|
Ryszard Berwiński
Ż E G L A R Z .
(W imienniku).
____________
I.
Ledwo świat błysnął - jam łódź od ziemi
Zepchnął na morze żywota;
I odtąd płynę z losami memi,
Niedbam pogoda - czy słota!
Choć burze ryczą - choć szumią fale,
Kłócą się wichry zwaśnione,
Nie trwożę sobą - ani się żalę,
Że nim przepłynę - utonę. -
Jużem ja dzisiaj to dzikie morze
Poślubił z sobą na zawsze;
Dawniej myślałem, że Bóg mi może
Przeznaczył losy łaskawsze -
Dawniej myślałem, ze raz te wały
Wód rozdąsanych przepłynę,
I nim się łódź ta strzaska o skały
Do portu szczęścia zawinę. -
Na wielkie-m rzeczy myśl mą odważył,
Aż oto niebo mnie karze;
l o czem dawniej na jawie-m marzył,
O tem dziś we śnie nie marzę!
Nie mam nadziei! - Więc łódź kieruję
Na przeciw wodzie i prądu;
A choć niejeden dzień już żegluje
Nie tęschnię przecież do lądu. -
Bo po kim tęschnić - za kim się smucić?
Sterniku - żagle do góry!
Gdybym mógł ziemię raz wtóry rzucić,
Tobym ją rzucił raz wtóry!
Lepiej mnie tutaj morskie bałwany
Spokojną piersią rozcinać,
Niż krwawić serce nowemi rany,
Nowe nadzieje przeklinać. -
Dziś już za późno! - Wczoraj - Bóg świadkiem,
Że losy śmiały się zemnie,
Gdym raz ostatni - uczuć ostatkiem
Do ziemi westchnął tajemnie.
A jakże — jakże westchnąć nie było,
Kiedy na krańcu tej ziemi,
Ujrzałem postać, o której śniło
Serce me snami złotemi!
Ujrzałem - kogo? ..... napróżnom pytał,
Dla wszystkich obca niestety,
Ale pamiętam, com dawniej czytał
W księgach starego poety;
I niańki mojej pamiętam gadki,
l ojca pomnę przestrogi;
l sióstr zaklęcia i prośby matki,
Gdym się gotował do drogi:
„Strzeż się - o strzeż się, synu jedyny,
„Płynąc śród życia powodzi,
„By zwodna postać morskiej Syreny
„Nie zczarowała twej łodzi. —
„Piękna to postać - cudowna postać;
„Lecz dosyć wiedzieć ci tyle,
„Że biada temu, ktoby chciał zostać
„W jej sercu jednę choć chwilę! -
Tak mi radziła matka stroskana;
Jam przysiągł rady pilnować.
A prawie byłbym przeszłego rana,
Zapomniał przysiąg dochować. -
Gdyby nie morze, co łódkę nagle
Ku innej stronie porwało,
I gdyby nie wiatr, co zadął w żagle;
Pan Bóg wie, coby się stało! -
II.
I cóż się stało z łódką żeglarza?
Jeśli ciekawie kto spyta -
Niech nieudatnej mowie pobłaża,
I co napiszę przeczyta. -
Stałem ja długo na morskim brzegu,
Wsparty o skałę granitu;
I łódź ścigałem tańczącą w biegu,
W pośród wód morskich błękitu. —
Na łódce żeglarz siedział milczący,
Spokojnem okiem spozierał,
Jak wał syczący, wspięty — ryczący,
Z dzikim się wichrem ucierał. -
Ależ o cudo! - tam przed nim zdala
Dziwne się jawią igrzyska:
Na dwoje pęka przejrzysta fala.
I mętne toczy koliska. -
Toczą się koła - wiją i kręcą,
Kręcą i toczą i wiją;
To się odepchną - to się przynęcą,
To białą pianką okryją.
l znowu pianka na dwoje pęknie,
W drobne kropelki rozpryśnie;
Szyba wód szklannym dźwiękiem zadźwięknie,
I coś z pod wody zabłyśnie. -
Błyśnie i rośnie - wznosi się, szerzy,
Już widne piersi i lica;
A żeglarz patrzy - patrzy, nie wierzy,
Że przed nim płynie dziewica! -
Płynie i płynie - chyżo i lekko;
Lica i piersi mgła kryje -
Lica, jak koral rzucony w mleko,
Piersi jak wodne lilije!
Ujrzał ją żeglarz - bladość księżyca
Na czoło jego się kładnie;
Jaka w tej trwodze jest tajemnica,
Lecz któż ją - któż ją odgadnie? -
III.
Kto ją odgadnie?.. Żeglarz wziął lutnie,
Oko ku niebu podnosi;
Uderzył - lutnia zabrzmiała smutnie,
O posłuchanie was prosi:
„Czyś aniołem z nieba zbiegła,
Abyś łodzi mojej strzegła
Od nawalnych burz;
Czyś odziana białą pianką
Osłonięta wdzięków tkanką,
Jest bóstwem tych mórz;
„Słuchaj - słuchaj! - Porzuć czary,
I te morskich wód obszary,
I tę płochość rzuć;
Słuchaj, słuchaj! - Szczęście ziemi
Cnoty twemi - wdzięki twemi,
A mnie pokój wróć. —
„Tam — tam w lesie, kędy ciszą
Smutne jodły się kołyszą,
Tam jest domek mój ;
A za domkiem niedaleko,
Słodszy, bielszy niźli mleko
Płynie szczęścia zdrój.
„Nie wzgardź, nie wzgardź małej chatki;
Większe znajdziesz w niej dostatki,
Niż wśród morskich fal;
Aż do zbytku znajdziesz wszelkie
Cnoty świetne - zbrodnie wielkie,
Łzy - rozkosz i żal.-
,
„Znajdziesz wszystko! - Więc jeżeli
Zachcesz słyszeć szum topieli,
I muzykę burz;
Wtedy jasne twoje skronie
Tu na mojem dzikiem łonie,
Tu na sercu złóż. -
„Znajdziesz burzą! — A jeżeli
Zachcesz usnąć na pościeli,
Z gwiazd, niebios i róż;
Znowu jasne twoje skronie,
Tu na mojem cichem łonie;
Tu na sercu złóż. –
„Znajdziesz pokój - znajdziesz cisze;
Pieśń cię moja ukołysze,
W archanielskim śnie;
Ni cię smutek zakłopoce,
Ni ponure, ciemne noce,
Ni burzliwe dnie. -
„A gdy znęci cię blask złoty,
Drogie perły i klejnoty;
Mam ja skarby - mam!
A tych skarbów nikt nie skradnie,
Wszystkie leżą skryte na dnie,
W mojej piersi - tam!"
IV.
On taką pieśnią, - ona go nęci
Powabem oka i lica -
Prawie jak owa - świętej pamięci,
Sławna Switeziu dziewica. -
Prawie tak samo; - i sprawiedliwie
Mógłby mnie krytyk oskarzyć,
Żem Świteziankę nie dość szczęśliwie
Chciał w tej Syrenie zżeglarzyć. -
Bo i w baladzie i w moim śpiewie
Są sine brzegi i wody,
I blask księżyca - jodły – modrzewie,
I chłopiec piękny, a młody. -
Jedna się tylko mała spotyka
Pomiędzy niemi różnica,
Że ona, zamiast malin z koszyka,
Koszyk mu dała - zwodnica!
____________
|
|
|
Dwór Drobnin Kościół Pawłowice Dwór Oporowo Kościół Drobnin Pałac Pawłowice Kościół Oporowo Pałac Garzyn Dwór Lubonia Pałac Górzno |
|