(Rozdział V – Uciechy stołu – Spiżarnie – str. 265-266)
Podstawowe zapasy żywności przechowywano w spiżarni. Starano się, aby było to pomieszczenie suche, z kamienną posadzką, bez okna lub tylko z solidnie zakratowanym okienkiem, bez dziur i szczelin, umożliwiających przedostawanie się myszy, szczurów i innych szkodników. Wzdłuż ścian stały półki z szufladami, szafy i szafki. Półki wypełniały kolekcje butelek soków i naczyń z konfiturami, opatrzone nalepkami z datami sporządzenia. U sufitu tkwiły haki, na których wieszano połacie słoniny, wędzone szynki, wędliny, półgęski, wianki suszonych grzybów itp. Na dole przechowywano ogromne gary z powidłami, beczułki z solonym masłem, beczkę soli oraz w skrzyniach z przegródkami kasze, mąki, suchy groch itp. Ambicją gospodarnej pani domu było posiadanie dużych zapasów wszystkich potrzebnych surowców i produktów.
W Pawłowicach żona Leona Mielżyńskiego, „choć pani pałacowa i majętna – zanotował w marcu 1858 roku Andrzej E. Koźmian – jest zawołaną gospodynią i bardzo poczciwą kobietą. Zaprowadziła mnie do swojej spiżarni, ażeby się pochwalić swemi zapasami, i w istocie ma je takie, że roczne oblężenie mógłby zamek wytrzymać, 16 połaci słoniny, 12 sadeł, 30 baranów wędzonych, 100 garncy masła, a między niem majowe zeszłoroczne, bardzo jeszcze świeże itd.”
W przeciętnym dworze nie gromadzono oczywiście tak ogromnych zapasów. Domowe przetwory wypełniały wszakże spiżarnię prawie zawsze w niemałych ilościach. Sprowadzenie z miasta potrzebnych produktów, zwłaszcza w pierwszej połowie XIX wieku przy kiepskich jeszcze wówczas drogach, wymagało czasu i zachodu. Uważano zresztą za wysoce niewłaściwe kupowanie żywności, którą można było wyprodukować na miejscu z tego co ziemia dawała.
|