Kwietnia 25 2024 01:44:50
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


Dariusz Matysiak: "NA TROPIE JUNCKA" - fragment

[ . . . ] Do rozstrzygnięcia pozostaje kolejna kwestia, owiana sprzecznymi informacjami. Chodzi o powszechnie publikowaną na stronach internetowych informację o obcięciu zmarłemu przez rozbestwione żołdactwo obu dłoni. Po raz pierwszy informacja na ten temat pojawia się w liście Apolonii Mateckiej z dnia 2 maja 1863, opublikowanym* już 5 maja w „Dzienniku Poznańskim”: „Jung posiekany i do ostatka się bronił. Siedem kul go raniło i obydwie ręce mu ucięto”. Kilka dni później (8 maja) „Dziennik Poznański” poinformował**: „Mylnem jest, jakoby Yungowi obie ręce ucięto, padł on kulą ugodzony”. Zresztą, istnieje po dziś dzień dokument, który całą sprawę rozstrzyga. Jest to akt zgonu spisany w Brdowie w dniu 1 maja, na mocy którego dozwolono przeprowadzenie pogrzebu, wpisany w księgach parafialnych pod numerem 20/1863. W podpunkcie 13 tego aktu czytamy: „Wzrost dobry, twarz ściągła, oczy niebieskie, nos mierny, włosy blond, bródka i włosy ciemnoblond, lat 30, ubrany w czarne spodnie kortowe, koszulę jedwabną koloru karmazynowego w czarne cętki, gacie płócienne cienkie, kaftanik flanelowy czerwony, skarpetki bawełniane białe cienkie, postrzał z lewej strony w brzuch od kuli, cięcie od pałasza z prawej strony, u lewej ręki palec mały przecięty, u prawej ręki dwa palce: mniejszy i większy ucięte, ręka za kostką zupełnie przecięta, rekognoskowany przez W. Apolinarego Przyłupskiego z Osieka i W. Antoniego Wakowskiego z Mostek i W. Ksawerego Rościszewskiego z wsi Psar, którzy oświadczyli, że się nazywa Junk Francuz”.

Z powyższego opisu jasno wynika, że nie siedem kul go raniło (jak w liście Mateckiej) i nie dwie, a tylko prawa dłoń była odcięta, co zdaje się świadczyć nie o pastwieniu się żołnierzy, a raczej o heroicznej walce do końca. Pomimo postrzału w brzuch Junck prawdopodobnie nadal walczył, trzymając pałasz w prawej ręce (to, że był praworęczny, można poznać po sposobie przypasania broni na zdjęciach), i to w wyniku tej walki doznał opisanej w cytowanym dokumencie rany. Inna z odnotowanych ran, cięcie od pałasza z prawej strony, zdaje się pośrednio potwierdzać tę tezę. O ile bowiem inni powstańcy w większości mają postrzały od kul lub rany zadane bagnetem, o tyle rany Juncka mogą świadczyć o walce szermierczej, a wtedy tak okropna rana (obcięcie dłoni) stanie się prawdopodobna. Nie wiadomo natomiast, czy odcięcie palców też było wynikiem walki. Prawdopodobnie tak, choć gdyby założyć, że oficer miał na palcach jakieś sygnety lub pierścienie, to można by powstanie tych ran wiązać z barbarzyńską metodą ich rabunku po jego śmierci. Czasami spotyka się informację o Juncku walczącym z kosą w ręku, najczęściej „malowniczo” opartego o pień dębu. Wydaje się, że jest to próba mitologizowania naszego bohatera. Z takich opisów zdaje się przemawiać schemat: Patrzcie! Swój chłop! Wojował tym, czym nasi ojcowie wojowali! Otóż nie wydaje się, aby oficer zawodowej armii francuskiej posługiwał się bronią zupełnie mu nieznaną, prymitywną, której fechtunku nie miał na pewno czasu posmakować, bo mniej niż dwa tygodnie spędził wśród powstańców. Zresztą, istnieją wspomnienia uczestników walk pod wodzą Juncka, gdzie przewija się opis kepi zatkniętego na pałaszu i okrzyk wodza: An avant!

