Listopada 21 2024 17:06:33
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


Łysa Góra koło Luboni - miejsce akcji legendy "Skarb w Luboni"


W zapisanej przez L.Siemieńskiego legendzie „Skarb w Luboni” miejsce akcji jest określone dwukrotnie, a mianowicie:
1) „W starym zamku, z którego dziś pokazują tylko kopiec, ...”
2) „... na pagórku blisko wsi leżącym, a zwanym łysą górą, ...”
Miejsce to do dziś jest bardzo charakterystyczne i łatwe do zlokalizowania. Pagórek-kopiec zwany Łysą Górą najlepiej widoczny jest z drogi Lubonia-Oporówko, gdyż jest od niej oddalony zaledwie około 200 m. Do samego pagórka nie można jednak niczym dojechać, a i dojść nie zawsze można bez poczynienia szkody w uprawie, gdyż leży on na polu uprawnym byłego PGR Lubonia (funkcjonującego obecnie jako jedno z gospodarstw OHZ „Garzyn” Sp.z o.o.). Zagorzały krajoznawca czy turysta zawsze jednak jakąś możliwość dotarcia znajdzie, nie czyniąc przy tym szkód ani dla upraw, ani dla środowiska.


Łysa Góra koło Luboni – widok z drogi Lubonia-Oporówko w kierunku północnym – marzec 2005

Na lubońskiej Łysej Górze bywałem niejednokrotnie w latach dzieciństwa z moim dziadkiem, który w tym miejscu zawsze opowiadał legendę o okrutnej i chciwej Pani zmuszającej małe dzieci do ciężkiej pracy przy poszukiwaniu skarbu. Pamiętam, że zafascynowany znajomością tak „sensacyjnej historii” próbowałem podzielić się nią z rówieśnikami, którzy jednak – nie znając wogóle tej legendy - nie wykazywali żadnego zainteresowania tematem. Powodowany takim nastawieniem „środowiska rówieśniczego” uznałem, że cała ta historia to „wymysł” mojego dziadka i... wyprawy (już tylko wakacyjne) na Łysą Górę podjąłem ponownie dopiero ze swymi dziećmi i siostrzeńcami. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu, nie mogłem opowiadanej im legendy „zilustrować” figurkami Pani i dwójki dzieci pokazujących jej swoje rączki bez dłoni, gdyż figury te – zapewne w dobrej wierze – zostały „odnowione” w sposób świadczący o zupełnym braku znajomości ich genezy. Figura Pani została pomalowana na kolory „maryjne” (szaty niebiesko-białe), a pomalowanym figurkom dzieci „konserwator” dodatkowo dorobił dłonie złożone w geście modlitewnym. Po takim odnowieniu powstała kompozycja figuralna o charakterze religijnym (dzieci modlące się do Matki Boskiej) nie mająca nic wspólnego ze swoim absolutnie świeckim pierwowzorem widzianym przeze mnie 20-30 lat wcześniej. Od tego czasu okazyjnie odwiedzałem to miejsce co kilka lat (pokazywałem je zainteresowanym urlopowiczom jako lokalną ciekawostkę), będąc zwykle „wielce zdziwionym” widokiem zastanym każdorazowo na „szczycie”. Na przykład w kwietniu 1993 r. figurki dzieci znowu nie miały dłoni; albo odpadły same na skutek działania czasu, albo ktoś – znający legendę – zrobił to celowo. Ponieważ stan taki był najbardziej zbliżony do stanu znanego mi z dzieciństwa i zgodny ze znaną mi legendą, udokumentowałem go dość szczegółowo „dla własnego użytku” na taśmie VHS-C. Nie posiadam jednak narzędzia do przechwycenia wybranych kadrów z takiego filmu i dlatego zmuszony jestem tymczasowo skorzystać z jedynego dostępnego dotąd w internecie zdjęcia - lapidarnie podpisanego „Lubonia” - przedstawiającego wygląd zespołu figuralnego na Łysej Górze, moim zdaniem z połowy lat dziewięćdziesiątych.

Lubonia - foto ze strony http://www.powiat-leszczynski.pl/galeria.htm [dostęp w 2005 r.]

W marcu 2005 r. wybrałem się na Łysą Górę z aparatem, mając zamiar zebrania materiału fotograficznego do opublikowania na stronie klasaa.net, lecz znowu „ku wielkiemu zdziwieniu” zauważyłem już z drogi, że figurki zniknęły. Od przypadkowo przejeżdżającego na rowerze tubylca dowiedziałem się, że figurki zostały zdemontowane i zabrane przez jednego z mieszkańców Luboni (pełniącego jakąś funkcję w miejscowej Ochotniczej Straży Pożanej) do „gruntownej konserwacji”, gdyż ich stan podobno był już fatalny (drewno spruchniałe, pręty utrzymujące przerdzwiałe, itp.). Z braku czasu nie dociekałem personaliów inicjatora tego przedsięwzięcia ani miejsca wykonywania zabiegów i stanu zaawansowania prac. Ciekawy jednak końcowego efektu odnowy - z wielką obawą, że będzie to znowu odnowa w duchu „maryjnym” – udałem się na Łysą Górę w sierpniu 2005 r. Figur na swoim miejscu jeszcze nie było, ale był za to dość pokaźny i starannie wykonany murowany cokół ze stalowym stelażem pod figury. Czegoś takiego przedtem nie było. Teraz z pewnością figury będą znacznie lepiej widzialne z drogi, bo chyba o to „projektantom” głównie chodziło. Nie zastając jeszcze figur zrobiłem zdjęcia samego cokołu. Oto kilka z nich.

