Listopada 22 2024 11:32:41
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


DUMA UKRAIŃSKA.

Juliusz Słowacki
DUMA UKRAIŃSKA. *)

Czemuś smutny, Ruńko młody?
Słyniesz z wdzięków i z urody,
Szybko biega koń twój wrony,
I w pierścienie włos trefiony,
Bystre, czarne twoje oko
W sercach dziewic tkwi głęboko...

Jesteś paziem wojewody,
Lecz nie ciężka twa niewola;
Na stepowe lecisz pola,
Tam wyścigasz wiatr w zawody,
Lub w przyjaciół wiernych gronie
Śpiewasz, brzdąkasz na bardonie...

Ruńko! cóż ci smutek nada,
Jakiej w życiu płaczesz straty?
Źle, gdy wiosną liść opada,
Źle, gdy młode więdną kwiaty:
Kozak zrodzon w Ukrainie
Wesołością, męstwem słynie...

Czemuś smutna, o dziewczyno?
Czemuś smutna, Hanko młoda?...
W cichem szczęściu dni twe płyną,
Jak ta czysta Dniepru woda;
Wśród przyjaciół, wśród rodziny
Nie doznałaś trosk przyczyny,

Ach! czyliż tylko od burzy
Więdnie kwiatek polnej róży?
Gdy jej rosa nie poleje,
Gdy jej wietrzyk nie obwieje,
Patrz, jak zaraz smutna, blada,
Patrz, jaka bliska skonania:
Listek po listku opada
I do ziemi głowę skłania.

Pod dąbrową, na dolinie
Widna zdala chatka biała;
Przy niej Dniepr szumiący płynie,
Nad nią brzoza wybujała.
I księżyca światłość blada
Na samotną chatkę pada;
To się srebrną mgłą zasłoni,
To się kryje za obłoki,
Igra w bystrej Dniepru toni,
Lub wśród cichej lśkni zatoki.

Siedzi Hanka na kamieniu,
Sercem jej przeczucie miota,
Lica blade — a w spojrzeniu
Niespokojność i tęsknota.
Znika Ruńko ukochany,
Coraz słabszy tętent dzwoni;
Zniknął — i tylko po błoni
Gęste snują się tumany.
Smutna chwila rozłączenia,
Smutna Hanki młodej dola,
Wzrok jej tylko i westchnienia
Na samotne lecą pola.

Hanko! słońce szczęścia znika.
I na niebie i w twej duszy,
Smutek serce twe przenika,
Ach! któż twoje łzy osuszy?
Znikły, znikły szczęścia ślady,
Lecz widać jeszcze nadzieję;
Choć jej promień tak jaśnieje,
Taki drżący — taki blady,
Tak słabo błyszczy dokoła,
Jak nieśmiały blask księżyca,
Co ciemne niebo oświeca,
Lecz go rozjaśnić nie zdoła.

Hanko! Hanko! wstań z kamienia,
Słuchaj — czy to szum tej rzeki?
Czyli mnogich rot tętnienia,
Albo ludu gwar daleki?..
Gęsta mgła okrywa błonie,
Księżyc w krwawym kurzu ginie;
Słuchaj, słuchaj, tam w dolinie
Coraz mocniej chrzęszczą bronie...

Spojrzyj — Hanko nieszczęśliwa!
I spojrzała — cała zbladła,
Do swej chatki drżąca wpadła,
Ojca, matki z trwogą wzywa. —
Coraz hardziej rośnie wrzawa,
Głośne "Allach" grzmi po błoni;
I już dzicz Tatarów krwawa
Leci z wrzaskiem, z rżeniem koni. —
Dzika w sercach ich uciecha,
Przez wyparte lecą wrota.
Zewsząd Tatar ogień miota,
Płonie chaty niska strzecha. —
. . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . .
Ledwie błysnął świt na niebie,
Już po stepach, już po błoniu
Leci Ruńko na swym koniu,
Hanko! Hanko! to do ciebie. —
Prędzej od dnieprowej wody
Spieszy wrony koń wesoło;
Lecz weselszy kozak młody,
Pogodniejsze Ruńka czoło. —

Czemuż? czemuż tak, kozacze.
Przez parowy dzikie skaczesz?
Wkrótce gorżko ty zapłaczesz,
Już po tobie Hanka płacze.

Leci kozak — a dokoła
Smutne stepy, puste pole,
Na niem dzikie rosną zioła,
Chwasty, głogi i kąkole.
Wicher bujną trawą miota
I ponuro w stepach szumi...
Bojaźń jakaś i tęsknota
Radość w sercu Ruńka tłumi...

