Następca Walentego z Grabonoga
Ziemia nad Obrą kryje nie tylko prehistoryczne grodziska, cmentarze i piastowskie kościółki z okresu romańszczyzny i gotyku. Po drogach jej stoją puste, lecz w prostocie swej wycinane figury świętych Pańskich, Chrystusa i Najświętszej Marji Panny, i wiele z nich wyszło z pod dłuta Walentego, rzeźbiarza –świątkarza z Grabonoga z końca wieku XVIII i początku XIX. Co dziwniejsza, duch tego snycerza jakgdyby wstąpił na nowo w pobratymca, kołodzieja z Karchowa, na skraju ziemi gostyńskiej, niejakiego Andrzeja Majchrzaka. Zna go w promieniu kilkunastu kilometrów każda wieś i zagroda. Tu stawiał dom, tu szopę, piwnicę, ówdzie dostarczał własnego wyrobu kołowrotka, stołu, krzeseł oraz wszelkiego rodzaju sprzętu gospodarskiego, nie gardząc zbijaniem mebli znaczenia obyczajowego jak kołyska, łóżko i trumna.
W r. 1916 i kilku następnych stał się przedmiotem licznych odwiedzin. Z powodu trudności otrzymania materjałów odzieżowych, ludzie rzucili się do wyrabiania płótna dawnym domowym sposobem. Kilkadziesiąt zamówień na wrzeciona, kołowrotki i lady do międlenia lnu znalazło się w ręku pracowitego majstra. Rolę jego w tym renesansie staroświecczyzny ocenił w lot proboszcz świerczyński, ks. Świderski, i polecał go pilnie interesantom. Uzdolnienie fachowe swego parafjanina znał był od dłuższego czasu. Wszak, gdy przy renowacji kościoła zauważył w r. 1908, że figura św. Piotra na bramie przy kościele parafjalnym w Świerczynie uległa zniszczeniu, usłużny, ale i iskrą bożą obdarzony Majchrzak wyrzeźbił z drzewa podobną postać, która z powodzeniem zaczęła spełniać dzieło budowania wiernych swym pełnym wyrazu widokiem. Później, daleko później, bo w r. 1931 w tymże świerczyńskim kościele poświęcone i do użytku obrzędowego oddane tegoż Majchrzaka dwa feretrony: obraz rzeźbiony, przedstawiający Niepokalane Poczęcie N.M.P., pół m. wysoki, wzorowany z wizerunku hagiograficznego, kolorowany, z drzewa lipowego, własność bractwa różańcowego ze wsi rodzinnej snycerza, z Świerczyny; ponadto feretron pod wezwaniem Wniebowzięcia Matki Boskiej, tejże wielkości, z drzewa czereśniowego, bez pomocy ryciny według własnego pomysłu wykonany, bractwu z Karchowa podarowany, w kosciele podczas procesji używany. Dwaj aniołowie z rozpiętymi skrzydłami unoszą zlekka postać N.M. Panny: szaty, wyraz twarzy i ruch tejże ku górze skierowany, znamionujący moment odrywania się jej od doczesności, wyrażają dużo pozaziemskiego uroku.
W r. 1924 wykonał mistrz Andrzej, ogólnie „Jędrosiem” zwany, pomnik dla poległych w Kosowie na gruntach zagrody Tomasza Skorupki. Okazało się przytem, że nie pierwszy to monumet jego ręki. Przeciwnie, tu stawiał cokół kamienny i ściany czworoboku według planów artysty warszawskiego, a w Poznaniu, Krzemieniewie i Garzynie stały od kilku lat żelazobetonowe postacie jego własnej roboty. Rzecz zaczęła się w r. 1918, kiedy p. Stawski, znajomy Majchrzaka, kupiwszy po Karchowie Młyn Łazarski w Poznaniu wezwał go do postawienia mu w nowonabytej posiadłości, w centrum ogrodu, pomnika na cześć Kościuszki. Odlew udał się, koń i postać Kościuszki na nim stanęły na postumencie. Bohater, robiony bez wzoru specjalnego, pominąwszy wizerunki z podręcznika popularnego, traktującego o historji Polski, ma 1 m. wysokości, trzyma szablę w prawej ręce: okrzykuje jakgdyby wolność, która właśnie tego roku zajaśniała nad Polską. Rzeźba podobała się znajomym z całej okolicy. Znalazł się amator, oberżysta p. Latanowicz w Garzynie, w pobliżu stacji kolejowej na linji Leszno-Jarocin, który za 70 zł zamówił drugi egzemplarz bohatera narodowego: Kościuszko przybrał tym razem inną pozę, podniósł czapkę do góry, wzorowany jest z wizerunku w książce. Nogi, szkielet wewnątrz konia – z żelaza.