Na zakończenie zajmijmy się jeszcze tematem pochówku Juncka. Ta sprawa również nie do końca jest jasna. Dużo informacji otrzymujemy z cytowanego już listu Apolonii Mateckiej do męża. Była ona w Brdowie w dniu pogrzebu, a list swój napisała w dniu 2 maja. Czytamy w nim: „W tej chwili wróciłam... z mogiły poległych naszych. Mimo pośpiechu już zastałyśmy ich złożonych w mogile i przykrytych [ziemią] – prócz Karolka [chodzi o Karola Libelta juniora – dop. DM], który osobno leży w trumnie... Wzięłam [...] skrwawionych włosów i zabrałam wieniec z trumny”. Wszystko wskazuje na to, że zabitych powstańców pochowano w dniu 1 maja, zaraz po sporządzeniu aktu zgonu. Biorąc pod uwagę rozmiar tego dokumentu oraz szczegółowość opisu należy przyjąć, że była to wielogodzinna czynność, a skoro zaczęła się o godzinie ósmej rano, to do pogrzebu mogło dojść wczesnym popołudniem. Mało prawdopodobne jest, aby Rosjanie zgodzili się na odprawienie nabożeństwa w kościele, raczej mieliśmy do czynienia ze skromnymi uroczystościami na cmentarzu. Można domniemywać, że spośród zabitych trzy osoby złożono w trumnach i oddzielnych grobach, resztę natomiast pochowano we wspólnej mogile, owiniętych płótnem. Zastanawiać może, że Apolonia Matecka miała dostęp do ciała Karola Libelta. Być może najpierw zajęto się pogrzebaniem ciał we wspólnej mogile, a z uwagi na ogrom i czasochłonność tego przedsięwzięcia, autorka listu zdążyła dojechać na końcowy etap uroczystości. Brak wzmianki o innych trumnach może świadczyć albo o skoncentrowaniu uwagi na siostrzeńcu, albo o wcześniejszym pochowaniu Franciszka Złotnickiego, dziedzica z Błennej, oraz Leona Juncka. Zresztą, gdyby Matecka widziała ciało Juncka, nie napisałaby w liście o odcięciu obu dłoni. O tym, że oprócz Libelta dwie inne osoby były pochowane w trumnach, świadczą trzy oddzielne groby znajdujące się na cmentarzu, dla innych powstańców miasteczko nie było w stanie w tak krótkim czasie przygotować tylu trumien (zginęło przecież około siedemdziesięciu ludzi), więc pochowano ich wszystkich razem, owiniętych – jak wspomniano – w płótno. Rozmiar wspólnej mogiły nie pozostawia w tym przypadku żadnej wątpliwości.

Wieść gminna podaje, że w jakiś czas potem, ale nie wiadomo dokładnie kiedy, miała zjawić się w Polsce rodzina Juncka i zabrać jego ciało do Francji. Biorąc pod uwagę wiek Charlesa Mathieu Juncka, który w chwili śmierci syna liczył już sobie 71 lat, jest to mało prawdopodobne i raczej sprzeczne ze zwyczajem grzebania żołnierzy w pobliżu miejsca bitwy. [ . . . ]

_________________________
Przypisy LD:
*/ Wycinek z „Dziennika Poznańskiego” nr 102 z dnia 5 maja 1863 r.



**/ Wycinek z „Dziennika Poznańskiego” nr 105 z dnia 8 maja 1863 r.


_____________________________________

Pomnik na brzegu lasu przy drodze 263 w okolicy wsi Nowiny Brdowskie
(gmina Babiak, powiat Koło, Województwo Wielkopolskie - stan w maju 2009 r.)

.
W TYM MIEJSCU W DNIU 29.4.1863 R.
POLEGŁ W WALCE O WOLNOŚĆ POLSKI
DOWÓDCA PUŁK.
JOUNG DE BLANKENHEIM
Z TOWARZYSZAMI.

W 95 rocznicę 29.4.1958 roku
ich bohaterskiej śmierci
obywatele Brdowa.
Społeczny komitet obchodów
95 rocznicy bitwy pod Brdowem

_____________________________________

Grób pułkownika Junga na cmentarzu w Brdowie pow. Koło (jeszcze jeden z niejasnych elementów biografii pułkownika; kryje jego prochy czy jest pusty?)

.


OBYWATELOWI FRANCUZKIEMU
PUŁKOWNIKOWI JUNGOWI
POLEGŁEMU w WALCE O NIEPODLEGŁOŚĆ
POLSKI POD BRDOWEM 29 KWIETNIA 1863 r.

-------- - --------
W 54 ROCZNICĘ JEGO BOCHATERSKIEGO
ZGONU D. 29 KWIETNIA 1917 r.
OBYWATELKI POLKI

_____________________________________

_________________________
Dla www.krzemieniewo.net
w Roku Powstania Styczniowego
wybrał: Leonard Dwornik

LEON YOUNG DE BLANKENHEIM vel LEON JUNCK – biogram


WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,238,232 Unikalnych wizyt