[źródło: http://towarymieszane.blog.pl/archiwum/?rok=2004&miesiac=10]
[ . . . ] Włosi powiadają: traduttora, traditore – co znaczy: tłumacz to zdrajca. Przekład jest niewierny oryginałowi i wypacza myśli autora albo formę jego dzieła. Tłumaczenia – powiadają też niektórzy – są jak kobiety. Brzydkie i wierne, albo piękne i niewierne. No, nie wiem. [ . . . ] Na przykład nam język czeski wydaje się niesłychanie śmieszny, ale bywalcy twierdzą, że Czechów tak samo intensywnie śmieszy polski. Że „Byt to ne byt – to je zapytajka” jest równie zabawne jak „Być albo nie być – oto jest pytanie”. Wersja oryginalna: „To be, or not to be, that is the question” (czytajem: tu bi or not tu bi, det yz de kłaszczn).
Zgodnie z przekonaniem „trzech Polaków, cztery partie polityczne” każdy tłumacz miał swój pogląd na to, jak zdanie owo powinno wyglądać po polsku. Po raz pierwszy przetłumaczył je Stanisław Trembacki w 1787 roku. Oto kolejne wersje.
Stanisław Trembecki (1787): Więdnieć dłużej lub skończyć w rozpaczy?
Wojciech Bogusławski (1797): Być albo nie być? Otóż jest pytanie...
Jan Nepomucen Kamiński (1805): Być albo nie być, to jest więc pytanie.
Franciszek Dzierżykraj-Morawski (1830): Być czy nie być?... oto jest, co rozważać trzeba.
Ignacy Hołowiński (1839): Być albo nie być, oto zagadka.
Józef Korzeniowski (1845): Być albo nie być. O to właśnie idzie.
Cyprian Kamil Norwid (1862): Być albo nie być? Oto zapytanie.
Józef Paszkowski (1862): Być albo nie być, to wielkie pytanie.
Krystyn Ostrowski (1870): Być albo nie być, oto jest zadanie.
Jan Kasprowicz (1890): Być albo nie być! Oto jest pytanie!
Stanisław Wyspiański (1905): Być albo nie być! (wciąż z głową pochyloną, rękoma wskazuje na próg; cisza) Tu się zatrzymuję.
Andrzej Trietiak (1922): Czy być, czy nie być: w tym jest treść zagadki.
Witold Chwalewik (1952): Być albo nie być – bo w tym sedno sprawy.
Jarosław Iwaszkiewicz (1954): Być czy też nie być? Oto jest pytanie!
Maciej Słomczyński (1978): Być albo nie być; oto jest pytanie.
Stanisław Barańczak (1990): Być albo nie być – oto jest pytanie.
[ . . . ]
___________________________________________
BYĆ ALBO NIE BYĆ (OTO JEST... ZMARTWIENIE)
[źródło: http://webhome.idirect.com/~anin/o_szekspirze.htm]
Ktoś, kto zna literaturę, wie doskonale, że to wcale nie tak brzmi początek monologu Hamleta: „To be or not to be - that is the question”. I ma rację, oczywiście. Dostałam list na ten temat. Tak długo mnie nurtował, że wpadłam w końcu na pomysł, ażeby oprócz zwykłej, rzeczowej mam nadzieję, odpowiedzi, pobawić się nim jeszcze trochę. Myślałam i myślałam. Rezultat tak intensywnego myślenia nie dał długo na siebie czekać. [ . . . ] Ten sławny monolog Hamleta został przetłumaczony przez tylu polskich luminarzy i najświetniejszych piór naszej literatury, że aż głowa boli. Ale dzięki temu - jest z czego wybierać.
