Gdzieś mi wyparowały miesiące: wrzesień, październik i listopad zeszłorocznej padliny. Nic nie będę odbudowywał, ani na siłę szukał i tworzył. W zeszłym roku zamknąłem tę kartę, ale karta ma to do siebie, że zawsze jest jakaś po niej. Bodaj w następnym tomidle.
Drobnostką jest, że Ojczyzna z małej litery i Naród. Dziś ponoć Naród rządzi Ojczyzną. To trochę jak z proletariatem, który dyktatorował w przeszłych czasach ową dyktaturą i tyranią. Zauważmy, że i interpunkcja dziwna, raz cytatem zalatująca, a raz czyjąś dosłownością. Do kogo odnosi się podmiot bajkowy, bo wszak nie liryczny, owego genialnego obrazka... Kto jest beneficjentem tego malowidła? Ale o to mniejsza, bo najpierw zapytajmy, kto jest jego autor?
Franciszek Dzierżykraj-Morawski, generał napoleoński, jeden z dowódców Powstania Listopadowego – dosłownie minister wojny. Zatem tajemnica autorstwa rozwikłana. A kto jest ów podmiot, który za wszelką cenę chce być przedmiotem?
Dzisiaj jest nim wszechogarniający konsument – zmora naszej rzeczywistości. Wygodny, leniwy zarówno fizycznie jak i umysłowo, a o duchowości zupełnie zapominający podmiot, ale tylko w zdaniu. W rzeczywistości przedmiot dla specjalistów od rynku. Te markietanki, a w zasadzie markietanowie współczesności, dziwki idące za frontem, które oprócz swoich usług polegujących świadczyły usługi handelkowe – one to albo oni stworzyli nowy rodzaj magnaterii – kastę konsumencką. Dziś leniwy produkt konsumizmu i politykierstwa skrojonego na naszą miarę, dał pokolenie rodem z chlewika. A nawet z wielkotowarowej tuczarni. Owe wielkoformatowe przybytki są skrojone na ich miarę, jako ich świątynie i ich pałace. Tam mogą się tarzać i wylegiwać w chłodzie wielkiego systemu klimatyzacyjnego, pod czujnym okiem dobrowolnej – acz prywatnej – bezpieki.
Ich wersja wolności jest powolna jak ich myślenie. A może lepiej POwolna. Wolność na ich miarę skrojona, jak świńska kamizelka. Pakuje się ją do POciągu, oknami, bo nie kominem, gdyż kominy wyszły z mody jak koła szprychowe. Parowozy stoją w muzeach. Łezka idzie z oka na wierszyk sławetny, bo na stacji stoją POciągi: POwolne, superPOwolne i hiperPOwolne. Co z tego, że ich ewolucja jest ewolucją odwrotną do potrzeb? Kogo to wzrusza? Byle POciąg POwolny ruszył i POwiózł konsumenta do jego koryta. Wtedy wszyscy będą szczęśliwi i POwolni.
O tym jest ta bajka Morawskiego? A o czym. Nie słyszycie dudnienia tłoków, koła zgrzytają i para już się szykuje do obdzierania tarzających się ze szczeciny. Ich kwik przeraźliwy w uszach muzycznego ignoranta stanie się nowym muzycznym osiągnięciem, a atonalny chrumchot nowym gatunkiem muzycznym. Czy nie cudownie?
Andrzej Marek Hendzel
____________________________
Źródło:
www.hendzel.pl - prywatna strona internetowa Autora (on line 25.08.2013)
tam: WYDAWNICTWO OFICYNA - DZIENNIK MUZYCZNY http://www.hendzel.pl/dz_142.html
________________________
Dla www.krzemieniewo.net
za zgodą Autora
wypisał: Leonard Dwornik
Inne artykuły tego Autora nawiązujące do utworów Franciszka Dzierżykraj-Morawskiego
|