Marca 29 2024 05:48:12
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


Kronika parafii w Oporowie - rok 1877

Rok Pański 1877

Dnia 4 stycznia obchodzono we dworze Oporowskim uroczyście urodziny Pani Referendarzowej Pauliny z hrabiów Łubieńskich Morawskiej, wdowie po śp. Referendarzu Józefie Morawskim, która skończyła w tym dniu 86 lat. Zacna ta i dostojna i wielkiej poczciwości pani zachowała jeszcze świeżość umysłu serca, a nawet i siły fizyczne dość silne jeszcze. Oby Pan Bóg miłościwy przedłużył jej lata ku zbudowaniu młodszych pokoleń, które powinny brać wzór z jej pracowitości, pobożności i uprzejmości.

#

Ciągle trwa całkiem wiosenne powietrze. W Paryżu skarżą się formalnie na gorąco. Oziminy za bujne stoją, późne będą lepsze.

#

Kolendy w tym roku miejscowy pleban nie odprawia, aby ona zanadto ludziom nie spowszedniała.

#

Dnia 10 stycznia głosowanie się odbyło na posła do parlamentu niemieckiego. We Wschowskiem Polacy katolicy głosowali na X. dziekana Theinerta z Goniembic, ale mało nadziei, aby przeszedł.

#

Dnia 30 przybył do Oporówka Komisarz z Osieczny i oświadczył Siostrom Służebniczkom Boga Rodziny, że Rejencja Królewska zakazuje im utrzymywać ochronkę małych dzieci. Tak więc ochronka, która istniała kilkanaście lat w Oporówku musiał także ulegnąć pod ciosami Kulturkampfu. Ostania gwiazdka z dziećmi ochronkowymi odbyła się więc w roku 1876 i to bardzo świetnie z nauką, z egzaminem dzieci z katechizmu, z deklamacyami i przedstawieniami scen żłóbkowych, które dzieci wybornie oddały pod kierunkiem siostry Katarzyny Jaskólskiej, która je wybornie wyuczyła. Ubezwładnić Kościół w jego instytucyach, podciąć korzenie jego, aby powoli życie kościelne, duchowe, katolickie uschło, oto zadanie i cel Kulturkampfu. Ale i Kościół już nieraz w ciągu ośmnastu wieków z popiołów i ruin w jakie go wpychali nieprzyjaciele jego powstawał i to zawsze daleko piękniejszy.

#

Odpust bractwa Wstrzemięźliwości w dzień Matki Boskiej Gromnicznej odbył się i w ty, roku pięknie. Znaczna liczba braci i sióstr przystąpiła do Sakramentów św., a miejscowy pleban miał kazanie najpierw o znaczeniu świec, gromnic w dzień ten przez Kościół przepisanych, a następnie mówił wyłącznie do bractwa Wstrzemięźliwości dlaczego dzisiaj Pan Jezus nie tylko przez świece jest wyobrażony ale nadto jeszcze jest wystawiony w Najświętszym Sakramencie w monstrancyi i to jest przywilej dla bractwa wyłączny. Nazajutrz miał mszą św. śpiewaną na intencyą pomarłych braci i sióstr bractw oraz odbył ceremonię ze świecami jako w dzień św. Błażeja patrona od bólu gardła.

#

Zapusty tego roku przeszły w parafii spokojnie. Po gościńcach w Oporowie i Oporówku dzięki Bogu żadnej muzyki nie było. Tylko w Krzymieniewie niestety w oberży Fabijanowskiego i muzyka i wielki zgiełk ludu był. Miejscowy pleban z ambony już muzyki i tańce w tej oberży się odbywające potępił i ostrzegł parafian, aby tam nie uczęszczali. Tym boleśniejsze są te muzyki plebanowi, że tenże Fabijanowski dzierżawił przez 6 lat pierwsze probostwo od miejscowego plebana, a że tania była dzierżawa dorobił się na niej, wybudował sobie oberżę i teraz tyle zgorszenia przez tańce i muzyki tam się dzieje. Przez cały rok w Oporowie i Oporówku po karczmach nie ma muzyki i tańców, nawet nie w zapusty. Tylko na wieniec i po weselach miejscowy pozwala tańczyć, z resztą absolutnie zakazuje, bo półśrodki nic nie pomagają, a tańce po karczmach źródłem największego zepsucia. Ani ojcowie trzeźwi, ani matki gospodarne i pracowite, ani młodzież czysta i skromna być może gdy muzyka po karczmach. Boże daj, aby ta praktyka jak najdłużej mogła się zastosować w parafii Oporowskiej.

