Rok Pański 1872
Rok ten zdaje się, że będzie rokiem walki ciężkiej Kościoła z potęgami ciemności. Gdziekolwiek rzuci się okiem wszędzie Kościół w zapasach. Po jednej stronie episkopat znakomity nauką, cnotą, odwagą pod przewodnictwem jednego z największych Papieży z zastępem duchownych i klasztorów, po drugiej zwarte szeregi wolnomularstwa, które wypowiedziało wojnę Chrystusowi jako Bogu i chciałoby wszelką cechę nadprzyrodzoną ze społeczności zetrzeć. Po jednej stronie prawda, miłość, świętość, sprawiedliwość, słowem światłość. Po drugiej podstęp, fałsz, nienawiść posunięta do najostateczniejszych granic ku wszystkiemu co Chrześcijańskie, bezprawie. Gwałt, przemoc. Jest to prawdziwa walka światła z ciemnością. Zwycięstwo nie może być wątpliwe. Kościół ile razy walczył swoją bronią, tj. prawdą, miłością, odwagą, pokorą, tyle razy zwyciężał. Kościół tylko ulegał wtenczas, gdy szukał siły nie w sobie, lecz poza sobą, ilekroć chciał bronić swych interesów na drogach mądrości światowej, na których synowie tego świata zawsze są marniejsi od synów Chrystusowych. Jako największy nieprzyjaciel Katolicyzmu występuje Xiążę Bismarck. Sprawdzają się słowa Kardynała Reisacha: „Zobaczycie, że Bismarck będzie jeszcze największym nieprzyjacielem Kościoła, największym bo najrozumniejszym prześladowcą jego”.
Rzecz dziwna, że mężowie znakomici, zdobywszy sobie laury na polu politycznem zwracają swój miecz przeciw Kościołowi. Lecz tu ich wielkość tępieje, tu gwiazda ich zaczyna blednąć. Czemu oni zwykle swój zawód polityczny kończą na walce z Kościołem? Bo Kościół nie będący królestwem z tego świata, choć na tym świecie, nie może służyć i hołdować panom tego świata. Kiedy więc przed bohaterami wieku wszystko klęka, wszystko im hołd oddaje, wszystko ich chwałą olśnione, Kościół sam się nie uniża, Kościół sam im przypomina, że jest ponad nimi ręka co ich losami kieruje, że są nad nimi prawa którym i oni ulegają. Kościół sam nie bije im pokłonów, Kościół sam nieprzemienny jak ludzkie instytucye nie apotezuje ich, patrzy końca i mówi: „Nie takie wielkości już wobec mnie się przeminęły”. Ta szlachetna dumna postawa Kościoła w obliczu możnych tego świata gniewa ich, kłuje ich, bodzie ich dumą i stąd ta pycha pcha ich do prześladowania Kościoła, do zadawania upokorzeń wszelkiego rodzaju. Prędzej się jednak wyczerpują ich środki w prześladowaniu Kościoła, niż Kościoła cierpliwe męstwo w znoszeniu prześladowania i dlatego każdemu przy końcu żywota zawołać przychodzi: Galileae widzieli.
Tak Ludwik XIV, tak Napoleon I, tak Julian apostata, tak Józef I, taka też kolej przybędzie na Bismarcka. Jeden z liberałów przedstawił podobno Bismarckowi, że walka przeciw Kościołowi bardzo niebezpieczna i trudna. Wiem o tem, miał odpowiedzieć Bismarck, że ona trudniejsza od wojny przeciw Francyi, ale obmyśliłem wszystkie środki do niej i przeprowadzę ją do końca. To tylko przepomniał Bismarck, że „Deus dirripat consilia pori aripuru”. Zapmniał, że na bramach Kościoła napisane: „Portae infori non praevalebunt adversus eam” i „Ego vobiscum sum omnibus diebus”.