Najbardziej klasyczny przekład wyszedł z pod pióra Leona Ulricha (1811-1885), poety i tłumacza, który specjalizował się w tłumaczeniu dramatów Szekspira, i brzmi:
„Być albo nie być, oto jest pytanie, czy dla umysłu szlachetniej jest cierpieć
Ciosy i strzały zawistnej fortuny, niż broń uchwycić przeciw cierpień morzu,
Skończyć je walką? Umrzeć - spać - nic więcej! Powiedzieć, żeśmy snem
Mogli zakończyć boleści serca, tysiączne wstrząśnienia, których dziedzicem ciało!
O ten koniec któż by nie błagał pobożnie?”
(Tak jak ja pojmuję szekspirowską angielszczyznę, która tylko szczątkowo przypomina współczesną - ten tekst wydaje mi się być najbardziej akuratny. Jeśli się nie mylę, wielki aktor, Aleksander Zelwerowicz właśnie ten użył do wystawienia Hamleta.)
Kolejnego poważnego tłumaczenia dokonał Władysław Broniewski (1897-1962) poeta, żołnierz Legionów, więziony później w ZSSR (skąd szczęśliwie zdołał powrócić do kraju), który tak przełożył ten monolog:
„Być czy nie być - ach, to jest pytanie! Czy uginać się jak każe los
Czy wyprężyć zwycięskie swe ramię i odeprzeć w walce każdy cios?
Nie umierać, nie spać, towarzysze! Nam już serca nie ukoić snem!
Ciało nie jest już więcej - dziedzicem! Już ten kres wywalczył nowy dzień!”
(Tekst uproszczony - ale ciągle sensowny i chyba nadający się do prostej przeróbki)
Następny, który dokonał przekładu tego monologu celem wystawienia w Barbakanie, zamiast „Igrców” na „Dni Krakowa”, był Adam Polewka (1903-1956), pisarz i publicysta, współzałożyciel teatru „Cricot”, także autor szopek krakowskich, etc. A oto jego wersja:
„Bydź lubo nie bydź, to ci jest demanda! Wzdyć umysłowi nobliwiej sufryzyć tarany,
Kusze załużnej Fortunii, niż bych przecz zaliż orężyć wbrew woli, sufryzy kiełznąć?
Zamrzeć-li? Li-drzemać? Rankorzyć, izbych śpiączka finiszyła sercowe wzdychy,
Wszystkie wstrząsowidła, kędy mocarem ciało. O kres onże zaś nie petenciłby kto immanentnie?
(Za chińskiego boga nic z tego nie rozumiem. Najwyraźniej w świecie nie jestem ani w połowie tak „gramota” za jaką siebie miałam. I tylko pomyśleć, że to nas w Kanadzie regularnie obcyndalają za nagminne posługiwanie się przebrzydłą „kanapolką”. „Kanapolka” jest to słowo, które dawno kiedyś sama ukułam na „kanadyjsko-polski” żargon. Znam dużo wyrazów obcych, ale przekład pana Polewki przekracza moje wykształcenie. Ale może właśnie ten tekst Pani wybierze do obróbki, gdyż wiele jest w nim słów z łaciny, brzmiących z angielska: demanda, rankorzyć, sufryżyć, finiszyła.)
Julian Przyboś (1901-1970), poeta, współredaktor „Odrodzenia”, czołowy kontynuator Krakowskiej Awangardy nie pozostał w tyle. Jego przedziwny i zupełnie inny przekład brzmi:
„Albo o to. Dla cierpień i fortuny. Niż uchwycić morzu jest umrzeć?
Spać nie żeśmy zakończyć serca których! O któż by.
(Ja wiem, że pewnie nikt, łącznie ze mną, tego nie zrozumie. Ale „licentia poetica” nie powinna być kwestionowana. Aliści pewna jestem, że zaraz znajdą się tacy, którzy będą się starali mi udowodnić, że nie tylko jest to jasne jak słońce, ale, że ja jestem neptek. Ciemna baba, jak tabaka w rogu, jeśli tej awangardy nie potrafię ogarnąć. Ja rękawicy nie podniosę. W tym przypadku jestem istotnie ciemna masa i wcale się tego nie wstydzę.)
