Marca 28 2024 10:08:27
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


Odmienny tryb życia właścicieli sąsiadujących ze sobą majątków Lubonia i Mierzejewo.

(Rozdział VI – W trybie codziennych zajęć gospodarczych – Praca ziemianina w dworskiej kancelarii / Tryb życia ziemian nadzorujących ogólnie swe majątki – str. 301-305)

W kancelarii ziemianin miał z upływem lat, niezależnie od zakresu prowadzonej księgowości, coraz więcej pracy. Składało się na nią sprawdzanie i zatwierdzanie rachunków, zamawianie nawozów sztucznych, nasion, części do maszyn, węgla, materiałów budowlanych, przygotowywanie zeznań podatkowych, wypełnianie różnych ankiet, załatwianie korespondencji w sprawach społecznych, pisanie listów do krewnych, przyjaciół i znajomych, zwracających się o radę i pomoc. Wykonywanie wszystkich tych czynności zajmowało bardzo dużo czasu, którego ziemianie planujący, rozdzielający i pilnie nadzorujący roboty oraz aktywni w życiu publicznym, mieli stale zbyt mało. Toteż pracowali w biurze nierzadko do późnych godzin nocnych. Przykładowo Wacław Hulewicz jako początkujący rolnik (w latach poprzedzających wybuch pierwszej wojny światowej) był tak zapracowany w ciągu każdego dnia, „że na porządkowanie księgowości i załatwianie papierków” musiał poświęcać jedną nieprzespaną noc w tygodniu. Do ziemian stale bardzo zajętych należał także Stanisław Sikorski – znakomity rolnik i wybitny na przełomie XIX i XX wieku działacz polskiego ruchu narodowego w Prusach Zachodnich. Jeden z jego synów zapamiętał, że „niesamowicie ciężko pracował. Zwykle w administracji, w samym biurze majątku takiego jak Wielkie Chełmy [autor ma tu na myśli okres międzywojenny – dop. W.M.], pracowały minimum dwie osoby: sekretarka i księgowa. Ojciec całą buchalterię z reguły prowadził sam.. To była ciężka harówka. Do nocy świeciło się światło w kancelarii”.

Nie wszyscy wielkopolscy ziemianie kierujący osobiście procesem produkcji w swych majątkach prowadzili identyczny z opisanym wyżej w pewnym uproszczeniu tryb życia. Niektórzy objeżdżali folwarki już przed śniadaniem, trzykrotnie w ciągu dnia; inni dokonywali lustracji pól i podwórza folwarcznego tylko raz, poświęcając więcej czasu gościom, lekturze ulubionych książek i czasopism bądź zajmując się nauką synów. Uwagę zwraca bardzo skrupulatne i konsekwentne wykonywanie przez niejednego z nich zaplanowanych czynności, wypełniających kilkanaście godzin każdego dnia roboczego. Przytoczyć wypada tu znów przykład generała Dezyderego Chłapowskiego, który w nie zachowanym liście do jednego z synów, tak opisał swój tryb codziennych zajęć w okresie przestawiania produkcji w majątku turewskim na nowe tory: „Rano bardzo wstawałem i wychodziłem zaraz na podwórze, przypatrując się spokojnie czyszczeniu i paszeniu koni; kiedy się jest często przy tej robocie, rzadko potrzeba coś powiedzieć, a tem bardziej czemuś przyganić, bo wszystko robią według rozkazu. Ruszałem w pole, kiedy pługi wyjechały; konno gdy pole było odległe; pieszo gdy bliskie, i zazwyczaj wszystkie cztery folwarki objechałem do 8-mej przed śniadaniem. Czytałem rozdział z ‘Naśladowania’, a potem przespałem z godzinkę na kanapie, bo zmęczony nie mogłem zaraz brać się do roboty. Po spoczynku zapisywałem co wypadało i z godzinę lub więcej czytałem jakieś historyczne dzieło. O 11-tej wyjeżdżałem w pole lub na który folwark; o 1-szej wracałem na obiad. Potem na pół godziny wychodziłem na podwórze, patrząc jak wyjeżdżali w pole i wracałem do siebie czytać albo uczyć się do 4-tej; dalej aż do wieczerzy jeździłem konno po polach i folwarkach. Po wieczerzy latem chodziłem z godzinę, zimą czytałem, a o 9-tej szedłem do kancelarii dla dawania dyspozycji zapisywania co było potrzebne. Oprócz podróży odbytej w r. 1818 (i do Berlina, na początku 1823), nie ruszałem się przez ten czas z domu, wyjąwszy sobotę”. [Podobny tryb życia prowadził w latach trzydziestych XIX w. gospodarując w Luboni gen. Franciszek Morawski; zob. L.Siemieński, Żywot Franciszka Morawskiego z jego listów ułożony, Poznań 1867 – przypis W.M. na str. 303].

Inaczej nieco upływały dni ziemianom wyręczającym się w wielu czynnościach urzędnikami gospodarczymi z szerokimi uprawnieniami, a więc angażującym się mniej wszechstronnie w proces produkcji w swych majątkach. I tak Roman Janta-Połczyński, gospodarujący na przełomie XIX i XX wieku w Żabiczynie na Pałukach, wstawał wcześnie rano i po krótkim wypadzie na podwórze spożywał śniadanie, przeglądając pocztę i gazety. Następnie załatwiał liczną korespondencję i jeżeli starczyło mu czasu przeprowadzał lustrację gospodarstwa podwórzowego do dzwonka południowego obwieszczającego przerwę obiadową. Gdy zbliżała się ona ku końcowi, „miewał przeważnie krótką rozmowę z administratorem”, po której wybierał się pieszo lub konno w pole. Do pałacu wracał zwykle na późny podwieczorek, który „cieszył się w Żabiczynie szczególnym wzięciem, gdyż wszyscy lubili dobrą kawę ze śmietanką i pieczone w domu bułeczki z konfiturami”. Pod wieczór wychodził do parku, by nacieszyć się starannie utrzymanymi kwietnikami oraz widokiem pięknie rozwijających się drzew. Po spożytej samotnie kolacji siadał do fortepianu i godzinami grał ulubione utwory wybitnych kompozytorów oraz swoje własne kompozycje. Inny ziemianin, Jan Żółtowski, który od końca XIX wieku mieszkał w Czaczu na ziemi kościańskiej, zostawiał administratorom swych majątków [m.in. Mierzejewo odległe ok. 38 km na płd-wsch. od Czacza – dop. L.D.] „wielką swobodę w działaniu” i uzgadniał z nimi tylko główne kierunki prowadzenia gospodarstwa. Poranne godziny schodziły mu zwykle na czytaniu gazet, których dość dużo abonował. Przed obiadem, podawanym bardzo punktualnie o godzinie dwunastej, wychodził na podwórze do ulubionych koni. Po południu objeżdżał pola i folwarki. Wieczory poświęcał lekturze i rozmyślaniom, a później, gdy pojawiły się dzieci, wczesne godziny wieczorne spędzał z nimi w salonie, biorąc także udział we wspólnym pacierzu. Dodać do tego należy, że niektórzy spośród ziemian ograniczających się tylko do ogólnego nadzoru prac w swych majątkach byli znakomitymi finansistami. Nie mieli szerokiej wiedzy agrotechnicznej, świetnie znali natomiast pruski system bankowy i podatkowy, prawo skarbowe i spadkowe. Byli ludźmi operatywnymi w poszukiwaniu najkorzystniejszych kredytów, dobrze lokowali posiadane środki finansowe kupując papiery wartościowe itp.


WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,171,865 Unikalnych wizyt