Paweł Popiel urodził się w Krakowie d. 21-go Lipca 1807 r. z Konstantego Kasztelanica Sandomierskiego i Zofii córki Wojewody Marcina Badeniego. Nauki pobierał w domu do VI klasy; VI-tą klasę przeszedł w gimnazyum Ś-tej Anny, dla którego zachował całe życie uczucie wdzięczności a wierną pamięć kolegom. Nagrodzony za pilność, żegnał mową łacińską władze szkolne d. 21-go Lipca 1823 r. W tym roku pojechał do Warszawy na uniwersytet, zamieszkując u dziada swego Wojewody Badeniego, w którego domu codziennymi bywali gośćmi: Niemcewicz, Staszyc, Koźmian, Osiński, Morawski, Linowski i t. d. Skończywszy uniwersytet i zdawszy egzamin magistrowski, pojechał do Paryża, gdzie dalej ćwiczył się w naukach przez lat trzy, po którym w końcu 1829 r. powrócił do Krakowa. W Marcu 1830 r. udał się do Warszawy i wstąpił do ministeryum Oświecenia.
W 1829 r. gdy na ostatnim Sejmie przedrewolucyjnym miało być wniesione prawo o małżeństwie, Paweł Popiel jako komisarz biskupa krakowskiego Karola Skórkowskiego, mimo młodego swego wieku (miał bowiem wtenczas lat 22) został delegowany przez niego na przedwstępne w tej kwestyi narady teologów episkopatu polskiego.
Wiadomo, że opozycyą przeciwko rozwodom, a raczej osamotnionem w tej sprawie stanowiskiem, biskup Skórkowski ściągnął na siebie niełaskę cesarza Mikołaja. Równocześnie Paweł Popiel pisał listy o małżeństwie i rozwodach, które wyjść miały w broszurze, której wszakże ówczesny cenzor Szaniawski drukować nie pozwolił.
Powstanie 29-go Listopada przerwało służbę jego i zamysły służenia krajowi na drodze wychowania. Wybuch powstania uważał jako nieszczęście, wszelako gdy Sejm orzekł, że rewolucya jest narodową, wszedł do wojska jako prosty żołnierz i na swojem koniu, obroku i żołdzie, w tym stopniu przesłużył całą wojnę, z wyjątkiem miesięcy, w których ks. Czartoryski kierujący sprawami zagranicznemi, wezwał go do swego biura jako biegłego w języku francuskim. Po 15-stym Sierpnia wrócił do wojska i przez dwa dni szturmu Warszawy był na linii bojowej. Po poddaniu się stolicy ustąpił z całą armią do Prus, a od Torunia okrążając Poznańskie, wrócił do Krakowa. W rok potem objął gospodarstwo w Ruszczy. W 1833 r. dał odprawę w Revue Europénne admirałowi Tichaczew, który w swych artykułach bezcześcił rewolucyę naszą i w tymże roku wspólnie z Zygmuntem Helclem i Konstantym Świdzińskim redagował memoryał do dworów opiekuńczych w obronie Uniwersytetu Krakowskiego. On także kiedy opiekuńcze dwory, gwałcąc prawa wolnego m. Krakowa, reformy wewnętrzne nakładały, redagował wszystkie pisma w obronie Senatu do dworów wystosowane, również jak i objaśnienia zażądane przez Rzym, w ówczesnych sprawach Biskupstwa Krakowskiego.
Dnia 21-go Lipca 1833 r. zaślubił Emilię Sołtykównę a ponieważ pobyt w Królestwie Polskiem był mu wzbroniony, do 1840 r. bawił w Ruszczy, pełniąc przez lat kilka skromne obowiązki sędziego pokoju. Otrzymawszy pozwolenie wjazdu do Królestwa, osiadł w tymże roku w Kurozwękach, gdzie gospodarował do 1873 r.
Obok głównego obowiązku wychowania dzieci, sprawy publiczne nieprzestannie zajmowały umysł jego i serce. W 1846 r. wypadki sprowadziły go do Krakowa. W 1848 r. w Marcu na zebraniu obywatelskim, oświadczywszy się przeciw darowaniu pańszczyzny, wybrany został przewodniczącym komisyi, mającej się zająć tym przedmiotem. Opracował tedy projekt, nie darowizny pańszczyzny, ale stopniowego wyjścia ze stosunku pańszczyźnianego, który się wszakże okazał zbytecznym, wobec dekretu cesarskiego darowującego pańszczyznę w Galicyi. Za zaszczyt miał sobie wezwanie wówczas do Rady m. Krakowa, a oznakę tej godności rozkazał włożyć sobie do trumny.