#

W ostatnią niedzielę zapustną miejscowy pleban był chory na zaziębiony katar, tak że musiało nabożeństwo całkiem wypaść, a parafianie musieli się rozejść po okolicznych Kościołach na nabożeństwo, bo o zastępstwo postarać się dla obecnych praw majowych ciążących nad Kościołem w Prusach niepodobna bez narażania Kapłana zastępującego na proces, grzywny i wywiezienie poza granice parafii.

#

Dnia 13 marca odprawił się w Poznaniu na wielkiej sali Bazarowej wiec polsko-katolicki w sprawie uczczenia 50 letniego Jubileuszu Biskupstwa Ojca św. Piusa IX. Wiec wypadł świetnie, sala nie mogła słuchaczów pomieścić, tak że sąsiednie pokoje, krużganki były zajęte i natłoczone. Szlachty i duchowieństwa mnóstwo było. Mówili pan Krzyżanowski Henryk, X. dr Wartenberg, X. Poszwiński proboszcz z Przementu, pan Adolf Koczorowski, pan Kazimierz Chłapowski z Kopaszewa, prezydował Xiążę Roman Czartoryski z Sarbinowa, a ławnikami byli pan Adolf hrabia Bniński, pan Maksymilian Jackowski Patron Kółek Włościańskich, pan sędzia Sryczyński i gospodarz Piotrowiak. Na końcu mówił gospodarz Durlak z Pleszewskiego. Zaproponowali mówcy pielgrzymkę do Rzymu, czyli deputacyą, która ma zawieźć Ojcu św. i adres i relikwiarz z relikwiami św. Wojciecha i błogosławionej Jolanty, których zwłoki w Gnieźnie spoczywają. Miejscowy pleban także był na tym wiecu oraz dzień poprzednio na walnem zebraniu Towarzystwa Naukowej Pomocy.

#

Miejscowy pleban sprawił w miesiącu marcu szafę osobną do Czytelni Parafialnej, która to szafa wraz z książkami stanowiącymi Czytelnię Parafialną staje się odtąd własnością parafialną. Szafa ta sprawiona została za pieniądze częścią z Kolendy zeszłorocznej, częścią z pieniędzy przeznaczonych na dobry cel, a kosztuje 9 talarów. Zrobiona przez Bątkiewicza stolarza w Poniecu.

#

X. Pądzińskiego proboszcza przy Kościele św. Marcina w Poznaniu wskazał Sąd Apellacyjny na 7 miesięcy więzienia za udzielenie dyspensy na post, co uważał za wykonywanie praw biskupich. Podobne rzeczy za lat kilkanaście będą się wydawały prawie niepodobne do uwierzenia.

#

10 marca w dzień 40 męczenników mieliśmy silny mróz, nie bardzo więc pomyślną zapowiedź rychłej wiosny według starodawnej tradycyi. Dzisiaj dnia 14 jeszcze śnieg leży na polu. Pewnie nie będzie się gotował groch w garnku.

#

W trzecie święto Wielkanocne był miejscowy pleban na pogrzebie śp. X. Theinerta proboszcza w Goniembicach a dziekana dekanatu Śmigielskiego. Przyczyną jego śmierci była niezawodnie obecna walka kościelna. Jak wiele dziekanów tak i on badany, kto po złożeniu ze stolicy arcybiskupiej JE Kardynała Ledóchowskiego przez rządowy Kościelny Trybunał rządzi jako delegat apostolski archidyecezyami, gdy nie chciał takowego wymienić został uwięziony i we więzieniu Leszczyńskiem przesiedział 8 miesięcy, dając ze siebie przykład poświęcenia i konsekwentnej stałości we wierności zasadom kościelnym. Mimo, że zdrowie jego na tem bardzo cierpiało a nawet dostawał krwotoku nie chciał zrobić wcale wniosku o udzielenie mu urlopu a i nareszcie wskutek mocnego krwotoku gwałtem go wywieziono z więzienia do domu na rozkaz lekarza więziennego. Zdrowie jego wskutek tego zostało nadwyrężone. W domu nie miał jedna spokoju, bo ponieważ nie mógł uznać kompetencyi pana Massenbacha do zarządzania majątkiem w archidyecezyi Poznańskiej, nie mogąc uznać złożenia z urzędu X. arcybiskupa Ledóchowskiego nie mógł nie mógł też z nim jako rządowym Komisarzem do zarządu majątkiem kościelnym wnijść w korespondencyą, za co przez tegoż został grzywnami karany, które doszły do wysokości przeszło tysiąca talarów, które od niego ściągano przez ciągłe egzekucye, fantowania najdokuczliwsze. Krowy, meble mu posprzedawano, wozik, bryczkę, tak że chcąc po obiedzie odpocząć kładł się na podłogę słomą zasłaną i przykrytą. Temi egzekucyami także długo był dręczony, które znów zdrowie jego jeszcze bardziej podkopały. Uważał za niestosowne bronić się przed tymi egzekucyami i dopiero przy końcu żywota napisał do ministra przeciw karom, które na niego nałożono za administracyą probostwa Mórkowskiego, do którego miał prawo już przed prawami majowymi i odebrał dwa dni przed śmiercią umorzenie kar na Mórkowo, które dość dużo wynosiły. Xięża jego w dekanacie chcieli sami ponieść te kary pieniężne, na które jako dziekan został wskazany, ale nie przyjął tej oferty. Dekanat pod jego kierunkiem odznaczał się dobrym przykładem. Cztery miesiące przed śmiercią jeszcze odbył z duchownymi swego dekanatu ogólne rekollekcye i kongregacyą dekanalną, na której uchwalono i wysłano do Rzymu adres do JE Kardynała Prymasa z wyrażeniem wierności.
Na pogrzeb zjechało się 30 Kapłanów, między nimi X. prałat infułat Grandke przyjaciel zmarłego, X. prałat Koźmian. Umarł w Lesznie, ale ciało przewieziono do Goniembic gdzie na ogólnym cmentarzu pod Krzyżem został pochowany. Mowy były trzy jedna niemiecka, dwie polskie. Mowę przy grobie powiedział X. Drwęcki proboszcz z Kąkolewa.

