Rok szkolny 1946/1947
Nowy rok szkolny rozpoczęliśmy starą tradycją, uroczyście wszystkie dzieci i grono nauczycielskie wysłuchało Mszy św. Potem wyznaczono poszczególnym klasom sale szkolne, czas nauki i ich opiekunów. Następnie odbyło się krótkie posiedzenie Rady Pedagogicznej – niestety, nie w pełnym udziale, gdyż w międzyczasie zrezygnowały z pracy w Pawłowicach 3 nauczycielki uczące w Domu Sierot i to Siostry Walędziakówna Janina i Wawrzyniakówna Janina. Pani Wojnowska w końcu sierpnia wyjechała do Łodzi, rezygnacji nie złożyła i już więcej do Pawłowic nie wróciła, widocznie znalazła tam intratniejsze stanowisko. Pani Popiakowa Maria nauczycielka naszej szkoły zaś z powodu choroby do pracy nie wróciła. Na 362 dzieci zebranych w 10 klasach pozostało tylko 5 sił nauczycielskich. Jeden tydzień uczyła koleżanka Cieśliczakowa dzieci sieroty w pałacu. Skoro się dowiedziałem, że dzieci te mają wkrótce Pawłowice opuścić wycofałem ją z tej szkoły i zostawiłem w naszej, tak, że 3 klasy w pałacu dzieci Domu Sierot uczyła jeszcze siłą pani Nowakowska. Jedenaścioro tych dzieci uczyło się w klasie VI, 32 dzieci w klasie V i pięcioro dzieci w klasie I naszej szkoły.
Z powodu spóźnionych prac na polu i zapowiadaniem wczesnych mrozów, dzieci pomagają przy zbiorze kartofli na polach własnych i majątku Pawłowice. Wszystkie dzieci od klasy IV do VI pracowały przez cały tydzień przy zbiorze ziemniaków. Za prace wyznaczono i wypłacono im 5 zł na godzinę i dziennie 30 gramów cukru.
Wieczne wyjazdy, urlopy, choroby w gronie nauczycielskim nie zapowiadają zrealizowania programu naukowego. Na dzienniki lekcyjne czekamy 2 miesiące, na podręczniki szkolne czekamy z bólem już 4 miesiące. Najgorsze jest to, że brak podręczników do języka polskiego – czytanek. Poziom się obniża, sztuczne naciąganie nie zastąpi dobrych podręczników. Nauczycielstwo przepracowane, zdenerwowane, staje się nawet zobojętniałe. Dzieci Domu Sierot przestają z dniem 20 października uczęszczać do szkoły, gdyż muszą się pakować i uszykować do wyjazdu, który już od 24 października się rozpoczął i do 1 listopada trwał. Dzieci ulokowano we Wschowie.
W naszej szkole zostało tylko 207 dzieci – lecz i ta liczba zmniejszyła się o 5 dzieci dochodzące z pobliskich Tworzanic i Przybiny. Obecnie liczy nasza szkoła 201 dzieci. Koleżanka Popiakowa ma do końca grudnia 1946 roku urlop lekarski. Liczba dzieci w klasach VI i V się znacznie zmniejszyła po odejściu dzieci z Domu Sierot tak, że w klasie VI jest tylko 12 dzieci, a w klasie V tylko 20 dzieci. Wobec braku nauczycieli obie klasy złączono, stosuje się naukę podzielną – głośną i cichą, co jednak jest bardzo utrudnione dla braku podręczników. Mamy następujące klasy:
Klasa I – opiekun koleżanka Cieśliczakowa,
Klasa II – opiekun koleżanka Skierówna,
Klasa IIIa – opiekun koleżanka Skierówna,
Klasa IIIb – opiekun Komorowski,
Klasa IV – opiekun koleżanka Cieśliczakowa,
Klasa V i VI – opiekun kolega Andrijewski.
Po stałych codziennych listopadowych i grudniowych deszczach chwycił nagle mróz, który w dniu 16 grudnia dosięgnął –14 stopni Celsjusza. Patrzę w ciemną przyszłość, ponieważ szkoła zamiast 100 kwintali węgla otrzymała tylko 40 kwintali lecz w połowie miał i ziemia, a widoki na otrzymanie brakującego węgla są bardzo słabe.
Od 4 listopada pracujemy w trójkę na kursie w szkole dla dorosłych. Zgłosiło się 56 uczestników, a nauka odbywa się codziennie prócz sobót i niedziel od godziny 17 do 20.
