Pamiętnikowej 1787-1831)”, swój przemarsz z wojskiem polskim w stopniu adiutanta majora pod dowództwem księcia Józefa Poniatowskiego przez Czechy do Saksonii w 1813 roku, tak wzmiankuje pierwszy okres po tym przemarszu i spotkania u Franciszka Morawskiego (wówczas pułkownika) w Zittau:
[…] Doszliśmy tak przez ostatnie miasteczko czeskie Gabeln do Zittau w Saksonii, na samej granicy leżące, i tam w okolice rozkwaterowani. Sztab główny z ks. Józefem w Zittau pozostał. Mój pułk 12-ty stanął w Gross-Hennersdorf. Wieś ogromna z pół mili się ciągnąca. Dostałem kwaterę u porządnego saskiego włościanina, mającego na piętro chałupę, pokój obszerny z łóżkiem i kotarą; tylko jadło było bardzo niedobre. Ale mleko, masło, jarzyny wyśmienite. Sztab pułku przy kościele ewangielickim w pięknym dworcu. Tam mieszkał pułkownik Wierzbiński z żoną, synem małoletnim i zapraszał czasem na obiad. Była przy jego żonie panienka młoda, jej siostrzenica z Poznańskiego, która mi się bardzo przychylną być okazywała; była rada, kiedy przychodziłem wieczór do nich i przy kupnie wiktuałów, po które za ciotkę zwykła była chodzić, lubiła mnie widzieć, a że była pora po temu, bo i lato i nie było wielkiej roboty ani służby, prócz mustry z rana odbytej, dobrze czas schodził na kwaterach wiejskich; czasem się też do miasteczka Złttau jeździło po rozkazy do sztabu głównego. Tam znowu u pułk. Morawskiego schodzili się oficerowie wieczór, a on nam różne piękne wiersze czytywał. Rozpusty bywały między oficerami z kobietami saskiemi nadzwyczajnie łatwemi i umizgalskiemi, miłostek było pełno. W karty grywali bardzo, przyszło nawet do zakazu w tym względzie. Wypadek nieszczęsny się trafił, że inspektor popisów Mirosławski zgrał się bardzo i wystrzałem z pistoletu życie sobie odebrał; wtedy pułk. Morawski napisał był czworowiersz, jako rachmistrzowi:
„Ten, co tyle trudów przemógł,
Dodawał, odciągał, dzielił,
Głupstw swoich zrachować nie mógł
I w łeb sobie strzelił.”
Tak blizko trzy miesiące staliśmy na jednem miejscu w chwili, kiedy cesarz Napoleon traktował o zawarcie pokoju w Pradze. […]
_____________________
Źródło:
„Pamiętnik r. 1830/31 i Kronika Pamiętnikowa (1787-1831) pułkownika Franciszka Salezego Gawrońskiego” – wydał Jan Czubek, Nakładem Akademii Umiej. i Tow. Popierania Wydawnictw Akademii Umiej., skład główny w Księgarni G.Gebethnera i Sp., Kraków 1916 (str. 354-355).
_____________________
Dla www.klasaa.net
Wypisał: Leonard Dwornik
|