#

Rezurekcya i święta odbyły się przy pięknej pogodzie, tylko droga bardzo zła. Na rezurekcyi strzelano z moździerzy od 4 rana. Towarzyszyli miejscowemu plebanowi niosącemu Najświętszy Sakrament na rezurekcyi pan Rychłowski właściciel Drobnina i Karol de la Barre Bodenham zięć pani Referendarzowej Morawskiej, mając za sobą jej córkę Irenę a mieszkający w Anglii w Roserwass pod miastem Horefast. Jest to pan bardzo pobożny oddany głównie sprawie katolickiej.

#

W poniedziałek Wielkanocny miał miejscowy pleban kazanie o niegodnej świętokradzkiej Komunii św.

#

W dzień św. Wojciecha całe przedpołudnie padał gęsty śnieg, a po kilku ciepłych dniach na początku kwietnia nastała zima i trwają ciągle przymrozki, tak że trzeba było się i z kożuchami i z pierzem przeprosić. Czterdziestu męczenników daje się we znaki. Oziminy a szczególnie żyta ucierpiały od zimna tem więcej, że za ciepłych dni początkowych kwietnia za prędko się ruszyły. Mimo śniegu padającego grochy, owsy, jęczmień i kartofle pozasiewane.

#

Dnia 12 kwietnia był miejscowy pleban na pogrzebie zmarłego X. Szymona Radeckiego proboszcza w Gostyniu, nie zastał jednak już pogrzebu bo go musiano pochować dzień poprzednio dla psucia się ciała zmarłego. Umarł na chorobę sercową w 52 rok życia. Nikt mu tak prędkiej śmierci nie rokował bo się ochraniał, żył bardzo regularnie i zdawał się zdrowia silnego. Ale Bóg według innej miary wyznacza dni człowiekowi. Zmarły X. Radecki w roku 1863 nieszczęśliwego powstania, wplątany w nie, a następnie oskarżony wraz z innemi przez trybunał Berliński zaocznie został na śmierć osądzony. Ukrywał się przez cały rok w okolicy Gostynia, a i w Oporowie kilka tygodni w ukryciu przepędził za mojego poprzednika X. Frankego. Księży zjechało się na pogrzeb 26. zniesienie Klasztoru Filipinów podobno także przyczyniło się do rozwinięcia choroby w umarłym. Znowu parafia jedna więcej osamotniona i wskazana tylko na obsługę jednego Kapłana miejscowego wikaryusza X. Urbana. Ale według prawdopodobieństwa i jego dni w Gostyniu są policzone, bo rząd po śmierci proboszcza nie przyznaje prawa sprawowania dalej funkcyi duchowych.

#

Znowu nowy cios spadł na dyecezyą. Trybunał Berliński złożył z urzędu Suffragana i Kanonika X. biskupa Janiszewskiego. Zdawało się, że go uwolnią, bo sam prokurator przyznał we wywodzie oskarżającym, że jego położenie było niełatwe wobec swego zwierzchnika arcybiskupa, ale podniósł w oskarżeniu, że X. biskup Janiszewski przez swe wysokie stanowisko i zdolności był odpowiednią osobistością, aby wywrzeć wpływ na innych biskupów i wstrzymać ich od oporu przeciw rządowi. X. biskup nie chcąc aby mu zakazywali pobytu w pewnych prowincyach sam wyjechał na Wrocław do Galicyi. Gdzie ma sobie ofiarowany przytułek w domu pani Adamowej hrabiny Potockiej w Krzeszowicach, którego już zeszłą razą będąc na wygnaniu w Krakowie nie chciał przyjąć, szlachetne wyrzekłszy słowa, że nie przystoi jemu jako biskupowi zażywać wygód, kiedy tylu księży w dyecezyi jest wystawionych na udręczenia.