Wakacje grudniowe rozpoczęły się po skończonych lekcjach w sobotę dnia 21 grudnia i trwały do 12 stycznia włącznie. W nocy o godzinie 4 został kolega Andrijewski z niewiadomych powodów przez milicję aresztowany i odstawiony do Leszna, gdzie przebywał do soboty dnia 18 stycznia. Zwolniono go, aby mógł w dniu 19 stycznia brać udział w wyborach d sejmu. Na szczęście mogła go w tygodniu jego nieobecności zastąpić koleżanka Lisiakowa, żona tutejszego administratora. Koleżankę Popiakową Marię zwolniło Kuratorium O.S.P. na jej ponowną prośbę, w której wyraziła swą rezygnację. Na jej miejsce została przyjęta na etat nauczycielka stała Lisiakowa Henryka. Powierzono jej wychowawstwo klasy II i część przedmiotów w klasie IV. Na zakończenie półrocza, dzień 31 stycznia, 1 i 2 luty były wolne od zajęć szkolnych. Z powodu misji parafialnej był 3, 4 i 5 luty wolny od zajęć szkolnych. Następnie odbywała się nauka do 11 lutego włącznie. Z powodu mrozu do 28 stopni, licznych zachorowań dzieci, braku opału zamknąłem z dniem 12 lutego szkołę. Sal szkolnych dopalić nie było można – temperatura w klasie utrzymywała się od –2 do +2 stopni. Miałem zamiar rozpocząć naukę dnia 17 lutego. Opalono klasy od południa w niedzielę, wieczorem drugi raz i w poniedziałek 3 raz. Spalono 250 kg i w 2 klasach było jeszcze bardzo zimno. Do klasy I przybyło 1 dziecko, do klasy II - 6 dzieci, do klasy IIIa - 5 dzieci, do klasy IIIb - 8 dzieci, do klasy IV - 5 dzieci, a do klasy V/VI - 9 dzieci z najbliższej okolicy szkoły. Wobec tego, że zapas opału starczyłby tylko na 1 tydzień, zamknąłem szkołę aż do odwilży, względnie do czasu kiedy otrzyma szkoła resztę węgla.
Szkoła otrzymała 2 tony węgla i dnia 3 marca rozpoczęła się nauka. W drugiej połowie marca rozpoczęły się roztopy wiosenne tak, że Pawłowicom groziła powódź. W najniżej położonych punktach woda zalała podwórza, drogi i wtargnęła do obór, chlewów a nawet do mieszkań ludzkich, jak u Kubackiego, Jakubiaka, Łaszczyńskiego, Żalika, Galona i wielu innych. Budynki szkolne były otoczone wodą, a koło starej szkoły stała wofa 3 tygodnie, tak, że ledwie do mieszkania dostać się było można. Nie pomogły i wysiłki straży pożarnej, która pompowała wodę. Piwnice szkolne były zalane. Dzieci i z tego powodu do szkoły dostać się nie mogły. Z rana woda nieco opadła lecz koło południa biła o progi szkoły, trzeba było więc uważać i dzieci na czas ze szkoły zwolnić.
Wakacje wielkanocne trwały od 3 do 9 kwietnia włącznie.
Miesiąc maj obfitował w święta, pogadanki i przygotowania. Stosownie do zarządzenia Ministerstwa Oświaty odbyła się już 30.04. uroczysta akademia z okazji „Święta Pracy”. Tak samo odbyła się akademia w dniu 3 Maja. Na akademię zaprosiła szkoła w pierwszym rzędzie organizacje polityczne i obywateli Pawłowic. Niestety nie przybyło tak wiele publiczności jak w latach ubiegłych. Na program składały się śpiewy, deklamacje, inscenizacje, tańce.
Tak samo w dniu 9 maja odbyła się uroczysta akademia ze stosownym programem z okazji „Święta Zwycięstwa”.
Jak rok rocznie urządzono dnia 26 maja w Dniu Matki uroczystą akademię, na którą przybyły nie tylko matki lecz bardzo dużo młodzieży pozaszkolnej i ojców.
Nieubłagana śmierć zabrała nam ucznia klasy IIIb Paszyńskiego Józefa – spokojnego i grzecznego chłopca. Mimo wielkich zabiegów i starań lekarskich zmarł na skutek zapalenia opon mózgowych. Cała szkoła brała udział w pogrzebie w dniu 3 czerwca.
Kino objazdowe z inspektoratu Leszno wyświetla 2 razy w miesiącu w salce dworskiej film geograficzno-przyrodniczy, a na koniec bajkę. Jest to duża pomoc naukowa, gdyż w szkole brak odpowiednich obrazów i innych pomocy naukowych.
W dniu 25 czerwca brały dzieci szkolne udział w poszukiwaniu stonki ziemniaczanej. Na szczęście nic nie znaleziono.
27 czerwca brały dzieci klas IV do VI udział w wycieczce do Poznania. Wyjechało 60 dzieci i 4 nauczycieli. Kierownikiem wycieczki był kolega Andrijewski. Dzieci choć zmęczone lecz zadowolone wróciły cało i szczęśliwie do domu rodzicielskiego.
W dniach 23, 24 i 25 czerwca odbył się w tutejszej szkole egzamin z zakresu 7-klasowej szkoły powszechnej. Dopuszczono 50 kandydatów, a z Pawłowic przystąpiło do egzaminu 18 uczniów z Kursu wieczornego.
Dnia 28 czerwca odbyło się uroczyste zakończenie roku szkolnego.
Wysłuchanie Mszy św., lekcja (egzamin) z nauki religii, historii i geografii, które przeprowadził w klasie V/VI kierownik szkoły. Samo pożegnanie szkoły odbyło się na wolnym powietrzu na boisku szkolnym. Uroczystość urozmaicono śpiewem, deklamacjami, inscenizacją i tańcami. Kierownik szkoły pożegnał dzieci okolicznościowym przemówieniem i do dzieci i do rodziców. Wszyscy nauczyciele przyczynili się do urozmaicenia i podniesienia uroczystości zakończenia roku szkolnego. Zaproszono rodziców, którzy się licznie stawili. Stawił się też ksiądz Dziekan i radca duch. Szramkiewicz. Na koniec rozdano między dzieci szkolne świadectwa roczne.
|