"Wywolanie" (drugi dział hitlerowskiej odbudowy)
Data 22 czerwca 1941 roku pamiętne dla Mierzejewian pierwszym gremialnym wyrzucaniem Mierzejewskich gospodarzy. Już poprzednio przesiedlono przymusowo nauczyciela pana Widajewicza i dla wszystkich było jasnem że i na nich przyjdzie kolejka. Rychło rano prawie w nocy przyjechała do Mierzejewa z "Feuerstein Polizei" na czele tamtejszych "żółcioków". Autem zajechał jakiś Parteigenose z SS Arbeitstabu i zaczęło się. Na wsi żadnego nawet "sznurka" (chłopca), co w najgorszy czas i pogodę po wsi sie kręcą. Cisza i powaga chwili. Wyrzuceni zostali: Smektała Józef Nr 1, Kosmacińscy, Dudka, Skorupka Walenty, Chudziński, Andrzejczak Karol, Tomkowiak, Klich, Florkowski, Smektała Józef Nr 21. Pozostali gospodarze odwieźli wozami wyrzuconych do Garzyna a stamtąd samochodami do Arbeitsamtu do Leszna.
W ten sam dzień po południu tymi samymi wozami przywieziono do Mierzejewa "Herrenvolk" - przez Hitlera sprowadzonych Niemców z Besarabii z okolic Ackermann. Nazwano ich w Mierzejewie "Baltokami" (od Baltensentsche) zwano ich także "Arabami (od Besarabii).
Na Versamlungach (zgromadzeniach przymusowych) dawała im partia pouczenia jak nienawidzić i prześladować Polaków i jak miłować i wiernie służyć Hitlerowi. Sami ci "Ansidlerzy" osadnicy - prostacy zauważyli i wyrazili się wobec Polaków, że cywilizacją ci przewyższają ich. Prymityw i niedbałość prowadziła uprawę rolną na coraz to niższy stopień. Pozostałej ludności polskiej szkodzili tym, że stale przeprowadzali kontrolę trzody chlewnej i drobiu, co utrudniało dodatkową aprowizację (poza reglamentacją). Niektórzy byli chamscy i ordynarni wobec Polaków - parobków. Byli w Mierzejewie i żadnej pamiątki po sobie nie pozostawili, prócz śmiesznych i wzgardliwych wspomnień u Mierzejewian.
|