Listopada 21 2024 22:39:53
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


Śmierć Watela.

Franciszek Morawski
Śmierć Watela.
(naśladowanie.)

Kondeusz, co się niegdyś w tylu wsławił bojach,
Króla swego przyjmował w Szantylly podwojach;
Żaden mocarz na świecie, od swego książęcia
Tak wspaniałego jeszcze nie doznał przyjęcia.
Watel wszystkim, na wszystkie rozkazywał strony,
Nieśmiertelnego wodza marszałek wsławiony;
Wielkie chęci i zdolność nadały ma nieba,
Ale nie dość talentu, genijuszu trzeba.
Wszystko szło zrazu dobrze, porządnie i bacznie,
Watel patrzył z tryumfem jak król zjadał smacznie;
Gdy w tem nagle z tą wieścią drżące biegną sługi,
Że dwóch pieczeń zarazem na stół brakło drugi.
Rzuca się Watel, biegnie przestraszony, zbladły,
Szuka pieczeń — lecz próżno, jak w piekło przepadły;
Krzyczy więc wpośród strasznych przekleństw i złorzeczeń;
„Jużem honor mój stracił — zabrakło dwóch pieczeń!
„Znikły wszystkie zasługi — laury powiędniały,
„Jeden dzień zgasił świetność tyloletniej chwały;
„Zdradziłem mą powinność, mój honor poniżył,
„A zwłaszcza Kondeuszów sławie tak ubliżył!”
Dochodzi wieść ta księcia, biegnie więc z pośpiechem:
„Cóż czynisz, mój Watelciu,” rzecze mu z uśmiechem,
„Nie gniewam się lecz owszem dziękuję ci szczerze;
„Przewyborną dla króla dałeś mi wieczerzę;
„W całej chwale zabłysła dziś twoja przewodnia,
„A wreście, brak dwóch pieczeń nie tak wielka zbrodnia!”
Ukoił się nasz Watel, łzami skruchy zalał,
I dobroć swego pana pod nieba wychwalał.
Ale wkrótce go stokroć sroższy cios dobija;
Mija noc, mija ranek i południe mija,
A z sandaczem, którego król na obiad żąda,
Napróżno tylu razem posłańców wygląda;
Lata więc, krzyczy, wrzeszczy, rwie włosy, rozpacza,
W całej wściekłości woła śmierci — lab sandacza,
Sama śmierć odpowiada! — Watel się nie chwieje,
Stawają mu na myśli i sława i dzieje.
„Kiedy nie ma sandacza,”' z straszną ryknie złością,
„A więc życie ochydą, a śmierć powinnością!”
To rzekłszy, oręż chwyta, do serca przymierza,
Uderza się, uderza i jeszcze uderza;
Pada — krew go ubiega. Lecz o wieczne żale —
Gdyby się był na chwilę wstrzymał w swym zapale,
Chwilę tylko zniósł jeszcze te srogie męczarnie,
Byłby ujrzał sandacza i nie zginął marnie!
Zaledwie, że wyzionął to szlachetne życie,
Już zewsząd rozgłaszają sandacza przybycie;
Szukają go, wołają, lecz o wielkie Bogi,
Cóż widzą? we krwi leży samobójca srogi!
0 jakże postać jego rozbestwioną była,
Zdawało się, że straszna wściekłość go przeżyła,
Że się jakiś głos skryty z jego ran dobywał,
I silniej niż słowami sandacza przyzywał.
Mówią nawet, że kiedy po swym krwawym zgonie,
Przepływał już z Charonem wrzące Styxu tonie,
W Styxu nawet głębinę dzikie wlepiał oczy,
Czyli swego sandacza gdzieś na dnie nie zoczy.
Tak skończył groźny Watel, Kato, Ajax nowy,
Najzaciętszy z marszałków — Solon objadowy.


WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,924,891 Unikalnych wizyt