Kwietnia 19 2024 01:37:08
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


Forum sympatyków Łysej Góry koło Luboni

Apeluję do miłośników regionaliów o śledzenie i fotograficzne dokumentowanie postępu prac na Łysej Górze pod Lubonią od początku września 2005 r., a zwłaszcza końcowego efektu zagospodarowania i przesyłanie zdjęć do administratora niniejszej strony internetowej, który z pewnością będzie zamieszczał tu bieżącą fotograficzną dokumentację tego miejsca oraz wszelkie uwagi i spostrzeżenia związane z tym tematem. Szczególnie mile widziane będą stare zdjęcia przedstawiające wygląd tego miejsca w przeszłości oraz wspomnienia starszych mieszkańców z tym miejscem związane.

Śr 2005-09-07 21:31
A propos nadzoru konserwatora: latwo sprawdzic ze w rejestrze zabytkow w Luboni wpisane sa: kurhan i jako osobny obiekt grodzisko srednowieczne (wiec jest cos na rzeczy w tej opowiesci o kopcu co zostal ze starego zamku). Nie ma wzmianki o figurce wiec remont to moze byc kolejna samowolka (a tak na marginesie: na jaki rok ta figurka jest datowana i czy jest jakis podpis autora ?)
Ania

Pt 2005-09-08 23:07 (G-g)
[ . . . ] Właśnie przeczytałem na stronie klasaa.net artykuł „skarby w Luboni” i powiem, że historię tą znałem już dawno; chyba opowiadał mi ją tata jak byłem jeszcze mały, ale ja kojarzę wersje, że te skarby to są zakopane w Luboni jadąc od Pawłowic i wjeżdżając w park na wysokości mostu po lewej stronie na tej wysepce. Jeżeli chodzi o „łysą górę” to zawsze myślałem że tam stoi Matka Boża, ale po dzisiejszej lekturze jutro tam jadę obejrzeć to miejsce na spokojnie, może dotarła już figurka od konserwacji. Na razie to tylko tyle [ . . . ].
Tomek

Pt 2005-09-09 21:47
[ . . . ] Wersja, której ja się dowiedziałem od pana Kąkolewskiego, a jemu opowiedział tą historie mieszkaniec Luboni, dziadek Kąkolewskiego czyli Kąkolewski Jan. Figurka na kopcu między Oporówkiem a Lubonią została postawiona w podziękowaniu, że ustąpiła zaraza cholery. Skarby zakopane są w środku wsi, tam gdzie kiedyś stał zamek, czyli jadąc od Pawłowic po lewej stronie w parku - jest to pozostałość wzgórza otoczona fosą. Łysa Góra znajduje się w miejscu, jadąc z Luboni do Ponieca przez las polną drogą, [ . . . ] po lewej stronie. Stoi na niej krzyż upamiętniający bitwę wojsk Polskich ze Szwedami, co działo się podczas potopu. Jeszcze jeden krzyż stoi na końcu Luboni w kierunku Kociug na „grzempach” - też symbolizuje ustąpienie zarazy. [ . . . ]
Tomek

Śr 2005-09-14 00:51
[ . . . ] Dwór w Luboni [ . . . ] powracamy do szosy i jedziemy w kierunku Oporowa. Pół kilometra za wsią, po lewej stronie drogi, pośród pól wznosi się kurhan z kapliczką na szczycie. Przed Matką Boską klęczy para wieśniaków. Kapliczka ta upamiętnia zapewne znany strajk lubońskich chłopów.
[ . . . ]
LD – korespondencja zatytułowana: „Jeszcze jedna hipoteza (do obalenia)”, a stanowiąca wypis z internetowej strony http://www.archiwum.leszczynskie.net/11104.htm

Śr 2005-09-14 22:12
Figurek jeszcze nie ma, [ . . . ] a wersję odnośnie Matki Boskiej na pagórku jeszcze sprawdzę w książce "Gmina Krzemieniewo wczoraj i dziś".
Tomek

Pn 2005-09-26 19:44
Ciekawy link do historii figurki w Luboni
www.region.leszczynskie.net/cgi-bin/not_.cgi?note=20040507134435&source=Portal1
Ania
Oto tekst pod tym linkiem, gdyż nie wszystkie przeglądarki umożliwiają dotarcie do niego (LD)

Na granicy lubońskich dóbr

Jedni mówią o pięknej pannie, która kazała się zakopać żywcem, żeby ziomków zbawić od dżumy, inni prawią o rycerzach rozbójnikach i ukrytych w podziemnych lochach nieprzebranych skarbach. Tylko jedno jest pewne na sto procent: pośrodku bezkresnego pola, zarastającego zieleniącym się zbożem, dokładnie na granicy między Lubonią i Oporówkiem wznosi się jedno z najbardziej niezwykłych i tajemniczych miejsc w Leszczyńskiem.