I już słońca blask na niebie
Złoci stepów puste niwy. —
Cóż, czy czeka Hanka ciebie?
Że tak lecisz niecierpliwy. —
Pędzi, leci pośród błonia,
Włos mu czarny z wiatrem płynie.
Równy, grzmiący tętent konia
Razem z echem zwolna ginie...
Patrz! mogiła i kamienie,
Na mogile krzyż wysoko,
A Ruńko westchnął głęboko —
Powiedz, powiedz, to westchnienie
Czy w tym grobie pozostało.
Czy za Hanką uleciało? —

Rzucił kozak szlak stepowy,
Wziął się w prawo na bezdroże,
Między krzaki i parowy,
Gdzie Dniepr więzi ciasne loże.
Wyprężony w szybkim biegu
Śmiga koń po krętym brzegu,
Po manowcach i w gęstwinie
To się mignie, to znów ginie,
Tak jak płomień z pod ogniska.
Ze szkarłatu czapka błyska. —
. . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . .
Patrz! już Ruńko na dolinie
Już z rozpaczy łamie dłonie.
Żadna z oka łza nie płynie,
Chociaż serce we łzach tonie.
Patrz, i czegoż on wygląda
Biednem okiem po tej błoni?

Czy wzrok jego spocząć żąda?
Czy za zbiegiem szczęściem goni?..
Ruńko! biedny, nieszczęśliwy,
W złej rodziłeś się godzinie;
Jak bluszcz dziki w Ukrainie,
Gdy wśród polnej błyśnie niwy,
Bez podpory w stepach ginie:
Lub go słońca skwar wypali,
Lub, gdy wzrośnie, gdy zakwitnie,
To go z trawą kosa wytnie,
Lub z podporą wiatr obali. —
Pobiegł kozak nad brzeg rzeki...
Ponura cichość na błoni...
cóż to? słychać jęk daleki!
Ach to bardon w Dniepru toni,
Tłukąc się o skały z brzękiem,
Konającym zabrzmiał jękiem.
. . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . .
I już koń powraca wrony
Zadyszany, zapieniony,
Grzywa z wiatrem rozigrana —
Wbiegł pod zamek wojewody. —
Koniu! gdzież to Ruńko młody,
Gdzieś ty podział twego pana? —

Nad brzeg Dniepru lud się zbiega.
Coraz bardziej tłum się mnoży,
Smutny okrzyk się rozlega:
"Zginął! zginął kozak hoży!"
Ruńko burką swą. okryty
W ponadbrzeżnym leżał piasku,
A włos czarny, wodą zmyty
W hebanowym lśknił się blasku.
Ruńko! świetniałeś jak zorza,
Byłeś chlubą Zaporoźa,
Teraz kopią grób dla ciebie;
Teraz zbladły twoje lica,
Tak jak blednie twarz księżyca,
Gdy spotka słońce na niebie. —

Gdzieżeś płynął, o kozacze,
Z zapienioną Dniepru wodą?...
Czy się złączyć z Hanką młodą,
Która gdzieś w Jassyrze płacze ?...
. . . . . . . . . . . . . .
Tam, gdzie dawniej chatka stała,
Stoi mogiła w dolinie,
Przy niej Dniepr szumiący płynie,
Nad nią brzoza wybujała. —
Gdzie głos Hance ulubiony
Nieraz głuchą budził ciszę,
Teraz brzozą wiatr kołysze,
Posępnymi jęcząc tony. —
Ani jednej łzy, wspomnienia,
Ani żalu, ni westchnienia,
Cicho — jak w północną chwilę:
Samo niebo smutne, mgliste,
Lejąc krople rosy czyste,
Odświeża darń na mogile.
Takie tylko łzy niestety,
Skoro świt zabłyśnie zloty,
Roszą smutny grób sieroty,
Grób kozaka — grób poety.

Wilno, 1826. 26 sierpnia.

____________________

*) Powyższa Duma, następujące po niej cztery Sonety, jako też zamieszczony dalej poemat Szanfary — są to pierwsze próby poetyckie Juliusza Słowackiego. Były pisane w r. 1826, 1827 i 1828, kiedy autor miał lat 17, 18 i 19. Lubo nie dorównywają wartości późniejszych płodów poety, zdawało mi się jednak, że powinny znaleźć pomieszczenie w tym zbiorze. (Przyp. Wyd.)

____________________
Źródło:
Juliusz Słowacki „Pisma pośmiertne”, Tom I, wydanie drugie, znacznie pomnożone staraniem Dra A. Małeckiego, Nakładem Księgarni Gubrynowicza i Schmidta, Lwów 1885.

____________________
Dla www.klasaa.net
wypisał: Leonard Dwornik

O rzekomym wpływie GIERMKA Franciszka Morawskiego na DUMĘ UKRAIŃSKĄ Juliusza Słowackiego


WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.01 6,926,599 Unikalnych wizyt