Przypis LD do wspomnienia Franciszka Morawskiego o pobycie Niemcewicza w Warszawie po powrocie z Ameryki „RYS Z ŻYCIA NIEMCEWICZA”
W okresie wojskowej służby Franciszka Morawskiego w Warszawie był on uczestnikiem spotkań literackich nie tylko w salonach generała Wincentego Krasińskiego*, ale także u Marcina Badeniego** i ordynata Stanisława Zamojskiego***. Stałym bywalcem spotkań w każdym z tych miejsc był również Julian Ursyn Niemcewicz, a wiodącym ich tematem był zwykle „spór klasyków z romantykami”. O wygaszaniu tego sporu Adam Bar pisze m.in.:
[ . . . ] Mniej więcej od wybuchu rewolucji lipcowej w Paryżu, walka pseudoklasyków warszawskich z romantykami przycichła. W Kurierze Polskim, głównym organie młodej poezji nie spotyka się już artykułów polemicznych. W innych pismach zjawiają się obszerne sprawozdania z przebiegu ruchów rewolucyjnych w różnych krajach Europy. Z chwilą, gdy sprzysiężenie Wysockiego wyszło poza szkołę podchorążych, spory literackie ucichły. O ścisłym związku między romantykami a wypadkami politycznymi mówiono sobie po cichu, ale pseudoklasycy nie byli tak zaślepieni, aby jasno sytuacji nie oceniali. Morawski na ogół podzielał polityczne poglądy romantyków, lecz związkami ścisłej przyjaźni był związany z starym reżimem literackim, dlatego kończąc swoje listy o klasykach i romantykach nawoływał do zgody, nie dla świętego spokoju, lecz dla — Ojczyzny. Intencje jego doskonale rozumiał Niemcewicz, toteż gdy w kwietniu rozeszła się wiadomość, że na posiedzeniu Towarzystwa Przyjaciół Nauk ma Niemcewicz o obu szkołach literackich wygłosić dłuższe przemówienie, Koźmian znowu się mocno zaniepokoił. Powaga Niemcewicza w Warszawie była ogromna. A[ndrzej] E[dward] Koźmian w swoich wspomnieniach stwierdza, że wówczas w kraju były dwie „najsilniejsze potęgi" — w. książę Konstanty i Niemcewicz. Tę drugą potęgę Morawski wysoko cenił. W liście z dn. 5.I.1825 r. pisał do A. E. Koźmiana:
Jak z wszystkich skarbów ziemi, których Bóg użycza,
Najpiękniejszym jest darem przyjaźń Niemcewicza,
Tak gdy szydzi z podłości, gromi złość potwarczą,
Całe piekło je swoją nie osłoni tarczą,
Nie masz sroższego pogromcy niecnoty,
Tyrana bab stołecznych i bicza na koty.
Nic więc dziwnego, że stary Koźmian na lewo i na prawo rozpisywał się o projektowanym przemówieniu Niemcewicza, zwłaszcza, iż chce on powiedzieć, że gdyby Racine żył dzisiaj, inaczej by nie pisał jak Mickiewicz. Starał się też w jakikolwiek sposób wpłynąć na autora Śpiewów historycznych, aby nie napadał na pseudoklasyków. To mu się trochę udało, bo wedle relacji złożonej Morawskiemu zaraz w następnym dniu po sesji Towarzystwa, Niemcewicz ,,trochę posłuchał mojej rady, nadspodziewanie powiedział tak, jak był powinien powiedzieć", a nawet powiedział prawdę nie tylko romantykom, ale i klasykom. Te ostatnie słowa są podkreślenia godne, bo przecie Niemcewicz potępił trzymanie się przepisów Boileau'a i innych prawodawców pseudoklasycznych, oświadczając, że jak w fizycznym, politycznym czy moralnym świecie, tak również w literaturze życie ulega ciągłym przemianom. Musi mieć wreszcie (co już dawno powiedział Brodziński, a przy czym uporczywie Morawski obstawał) charakter narodowy. Przeciwko romantykom wysunął zarzuty znane już z listów Morawskiego, zalecał trzymanie się złotego środka i zakończył przytaczając ostatnie słowa z tychże listów, że każdy powinien mieć na celu „Polską śpiewać ziemię". [ . . . ]
____________________
Źródło:
Adam Bar, „KUMOSZKI NA PARNASIE”, nakładem księgarni Stefana Kamińskiego, Kraków 1947, (str. 127-128)
________________________
Dla www.krzemieniewo.net
wypisał: Leonard Dwornik
Przypisy LD o związkach Franciszka Morawskiego z Julianem Ursynem Niemcewiczem:
*/ Adam Bar w innym miejscu (str.131) pisze: „… stosunki Morawskiego z W. Krasińskim utrzymywały się na poziomie zażyłej znajomości, ale nie przyjaźni. Sąd sejmowy i rola, którą w nim generał [Wincenty Krasiński – przyp. LD] odegrał, te stosunki znacznie osłabiły, ale nie zerwały. Niewątpliwie jednak Morawski dobrze o tym wiedział, że np. Niemcewicz demonstracyjnie przestał bywać na obiadach literackich, …”.
**/ Paweł Popiel wzmiankuje, że „…Tam to za gościnnym stołem Marcina Badeniego szermowali co piątek Koźmian, Osiński, Niemcewicz, Staszyc, Morawski, przeciw Romantykom. Sypały się iskry dowcipu świetne, choć czasem palące, …”.
***/ Natalia Kicka wspomina m.in.: „… Dom ordynata Stanisława Zamoyskiego nie był otwarty, tylko pojedynczo odwiedzali go ludzie rozumni, jak Niemcewicz, jenerał Morawski, Koźmian, Woronicz etc., a obiady i bale dawał ordynat tylko w specjalnych okolicznościach. …".
inne/
- Motto do pierwszego wydania PISM FRANCISZKA MORAWSKIEGO (nakładem Autora, Wrocław 1841)
„Niech każdy, w jakimkolwiek pracując zakresie
Do wspólnego ogniska swą iskrę przyniesie.”
(Z improwizacyi Niemcewicza.)
- Dedykacja w warszawskim wydaniu „KLASSYKÓW I ROMANTYKÓW POLSKICH w dwóch listach wierszem” (Warszawa, 1829)
Julianowi Niemcewiczowi
bezstronnemu Sędziemu
płodów Oyczystey Literatury,
w hołdzie uszanowania
pismo to poświęca
Autor
- Tadeusz, jedyny syn Franciszka Morawskiego i Anieli z Wierzchowskich, urodził się 26.06.1821 roku w Warszawie, gdzie także odbył się jego chrzest. Otrzymał imię na cześć bohatera narodowego, Tadeusza Kościuszki, do którego wielki kult żywił generał Morawski. Maleńkiego Tadeusza w pierwszą parę do chrztu trzymała księżna Izabela z Flemingów Czartoryska, generałowa ziem podolskich, razem z Julianem Ursynem Niemcewiczem. [Sławomir Leitgeber]
Franciszek Morawski – RYS Z ŻYCIA NIEMCEWICZA (wspomnienie o pobycie Niemcewicza w Warszawie po powrocie z Ameryki)
Kajetan Koźmian i Franciszek Morawski – PODPIS POD PORTRETEM NIEMCEWICZA (u Kajetana Koźmiana w Piotrowicach)
|