Rozpoczął walkę Bismarck po przeprowadzeniu prawa przez sejm niemiecki przeciwko duchownym, którzyby w urzędowaniu swojem lub z okazyi urzędowania swego powstawali na rozporządzenia rządowe. Z Polaków Niegolewski znakomicie mówił przeciw temu prawu. Dalszym ciągiem walki przeciw Kościołowi było odłączenie szkoły od Kościoła. Rozprawy na sejmie pruskim w sprawie tej były nadzwyczaj zajmujące. Świetne mowy powiedzieli w obronie praw Kościoła co do szkoły: Windhorst, Reichensperger, z Polaków hrabia Ignacy Bniński, Wierzbiński. Małą większością przeszło prawo, mocą którego wszyscy inspektorowie szkół zostali ogłoszeni urzędnikami państwa. Mnóstwo petycyi posłano w obronie praw Kościoła do szkoły. Z Xięstwa Poznańskiego poszło 100 000 przeszło. Tak więc szkoła to dziedzictwo Kościoła, to instytucya wyrosła z Kościoła, na gruncie Kościoła wykarmiona, wypielęgnowana duchem, nauką, miłością, opieką troskliwą Kościoła. Ta córka Kościoła oderwana została od swej matki, od swego pnia z którego brała przez 18 wieków soki siły żywotne, oderwaną od ogniska życia, wyrwaną została gwałtem prawnym dziedzicowi, właścicielowi. Są w Anglii domy przytułku w których odrywają męża od żony, dzieci od rodziców. Takim przytułkiem, tylko srogim i bez litości, oderwanym od rodziny i kościoła będzie szkoła, państwowym instytutem dogodnym do wyzyskiwania jej w celach samolubnych, będzie szkołą do robienia experymentów socyalno-politycznych, bo każda doktryna nowa choćby najprzewrotniejsza co przyjdzie do steru i szkoły do swych experymentów używać będzie, podczas gdy dotąd ochroniona wpływem Kościoła przechowywała zdrowie narodu.
Kościół jednak swej misyi nauczania narodów zrzec się nie może. Nie będzie mógł przez szkołę jak dotąd, to musi innych dróg szukać. Nie będzie mógł w takiej mierze jak dotąd w szkole, to będzie musiał ubytek nagrodzić sobie wysiłkami w inną stronę wymierzonemi. Nieprzyjaciele Kościoła swemi głosami rozbudzają energię jego, która w braku walki, w dniach pogody usypia nieraz. Kościół zrzuca z siebie powłokę ospałości w jaką się zdarza być przyobleczony w dniach swobody, zrzuca z siebie pleśń, a odmłodzony stawa do walki, w której ma sobie zapewnione zwycięstwo od Tego, który powiedział: „Ufajcie Jam świat zwyciężył”.
#
Śmierć X. Józefa Frankego
Plebana Oporowskiego
Dnia 19 lutego umarł we Wołkowie po Koźminem X. Józef Franke były pleban Oporowski. Był on plebanem od roku 1838 do roku 1867, a więc lat 29. Urodził się on w Włoszakowicach, chodził do szkół w Lesznie, był wikaryuszem w Stęszewie, potem plebanem w Łaszczynie, a wreszcie otrzymał w roku 1838 prezentę na probostwo w Oporowie od pana Referendarza Józefa Morawskiego. Umarł mając lat 64, kapłaństwa 38. w latach pierwszych należał do najbardziej gorliwych Kapłanów w okolicy, słowo jego kaznodziejskie miało być jędrne, wiara żywa. Pragnął, jak to z zapisków po nim pozostałych można się doczytać, spocząć w Oporowie między swemi owieczkami. Nie było mu to dane. Wskutek ciężkiej choroby władze jego umysłowe i fizyczne słabły coraz bardziej, był przymuszony wziąć wikaryusza do pomocy, którymi byli z kolei X. Edward Wyrzykowski późniejszy proboszcz w Pogorzeli, X. Krawczyński, X. Pawłowski, X. Matuszewski, a w końcu zrezygnował w maju roku 1867 z probostwa w Oporowie i przeniósł się na mieszkanie w Bojanowie, następnie do Pempowa, wreszcie stale osiadł jako emeryt we Wołkowie i tam na ospę życia dokonał. Gorliwość jego zajaśniała w czasie cholery roku 1849, w której sam 75 w dwóch wioskach pochował i opatrzył sakramentami. Registraturę też w pierwszych latach prowadził porządnie i majątku kościelnego bronił sumiennie. Miejscowy pleban w kilka dni po śmierci jego odprawił uroczyste nabożeństwo żałobne za duszę jego, na które parafianie licznie się stawili i pamięć jego uczcił mową.
Requiescat in Sancta Pace!
#
Panna Rozalia Morawska sprawiła do Kościoła chorągiew (proporzec) białą z białego adamaszku wełnianego z pięknemi wyszywanemi ozdobami. Chorągiew ta przeznaczoną jest dla młodzieńców Różańca Żywego, z którą mają przy wszystkich obchodach uroczystych kościelnych występować. Była ta chorągiew poświęcona w I święto Wielkanocne wraz ze stosownym przemówieniem do młodzieńców.