#

Z parafii Oporowskiej wysłano też adres z 470 podpisami z powinszowaniem Ojcu św. 50 letniego Jubileuszu biskupiego na ręce X. Kanonika Maryańskiego sekretarza Komitetu zawiązanego w celu urządzenia u nas we Wielkopolsce uroczystości i obchodu na 50 letni Jubileusz biskupi Ojca św. Miejscowy pleban adres przeczytał w Kościele i zapowiedział, że nie będzie zbierał składki na relikwiarz w Kościele tylko niech każdy na probostwo przyjdzie i przyniesie. Zebrało się razem ze składką miejscowego plebana 94 marki, a więc suma znaczna. Nad wszelkie spodziewanie płyną składki na relikwiarz ze wszystkich parafii a dają świadectwo przywiązania ludu Wielkopolskiego do wiary i Stolicy Apostolskiej. Pewna tylko część będzie obróconą na zakupno relikwiarza, który jest za 3000 franków zamówiony w Paryżu według rysunku danego przez panią hrabinę Działyńską i pana Bolesława Zaleskiego, a reszta pójdzie na Świętopietrze i mała cząstka na posłanie kilku wieśniaków do Rzymu.

#

Saceristium est perfectionis professio. Moriamur nec moriamur. In cruce salus – vitus – via – victoria.

#

Dnia 3 czerwca odbyła się w całym Kościele katolickim a więc i w parafii Oporowskiej uroczystość wspaniała z powodu 50 letniej rocznicy biskupstwa Ojca św. Piusa IX. Na wszystkich bramach cmentarnych na wieży kościelnej powiewały chorągwie Papieskie. W Kościele na granicy prezbiteryum ustawiona była brama tryumfalna owinięta girlandami ze świerków i mnóstwo światła na niej gorzało. Od rana aż do nieszporów dawano salwy z moździerzy. Kazanie miał miejscowy pleban o znaczeniu władzy biskupiej w Kościele. Znaczna liczba osób przystąpiła do Sakramentu Pokuty i Komunii św. i pozyskała odpust zupełny na ten dzień przez Ojca św. udzielony. Na wieczór wszystkie prawie domy w parafii były illuminowane, a we dworze Oporowskim jaśniał piękny transparent Ojca św. Wszędzie w obu archidyecezyach wspaniale obchodzono ten dzień, illuminacyami, strzelaniem, pochodami z pochodniami, lampionami, fajerwerkami.
Dnia 6 czerwca otrzymali nasi pielgrzymi, którzy z Wielkopolski, Prus Zachodnich, Galicyi a nawet niektórzy z Królestwa wystąpili w liczbie 600 jako osobny naród w Rzymie po pierwszy raz i w takiej liczbie i w takim charakterze, mimo wielkiej wówczas słabości Ojca św. publiczne posłuchanie. Ojciec św. krótko ale bardzo silnie i pięknie przemówił do Polaków zalecając przede wszystkiem trzy cnoty: cierpliwość, stałość i odwagę. W końcu oświadczył, ze daje błogosławieństwo całemu Królestwu Polskiemu. Xiążę Czartoryski Konstanty podał adres od Galicyan, pan Franciszek Żółtowski nasz wspaniały adres od Wielkopolski bogato srebrem kuty mający na jednej stronie herb papieski na drugiej orła białego, X. profesor Neubauer adres Ziemi pruskiej i grosz Piotrowy, pan Tomaszewski redaktor Przyjaciela Ludu egzemplarz świąteczny Przyjaciela Ludu i 1000 marek Świętopietrza, X. prałat Jackowski Świętopietrze z Galicyi, X. Edward Podolski kielich przepysznej roboty pomysłu i rysunku poety Lenartowicza, X. Gieburowski relikwiarz z Wielkopolski z relikwiami św. Wojciecha i błogosławionej Jolanty, X. Kanonik Maryański i poseł Rafał Zakrzewski na srebrnej tacy 50 tysięcy franków Świętopietrza, a nadto jeszcze wiele innych osób złożyło swe dary. Nasz Kardynał Prymas Ledóchowski przyjmował także naszych pielgrzymów i pięknie do nich przemówił. Pielgrzymka Polska bardzo pięknie się udała. Ogólnie w Rzymie chwalono pobożność Polaków, osobliwie zaś naszych chłopów.

#

Pod dniem 19 lipca odebrał Kościół wiadomość od Sądu hipotecznego w Lesznie, że Oporowskie dobra przeszły na wyłączną własność X. Maryana Ignacego Morawskiego członka Towarzystwa Jezusowego, mieszkającego obecnie w Starej Wsi pod Brzozowem, dotychczas bowiem był on tylko współwłaścicielem razem ze swym bratem Stanisławem zostającym obecnie w domu obłąkanych w Owińskach.