Los zdarzył, że wtedy, w r. 1918 czy 1919 wojsko nasze, zdobywające Leszno, utrąciło głowę bronzowemu posągowi Bismarcka, stojącego na postumencie z piaskowca we wsi kolonistów Niemców w Krzemieniewie w pobliżu Garzyna. Gmina zgłosiła się do mistrza Majchrzaka z prośbą o wielką figurę Kościuszki na koniu, celem postawienia jej na pustym cokole. Do dziś stoi Kościuszko ten na placu w osadzie.
Jednem z najważniejszych osiągnięć artystycznych „Jędrosia” jest „Święty Jerzy w walce ze smokiem” (1931). Wzór: rycina w „Przewodniku Katolickim”. Materjał: drzewo topolowe. Młodzieńczy święty, pełen dramatycznego ruchu, z płaszczem, rzuconym na podmuchy wichru, przebija włócznią potwornego smoka, deptanego przedniemi nogami rumaka. Rzeźbę nabył piszący te słowa i umieścił w Kosowie, w ogrodzie Tomasza Skorupki. Okazji tej zawdzięcza też osobiste spotkanie z twórcą.
Mistrz jest dobrego wzrostu, łysego czoła, łagodny i pełen dobroci. Mieszka w Karchowie, na zapłociu pośród drzew czereśni. Maleńka zagroda, stodółka, obora, bruki na podwórzu, ogródek kwiatowy przedstawiają wzór porządku i schludności. Każda sztachetka, barjerka, każda deska czy w oknie czy w drzwiach świadczy o zmyśle dekoracyjnym jej właściciela. Najciekawiej przedstawia się „sierownia”, mała remiza, stanowiąca atelier stolarsko-rzeźbiarskie, oraz wnętrze chaty, maleńkie muzeum prac majstra.
Ramy obrazów, szafa zegaru, komoda, ołtarz gotycki, rzeźbiony w rodzaju roboty laubzegowej, kredens jeden i drugi, z figurkami świętych, zwierciadłami i kolumnami, wszystko wyszło z pod rąk utalentowanego Andrzeja. Małorozumienie o sobie, prostota i optymizm dobrze świadczą o następcy Walentego z Grabonoga.
Majchrzak urodził się w r. 1864 w Świerczynie chodził przez lat 7 do szkoły powszechnej w Belęcinie, stracił szereg lat na służbie do pasienia bydła u gospodarzy, na robocie po dworach, 2 lata we Westfalji. Przez lat 10 pracował przy budowach w Lesznie i okolicy. W Lesznie też, przed wyjazdem do Westfalji zdał egzamin czeladniczy na kołodzieja w pracowni mistrza Rothego, Niemca-katolika. W Westfalji nie pracował w górnictwie, lecz w fabryce. Tokarstwa, rzeźby, murarstwa nigdzie zawodowo się nie uczył, w muzeum żadnym nigdy nie był. Bawiąc w Poznaniu trafił na muzeum zamknięte. Od młodu, od chłopca „strugał”, wyrzynał różne figury; przy każdej sposobności, zwłaszcza jako pastuszek, zabawiał się snycerstwem. Matkę utracił, mając 9 lat. Ojciec był robotnikiem dominjalnym. W Karchowie jest Majchrzak od 30 lat. Ojciec dorobiwszy się, kupił 20 morgów; 15 morgów sprzedał artysta na wiano dla 5 synów i 2 córek; obecnie uprawia 5 morgów, które muszą mu starczyć na wyżywienie, gdyż z powodu kryzysu brak zamówień na roboty.
Od czerwca 1933 pracuje Majchrzak nad szeregiem rzeźb, zamówionych przez niżej podpisanego dla Tomasza Skorupki w Kosowie. W rachubę wchodzi rzeźba słowiańska z wyobrażeniem czterech pór roku na altanie w ogrodzie, figura św. Izydora, oracza, przeznaczona na rozdroże koło torfowisk między Kosowem a St. Gostyniem, oraz „Pochód świętych”, grupa szesnastu postaci, zaczerpnięta z imion patronów zachodzących w rodzinie fundatora.
Kosowo n/Obrą, lipiec 1933.
Stanisław Helsztyński
Źródło:
"Kronika Gostyńska" Czasopismo Regjonalne, Serja V. Nr. 6. Gostyń, dnia 1 sierpnia 1933.
-----------------------------------
Zobacz także:
Sprawa pewnego pomnika
Święci mistrza Jędrosia (opracowanie Andrzeja Przewoźnego)
Święty Izydor (tam kompozycja rzeźbiarska Andrzeja Majchrzaka)
Andrzej Majchrzak (1864-1953) z Karchowa – biogram z licznymi odsyłaczami
|