Kwietnia 20 2024 06:26:40
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


Na śmierć Karpińskiego.

Franciszek Morawski
Na śmierć Karpińskiego.

Zgasłeś więc stary bardzie, pełen lat i chwały,
I ta lutnia, którą ci dawne wieszcze zdały,
Którą wzniosłe Dawida powtarzając dźwięki,
Smutne własnej ojczyzny dołączałeś jęki,
I nęcąc z wrzawy świata do wiejskiej prostoty,
W niezgojne rany ziomków lałeś pokój cnoty;
Już niestety wraz z tobą ucichła wieczyście!
Leży jeszcze w laurowe przystrojona liście,
Lecz jak wyschłego źrzódła umarłe już łoże,
Żalem nawet po tobie przemówić nie może.

Karpiński! któż ją teraz z rąk twych odziedziczy,
Któryż wieszcz zrówna twojej prostocie, słodyczy?
Każdy dźwięk twój po całym narodzie zasłynął,
Jak tkliwy żal dzieciny w wszystkie serca płynął,
Powtarżały go nasze lasy, pola, wioski,
Koił się ciężki smutek, uciszały troski;
Biegła miłość wieśniacza z pod swej niskiej strzechy
Usłyszeć swoje trwogi, żale i pociechy;
Rolnik nawet na wszystkie niedole skazany,
Patrząc na zaniedbane ojców swoich łany,
Zniszczony krwawą wojną i wszystko straciwszy,
Zanucił twoję piosnkę i orał szczęśliwszy.
Tak z naszym Kazimierzem chwałę podzieliłeś:
On był królem wieśniaków, ty ich wieszczem byłeś.
Nie miała twoja ziemia wdzięku obcych krajów,
Tych powabnych miłości i poecie gajów;
Nie przybrały jej losy w te świetne obrazy,
Te grzmiące wodospady, te olbrzymie głazy,
Te twory niepamiętnych przyrodzenia zdarzeń,
Cuda czarów z krainy wywołane marzeń;
Nie zatruł przecież duszy twojej niesmak podły,
Ni cię wdzięki ziem obcych od twojej odwiodły,
Tyś nigdy świętych serca uczuć nie przytłumiał,
Tyś i niepiękną Polskę tkliwie kochać umiał;
Dość miała dla twej duszy wdzięku i ozdoby,
Że się na niej wznosiły stare ojców groby,
Że świetna rodu twego okryła ją chwała,
I że mowa Zygmuntów po jej polach brzmiała.
Samo nawet nieszczęście, sam jej zgon tak krwawy,
Te rozpierzchłe sny szczęścia, wielkości i sławy.
Te łzy, gruzy, zwaliska i ten los zaciekły,
Tkliwym dla cię urokiem jej ziemię powlekły.
Ztąd to niskie jej kmiotków opiewając chaty,
Znalazłeś na jej niwach nieśmiertelne kwiaty;
Nie potrzeba ci było do polskiego rymu,
Brać obcych nam obrazów od Aten i Rzymu,
Dość ci farb dostarczały nasze łąki, pola,
Nasz pasterz, nasze wiosny i nasza niedola!
Iluż wieszczów w ten zawód z tobą biegło razem
Ten świetnym złotych wieków łudził nas obrazem;
Ci z pieszczeńszych wyrazów gładszy rym toczyli
Ten śpiewał jak Teokryt, tamten jak Wirgili;
Tyś sam wieniec nagrody zyskał przed wszystkiemi
Bo i w pieniu twem byłeś wierny twojej ziemi. —
I jakże ci nie miało lutni podać w dłonie,
To tak miłe twym przodkom rodzime ustronie,
Ten dąb co cię w dzieciństwie swoim cieniem darzył,
Pod którym może ojciec o twem szczęściu marzył;
Ta młodą się nadzieją zieleniąca niwa,
Te pod błyskiem twych sierpów ścielące się żniwa,
Te nakoniec wieśniaki, na twój głos tak tkliwe,
Jeszcze jak Piast orzące i jak Piast poczciwe;
Ten Bóg wreszcie, co od nich zbrodnie miast odsuwał,
Który to wszystko stworżył i nad wszystkiem czuwał.

Ale nie dość ci było Poety imienia,
Całem życiem stwierdzałeś szczerość twego pienia.
Tak kiedy ów tłum wieszczów, co się w miastach chronił,
Nęcił nas do tej wioski od której sam stronił;
Tyś każdy los podzielał z wieśniaki twojemi,
Razem żył, razem cierpiał, razem płakał z niemi.
Tyś ich w trudach pokrżepiał, ty boleść łagodził,
I wskazując w niebiosa z ziemią ich pogodził. —

Spoczywaj, zacny bardzie, w twoim cichym grobie
Wśród tych kmiotków tak znanych i tak miłych tobie,
Przy starych twoich sługach, mogile sieroty...
Zgodzą się wasze prochy, jak zgadzały cnoty;
A ty Polsko, coś jego okryła się chwałą.
Złóż mu na tym grobowcu lutnię oniemiałą;
Może kiedyś gdy wietrzyk swym chłodnym powiewem,
Stojącem nad mogiłą zaszeleści drzewem;
Spadkiem liści jesiennych przebudzana mile,
Zapomnianym już brzękiem ozwie się na chwilę;
A gdy ją dojdzie kiedyś odgłos polskiej chwały,
Z popiołów nawet swoich wyda dźwięk wspaniały.

____________________________

Przypisy LD – biogram Franciszka Karpińskiego oraz kilka ponadczasowych jego pieśni


Ostatni pobyt Karpińskiego w Warszawie (wyjątek prozy Franciszka Morawskiego z rękopisu „Moje wspomnienia”)


WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,227,752 Unikalnych wizyt