Natomiast bez żadnego problemu i z największą łatwością rozumie się przekład mojego idola, Stefana Wiecha-Wiecheckiego (1896-1979). Pisarza, humorysty i satyryka, który w chwilach wolnych od utrwalania języka i trybu życia przedwojennej Warszawy, potrafił także parodiować „wielkich” i „największych”:
„Byt albo odbyt - frajerskie pitańko! Czy facet w umysł szarpany ma cierpieć
Pieskie-niebieskie strzałki fortuniaka, czy jeim w kąty rozstawić rodzinkę
I w morde nakuć? Spać ci się chce, gapo? Łachudra!
Nagłym snem chciałby zakończyć boleści piwskiem ochlanej wątroby!
Cholerny dziedzic, na koniec szarpany, tam i z powrotem po swej drętwej mowie!”
(Tu się nie ma co szczypać. Jasne, warsiawskie tłumaczenie „w ząbek czesane”. Jedni się pod nim podpiszą - inni odżegnają. Tak jak jedni raczej by pypcia na języku dostali, zanim by się głośno do tego przyznali, że Wiecha kiedykolwiek w ogóle czytali. Drudzy do dzisiaj wypożyczają kasetę video „Cafe pod Minogą” i kwiczą z ukontentowania. De gustibus non est disputandum!)
Ewa Szelburg-Zarembina (1899-1986), pisarka i działaczka społeczna, autorka cyklu powieści psychologiczno-obyczajowych, opowiadań i dramatów, najchętniej pisała dla dzieci. I chyba dla nich powstał ten przekład:
„Czy dla bytu czy nie bytu, to pytanie fitu-fitu. Umysł cierpi ciosy, strzały
Do Fortunki hałładrałły. Chwyć broń, zuchu - precz mi, bólu!
Potem będziesz lulu-lulu! Choć serduszko piku-piku, ciało dzielne!
Koniec, smyku!”
(Ta wersja nie wymaga żadnego komentarza. Z Szekspirem mało ma wspólnego. Ale jest słodka, leciuchna jak piórko i sądzę, że dzieci, którym to dedykowała pewnie nie wiedziały nawet, na czym jest oparta. No i bardzo dobrze. Im to wcale do szczęścia nie było potrzebne.)
Ostatnia parafraza tego najczęściej cytowanego, klasycznego monologu jest nader przyziemna i dlatego będzie na pewno natychmiast zrozumiana. Jest arcy-nowoczesną wersją, nieznanego autora. Ściągnęłam ją, z przeproszeniem, z internetu:
„Two beer or not two beer? Co za głupie pytanie?
Trzeba od razu rwać całą skrzynkę, później będzie spanie.
Two beer or not two beer? Cholera, znowu forsy nam braknie
Dlaczego Fortuna zawsze się odwraca, kiedy człowiek łaknie?!
Two beer or not two beer? Na tylko dwa piwka czasu szkoda.
No to łap ze dwie skrzynki, bo godzina młoda. Siulim!”
No to, to by było na tyle, [ . . . ]. Good luck!
___________________________________________
Najnowsze (wg zapewnień autora - „prawdziwe”) tłumaczenie hamletowskiego pytania pochodzi ze stenogramu wystąpienia Józefa Oleksego, przewodniczącego SLD - podczas Rady Krajowej partii w dniu 30.03.2005 [źródło: http://www.sld.org.pl]
„ [ . . . ] Dramatycznie wszyscy pytają: być albo nie być, oto jest pytanie. Otóż chcę wam powiedzieć, ciekowostkowo, że to słynne powiedzenie Shakespeara nie brzmi tak właśnie: „Być albo nie być oto jest pytanie”. Prawdziwe tłumaczenie, o czym mało kto wie, jest inne i pasuje do nas. Ono jest takie, różni się kropką: „Być albo nie. Być, oto jest pytanie”. [ . . . ]
___________________________________________
Dla www.klasaa.net
Wybrał i opracował:
Leonard Dwornik
|