___________________________________
Opis wydarzeń roku 1861 w opracowaniu Stanisława Karwowskiego HISTORYA WIELKIEGO KSIĘSTWA POZNAŃSKIEGO – Tom II - 1852-1863 (Poznań, 1919) zawiera na str. 73-76 następujący fragment:
[...] W tym samym roku [1861 – przyp LD] dnia 12 grudnia zakończył życie w Luboni generał Franciszek Morawski, syn Wojciecha, dziedzica Belęcina i Zofii z Sczanieckich.
Krótko przed zgonem podyktował synowi taką autobiografię:
* * *
„Najpierw pobierałem nauki w domu rodzicielskim w Belęcinie, gdzie do tego czterech nauczycieli trzymano. Potem byłem na pensyi w Lesznie u niejakiego Chyliczkowskiego, potem znowu w domu, gdzie mi emigrant Francuz, ks. Bienaime, późniejszy sufragan w Nancy, dalszych nauk udzielał. Na uniwersytecie w Frankfurcie nad Odrą byłem cztery lata, potem pracowałem przy sądzie tamecznym w wydziale kryminalnym, następnie zaś złożyłem w Kaliszu egzamin auskułtatorski pod prezesem Dankelmannem; pracowałem tamże dwa lata. Później przez dwa lata gospodarowałem w Kotowiecku wraz z bratem moim Józefem, a następnie rok jeden w Luboni, gdzie, dowiedziawszy się o bitwie pod Jeną, pojechałem do Poznania i wstąpiłem do gwardyi honorowej Napoleona 1806 r. Zaraz zostałem podporucznikiem i w tymże roku jeszcze po bitwie pod Tczewem porucznikiem. Przy oblężeniu Gdańska w r. 1807 byłem ranny w nogę i mianowany kapitanem. Tegoż roku przy oblężeniu Kołobrzegu ranny byłem w ramię siekańcarni, przy tej sposobności pochwałę męstwa i od razu krzyż kawalerski, emaliowany, orderu Virtuti militari otrzymałem. Roku 1809 odbyłem kampanię austryacką jako adjutant generała Fiszera. Po bitwie pod Raszynem, gdzie miałem dziewięć razy przestrzelony mundur, zostałem podpułkownikiem i przeszedłem do 12 pułku piechoty Księstwa Warszawskiego. Tegoż roku byłem przy obronie Sandomierza i w różnych bitwach, wszedłszy zaś do Krakowa, posłany zostałem na zdobycie Wieliczki, którą też łatwo Austryacy odstąpili. W r. 1811 byłem z pułkiem przy fortyfikowaniu Modlina, potem wkrótce przed kampanią 1812 r. zostałem grosmajorem w tymże 12 pułku piechoty, a że dowódca jego, generał Weissenhoff, poszedł na szefa sztabu dywizyi generała Zajączka, więc ja komenderowałem jako grosmajor pułkiem aż do Smoleńska. Roku 1812 przeznaczony zostałem na szefa sztabu dywizyi generała Kniaziewicza. Za tę bitwę, w której konia podernną zabito, dostałem krzyż kawalerski Legii honorowej. Całą tę kampanią rosyjską jako szef sztabu odbyłem i znajdowałem się we wszystkich wielkich bitwach, nawet pod Tarutynem za Moskwą. W czasie tej kampanii zostałem także pułkownikiem, o czem dopiero się dowiedziałem za powrotem do Warszawy, gdyż kuryer z podpisem nominacyi nie mógł dojechać do armii. Podczas odwrotu byłem w bitwach pod Wiaźmą i nad Berezyną."
„Wróciwszy do Warszawy, nominowany zostałem adjutantem-komendantem w sztabie księcia Poniatowskiego, przez którego z Krakowa z depeszami wysłany do Napoleona, znajdowałem się w bitwie pod Budziszynem. W kampanii saskiej przeszedłem do kawaleryi jako szef sztabu dywizyi jazdy księcia Antoniego Sułkowskiego, przy którym byłem w bitwach wszystkich, a nakoniec pod Lipskiem, za którą otrzymałem krzyż zloty oficerski legii honorowej."