#

Wreszcie po długich staraniach zostały daniny kościelne probostwa Oporowskiego i szpitala tutejszego zahipotekowane. A mianowicie:
- z głównego majątku (Hauptgut) Oporowo 61 nowych szefli żyta i 61 nowych szefli owsa i 40 litrów owsa.
- z pobocznego majątku (Attinenzgut) Oporówko 61 nowych szefli żyta i 69 nowych szefli owsa i 40 litrów owsa.
Zahipotekowano wskutek aktu notaryalnego z dnia 28 maja 1877 w dniu 30 czerwca 1877 w rubryce II Nr13 dla Kościoła rzymsko-katolickiego w Oporowie do rąk każdorazowego proboszcza.
Dla szpitala rzymsko-katolicko-kościelnego (römisch-katholisch-Kirchliches Hospital) w Oporowie zahipotekowane zostało w rubryce II Nr14 dnia 4 września 1877, 4 kopy drzewa (Gebundholz) corocznie na św. Marcin.
Sprawa ta zahipotekowania powyższych danin już ciągnęła się od czasów mego poprzednika X. Frankego, a więc blisko 40 lat, bo już on wzywał ówczesnego dziedzica Oporowa pana Referendarza Morawskiego do zahipotekowania powyższych danin, ale tenże nie chciał, póki nie będą na pieniądze zamienione, na co znów X. Franke słusznie nie chciał się zgodzić. Obecnie chociaż w ostatnich dwóch latach większa część mesznego została zamieniona na pieniądze w obu archidyecezyach, jednak miejscowy pleban uważał za korzystniejsze dla probostwa w Oporowie zostawić meszne in status quo i starać się tylko o jego zahipotekowanie. Uregulowanie tego zawdzięcza miejscowy pleban głównie panu Kajetanowi Morawskiemu z Jurkowa jako opiekunowi współwłaściciela Oporowa obłąkanego Stanisława Morawskiego i panu Kazimierzowi Chłapowskiemu jako plenipotentowi X. Maryana Morawskiego współwłaściciela dóbr Oporowskich.

#

Jedenastego czerwca miejscowy pleban wybrał się do Krakowa i bawił tam cały tydzień zwiedzając Kościoły, Wieliczkę, uniwersytet, bibliotekę Jagiellońską, Bielany. Właśnie wtenczas przybyli z Rzymu pielgrzymi nasi polscy, których oprowadzał po Krakowie X. Brzeziński Filipin.

#

Ojciec św. mianował prałatami domowymi Stolicy św. z naszej dyecezyi X. Marcina Friske officyała i dziekana Wałeckiego i X. Rzeźniewskiego dziekana Nowomiejskiego. Pierwszy w sprawie Kulturkampfu przesiedział półtora roku we więzieniu, drugi przesiedział kilka tygodni we więzieniu a następnie rzucił ekskomunikę jako delegowany od władzy na X. Kubeczaka, który nieprawnie wdarł się na probostwo w Książu za pomocą władzy świeckiej i innym państwowym proboszczom utorował drogę. Za to rzucenie ekskomuniki i za opozycyą przeciw rządowi został X. Rzeźniewski złożony z urzędu przez Trybunał Berliński dla spraw kościelnych. Obaj zasłużyli na te godności.