#
Śliczny mamy czas. Kwiecień bardzo ciepły cały. Oziminy bardzo ucierpiały zimą, tak że we wielu miejscach słabo stoją, a tu i ówdzie zaorać musiano. Za to latowe siewy rokują sprzęt obfity.
#
Ospa dzięki Panu Bogu ustała. Wiele osób w Oporowie chorowało, dwie jednak osoby tylko umarły to dwie zamężne kobiety. Także dwoje dzieci na ospę umarło.
#
Dnia 24 listopada Józef i Brygida Dwornik małżonkowie w Oporowie (włodarz), obchodzili swe złote wesele, przeżywszy pięćdziesiąt lat w pobożnem małżeństwie. Parafianie nie pamiętają jeszcze takiej uroczystości. Miejscowy pleban przemówił przed sumą stosownie do jubilatów, wręczył ima laskę pozłacaną z Krzyżem, udzielił błogosławieństwa kościelnego z rytuału wileńskiego. Państwo miejscowi Morawscy po nabożeństwie zaprosili do siebie jubilatów na śniadanie i hojnie uraczyli.
#
Jesień w tym roku taka piękna, jakiej najstarsi ludzie nie pamiętają. Już mamy 24 listopada a dnie zupełnie wiosenne, drzewa powtórnie, malin kwitną, a w jednej wsi groch co się sam zasiał chłopcy tegoroczny drugi w strąkach jedli. Nie było dotąd ani śniegu ani mrozu. Gospodarze boją się o oziminy, bo już bardzo wybujały szczególniej rychłe, tak że wyglądają jak łąki te pola oziminą zasiane.
#
Tegoroczny odpust Niepokalanego Poczęcia połączony był z uroczystością wspaniałą ofiarowania dyecezyi obu Poznańskiej i Gnieźnieńskiej Najsłodszemu Sercu Jezusa, którą zarządził osobnem listem Pasterskim Najprzewielebniejszy Xiądz Prymas Ledóchowski, wyjednawszy dla tej uroczystości osobny odpust zupełny u Stolicy Apostolskiej. Spowiedź i Komunię świętą można było do dostąpienia tego odpustu odbyć przez cały tydzień poprzedzający uroczystość. Toteż mnóstwo ludzi po wszystkich parafiach przystępowało w ciągu tygodnia i w sam dzień Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny do sakramentów świętych.
W sobotę przed uroczystością słuchało 3 księży spowiedzi od 2 do 6 godziny, tj. X. Morawski patron Kościoła, X. Kłysz wikaryusz z Żytowiecka i miejscowy pleban. W sam dzień odpustu Komunię św. przyjęło 525 osób, liczba jaka oprócz misyi może w Kościele Oporowskim dawno nie była. Było księży 7 i miejscowy pleban. Słuchano spowiedzi do 3½ po południu. Celebrował X. Tafelski dziekan Krobski, a kazanie powiedział o Sercu Najsłodszem Pana Jezusa X. Karol Blümel mansyonarz z Ponieca bardzo piękne. Podczas ofiarowania wszystkie bractwa wystąpiły z zapalonymi świecami, tj. bractwo wstrzemięźliwości, Różańca Żywego i tak zwane Najświętszego Sakramentu, oraz z chorągwiami także wystąpiono. Na szczycie Wielkiego Ołtarza panował nad wszystkimi obraz Najświętszego Serca Jezusa okolony palącymi się lampionami kolorowemi.
Rząd nienawistnem okiem patrzał na tę uroczystość po Kościołach uważając ją jako agitacyą przeciw sobie wymierzoną i dlatego po gimnazyach i wyższych szkołach nabożeństwo to zakazano, a księży przy gymnazyach brano do protokółu z powodu odczytania okólnika arcybiskupa o tej uroczystości.
#
Dziś, tj. 13 grudnia pierwszy mrozek tegoroczny.
#
Pod portretem Kopernika w Kościele św. Jana w Toruniu następujący jest napis: „Nom parem Paulo gratiam requiro, veniam Petri neque posso sed quam in crucis ligno dederat latroni sedulus oro”.
#
Gospodarze skarżą się w tym roku na nieurodzaj. Zboże, tj. żyto szczególnie nie sypie, jak już od kilkunastu lat nie pamiętają tak małego plonu. Toteż kurczą się kieszenie gospodarzy, każdy ogranicza się jak może.
|