,,Po śmierci ks. Poniatowskiego, gdy książę Sułkowski objął dowództwo naczelne wojska polskiego, mianowany zostałem szefem sztabu głównego, a gdy po Sułkowskim Dąbrowski objął toż dowództwo i przez niego w tym stopniu potwierdzony zostałem. Znajdowałem się w bitwach pod Hanau i pod Paryżem, lecz w tej ostatniej już jako świadek tylko jeździłem z marszałkiem Marmontem, gdyż nie należałem do organizacyi pułków, będących na linii bojowej, wliczony bowiem zostałem do kompanii honorowej oficerów, nie objętych organizacyą."
„Roku 1814 po abdykacyi Napoleona posłany byłem przez cesarza Aleksandra do Danii dla sprowadzenia brygady jazdy polskiej, tamże znajdującej się. Przy nowej organizacyi wojska polskiego przez w. ks. Konstantego mianowany zostałem podszefem sztabu głównego, a w r. 1819 generałem brygady, w którym przeciągu czasu wiele rozmaitych nadesłano mi dekoracyj."
„W czasie wojny 1831 r. komenderowałem najprzód brygadą, potem mianowano mnie generałem dyżurnym całej armii i w tymże stopniu byłem jeszcze w pierwszej bitwie pod Grochowem. Gdy Skrzynecki został naczelnym wodzem, na podanie jego do rządu narodowego mianowano mnie ministrem wojny."
„Po skończonej wojnie odesłano mnie do Wołogdy w głąb Rosyi, gdzie kilka lat przeżyłem, skąd wróciwszy, otrzymałem, dymissyę, przy której mi pozostawiono rangę, tytuły i wszystkie oznaki honorowe; poczem wziąłem paszport emigracyjny i przeniosłem się do majątku mego w W. Księstwie Poznańskiem."
* * *
W powyższej autobiografii nie wspomina Morawski o swoich pismach, a jednak był on jednym z najpopularniejszych, najsympatyczniejszych poetów naszych. Przepiękną mowę, jaką wygłosił w Sedanie w obliczu wojska polskiego, na śmierć księcia Poniatowskiego, zwrócił powszechną na siebie uwagę, a po roku 1815 przetłomaczeniem Andromachy Racine'a, a zwłaszcza rozmaitemi wierszykami i prześlicznerni, dowcipnemi bajkami stał się po Niemcewiczu chlubą i ulubieńcem Warszawy. W Listach do klasyków i do romantyków dowcipnie i bystro wytyka obu obozom ich wady i braki. Osiadłszy po upadku powstania listopadowego w Luboni, stal się chlubą Wielkopolski. [...]
___________________________________
Identyczny tekst autobiografii (jedynie słowo „pułk” pisane odmiennie, czyli przez „ó”) przytacza Lucjan Siemieński w IV tomie swoich dzieł zatytułowanym PORTRETY LITERACKIE (Warszawa, 1881), zawierającym na stronach 1-208 fundamentalną po dziś dzień, ułożoną głównie z listów, biografię lubońskiego generała-poety „ŻYWOT FRANCISZKA MORAWSKIEGO”.
Lucjan Siemieński tak podsumowuje tam autobiografię Franciszka Morawskiego: „W krótkim tym zarysie tak zapełnionego żywota, uderza przedewszystkiem szybkie posuwanie się w stopniach wojskowych od pierwszego wstąpienia w szeregi, a w końcu pozostawienie tych stopni i nagród przez cesarza Mikołaja. Widać, że talent odznaczający się i przytomność torowały mu drogę, jak znowu godność, utrzymana nawet w pognębieniu, kazała się szanować.”
___________________________________
Również Halina i Szymon Molendowie w opracowaniu „TRZY HERBY JEDNEGO ŻYWOTA?” (Leszno 1984) w końcowych „Aneksach” [pełny wypis na str. 136-138] i w rozdziale II „Pod napoleońskimi orłami” [obszerne fragmenty z przypisami autorów na str. 18-20] cytują powyższy tekst autobiografii Franciszka Morawskiego. Oto ich podsumowanie tej autobiografii: „Istotnie – jak na przyszłego jenerała, znanego z – doprowadzonej do maksimum subtelnej pajęczyny niepowodzeń – aż za wiele informacji. Nie kwestionujemy ich prawdziwości, choć skłonni jesteśmy domniemać o potrzebie uzupełnień, dopowiedzeń.”
____________________
Dla www.klasaa.net
wypisał: Leonard Dwornik
|