#

Zgon X. Prałata Koźmiana

Jak piorun z pogodnego nieba tak śmierć nagła X. Prałata Jana Koźmiana wszystkich przeraziła. Na początku lipca pojechał do wód we Victy i miejscowego plebana odwiedził jeszcze w jego plebani na końcu maja, właśnie wtenczas gdy podpisywano adres do Ojca św. 2 lipca jeszcze miejscowy pleban z nim się widział w Jurkowie pod Krzywiniem. Z Victy pojechał do Rzymu w towarzystwie dwóch młodych Morawskich z Jurkowa Tadeusza i Zdzisława synów pana Kajetana Morawskiego. Tam jak najserdeczniej był przez Ojca św. przyjęty i przez Kardynała naszego i przypuszczony był do poufnych narad. Czuł się już cierpiącym ale spieszył do swego stanowiska i we Wenecyi dnia 9 września w hotelu San Marino umarł trzymając za rękę młodego Tadeusza Morawskiego. Był z nim także Zmartwychwstaniec X. Skrochowski ze Rzymu, ale ponieważ lekarz zapewnił, że nie ma niebezpieczeństwa dlatego nie dał mu ostatnich Sakramentów.
Zwłoki naprędce po odprawionem nabożeństwie w Kościele św. Marka przez Weneckie duchowieństwo pochowano wioząc je gondolą na cmentarz we Wenecyi, a za przybyciem szwagra zmarłego pana Tadeusza Chłapowskiego z Turwi przywieziono je do Poznania, gdzie je najprzód złożono w Kościele św. Marcina, a z Kościoła tego w pątek 28 września wspaniały orszak duchownych liczący przeszło 160 Kapłanów z Kanonikami pod przewodnictwem X. Prałata Grandkego i wśród niezmiernych tłumów jakie zaległy wszystkie ulice przez które orszak pogrzebowy przechodził, przeprowadził zwłoki do katedry wspaniale oświeconej i przystrojonej, gdzie X. licencyat Chotkowski powiedział piękną mowę pogrzebową o zasługach X. Koźmiana względem ojczyzny. Nazajutrz o 10 po wigiliach, które śpiewało przeszło 150 księży przybyłych z obu archidyecezyi, a z Wrocławskiej był X. Pałat Spiske, odprawił mszę św. żałobną X. Kanonik Maryański, poczem półtoragodzinną mowę powiedział X. Prałat Likowski i regens zamkniętego seminaryum, gdzie z przejęciem gorąco wygłosił zasługi nieboszczyka na polu kościelnym. Poczem odprowadzono zwłoki do sklepu grobowego w Kaplicy Królewskiej, choć jednakowoż tymczasem je złożono wskutek zakazu prezesa policyi Stande, który wynalazł jakiś stary zakaz chowania ciał po Kościołach. Ścigano przez długie lata nienawiścią zmarłego, nawet o śmierci nie dają mu spokoju.
Śmierć X. Koźmiana na obecną szczególnie chwilę walki i ciężkiego przejścia Kościoła mianowicie w obu naszych archidyecezyach jest stratą ogromną niepowetowaną, nie do zastąpienia. Nikt nie wolen zdobyć się na taki ogrom poświecenia się dla sprawy Kościoła i bezinteresowności jak zmarły prałat. Miał wielu nieprzyjaciół i między swemi rodakami, którzy go nienawiścią ścigali, a nawet miedzy duchownymi, ale na to nie zważał. Wpływ jego od czasów jak został Kapłanem a mianowicie w ostatnich latach jego życia w czasie prześladowania Kościoła coraz bardziej potężniał, gdy wielu opuściło ręce, on wydobywał coraz większą energię, kiedy się wielu nawet zacnych Kapłanów zamykało w ciasnym obrębie działania i agitacyi na rzecz sprawy Kościoła, wszystko poszerzając, podtrzymując wszędzie, dodając ducha, odwagi, chroniąc od zniechęcenia, wspomagając radą, czynem, wpływem. Nauka jego obszerna, doświadczenie długoletnie, stosunki z największemi znakomitościami katolickiemi w Europie, serce jego gorące i obszerne, gorliwość niesłychana nie uważająca ani na wiek, ani na niebezpieczeństwo mu grożące.
Wszystko to uczyniło go w końcu życia osią około której obracały się niemal wszystkie najważniejsze sprawy Kościoła obu archidyecezyi, a nawet całego Kościoła Polskiego i wszystkie sprawy społeczne oparte na gruncie katolickim. Rząd, Niemcy nienawidzili go całą duszą i po zamknięciu jego zakładu wychowawczego, który istniał 10 lat w hotelu Wrocławskim zakupionym na ten cel i po wrzawie zrobionej przeciw niemu w początku walki kościelnej rząd myślał, że go już zdeptał, a tymczasem on wstał daleko silniejszym niż wprzódy. Przeciwnicy X. Koźmiana nie mogą mu odmówić wielkiego rozumu, energii, wytrwałości, poświęcenia i miłości Kościoła i ojczyzny.
Uczeń liceum Warszawskiego pochodząc z Lubelskiego, żołnierz podoficer artyleryi w kampanii 1831 roku, wygnaniec następnie w Belgii, Francyi, prawnik, adwokat. Następnie zapoznawszy się z jenerałem Chłapowskim, jego zięciem zostawszy, osiadł w Kopaszewie w Wielkopolsce. 20 letni redaktor znakomitego pisma Przeglądu Poznańskiego, po śmierci żony Kapłan, założyciel zakładów dwóch wychowawczych dla zamożniejszych i dla uboższych w Poznaniu. Prałat domowy Ojca św., Protonotaryusz Apostolski, Kanonik metropolitarny Poznański, w końcu naczelnik dyecezyi w zastępstwie JE Kardynała Ledóchowskiego. Oto długi szereg prac i godności zmarłego wskazujący czem był zmarły dla społeczeństwa wśród którego żył. On to stworzył Kuryera Poznańskiego, on go utrzymał wśród wielu przeciwności i dziennikarskich i materyalnych. Nikt nie umiał tylu zręcznych sposobów podać na każdą trudność jak on. Był to wielki człowiek w całem znaczeniu ego słowa, którego nie dosyć za życia wspierano w jego działaniu, często go samotnego zostawiając w pracy która nieraz nad siły jego była.
W obecnej walce kościelnej przesiedział 9 miesięcy w więzieniu Poznańskim cierpiąc odważnie, stanowczo, wytrwale. Znał dokładnie wszystkie pamiątki polskie za granicą i zwracał na nie głównie uwagę. Młodzież bardzo kochał i umiał ją do siebie przyciągnąć i wpływać na nią. Jemu to głównie przypisać należy utworzenie się w Xięstwie Stronnictwa Katolickiego mającego swój organ w Kuryerze Poznańskim, stawiającego pilną opozycyą zachciankom liberałów Poznania, którzyby Polskę nie w sojuszu z Katolicyzmem Rzymskim radzi widzieć. Jemu należy przypisać dojście do skutku wspaniałego wiecu Poznańskiego w sprawie jubileuszu Ojca św. i pielgrzymki Polskiej w Rzymie Legł śmiercią chwalebną, prawie można powiedzieć na placu boju kościelnego, wśród najwięcej natężonej działalności, a jego śmierć wywołała jęk głęboki w całej Wielkopolsce i próżnią nie do zastąpienia. Wielki obywatel i kapłan, wielki miłośnik Kościoła i ojczyzny Polski. Spocząłeś w Bogu dla któregoś żył, pracował i cierpiał w różnych zawodach. Tyś prawdziwie Polskę miłował, boś jej chciał i Boga i nieba przychylić, boś chciał ją widzieć świętą i opartą na Kościele, na jego prawdach, łaskach, które tylko zdrowie czerstwe dają. Uproś nam biednym, znękanym cnoty podobne twoim: poświęcenie dla sprawy bożej, wytrwałości, cierpliwości. To jedno nas pociesza, że nasza ziemia może wydawać jeszcze takie wielkie serca, rozumy, poświęcenia jakiemi się odznaczał zmarły X. Koźmian. Requiescat in Sancta Pace!

