|
Franciszek Morawski
Brzoza Gryżyńska
do Jreni.
_____________
Lubisz urocze wiejskich marzeń kwiaty,
Przyjmij więc jeden w ofierze;
Pierwsza to gadka Wielko-Polskiej chaty
W szaty się rymu przybierze.
Nie żądaj po niej świetnego ubrania,
W proste się barwy przystroi;
Skromne są ludu naszego podania,
Skromny im wierszyk przystoi.
Wznosi się w gruzach na gryżyńskiej ziemi,
Kościół świętego Marcina,
Głośnie on niegdyś hymny brzmiał Boskiemi,
Dziś głucha w polu ruina.
Mnóstwo tam grobów i mogił dokoła,
Liczne kryje pokolenia,
A biała brzoza, jak skrzydłem anioła,
Cichy sen zmarłych ocienia.
Jeśli to drzewo, pierwszy wieniec wiosny,
Ciekawość twoję obudzi;
Zkąd polubiła ten pobyt żałosny,
Gryżyńskich spytaj się ludzi.
Onego czasu, lecz któż wie lat wiele?
W prostym ci rzekną sposobie,
Zmarło tu dziecię i przy tym kościele
W zimnym złożono je grobie.
Cicho, cichutko w swej mogiłce leżał,
Antoś, matczyna nadzieja,
Kiedy w tem kopacz do księdza przybieżał
I tak ztrwożył Dobrodzieja:
„Jakieś nam licho na cmentarz się wdarło,
„Próżno człek strzeże i czuwa;
„Dziecię co właśnie przed tygodniem zmarło,
„Wciąż rączkę z grobu wysuwa.”
Dziwi się pasterz, krzyż i stułę bierze,
Biegnie na miejsce zjawiska,
I trzykroć żegna, i zmawia pacierze
I sam rączkę w ziemię wciska.
Wznosi się sercem, duszą w niebo wznosi,
Przy drobnej klęczy mogile;
Ale daremnie i błaga i prosi,
Rączka powraca za chwilę.
Budzi się rączka tajemniczej siły,
Wzrusza swój wzgórek grobowy,
I znów z zielonej wyrasta mogiły
Bieluchna jak śnieg majowy.
Dzwoni więc pleban, całą wioskę woła,
Młodzież i starce i dziatki,
A kiedy wszyscy już staną do koła,
Tak się odzywa do matki:
„Co w syna twego dzieje się tu w grobie,
„Ja ludzką myślą nie schwycę,
„Samej to tylko wiadomem jest tobie,
„A więc wyjaw tajemnicę.”
Wzbrania się matka i zalewa łzami,
I ręce łamie z rozpaczy,
Gdy w tem strasznemi zaklęta słowami
Tak się wśród jęku tłumaczy:
„Kara to mojej matczynej ślepoty,
„Bóg mi złem za złe odmierzył;
„Synek ten memi popsuty pieszczoty,
„Raz mię w swym gniewie uderzył.”
„Bierz więc tę rózgę i chłoszcz rękę syna.”
Tak pasterz na nią zakrzyknął,
„Ziemskiej się on tu kary dopomina,
„Aby wieczystej uniknął.”
„Uderz!” zawoła - i silnem ramieniem
Matka do grobu ciągniona,
Odwraca oczy i z ciężkiem westchnieniem
Okropnej kary dokona. ...
I patrz! Zaledwie rózczkę puszcza z dłoni
I pada, jakby nieżywa,
Sama się rączka w grób swój cofa, chroni,
I znów ją ziemia pokrywa.
I wszystkie serca zimny przestrach ściska,
Śmiertelnym dreszczem przenika;
A ksiądz na pamięć strasznego zjawiska,
Rózczkę na grobie zatyka.
I drugim cudem, w pierwszej zaraz wiośnie
Gęsty liść ją ozielenia,
Coraz się wyżej i wzmaga i rośnie,
W rozległe drzewo się zmienia.
Runął kościółek i niejedne czasy,
Niejedna przeszła nawała,
Walą się dęby, całe walą lasy,
A brzoza stoi, jak stała.
I wciąż liczniejsze przychodzą tam dzieci,
Patrzą nań w strachu i grozie,
I coraz dalej i słynie i leci
Powieść o Gryżyńskiej brzozie.
_____________
Przypisy LD – o wsi Gryżyna oraz o tej samej legendzie spisanej przez L.Siemieńskiego
|
|
|
Dwór Drobnin Kościół Pawłowice Dwór Oporowo Kościół Drobnin Pałac Pawłowice Kościół Oporowo Pałac Garzyn Dwór Lubonia Pałac Górzno |
|