Nie padało od tygodnia. Wiatr z zachodu nie przynosi ulgi, popycha tylko po polu tumany szarego pyłu. Koleiny, które pozostawił po sobie ogromny rolniczy ciągnik, prowadzą prosto do niewielkiego pagórka uwieńczonego niebieskawą figurką Matki Boskiej. Wyblakłe plastikowe kwiaty u jej stóp i ślady saren na zboczu świadczą, że dawno nikt tu nie zaglądał. Może zmieni się to teraz, gdy nadszedł maj i majowe nabożeństwa. Może i tutaj wzbije się w niebo ,,Chwalcie łąki umajone’’ i przyniesie na powrót życie temu miejscu. Może. Ja jednak, poszukując tajemnicy tego wzgórza, czuję, jakbym odkrywał to, co zapomniane, przywoływał, co utracone.

Być może odpowiedź na pytania dotyczące tego wzgórza nasuwa się sama, wraz z pierwszym słowem, jakie samo ciśnie się na myśl na jego widok. Chyba każdy obcy przejeżdżający szosą z Oporówka do Luboni, gdy spojrzy w prawo za okno samochodu, pomyśli: kurhan. Czyli miejsce czyjegoś wiecznego spoczynku. – Mnie to nie dziwi, bo to jest właśnie mogiła – mężczyzna w sklepie w Luboni jest pewien tego, co mówi. Skąd o tym wie? Jak to skąd? Ludzie tak gadają. – To było dawno, tak dawno, że już najstarsi mieszkańcy nie pamiętają kiedy. Przyszła do wsi zaraza, ludzie marli jak muchy, nie było znikąd ratunku. To wtedy najpiękniejsza panna ze wsi poświęciła się za wszystkich i kazała żywcem się pochować na granicy lubońskich ziem. Zaraza minęła jak ręką odjął, a w miejscu, gdzie była mogiła, ludzie usypali kopiec i obsadzili drzewami na wieczną pamiątkę.

Czy tak było naprawdę, nie każdy jest pewien. Franciszek Nowaczyk z Luboni, któremu już ósmy krzyżyk wskoczył na kark, woli się konkretnie na ten temat nie wypowiadać.

– Wzgórze i figury są tam od dawna, od kiedy pamiętam – mówi, i tyle na ten temat.

Historia o bohaterskiej pannie nie znajduje potwierdzenia w dokumentach. Wprawdzie Lubonia to stara wieś, wspominana w pisemnych źródłach w 1309 roku, ale śladów doniesień o takim zdarzeniu nie ma. Podobnie jak nie ma żadnych śladów informacji o snach dręczących ponoć kolejnych właścicieli dóbr oporowskich. Przekazywana ustnie legenda mówi, że każdemu z nich w pierwszą noc śnić miało się to samo. Sklepione piwnice oświetlone rozedrganymi płomieniami pochodni i olbrzymie skrzynie stojące na podłodze. A w świetle płomieni skrzyły się wypełniające kufry skarby: złote monety, sznury pereł i diamenty. Wyśnione skarby budziły żądzę ich posiadania. Warunek był jeden: posiądzie je nie ten, kto będzie posługiwał się żelazem, lecz ten, kto wykorzysta do tego ręce niewinnych dzieci.

Zdzisław Moliński, dyrektor rydzyńskiego Zamku oraz wielki miłośnik, znawca i tropiciel historii leszczyńskiego regionu, choć nigdzie nie natrafił na ślady tej historii, zna ją jednak doskonale.

– Podobno jedna z właścicielek dóbr oporowskich zaślepiona chciwością zapędziła dzieci chłopów pańszczyźnianych do rozgrzebywania tego wzgórza – opowiada. – Przymuszone do pracy dzieci dokopały się do lochów. Wszystko było jak we śnie: piwnica i skarby. Wtedy dziedziczce ukazał się czarny rycerz, który nakazał jej zakopać skarby z powrotem w ziemi. Ona nie posłuchała. Za karę w okolicy zaczęły wybuchać pożary. Płonęły chałupy w Żytowiecku i Pawłowicach. To była zemsta czarnego rycerza. Przerażona ludność sama zakopała piwnice i od tego czasu pożary ustały. Taka jest jedna z legend dotyczących tego miejsca.

Postać czarnego rycerza w tej opowieści tłumaczy jednocześnie, skąd wzięły się skarby między Lubonią i Oporówkiem. Podobno w dawnych czasach tam właśnie znajdował się zamek rycerzy rozbójników, którzy grasowali po całej okolicy, łupiąc niemiłosiernie podróżnych. Byli skuteczni w gromadzeniu ogromnych skarbów. Byli też okrutni i bezwględni. Za karę piekielne moce pochłonęły zamek i ich samych. Budowla zapadła się pod ziemię, a pozostało po niej tylko wzgórze.

