|
Franciszek Morawski
Edgar i Celina.
(naśladowanie z Szyllera.)
Tkliwą siostrę znajdziesz we mnie,
W nagrodę twojej czułości,
Nie zasmucaj mnie daremnie,
Nie żądaj innej miłości.
Uspokój twoje cierpienia,
To ci zostało jedynie,
Bo na twe żale, westchnienia,
Nie wolno patrzeć Celinie.
Słyszy to Edgar z zdumieniem,
Ciężki żal w sercu zamyka,
Silnem ją żegna ściśnieniem,
I na bystrym koniu znika.
Wszędzie odgłos wojny szerzy,
Wszystkie swe roty gromadzi;
Z krzyżem na piersiach rycerzy
Do świętej ziemi prowadzi.
Iluż tam laury okryty,
Wznosił się sztandar ich chwały,
Lśniących chełmów gęste kity
Groźnie w bojach powiewały.
Liczne hufce Muzułmana
Ręka Edgara przemogła,
Cóż gdy ciężka w sercu rana,
Niczem się zgoić nie mogła.
Rok cały zniósł te cierpienia,
Lecz już dłużej znieść nie zdołał;
Daremnie szukał ulżenia,
Próżno spokojności wołał,
Wsiada więc w okręt i płynie,
Do lubej wraca krainy,
Tam gdzie po cichej dolinie,
Ulata oddech Celiny.
I przed jej zamek przybywa,
Trzykrotnie w bramę uderza,
Ale o wieści straszliwa,
Z którą przyjmują rycerza:
Już ona twoją nie będzie,
Złożyła śluby dozgonne,
Wczoraj przy świętym obrzędzie
Przyjęła szaty zakonne.
Rzuca więc ojców podwoje,
By do nich nigdy nie wrócił,
Ni na konia, ni na zbroję,
Już więcej okiem nie rzucił.
Zrzekł się chwały wojownika,
Chce żyć w świecie zapomniany,
W smutnej szacie pustelnika
Zszedł w dolinę niepoznany.
I na przeciw owej góry
Wzniósł dla siebie domek mały,
Gdzie stare klasztorne mury
Z ciemnych świerków przeglądały,
Tam chwile ranne, wieczorne,
Dni cale smutny przebywał.
Ciągle się w okno klasztorne
Z cichą nadzieją wpatrywał.
Patrzył od samego ranka.
Patrzył z swej smutnej zaciszy,
Aż się ukaże kochanka,
Aż brzęk jej okna usłyszy.
Aż ujrzał drogą Celinę,
Aż wreście słodka, nadobna
Wychyliła się w dolinę,
Samemu niebu podobna.
Chętniej spoczął w nocnej dobie,
I zasypiał spokojniejszy,
Już się skrycie ciesząc w sobie,
Ciesząc na ranek jutrzejszy.
I tak siedział rok za rokiem,
Nie żalił się, nie narzekał,
Zawsze tęsknem patrzył okiem
I na brzęk jej okna czekał
Aż ujrzał drogą Celinę,
Aż wreście słodka, nadobna,
Wychyliła się w dolinę
Samemu niebu podobna.
I tak jednego poranka
Ujrzano zwłoki siedzące,
I martwe oczy kochanka,
Jeszcze w jej okno patrzące.
|
|
|
Dwór Drobnin Kościół Pawłowice Dwór Oporowo Kościół Drobnin Pałac Pawłowice Kościół Oporowo Pałac Garzyn Dwór Lubonia Pałac Górzno |
|