#

8 grudnia

Odpust tegoroczny Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny odbył się solennie i z wielkim pożytkiem. Księży było z miejscowym plebanem 10, liczba na tutejszą okolicę i obecne stosunki wcale znaczna. Byli X. Drwęcki proboszcz z Kąkolewa, X. Zingler proboszcz z Żytowiecka, X. Leszczyński proboszcz z Osieczny który powiedział piękne kazanie, X. Kozicki kapelan z Rokosowa, X. Blümel mansyonarz z Ponieca, X. Kopeć kapelan z Pawłowic, X. Nowakowski emeryt z Ponieca, X. Adamczewski kapelan z Oporowa i X. dziekan Krygier ze Siemowa który miał sumę. Słuchano spowiedzi do 3½ i w ten dzień komunikowało 450 osób. Dzień poprzednio wysłuchano przeszło sto osób. Ludu okolicznego było mnóstwo. W całym dekanacie Krobskim nie jeżdżą księża na odpusty z wyjątkiem Oporowa, który należy sam do powiatu Wschowskiego. Bogu niech będą za to dzięki!

#

Xiądz Maryan Morawski z towarzystwa Jezusowego przybywszy w lipcu do Oporowa oglądając skarbiec kościelny zabrał ze sobą kawały ze starej lampy przed Najświętszym Sakramentem srebrnej i kazał ją zrestaurować we Wrocławiu w pracowni rzeczy kościelnych Hepnera. Raestauracya lampierza tego udała się nadspodziewanie, wygląda bardzo wspaniale i pierwszy raz zawieszony został na odpust Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Restauracya kosztował 50 marek, które sam patron zapłacił.

