|
|
Odpis na wezwanie do pisania epopei, tragedyi, satyr itd. |
|
Franciszek Morawski
Odpis na wezwanie do pisania epopei, tragedyi, satyr itd.
Nie chcesz bym pełzał po ziemi,
Każesz w wyższe sfery wzlatać,
I tak zachwalę się bratać
Z Sofoklami, Horacemi.
Wszystkie razem wieńce chwały
Odwadze mojej przyrzekasz;
I gdzie bujał Pindar śmiały,
Tam gdzieś pod słońcem mię czekasz.
Chceszże w tylu razem płodach,
We wszystkich wieszcza zawodach
Upadku mego być świadkiem?
A gdybym ja też przypadkiem,
Lecąc przez powietrzne szlaki,
Natrafił na piorun jaki,
Coby mnie zgromił haniebnie,
Lub gdybym w ślepym zapale,
W samo słońce wpadł zuchwale,
I tam zgorzał niepotrzebnie!
Na takąż mnie to zagładę
Niebaczność twoja wystawia,
Takąż przyjaźń daje radę,
Takżeto serce przemawia?
Ale zkądże moję lutnię
Płocha wesołość porywa;
Zkądże, zkądże tak okrutnie
Dawnym się dźwiękiem odzywa?
Czyż niepomna mego losu,
I ona go nie osłodzi?
Czyż i ona swego głosu,
Już z mojem sercem nie zgodzi?
Ach! gdyby nawet na chwilę
Mogła w dawnej zabrzmieć sile,
Gdybym nawet wiersz odlewał,
Jakim Szekspir, Byron śpiewał,
Gdybym w sławnej krwi ubroczył
Melpomeny sztylet srogi,
Gdybym ojczyste półbogi
Hołdem stu wieków otoczył;
Cóżbym otrzymał w korzyści?
Listek lauru, liczne smutki,
Prace, szyderstwa, zawiści,
Wsławionego życia skutki.
Sława powabną ma postać,
Lecz jej zawód jest zdradliwym,
Trudno nieśmiertelnym zostać,
Trudniej jeszcze być szczęśliwym!
Znałem ja niegdyś swobodę,
W której płyną lata młode;
Żadne pióro nie okryśli
Lat wiosennych omamienia,
Błąkały się młode myśli
Po wielkiem państwie marzenia;
Inne mi słońce świeciło,
Nie kryła go żadna chmura,
Wszystko ponętniejszem było,
Sława, ludzie i natura.
W wszystkiem się życia koleje
Z młodzieńczą rzucał swobodą;
Miłość, szczęście i nadzieje,
Wszystko duszą piłem młodą;
Jakby w miłości krainie
Życiem tylko serca żyłem,
I przez, łzy szczęścia jedynie
Na świat ten — świat mój patrzyłem!
Czarowne kraje uroku,
Jakżem was spiesznie przepłynął —
I w jakże ciemnym pomroku
Świat mych omamień zaginął!
Zgasło szczęście, młodość zbiegła
Boleść w krwawej wrzała ranie,
Jakaż okropność zaległa,
Bezdenne myśli otchłanie;
Snuły się czarne widziadła
Po zwiędłej życia kolei,
W jednej się chwili rozpadła
Budowa tylu nadziei!
Próżno, próżno oczy moje
Na lube zwracam pamiątki,
Zbieram szczęścia mego szczątki,
Już ja z nich szczęścia nie spoję!
Już i lutnia oniemiała
Potarganych strun nie zgodzi;
Dusza boleścią zwiędniała
Dawnych uniesień nie zrodzi.
Nie — nie zwrócę wód potoku,
Dawnych marzeń nie odwołam,
Nie rozjaśnię duszy mroku,
Przed sobą uciec nie zdołam;
Bo od czego człowiek stroni,
To wryte wewnątrz człowieka;
A to za czem wiecznie goni,
Wiecznie od niego ucieka!
Niech cię nie zwodzi chęć sławy,
Co czasem we mnie powstanie;
Lub to wpośród świata wrzawy
Płoche rozrywek szukanie;
Nie wierz tym marnym pociechom,
Z których mnie żadna nie wzruszy,
Ni tym zmuszonym uśmiechom,
Co kłamią pokój mej duszy.
Są to owe kwiaty płonne,
Co już w poźną jesień wzrosną,
Wątłe, blade i bezwonne,
1 udaną zwodzą wiosną.
Przyjdzie może chwila zmiany,
Gdzie od losu litośniejszy
Czas, co wszystkie goi rany,
I moję boleść umniejszy —
Ale ileż lat cierpienia,
Ileż łez mnie oczekiwa,
Nim się ta przyszłość leniwa
Doczołga z chwilą ulżenia!
|
|
|
Dwór Drobnin Kościół Pawłowice Dwór Oporowo Kościół Drobnin Pałac Pawłowice Kościół Oporowo Pałac Garzyn Dwór Lubonia Pałac Górzno |
|