Łysa Góra koło Luboni - stelaże (stalowe pręty) pod figury – stan w dniu 16.08.2005 r.

Łysa Góra koło Luboni – nowy cokół pod zespół figuralny – stan w dniu 16.08.2005 r.

Łysa Góra koło Luboni – widok w dniu 16.08.2005 r. z połowy odległości między drogą a szczytem

Jaki będzie końcowy efekt tej „gruntownej odnowy” wizerunku Łysej Góry – zobaczymy. Mam nadzieję, że „dobra wola” lokalnej społeczności jest w jakiś sposób nadzorowana przez konserwatora zabytków, gdyż cały „kompleks” Łysej Góry – a przynajmniej, pamiętany przez mojego dziadka jeszcze z okresu jego wczesnej młodości przypadającej na przełom wieków XIX i XX, zespół figurek – powinien chyba być objęty rejestrem zabytków chronionych prawem. Tak mniemam, choć tego nie sprawdzałem ani nie zauważyłem w tym rejonie stosownej tabliczki.

Pragnę jeszcze tylko zwrócić uwagę Czytelnika, że z moich amatorskich dociekań wynika, iż świeckości charakteru tego miejsca nigdy oficjalnie nie kwestionowały władze kościelne i żadna z indagowanych przeze mnie osób nie przypominała sobie dążenia jakiegoś proboszcza czy jakiejkolwiek innej próby poświęcenia tego miejsca ani stojącego tam od lat zespołu figuralnego. Widocznie w kręgach kościelnych legenda tego miejsca i świecka geneza postaci figuralnych były znane.

Legenda legendą, ale wielu współczesnych „racjonalistów” bardziej interesuje rzeczywista historia tego – z pewnością nienaturalnego – pagórka. Wśród moich słuchaczy bardzo „chwytliwa” bywa teoria, że jest to bardziej lub mniej „starożytny” kurhan po jakimś pobojowisku lub epidemii, choć spotkałem się również z teorią, że jest to „składowisko odpadów” z jakiegoś pradawnego zakładu ceramicznego, której autor (mój ojciec) wywodził ją z obecności w pobliżu zlóż gatunkowo dobrej gliny, a ślady jej „kopalń” (tzw. glinki) istnieją w najbliższej okolicy jeszcze do dziś. A, być może, jest to tylko ogromne składowisko polodowcowych kamieni (tzw. kamionka) licznie występujących w tym rejonie jako pozostałość po morenie czołowej i zwleczonych przez człowieka z okolicznych pól, na których przeszkadzały w uprawie? Jest to jednak temat raczej dla historyków, a być może nawet dla archeologów.

A tak na marginesie – o zupełnym braku wiedzy na temat legendy i nazwy wzgórza świadczy wzmianka w informacji o Luboni w ramach internetowego opisu trasy rowerowej Górzno-Poniec (przez Garzyn, Kociugi i Lubonię) brzmiąca: „Nieopodal wsi (na granicy między Lubonią a Oporówkiem), na niewielkim pagórku pośród pól widnieje figurka Matki Boskiej. O tym niezwykłym, tajemniczym miejscu, wzgórzu i figurze ludzie od lat snują różne ciekawe opowieści i historie.”, nie wspominając o zupełnym pomijaniu tej atrakcji w przewodnikach turystycznych czy drukowanych informatorach o Gminie Krzemieniewo. I tu jest pole do popisu dla instytucji i stowarzyszeń zajmujących się zawodowo lub społecznie problematyką krajoznawczo-turystyczną. Oprócz medialnych informacji niezbędne wydaje się stworzenie dla tego miejsca minimalnej choćby infrastruktury turystycznej, na przykład:
- umieszczenie na wzgórzu trwałej tablicy z tekstem legendy i odpowiednio opisanym zdjęciem zespołu figuralnego;
- umieszczenie podobnej tablicy przy drodze Lubonia-Oporówko (przemierzany przez licznych turystów fragment szlaku „mickiewiczowskiego” czy „ziemiańskiego” z Luboni do Oporowa);
- wybudowanie zatoczki umożliwiającej bezpieczne zatrzymanie się autobusu, samochodu, czy grupki rowerzystów; - w uzgodnieniu z właścicielem pola (OHZ Garzyn) wytyczenie choćby gruntowej ścieżki umożliwiającej legalne dojście z drogi do wzgórza (ścieżka taka mogłaby być wyznaczona tylko na czas wegetacji upraw i coroczne wytyczana inaczej).

Może mój materiał przyczyni się w jakimś stopniu do promocji tego miejsca i tej legendy? Ani gmina bowiem, ani powiat na nadmiar atrakcji turystycznych czy też legend nie cierpią.

Leonard Dwornik



WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,923,974 Unikalnych wizyt