– Podobnie jak w przypadku tamtych legend i w tym przypadku nie znalazłem w żadnych źródłach pisanych wzmianki o jakimkolwiek zamku – mówi Zdzisław Moliński.

Jedynie Edward Raczyński w swoich ,,Wspomnieniach wielkopolskich’’ pisząc o tym miejscu nadmienia, że miejscowi nazywają wzgórze Łysą Górą, co może sugerować, że wiązano to miejsce z działaniem jakichś nieczystych mocy i magii.

Zdzisław Moliński ma swoją teorię na temat historii tego miejsca. To teoria znacznie lepiej umocowana historycznie, niż wszystkie legendy razem wzięte.

– Na początku XIX wieku na ziemiach polskich dokonywały się epokowe zmiany – tłumaczy. – Następowało uwłaszczenie chłopów, czyli likwidacja systemu pańszczyźnianego. Oporowem władał wówczas referendarz koronny Józef Morawski. Zarządzał też Lubonią pod nieobecność swego brata Franciszka, który za udział w powstaniu listopadowym przebywał na zesłaniu w Wołogdzie. Na mocy ustaw przyjętych przez parlament pruski także na wielkopolskich ziemiach następowało uwłaszczenie. Proces ten zapewne budził opór u właścicieli ziemskich i ogólnie wielkie emocje. Szczególnie, że przy okazji uwłaszczenia następowała też komasacja gruntów. Coś musiało się wydarzyć, bo w Oporowie i Luboni doszło do protestów i buntu uwłaszczanych chłopów. Józef Morawski wezwał żandarmów, którzy wypędzili z chałup trzydzieści osiem rodzin, a sześciu najbardziej aktywnych buntowników aresztowano. Wyrzuceni nie mieli prawa powrotu i przez długie miesiące koczowali na polach w okolicach Luboni. Józef był nieugięty, dopiero gdy zbliżała się zima i nadeszły pierwsze mrozy, ulitowali się nad nimi właściciele okolicznych dóbr i te rodziny przyjęto do innych majątków. Myślę, że figura na wzgórzu w Luboni upamiętnia właśnie te zdarzenia.

Być może dlatego nieznany artysta (trzeba dodać, że nie najwyższych lotów) u stóp Matki Boskiej, przypominającej tę z Fatimy, umieścił postaci mężczyzny i kobiety w wyraźnie błagalnych pozach. O tym historycznym zdarzeniu sprzed 200 lat w Luboni i Oporowie mało kto wie. Częściej ludzie powtarzają legendy: tę o zarazie, rycerzach rozbójnikach i piekielnych mocach. Choć, gdy spytać ich o najnowszą historię tego miejsca, zamiast o czarnym rycerzu mówią o PGR-ze.

– Do wzgórza wiodła kiedyś z szosy dróżka obsadzona wiśniami – mówi mężczyzna w sklepie. – Wiśniówka. Chodziło się tamtędy na nabożeństwa majowe u st.-tych drogę zaorał i wszystko obsiał zbożem. Widać władzom Matka Boska była nie w smak.

– Za komuny wycięli też świerki na wzgórzu – dodaje jego kolega. – Teraz aby jedna brzoza się ostała i jakieś krzaki.

I tynk sypiący się płatami z cokołu, i obłażąca farba z drewnianych figur, chwasty zarastające wzgórze, wyblakłe plastikowe kwiaty i blaknąca pamięć o tym miejscu. Niezwykłym i tajemniczym. Pięknym.

Arkadiusz Jakubowski
(wprowadzono dnia 07.05.2004 do internetowego „Archiwum ABC” pod adresem
www.region.leszczynskie.net/cgi-bin/not_.cgi?note=20040507134435&source=Portal1 )

Wt 2005-09-27 13:49
Co rusz to inna wersja :) ale niektóre fakty ciągle się powtarzają i to chyba są te najbardziej wiarygodne wersje. Jeszcze trochę i będzie można stworzyć jedną całość z kilku legend i wtedy to być może będzie ta najprawdziwsza ;) [ . . . ]
Tomek

Wt 2005-11-08 15:26
Temat: faktycznie bez rąk
[w załączeniu film w formacie 3gp oraz 9 zdjęć, z których 4 poniżej]





Nie jest to super jakość, bo robione telefonem.
Pozdrawiam
Tomek

To miejsce czeka na Ciebie – napisz do Administratora

WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,219,325 Unikalnych wizyt