Grudnia 05 2024 16:00:38
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


YOUNG de BLANKENHEIM Léon (1837-1863)

Léon Junck (bo takie było jego nazwisko /2/ według aktu urodzenia) urodził się 13 grudnia 1837 r. w Chaumont (region Haute-Marne w Alzacji). Jego ojcem był oficer Charles–Mathieu Junck (1791-1887), były Prusak (urodzony w Trwirze, naturalizowany w 1818 roku), kawaler Legii Honorowej. Matką była Camille–Leocadie Audry. Rejestracji narodzin u burmistrza dokonał dowódca batalionu. Życie Leona Juncka okryte jest wieloma niejasnościami, do których rozpowszechnienia przyczyniła się niewątpliwie pośmiertna legenda tej postaci.

W polskich źródłach przyjęła się pisownia jego nazwiska jako Leon Young z przydomkiem de Blankenheim, o którym to przydomku nie ma mowy w akcie urodzenia i nie jest znane jego uzasadnienie. Istnieją przypuszczenia, że przydomek „z Blankenheim” (we francuskiej prasie raz nawet Leon Junck comte de Blankenheim), był jakąś formą sentymentalną, biorącą się z rozterek ojca Leona przy porzucaniu swojej dotychczasowej ojczyzny (Blankenheim to miejscowość z okazałym zamkiem w regionie tym samym co Trewir), albo resentymentem młodego Leona do stron rodzinnych ojca.

Leon Young de Blankenheim 12 stycznia 1855 roku wstąpił do szkoły wojskowej Saint-Cyr, którą ukończył 1 października 1856 i w stopniu podporucznika dostał przydział do 88. pułku piechoty, z którym w 1859 r. walczył pod Magenta i Solferino. Po powrocie z Włoch stacjonował w ramach 92. pułku w Valenciennes, gdzie 3 kwietnia 1863 złożył dymisję ze służby, choć dokładnie nie wiadomo, w jakim był wówczas stopniu wojskowym.

W tym czasie polskie środowisko skupione wokół Hotelu Lambert, na żądanie Komitetu Poznańskiego, werbowało oficerów francuskich do udziału w powstaniu styczniowym. Nie wiadomo jednak, czy dymisja Younga była efektem owej działalności werbunkowej, czy raczej była spowodowana jego chęcią walki z Rosjanami (która go kusiła od dawna) i poszukiwaniem w tym celu kontaktu z Polakami. Nie jest też do końca pewne, czy był ochotnikiem (jak twierdzi większość źródeł), czy najemnikiem (jak twierdzi Walery Przyborowski w „Dziejach 1863 roku” uważając, że większość zwerbowanych Francuzów „zakrawała na kondotierów i awanturników”). Dość, że Young w grupie około pięćdziesięciu Francuzów dotarł do Poznania i 16 lub 17 kwietnia 1863 r., czyli w dwa tygodnie po dymisji, w okolicach Wilczyna przekroczył granicę Królestwa Polskiego.

Rząd Narodowy nadał mu stopień pułkownika i powierzono mu dowództwo około 500 osobowej partii powstańców, będącej jednym z trzech oddziałów utworzonych przez poznański Komitet Działyńskiego, a podległych pułkownikowi Seyfriedowi, w tym czasie naczelnikowi wojskowemu województwa mazowieckiego. 26 kwietnia 1863 r. Young odniósł świetne zwycięstwo pod Nową Wsią koło Sompolna (gmina Piotrków Kujawski). Odznaczył się przy tym niepospolitą odwagą: dla zachęcenia chwiejących się kosynierów przy komendzie „Do ataku!” zatknąwszy swoją pąsową czapeczkę na pałasz, niby z chorągwią idąc na czele prowadził swoją drużynę do chlubnego zwycięstwa. Życie uratował mu wtedy słownik francusko-polski, w którym utkwił nieprzyjacielski pocisk. Była to jedna z nielicznych bitew, gdzie mimo różnicy zdań, antagonizmów itp. – doszło do współdziałania kilku partii powstańczych. Bitwa pod Nową Wsią, jako sukces powstańczy, odbiła się szerokim echem nie tylko w kraju, także i za granicą, budząc chwilową trwogę wśród Rosjan.

Spod Nowej Wsi poszczególne oddziały powstańcze pojedynczo przemieściły się w okolice Izbicy Kujawskiej, a następnie Brdowa. W ich szeregi napływali dosyć licznie kolejni ochotnicy, głównie z Prus - łącznie mogli wtedy liczyć około 2000 osób. Zmęczeni, głodni i przemoknięci rozbili trzy obozy, ustalając plan działania na wypadek niebezpieczeństwa.

