|
Franciszek Morawski
SPRUDEL KARLSBADSKI
WIERSZ PRZYPISANY A. KOŹMIANOWI.
Warzy się, szumi — huczy — miota — dąsa
Bucha — żarem pryska —
Lew to, lew gniewny gąszczem grzywy wstrząsa —
Wzrokiem ogień ciska. —
Widząc ten nawał grzmiący, spieniony,
Tę groźną nurtu głębinę
Rzekłbyś, że piekieł płomień zbielony
Przedarł się w słońca krainę.
Parząca chmura obłocznej pary
Jak gdyby z paszczy szatana,
Wiecznie nad temi kłębi się wary
I miota wiatrem szarpana.
I skądże pędzi prąd ten gwałtowny,
Gdzie zdobył skarb swój cudowny?
Jakież w podziemnych ciemniach natury
Przetętnił jary, otchłanie.
Jakież tam przeżarł głazy i góry,
W jakim się warzył wulkanie?
Ileż tu tłumów, jakże mnogie — różne —
Kołem ten kocioł otaczają wrzący!
I ja wraz z niemi, jakby po jałmużnę
Podaję kubek żebrzący;
Z innej ja niegdyś czerpałem wody,
I płynnym ogniem lał się wiersz młody,
Górniejsze w sercu tętniły bicia —
Dziś równie wrzącą poję się krynicą,
Lecz z jakąż różnicą? —
Niegdyś dla chwały, dziś tylko dla życia! —
Warzy się — szumi — huczy — miota — pieni
Groźny Szprudel, król strumieni —
Bucha — żarem parzy —
A nad nim Sceptyk Germanii marzy,
W drobne go, nikłe atomy rozkłada,
Każdą kroplę bada —
Przecież w swych domysłów nocy
Nie widzi cudu Wszechmocy,
Kiedy tymczasem Bóg ten tak widocznie
Do swych tu dzieci spuszcza się corocznie, —
Temu dłoń Jego święta, tajemnicza,
Zżółkła już zwiędłość zdejmuje z oblicza;
Temu złatwiając krok spętany męką,
Zwolna ojcowską prowadzi go ręką;
Sam dźwiga z łoża, zlanych cierpień znojem,
I gdy złość świata serce Mu zakrwawią,
On każdy kubek swym nalewa zdrojem,
I złych i dobrych uzdrawia.
Bratni — Słowiański Bohemii ludu,
Z twych to gór wywiódł Bóg to źródło cudu!
Bucha z gorących ziemi twej wnętrzności,
I pędząc, jak krew twa pędziła w bojach,
Przez przodków twoich przedziera się kości,
Dźwięczy po hełmach i zbrojach.
Słuchaj — podsłuchuj tego głębi dźwięku,
Praojców twoich podziemnego jęku,
A gdy już wreszcie głos się tam ozowie
Co ci Sławiaństwa wielki dzień zapowie,
Gotuj twe siły — miecz twój do zapasu —
Krzep się codziennie w źródle Zmartwychwstania,
Taj się — nie chybiaj, nie uprzedzaj czasu —
Poznasz, uczujesz porę do działania,
Kiedy twe dłonie stwardną, jak twe skały,
Żądza odżycia serce ci znamiętni,
A jak Moldawy twej wzburzone wały
Tak krew w twych żyłach zatętni!
Karlsbad, 20 lipca 1850
O Karlsbadzie i tamecznych kuracjach Franciszka Morawskiego słów kilka.
|
|
|
Dwór Drobnin Kościół Pawłowice Dwór Oporowo Kościół Drobnin Pałac Pawłowice Kościół Oporowo Pałac Garzyn Dwór Lubonia Pałac Górzno |
|