Pokrewne poezyi malarstwo miało w nim [Franciszku Morawskim – przyp.LD] także miłośnika i znawcę. W jego pojęciu naród, pragnący żyć pełnią ducha, nie powinien zostawiać odłogiem pola sztuk pięknych, mających taki wpływ cywilizacyjny. Nie myślał on też o wzbudzeniu sztuki, bo ta najlepiej, kiedy jest usposobienie po temu, sama się budzi, — ale spotkawszy pierwszy jej samodzielniejszy objaw, zainteresował się nim, pragnąc bodaj cząstką poetycznego tchnienia podzielić się z artystą.
W liście do Jędrzeja [Andrzeja Edwarda – przyp.LD] Koźmiana tak opowiada bytność swoją w pracowni Suchodolskiego w Warszawie, z datą roku 1846, Suchodolski gdy był alfą i omegą naszego malarstwa:
„Byłem też u Suchodolskiego i widziałem jego nowe prace. Trzeci, odmienny nieco zrobił obraz śmierci Czarnieckiego. Zmiany są dobre, a twarz Czamieckiego najwięcej zyskała. Tyle mu mówiłem przy pierwszym obrazie, że więcej poezyi daje końskim głowom niż ludzkim, że teraz nadał dostatecznie wyrazu Czarnieckiemu, a niedość jego koniowi, co poprawić chce i musi. Zrobił także giermka Czarnieckiego z koniem hetmańskim na oddzielnym obrazku. Opowiedziałem mu tę scenę z poematu twego ojca, i bardzo mu się podobała, tak dalece nawet, że gdyby mu była wprzódy znajomą, byłby ją wystawił pendzlem. Szkoda, że wiedząc, iż maluje Czarnieckiego, nie byłeś u niego dla dania mu niektórych myśli. Wart, aby z nim dużo o jego sztuce mówiono. Z tejże samej części naszych dziejów, wystawił Kordeckiego broniącego Częstochowy. Kompozycya piękna, to jest całość i szczegóły. Wystawność celniejszych osób, gruppowanie, myśl każdej grupie dana, rozmaitość scen, a przecież z jednością przedmiotu zlewająca się naturalnie. W jednej tylko rzeczy, jak mu mówiłem, uchybił, to jest, że nie wystawił samej kryzys szturmu, chwili wahania się zwycięztwa, co wzbudzałoby w patrzącym bojaźń o los twierdzy, i tem bardziej podnosiło interes, wyższe duchowe w widzu życie; lecz obrał chwilę oczywistej już prawie przewagi nad Szwedami. Zarzucają mu, że muzyki w czasie szturmu nie umieścił w wieży, jak podanie mówi, i Matki Najświętszej nie ukazał nad świątynią w obłokach; lecz mnie się zdaje, że wówczas wszystkie osoby trzebaby na osóbki drobne, na pszczółki zamienić, chyba gdyby obraz mógł mieć wielkość browaru piotrowickiego. Malarz zawsze bardziej jest ścieśniony od poety. Ten z wiersza na wiersz przelatując, krocie mil ubiedz może, wiele lat zająć — malarz zaś musi ograniczyć scenę działania i jedną tylko chwilę uchwycić. Suchodolski ma swoje błędy, zwłaszcza w kolorycie i co do kompozycyi, — przecież niedość go cenią, a zwłaszcza niedość kupują. Możni powinniby choć po jednej scenie historycznej najsławniejszego ze swych antenatów obstalować. Wolą kocz wiedeński, olbrzymie zwierciadło, dyamenty dla jejmości, a dla jegomości coś gorszego jeszcze. Jakże artysta ma nabierać ducha i kochać się w sztuce, która go nawet wyżywić nie może?"
I nie o samem malarstwie, o całej literaturze powiedzieć się da to samo. Na wszystko u nas znajdzie się fundusz, tylko nie na książkę, nie na malowidło. Przecież miłość nauk, urok poezyi, nie jest dla nas żadną nowością; nie wychodzimy ze stanu dzikiego, żeby tylko kochać się w błyskotkach i niemi wartość swoją podpierać, — a jednak, jednak... zawsze jedna piosneczka, śpiewają ją białe łabędzie, jak stare wróble świegoca.
- - - - - - - - - -
January Suchodolski: „Śmierć Stefana Czarnieckiego”
January Suchodolski: „Obrona Częstochowy”
- - - - - - - - - -
Suchodolski January, malarz historyczny, ur. 1756 [współczesne źródła zgodnie podają rok urodzenia 1797 – przyp. LD] w Grodnie, zm. 1875. W r. 1810 wszedł do kadetów artylerji i inżynierji, gdzie pobierał pierwsze początki rysunków ręcznych i topograficznych. Mianowany 1816 podporucznikiem wojsk Królestwa Polskiego, kształcił się jako amator w sztuce malarskiej; po zwinięciu armji polskiej udał się 1832 dla dalszych studjów do Rzymu, a następnie przez lat cztery kształcił się w pracowni Horacego Verneta.
Z ogromnej liczby (przeszło pół tysiąca) utworów jego pendzla jest kilkanaście zdobiących pierwszorzędne galerje w Petersburgu, Wiedniu, Turynie i t.d. Celniejsze jego obrazy są: „Obrona Częstochowy”, „Śmierć Stefana Czarnieckiego”, „Walka legjonistów na St. Domingo”, „Bitwa pod Raszynem”, „Przejście Berezyny”, „Jadwiga, królowa Polska”. Charakterystyczną cechą obrazów S. jest zawsze obok pięknej myśli poetycznej, prawda historyczna. S. w historji naszego malarstwa ma tę wielką zasługę, że pierwszy zaczął obrabiać przedmioty historyczne i stał się tym sposobem twórcą historycznego malarstwa polskiego.
Ciekawostką są jego autorstwa 3 obrazy związane ze słynną szarżą swoleżerów pod Somosierrą.
Tegazzo Fr. „January Suchodolski”
- - - - - - - - - -
Źródła:
TEKST - Lucjan Siemieński „Portrety Literackie” Tom IV – „Żywot Franciszka Morawskiego”, Warszawa 1881, str. 181-182.
OBRAZY:
Internetowa strona Muzeum Narodowego w Krakowie - http://katalog.muzeum.krakow.pl/pl/cat
Internetowa „Galeria Malarstwa Polskiego” - www.pinakoteka.zascianek.pl
BIOGRAM J.S. – Encyklopedja Powszechna S.Orgelbranda, Tom XIV, Warszawa 1903, (str. 151).
PORTRET J.S. – „Kłosy – Czasopismo Ilustrowane Tygodniowe” , nr 248, Warszawa, d. 19 (31) Marca 1870 r., (str. 193; tam też krótki opis twórczości J.S. na str.197-198).
________________________
Dla www.krzemieniewo.net
zebrał: Leonard Dwornik
|