#

W roku bieżącym dokonana została gruntowna i kosztowna reatauracya tutejszego Kościoła zewnętrzna. Miała być z początku tylko dokonana restauracya najwyższego oddziału wieży grożącego dla nadpsucia belek obaleniem i dach miał być cały nowy dany gontowy, ponieważ dany w roku 1870 całkowicie przeciekał jak rzeszoto i całe wewnętrzne malowanie Kościoła było narażone na zepsucie. Atoli najgorzej tylko rozpocząć restauracyą starych rzeczy a okaże się potrzeba coraz to innych restauracyi. I tak sama wieża drewniana jej część została w najwyższym swym oddziale całkiem nowo wywiązana i deskami żaluzjową robotą wyłożona, spodni oddział chociaż wiązanie zostało stare jednak i to stosownie gzymsami i filarkami zostało ozdobione, wypukłości dawniej karpielówką pokryte teraz deskami żaluzjową robotą wykonanemi. Część murowana wieży została nowo wytynkowana, od strony północnej cementem, a od innych wapnem. Okna na wieży zostały opatrzone okiennicami żaluzjową robotą robionemi. Dach został pobity nowemi szkudłami podwójnie bitemi a następnie czerwonym pokostem trzy razy malowany. Podbitka pod dachem całkiem nowa dana i także olejnie malowana. Cały Kościół został otynkowany, od południa cementem, a od innych wapnem przy tynkowaniu ścian musiano wiele pól murowanych wybijać i na nowo murować, w kilku miejscach nowe przyziemie dawać, gdyż stare były częściowo spróchniałe. Cała kruchta nowo otynkowana i wybielona, zaś rygle zostały olejno pokostem malowane, tak samo jak i cała wieża. Przystawka przez którą się wchodzi na lożą została w miejsce dawnej całkiem podupadłej, całkiem nowa wybudowana i dane schody na lożą nowe bardzo teraz wygodne. Od strony Oporówka stała stara dzwonnica z drzewa wywiązana dość wysoka, która potrzebowała reparacyi bo i drzewo coraz więcej wskutek deszczów się psuło. Dzwonnicę tę zniesiono całkiem, a dzwony na wieżą przeniesiono. Wprawdzie teraz głos dzwonów bardziej przytłumiony niż dawniej, ale za to całe wejrzenie i otoczenie Kościoła na tem wiele zyskało. W dawniejszej dzwonnicy głos dzwonów nie tamowany z żadnej strony rozchodził się daleko. W miejscu gdzie dawniej stała dzwonnica, tylko teraz więcej ku wikaryatowi posuniętem, zrobioną została brama okazała z czterema ozdobnemi filarami z dwoma pobocznemi a jednym głównym wchodem. Filary całe cementem wyrzucone. Wnijście zaś na cmentarz dawne od wikaryatu zostało zamurowane. W miejsce dwóch schodów z polnego kamienia do kruchty zostały teraz dane dwa granitowe stopnie, a kruchta i kaplica na cmentarzu grzebalnym została cementem wyłożoną w miejsce dawnej ceglanej posadzki. W zakrystyi została nowa podłoga podwójna dana, a wnijście do sklepu pod zakrystyą zostało zamurowane przez co się zapobiegło przeciągowi z dołu przez sklep w zakrystyi, co ją czyniło bardzo zimną. Filary u bramy cmentarnej od strony probostwa zostały podwyższone na podobieństwo filarów na drugiej stronie cmentarza od strony Oporówka. Kiedy zrzucono przystawkę przez którą wchód jest na lożą ujrzano ściany Kościoła wcale nie wyłożone cegłą, surowe tylko ściany z belek występowały, musiano więc wypełnić ścianę cegłami tak daleko jak sięgała przystawka. Robotą restauracyjną całego Kościoła kierował budowniczy Ignacy Degurski niedawno osiadły w Poniecu, a malowanie wieży, dachu, ścian, bramy wykonał stolarz Szusterkiewicz Ignacy z Ponieca. Także nowe rynny do ściekania wody zostały dane, również jak i nowy konduktor na wieżą poprowadzony przez ślusarza Steinkopfa z Ponieca. Restauracya całkiem się udała, bo i z gustem została wykonaną i bez jakiegokolwiek nieszczęśliwego przypadku. Kosztowała zaś 3 tysiące talarów, które poniósł sam Patron, tj. X. Maryan Morawski z Towarzystwa Jezusowego, granitowe zaś schody do kruchty i danie cementowej posadzki w kruchcie i w Kaplicy na cmentarzu zapłaciła Kasa Kościelna w ilości 140 marek. Tak kosztowna restauracya w obecnych ciężkich czasach mogła tylko być dokonaną przez takiego Kollatora, jakiego ma obecnie Kościół Oporowski, tj. i członka pobożnej rodziny i Kapłana i zakonnika!

#

Pani Jadwiga z Modlibowskich Rychłowska z Drobnina małżonka Walerego Rychłowskiego ofiarowała do Kościoła tutejszego wspaniały ornat biały, który sama swoją ręką zrobiła przez dwa lata. Nie tylko słupy ornatu pracowicie haftowała, ale i samą materyę włóczkową robotą zrobiła. Pani ta pobożna odnawia tradycyą dawnych matron polskich, które Kościoły pracą własnych rąk opatrywały uświęcając przez to i czas swój i ściągając błogosławieństwo boże na swe rodziny i stawiając dobry przykład bogobojności i pracy dla chwały Bożej. Niech ją Pan Bóg łaską świętą i błogosławieństwem w najpóźniejsze pokolenia wynagrodzi. Pierwszy raz ornat ten miał na sobie X. dziekan Krygier celebrując na odpuście Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Już to czwarty ornat odbiera Kościół Oporowski od tej dostojnej Pani.


WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,176,034 Unikalnych wizyt