Osobistą pracą i funduszami przyłożył się w 1848 r. do założenia i prowadzenia dziennika "Czas", którego Lucyan Siemieński był głównym redaktorem, on sam zaś redaktorem odpowiedzialnym do 1852 r. Z pod jego pióra wyszedł pierwszy artykuł tego dziennika. On też wprowadził do redakcyi Maurycego Manna, z którym dawne łączyły go stosunki, a który wkrótce wyszedł na pierwszego dziennikarza w Polsce.
Wypadki 1863 r. gwałtownie nim wstrząsnęły i na żądanie przyjaciół swoich z Warszawy dojechał do Paryża, aby zbadać tamtejsze rządowe warstwy. Przekonał się jak obietnice były zawodne a łatwowierność nasza wielka.
W końcu 1863 r. napisał: „Kilka słów do ks. Adama Sapiehy", które zostały wyrazem jego przekonań politycznych. Wydany w r. 1865 krótki list do ks. Jerzego Lubomirskiego wywołał wówczas wielką wrzawę, lubo Sejm i kraj poszły drogą, którą wskazywał. Jak i we wszystkiem innem, tak i w tem krótkiem piśmie, Paweł Popiel, nie osoby, jak mu to zarzucano, ale jedynie sprawę miał na celu. W 1875 r. wstąpił do Sejmu powołany jednogłośnie przez większych właścicieli ziemi krakowskiej. Posłował lat sześć, w ciągu których corocznie zdawał sprawę piśmiennie swoim wyborcom a opuścił Sejm dopiero wtenczas, gdy poznał, że w nim użytecznym być nie potrafi. W czasie kongresu Berlińskiego, na żądanie najpoważniejszych ludzi w kraju, i w ich duchu redagował "Expose", które Artur Potocki podał zebranym Europy reprezentantom.
W 1879 r. pod bytność Cesarza w Galicyi witał go przemową polską na czele i w imieniu szlachty. W rok niespełna potem mianowany został Rzeczywistym Radcą Tajnym. Godność tę ocenił, wtedy gdy mu dała sposobność stanąć w obronie sprawy najbliższej jego polskiemu sercu i katolickiemu sumieniu.
Choć stanowiska politycznego nie zajął, bliski wszystkich spraw ważniejszych i połączony stosunkami ze wszystkimi znakomitymi ludźmi swojego czasu, jak nie był nigdy obojętny dla żadnej sprawy krajowej, tak żadnej nie zaszkodził.
Rzadko będąc do wielkich czynności powołanym, nie gardził nigdy mniejszemi a i najdrobniejsze sumiennie i pracowicie spełniał. Z miłości dla rodzinnego miasta i jego pamiątek, przyjął przewodnictwo w komitecie odbudowania kościoła Dominikanów po pożarze 1850 r. Mianowany konserwatorem, zajął się restauracyą najbardziej zniszczonej kaplicy ruskiej w Katedrze, pomnikiem Kazimierza W-go; wreszcie jako przewodniczący Komitetu kościoła N. P. Maryi rozpoczął i skończył odnowienie prezbiteryum tegoż kościoła.
Wybrany prezesem głównym konferencyj galicyjskich Tow. Ś-go Wincentego, zagajał stale ogólne ich zebrania. Tak jak mandat poselski, tak i te skromne godności składał kolejno, gdy się przestawał czuć na siłach do godnego ich spełnienia; w tem był stanowczy i na prośby przyjaciół głuchy, bo rozumiał każdą godność tylko jako służbę, a obowiązki przyjmował tylko te, którym podołać miał pewność.
Wdzięczen był sobie, że za czasu zdał liczbę z powierzonych sobie czynności a choć miał przekonanie, że mało w życiu zdziałał, miał i to prawego sumienia poczucie, że zrobił dla Kościoła i kraju co było w jego mocy i o ile mógł najlepiej.
_____________________
Źródło:
Tekst: Wstęp redakcyjny do „PISM” Pawła Popiela, Tom 1, Nakładem rodziny, Kraków 1893.
Portret: Zbiory prywatne Jana Marcina Popiela, praprawnuka tegoż Pawła Popiela (oraz prapraprawnuka generała Franciszka Morawskiego) - portrecik eksponowany w przypałacowej oranżerii w Kurozwękach (zmniejszona fotokopia w sepii oryginału ze zbiorów Muzeum Narodowego w Krakowie) [fot. LD, czerwiec 2009 r.]
_____________________
dla www.klasaa.net
wypisał: Leonard Dwornik
|