(fragment artykułu „Być Polakiem. Najsławniejsi indygeni epoki stanisławowskiej.”)
Być Polakiem - w różnych epokach i w różnych okolicznościach mogło to oznaczać bardzo różne zjawiska, sytuacje i pojęcia. W przedrozbiorowej Rzeczypospolitej być Polakiem znaczyło tyle, co być szlachcicem i obywatelem. Polskojęzyczni mieszkańcy Śląska czy Prus Książęcych, a nawet zamieszkujący Rzeczpospolitą polscy chłopi czy mieszczanie nie byli uważani za Polaków.
Do wspólnoty narodowej zaliczano niemiecko- i ruskojęzycznych szlachciców z Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego. Mit sarmacki, jakkolwiek żywy, był symbolicznym wyrazem postulowanego braterstwa i równości szlachciców obywateli, do których komitywy zawsze można było dopuścić także jednostki niewywodzące się od szlachetnie urodzonych przodków. Już w XVI wieku Stanisław Orzechowski podkreślał, że tajemnicą potęgi Polski jest jej wolność, która skłania obce etnicznie elementy do dobrowolnego przystępowania do polskiej wspólnoty.
Żeby stać się Polakiem, trzeba było się stać szlachcicem, do tego zaś potrzebne były nobilitacja bądź indygenat. Nobilitacja to nadanie szlachectwa osobie niebędącej szlachcicem, indygenat zaś to uznanie szlachectwa zagranicznego za polskie. Obie formy dopuszczenia do narodu szlacheckiego były od 1578 roku wyłączną prerogatywą sejmu, choć monarchowie znajdowali sposoby, by obejść to ograniczenie. Opinia szlachecka wrogo odnosiła się do takiej działalności królów, dopatrując się w niej zamachu na wolność i równość obywatelską. Jak sądzono, władcy nadawali szlachectwo podejrzanym cudzoziemcom i plebejuszom, nieposiadającym odpowiednich kwalifikacji moralnych, by potem używać ich jako bezwolnych narzędzi w dążeniu do absolutum dominium. Miało to pozbawiać prawdziwą szlachtę dostępu do urzędów cywilnych i wojskowych oraz przyczyniać się do jej pauperyzacji. Szczególnie wrogo odnoszono się do indygenatów i nobilitacji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, którego przeciwnicy polityczni przedstawiali jako wynarodowionego zwolennika cudzoziemszczyzny pozostającego na usługach obcych dworów.
Do Rzeczypospolitej ściągali ludzie najróżniejszej kondycji społecznej, ale najsławniejsi indygeni polsko-litewscy wywodzili się spośród dworskich i arystokratycznych elit kontynentu. Ich historie mówią dużo o Europie ancien regime'u i ukazują specyficzne miejsce Polski w geografii kulturalno-politycznej kontynentu.
WIEŚ PRZEKRĘT I REFORMA ARTYLERII
Od początku panowania Stanisław August zabiegał o nobilitacje i indygenaty sejmowe dla osób, które uważał za wartościowe, mogące swą wiedzą i umiejętnościami pomóc w unowocześnianiu Rzeczypospolitej. Jedną z nich był hrabia Fryderyk Alojzy Brühl, syn Henryka, cieszącego się nie najlepszą sławą ministra Augusta III. Młody, znany z pasji do książek, doświadczenia wojskowego zdobytego podczas wojny siedmioletniej oraz sumienności, był obiecującym kandydatem do funkcji państwowych. Tyle że wywodził się ze środowiska pozostającego w konflikcie z zapleczem nowego elekta. Stanisław August miał tu jednak prócz potencjalnych korzyści dla państwa, także osobisty dług do spłacenia.
Henryk Brühl, ojciec Fryderyka, zdając sobie sprawę z niepopularności w ojczystej Saksonii, starał się zabezpieczyć przyszłość rodzinie, nabywając dobra ziemskie i obejmując urzędy w Rzeczypospolitej. W tym celu wyrobił sobie jeszcze w roku 1746 indygenat kurlandzki. Ten pozwalał mu tylko na kupowanie posiadłości. Z pomocą przyszli książęta Czartoryscy, wtedy jeszcze współpracujący z dworem saskim. Znaleźli w południowej Wielkopolsce wieś Brylewo, której właścicielowi Brühl wytoczył proces. Pozwany szlachcic został zawczasu przekonany przez Czartoryskich (pieniędzmi lub innymi środkami perswazji), że bardziej mu się opłaca przegrać. Zblatowany trybunał wydał w 1748 roku wyrok przyznający wieś Brühlom jako dawnym panom na Ocieszynie* i Brylewie. Tak naprawdę nie o nią chodziło, lecz o stwierdzenie na drodze sądowej, ze Brühlowie od dawien dawna są szlachcicami polskimi, którzy zrobili karierę w sąsiedniej Saksonii.
