|
Franciszek Morawski
Święty Izydor.
(legenda wiejska)
Przypisana w hołdzie W.Imci Xiędzu Borowiczowi
wydawcy szkółki niedzielnej
___________________________________
W pośród wiejskie matki, córy,
Znużon drogą, wiekiem zgięty,
Zasiadł pielgrzym z Jasnej góry,
I rozłożył towar święty.
Miał różańce, miał szkaplerze,
mnóstwo krzyżów wydobywał,
A lud wierny swojej wierze,
Za poczciwy grosz nabywał.
I miał jeden obraz śliczny,
każdy o treść jego badał
Pytał, słuchał gmin rozliczny,
A on tak mu opowiadał:
„O! nie wiecie wy ludkowie,
Jak za dawnej tam pamięci,
Byli z pośród was królowie,
byli nawet nieraz święci.
Tam gdzie tacy, jak my ludzie,
Wśród dalekie ztąd Hiszpany,
W ciągłych modłach, postach, trudzie,
Żył Izydor, Oracz zwany.
Takim, jak wy, był on chłopkiem;
Tak się, jak wy, męczył, nużył;
Przecież mnogich cnót dorobkiem,
Myta niebios się dosłużył.
Dziki nad nim pan przewodził,
Sprzęgał z bydłem, kuł do taczek;
Krzywdził, więził, chłostał, głodził;
Wszystko święty zniósł prostaczek.
Zniósł, bo męki Jezusowe
Stokroć bardziej go bolały,
Cierń, co w boską wrył się głowę,
Rany, co krew świętą lały,
Zniósł, bo sroższe widział dole,
Nieszczęśliwszych szereg długi;
Zniósł bo wiedział, że tu pole
Nie nagrody, lecz zasługi.
I raz pan ów bez sumienia,
Podwojną mu orkę zadał;
A w przypadku niespełnienia,
Straszną karę zapowiadał.
Westchnął biedny, wstał przed świtem,
Zaprzągł wołki uporczywe,
Szedł z spojrzeniem w ziemię wrytem,
i tak zawiódł je na niwę.
A że w każdey trudnej porze
Wprzód do Boga się odnosił,
U stóp krzyża kląkł w pokorze,
I gorąco błagał, prosił.
Głowę w świętej chylił skrusze,
Sercem nieba przywoływał,
Korzył myśli, czyścił duszę,
I w Chrystusa się wpatrywał.
I tak długo i głęboko
Zatapiał się w męce krzyża,
Aż tu słońce już wysoko,
I południe się przybliża.
Zląkł się, jakby z snu przecucił,
I zapłakał w swej niedoli:
Gdy w tem w koło okiem rzucił,
Jakaś jasność! woń po roli!
Patrzy - widzi zadumiały
Niepojęte cuda! dziwy!
Anioł śliczny, jak śnieg biały,
Doorywa jego niwy.
Każdy zagon wyciągnięty,
Tak prościuchno i tak ładnie!
Nie ma bicza rataj święty,
Wołki przecież idą składnie.
Idą z okiem tak wesołem,
Pług tak lekko płynie w ziemi;
Pada chłopek, bije czołem,
Łzami zlewa się wdzięcznemi.
Gdy w tem anioł promienisty,
Nagle w górę wzlata, leci;
A jak tęcza, pas ognisty
Długi ślad się za nim świeci.
Niknie, ginie postać święta;
Niknąc takie słowa głosi:
„Kto o Bogu swym pamięta,
Temu pomoc Bóg przynosi.”
Wiele, wiele wieków zbiegło,
Nim w tem samem miejscu cudu
Wielkie miasto się rozległo,
A w niem mnóstwo zlało ludu.
Od poranku do wieczora
Nie zliczyłbyś gmachów licznych,
Ni w kościele Izydora,
wszystkich bogactw, wotów ślicznych.
Król po królu w wielkim mieście
Włada, rządzi, rozkazywa;
A gdy przyjdzie umrzeć wreście,
Chłopka tego w pomoc wzywa.
___________________________________
Przypisy LD (o księdzu T.Borowiczu, „Szkólce Niedzielnej” i żywocie św. Izydora Oracza - także według ks. K. Antoniewicza)
|
|
|
Dwór Drobnin Kościół Pawłowice Dwór Oporowo Kościół Drobnin Pałac Pawłowice Kościół Oporowo Pałac Garzyn Dwór Lubonia Pałac Górzno |
|