Listopada 21 2024 21:57:35
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


WYJĄTKI Z "FRITHIOF SAGI" EZAJASZA TEGNERA.

WYJĄTKI Z „FRITHIOF SAGI” EZAJASZA TEGNERA.
Przekład: Franciszek Morawski

XIX. POKUSA FRITHIOFA.

Błysła wiosna, ptak śpiewa i las się zieleni
Słychać dźwięki pędzących do morza strumieni,
Róża z pączka wygląda jakby usta Frei;
Ileż to w piersiach męztwa, życia i nadziei!

Stary król wraz z królową chce jechać na łowy;
Stawa więc w różnych strojach cały dwór gotowy.
Łuk wdzięczny, sajdak chrzęści, konie rżą do koła,
A z kapturem na oczach sokół o łup woła.

Frihiofie, patrz, królowa! — na białym biegunie
Świeci jak złota gwiazda na obłocznem runie:
Mniej piękne Freja, Rota, — na głowie purpura,
Z której wdzięcznie błękitne kołyszą się pióra.

Nie patrz na tę pierś białą — kształt pełen uroku.
Na złoto jej włosów, na to niebo w oku;
Na grę róży, lilii po licach królowej,
Nie słysz głosu co dźwięczy jak powiew majowy.

Gotowo. — Dalej w góry! jary! z grzmotem rogów
Sokoły do Odena wzbijają się progów
Pierzcha z trwogi zwierz leśny, po norach się chroni,
Z wytężoną go dzidą Walkirya goni.

Za lotnym łowców pędem stary król nie zdąży
Został z nim Frithiof — milczy, i w myślach się grąży.
Smutny — ciężka się boleść w sercu jego żarzy,
I gdzie się tylko zwróci, wszystko z nim się skarży.

Czemużem rzucił morze w tej zgubnej ślepocie?
Nie na niem troska! — wiatr ją w swym rozprasza locie.
Huczy Wiking, śmierć grozi, trzeba czynu męża,
Pierzchają smętne myśli przed blaskiem oręża.

Tu inaczej! — tu smutek czarne skrzydła swoje
Roztacza mi nad twarzą, tu wciąż marzę, roję,
O gaju Balderowym, słowie które dała.
Złość je to tylko bogów — nie ona złamała.

Na widok szczęścia ludzi, gniew ich ogniem płonie.
Różę moją na zimy położyły łonie:
Cóż zimie po jej woni, wdziękach jej urody?
Mroźny jej oddech cały kwiat obleka w lody.

Tak skarży, cicha Obom śmieje się zachrona,
Ocieśniona skałami, brzozą ocieniona.
Król zsiada i tak rzecze: — Jak tu pięknie, mile!
Tu spocznę unużony, tu zasnę na chwile.

— Na twardej ziemi, panie, spać ci nie przystoi
Ciężki to sen — do twoich wracajmy podwoi.
A król: Sen tu jak bogi niespodzianie schodzi,
A gość jak panu domu spać mi nie przeszkodzi.

Zdjęty więc płaszcz, na ziemi Frithiof rozpościera
Król na jego kolanach siwą skroń opiera,
Śpi, jak rycerz na tarczy po skończonym boju,
Śpi, jak dziecię u matki, śpi w ciszy pokoju.

Gdy wtem, słuchaj! ptak czarny śpiewa takim głosem:
Uderz w starca, a wszystko jednym skończysz ciosem,
Weź królowę jak twoją, wsparty na jej słowie,
A ludzie nic nie ujrzą, i grób nic nie powie.

W tym inny ptak zaśpiewa, ptak biały, uroczy:
Nie zoczą tego ludzie, ale Oden zoczy,
Łotrze, któż sen zabija? bezbronnych uderza?
Wszystko zyskasz, lecz sławę utracisz rycerza.

Tak koleją ptak czarny i biały wynuca.
Frithiof z zgrozą miecz chwyta i w gąszcz lasu rzuca.
Czarny leci ku Nastrand, biały ku niebiosom,
A dźwięk jego podobny brzmiącym harty głosom.

Zrywa się Ring. — Jak błogo mi po tem spocznieniu!
Pod zasłoną mężnego, mile drzemać w cieniu.
Lecz gdzież miecz twój? brat gromu? król nagle zawołał —
Któż to dwóch nierozdzielnych tak rozdzielić zdołał?

Dość mieczów na północy, Frithiof mu odrzecze —
Nie pokojem, lecz ostrzem przemawiają miecze.
W nich się czarne Niflheimu duchy gnieżdżą, srożą,
Kuszą na widok starca i śpiącemu grożą.

Nie spałem — doświadczałem co myśl twa zamierza,
Nie tak łatwo roztropność zbrojnemu zawierza,
Tyś Frithiof — poznałem cię gdy w dom mój wchodziłeś,
Dawno wiedział Ring stary z czem się przed nim kryłeś.

Na co ta bezimienność? te szaty zmienione?
Na to, aby starcowi jego ukraść żonę.
Nigdy honor nie wchodzi jak gość bezimienny,
Oko jego otwarte, puklerz dniem promienny.

Słynąłeś strachem ludzi i bogów zawzięciem,
Zapaleniem świątyni, tylu tarcz przecięciem,
Sądziłem, że mym państwom wydasz bój otwarty.
A tyś wszedł w szacie nędzy i na kiju wsparty.

I czemu oczy spuszczasz? — I jam znał kochanie,
Walką jest zrazu życie, dzikością w młodzianie;
Ściskiem tylko tarcz sparta dzikość ta w nim ginie.
Tegom doznał — to ujrzał — i przebaczył winie.

Stary jestem, jak widzisz, i nad grobem stoję:
Weź to państwo, królowę, weź jak żonę twoję,
Bądź mi synem, i mego nie opuszczaj dworu,
Opiekuj się bezbronnym. Już nie mamy sporu.

— Nigdym tu, Frithiof rzecze, jak złodziej nie wchodził,
Gdybym chciał był ją porwać, — któżby mi przeszkodził?
Chciałem raz, raz ostatni ujrzeć twarz jej drogą,;
Biada mi, źle zgaszony żar wybuchł pożogą,.

Zbyt długo tu bawiłem — uciekać mi trzeba,
Na głowie niezbłagany gniew mi cięży nieba.
Balder, który na wszystkich zlewa miłość swoję,
Mnie tylko nienawidzi, — sam pod klątwą stoję.

Zwą mię wilkiem świątyni, za grzech jej spalenia;
Wspomną mnie — dzieci krzyczą i uczt cichną pienia,
Ojczyzna nawet szczęścia nie da wyklętemu,
Obcy pokój mym progom, obcy sercu memu,

Nie ma dla mnie radości na świata przestrzeni,
Ziemia stopy mi pali, drzewo nie ma cieni.
Ring mężem Ingeborgi! — moją już nie będzie,
Zaszło już słońce życia, i noc czarna wszędzie.

Wstań smoku! wstań! na morskie powracamy boje,
Przepław znów w słonych wałach czarne piersi twoje,
Kraj sycząc skrzydłem chmury, z morską łam się wodą,
Leć, gdzie bałwan poniesie, gdzie gwiazdy powiodą.

Rycz burzo! bijcie gromy! z szczęściem was usłyszę,
Gdy mnie wrzawa ohuczy, wewnątrz znajdę ciszę.
Mnogie w bojach tarcz szczęki, grady strzał i ciosy!
Legnę chętnie, i gniewne przejednam niebiosy.

____________________________________

Wszystkie wyjątki oraz przypisy do nich



WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,924,761 Unikalnych wizyt