Za panowania Augusta III uzyskanie indygenatu sejmowego było niemożliwe z prostego powodu: wszystkie sejmy były po kolei zrywane. Sprawa była szyta tak grubymi nićmi, że chyba nikt nie wierzył w uzasadnienie wyroku, ale wygrawszy Brylewo, Brühl uważał, że nie potrzeba mu już decyzji sejmu, i jako polski szlachcic zaczął gromadzić urzędy i królewszczyzny. W 1750 roku jego jedenastoletni syn został starostą warszawskim. Starostwo odstąpił mu książę wojewoda ruski August Czartoryski. Ale drogi Czartoryskich i Brühla wnet się rozeszły. Nie udało się skojarzyć małżeństwa jego córki Amalii z żadnym z młodych braci Poniatowskich, siostrzeńców Czartoryskich. Ożeniony z Amalią Jerzy August Mniszech odsunął ich od dworu i zepchnął do opozycji.
Fryderyk Alojzy był posłem na sejm 1762 roku. Młody stolnik litewski Stanisław Antoni Poniatowski, także poseł, na początku obrad oświadczył, że hrabia nie jest polskim szlachcicem i powinien opuścić izbę. Rozwścieczone stronnictwo dworskie zerwało sejm, a August III mianował młodego Brühla generałem artylerii koronnej, by podkreślić, że uważa go za Polaka. Król jednak rychło zmarł, w Rzeczypospolitej wybuchła ostatnia wojna elekcyjna, a Poniatowski został przy rosyjskim poparciu obrany na tron. W odróżnieniu od większości stronników kandydatury wettyńskiej Brühl wziął udział w jego elekcji.
Stanisławowi Augustowi chyba ciążył na sumieniu obcesowy atak na obywatelstwo młodego hrabiego, który będąc w 1748 roku dzieckiem, nie mógł odpowiadać za oszustwo ojca. Zapewniwszy mu na sejmie koronacyjnym indygenat, potwierdził także jego nominację na generała artylerii. Nadchodzące lata pokazały trafność tej decyzji. Fryderyk Alojzy Brühl okazał się sumiennym i pracowitym organizatorem. Popierany przez króla, w kilkanaście lat zreformował groteskową w swym zacofaniu polską artylerię, czyniąc z niej nieliczną, ale doskonale wyszkoloną formację. Dokonało się to dzięki założeniu szkoły artyleryjskiej, wprowadzeniu ćwiczeń polowych oraz awansach za zasługi, a nie z tytułu urodzenia czy majątku. Brühl był także autorem popularnych sztuk teatralnych, inicjatorem akcji dobroczynnych (np. utworzenia w Warszawie schroniska dla ubogich) oraz działaczem wolnomularskim. Czuł odrazę do wszelkich zaburzeń politycznych, dlatego czasy konfederacji barskiej spędził za granicą, a w przeddzień Sejmu Czteroletniego odsprzedał stanowisko generała artylerii koronnej Stanisławowi Szczęsnemu Potockiemu i odsunął się od życia publicznego. Poślubiwszy saską szlachciankę, opuścił Rzeczpospolitą i osiadł na Łużycach. Planował wysłać swych synów na wychowanie do Polski, zmarł jednak w 1793 roku, nie ujrzawszy już jej końca.
___________________________
*/ Ocieszyn – wieś w gminie Oborniki, pow. Oborniki, woj. Wielkopolskie [przyp. LD]
________________________
Źródło:
Magazyn Historyczny „Mówią Wieki”, Nr 8/11 (619), sierpień 2011, /tam:/ Tomasz Hen: Być Polakiem. Najsławniejsi indygeni epoki stanisławowskiej. - Wstęp i rozdział „Wieś przekręt i reforma artylerii” (str. 23-25).
(Tomasz Hen – student w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego, zajmuje się historią nowożytną).
_______________________
Dla www.krzemieniewo.net
wypisał: Leonard Dwornik
„HENRYK BRÜHL” – artykuł w leszczyńskim Przyjacielu Ludu z roku 1839 (artykuł ten jednak „nie zawiera w sobie żadnych zgoła wzmianek o Brylewie”).
Wzmianka o związkach hrabiego Brühla z Brylewem (u L. Durczykiewicza w 1912 r.)
|