Zaledwie trzy dni po klęsce Rosjan pod Nową Wsią, niedawno zwycięscy, a teraz zmęczeni i głodni powstańcy zostali poddani kolejnej próbie sił. Rankiem 29 kwietnia Rosjanie, wykorzystując mgłę ograniczającą widoczność do kilkudziesięciu kroków, nieoczekiwanie zaatakowali powstańców. W ich skład wchodziło 1500 żołnierzy (w tym kozaków) i dwie armaty, a dowodził nimi generał-major (odpowiednik generała brygady) A. S. Kostanda (1817-1898), z pochodzenia Grek. Był dobrze poinformowany przez miejscowych kolonistów niemieckich, służących mu też za przewodników w terenie. W dniu i nocy poprzedzającym bitwę lał deszcz, przez co powstańcom, mającym za sobą długi marsz i biwakowanie w prymitywnych warunkach, zamokła broń i większość ładunków. Początek bitwy był dla powstańców fatalny. Posterunki powstańcze, rozstawione zresztą zbyt blisko obozu, dały się zaskoczyć przez kawalerię rosyjską. Po rozpoznaniu terenu i rozmieszczenia powstańców, działa rosyjskie skierowały ogień kartaczowy na las w Nowinach Brdowskich, gdzie obozował oddział Younga. Następnie do akcji wkroczyła piechota rosyjska. Zaskoczeni Polacy, w obliczu ogromnej przewagi wroga, nie byli w stanie zorganizować skutecznej obrony. Sytuację mógł uratować tylko atak pozostałych dwóch polskich oddziałów, to jest Solnickiego i Oborskiego, rozlokowanych w okolicy - jednak oczekiwano go daremnie. Postawa ich dowódców do dziś pozostaje niejasna, ale też w opinii niektórych historyków zawiódł plan działania ustalony przed bitwą. W każdym razie uczestnicy tego wydarzenia odpowiedzialnością obarczali najczęściej naczelnika Seyfrieda, który podobno przed bitwą wyjechał do odległej o 15 km Zgłowiączki, skąd wrócił późno. Obudzony odgłosem strzałów, poderwał swój oddział i nie wydając żadnych rozkazów podległym dowódcom, oddalił się w nieznanym kierunku (później działał w organizacji narodowej na terenie Galicji). Tymczasem zacięty bój trwał 4 godziny*.

W boju, wraz z dowódcą Youngiem, jego zastępcą Aleksandrem Wasilewskim i wieloma oficerami, zginęło ponad siedemdziesięciu powstańców (pięćdziesięciu na polu walki, w tym 4 Francuzów i Polacy, głównie z zaboru pruskiego), stu odniosło rany**, osiemdziesięciu dostało się do niewoli. Rosjanie zdobyli trzy sztandary, czterdzieści koni, około siedmiuset kos, trzysta par butów i znaczne zapasy prowiantu. Zabitemu wierzchowcowi Younga, chyba na pamiątkę, oderwali podkowy. Przegrana bitwa brdowska była wstrząsem dla polskiej opinii publicznej, zwłaszcza, że nastąpiła trzy dni po przesadnie ocenianym zwycięstwie nowowiejskim.

Poległych w dniu 29 kwietnia 1863 r. powstańców pochowano w zbiorowej mogile na cmentarzu brdowskim. Zwłoki Younga, wśród niezwyczajnego udziału ludności, spoczęły 5 maja w oddzielnym grobowcu, skąd podobno rodzina zabrała je do Francji***.

Pamięć o tym wydarzeniu mogła odżyć dopiero po półwieczu, po ustąpieniu prześladowców. W 1917 r. na grobach umieszczono tablice okolicznościowe i głaz polny z żelaznym krzyżem, a następnie w miejscu bitwy wzniesiono pomnik. Po zniszczeniach z lat II wojny światowej zostały one odbudowane, a w 1958 r. uroczyście odsłonięte. Nie upamiętniają klęski, ale gloryfikują cichych bohaterów.

_________________________
Przypisy:

*/ Jeden z uczestników bitwy tak ten bój później opisał: Struchleliśmy na to, bo nasza broń zamokła tak, że tylko co trzeci lub czwarty mógł strzelać. Naturalnie przez to stał się popłoch wielki, co widząc Moskwa, tym więcej zaczęła na nas następować, a mając czas, dobrze nas wzięli na cel, tak że już nie mogliśmy oprzeć się na żaden sposób i każdy szukał jakiejś broni, z którą by mógł się bronić. I jeden drugiemu wyrywał z rąk, ale to wszystko nic nie pomogło... Rozpacz Younga, jego komenda, jego własny przykład – nic już nie pomogło.

**/ w tym krawiec Wielamowski (ochotnik z grupy przyprowadzonej z Gostynia przez Bronikowskiego z Belęcina), który wrócił do domu, gdzie jednak z odniesionych ran zmarł.

***/ Z upływem czasu śmierć Younga obrosła legendą i podobnie jak jego cały życiorys, nie jest wolna od wielu niejasności. Można spotkać „malownicze” informacje, że Young poległ z kosą w ręku pod starą sosną lub dębem rosnącym na rozdrożu, że otrzymał siedem kul w piersi, że był okryty 35 ranami, że konającemu pastwiący się nad trupami Moskale odcięli obie dłonie, itp., z czym bardzo rzeczowo polemizuje p. Dariusz Matysiak. Mogą się historycy sprzeczać o detale, ale nie może to przesłonić sprawy najważniejszej: pod Brdowem zginął młody przybysz z obcego kraju, który za naszą wolność położył na szali swoje życie.

_________________________
Źródła:

1/ Krzysztof Dorcz, "Brdów 1863", /w:/ "Przewodnik Katolicki", nr 17/2007, Włocławek;

2/ Dariusz Matysiak, "Na tropie Juncka", www.idam.pl [on line luty 2013];

3/ Liliana Molenda, „Powstanie styczniowe w okolicach Korzecznika”, www.rychwiccy.eu [on line luty 2013]

4/ Janusz Gulczyński, „Ziemia Konińska w czasie Powstania Styczniowego 1863-1864”, tom III.

5/ „Dziennik Poznański” nr 99 z dnia 1 maja 1863 r. /tam:/ na str. 1 doniesienie „Z Konińskiego”.

_________________________
Dla www.krzemieniewo.net
w Roku Powstania Styczniowego
opracował: Leonard Dwornik

WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,973,031 Unikalnych wizyt