Franciszek Morawski
Dąb i krzewiny
Raz świnia syta przez las przechodziła
i żołądź w kły swe ujęła
obtarła o nie żołądź i znów porzuciła,
ta wpadła w dołek i tam się przyjęła.
W bliskości tego dołku Bez i z Jarzębiną
żyły pospołu i w zgodzie z Kaliną.
A kiedy kielce żołędzi
wierzchy swoje pokazały,
krzewiny je ocieniały.
Dąbek się więc w górę pędzi
i choć grad gnębił te strony,
choć spieka ziemię suszyła,
Dąbek nasz wcale nie był uszkodzony,
gdyż każda z krzewin liściem go swym kryła.
Rósł zatem i częstokroć słodko im się wdzięczył:
„O, gdyby – mawiał – los mi te chwile nastręczył,
w których bym mógł od burz was – jak wy mnie – ochraniać
i od spiek słońca swym cieniem zasłaniać.
Pamiętny na swą słabość teraźniejszą,
silniejszym się kiedyś stając,
wam się ciągle wywdzięczając,
zaletę kładłbym z siły najpiękniejszą”. –
„Czy my byśmy jegomości
uwolnili od wdzięczności,
nawet od czułej opieki?
– ozwał się Bez niedaleki. –
Wszak widzisz, że choć dęba nad sobą nie mamy,
a jednakże oddychamy.
Lecz chciej dotrzymać przyrzeczenia tego,
iż gdy poczujesz się za mocniejszego,
na taką cnotę zawsze się zdobędziesz,
że kiedy na równego rozgniewany będziesz,
wtenczas twe silne, zapalczywe ramię
kości niewinne nasze nie połamie”. –
„A to już nadto! – Dąbeczek odpowie. –
Bzie, tak żartować ze mnie nie należy.
Cóż to, czyż z siłą, myślisz, w mojej głowie
osiędzie wznikła zapalczywość zwierzy?”
I tam dalej przecina Bzowi,
a ten mu na to odpowié:
„Jak taką mowę usłyszę,
gdy się wierzch twój zakołysze
tam, gdzie, ot, ten puszczyk nocny
(a to był wierzchołek skały),
i gdy twe czyny z mową będą się zgadzały,
powiem: rozumny, choć mocny,
lecz pamiętaj, inaczej nic nie ma stałego,
strzeż się więc obrazić choćby najsłabszego.
Sok od cię w dwójnasób wyssany od ziemi
jest przyczyną, że od dębów jesteśmy mniejszemi,
więc uważ, że nam trzeba tylko mieć pragnienie,
by zdziałać potężnych dębów osłabienie”.
Dąb na to: „Ja nieszalony!” – i kiedy się kusił
dalej mówić, nie skończył, bo się mocno skrztusił.
Aż tu w krótkim czasu kresie
już słychać po całym lesie,
że Dąb bogaty w konary
czterdziestołokciowej miary,
wysmukły – jak to mówią – i prosty jak świeca,
przy którym pięknieje cała okolica;
słowem – że Dąb, co niegdyś był małym,
teraz, jak często, jest dębem wspaniałym.
„Lecz dębem przecie – rzekł Dereniak krzywy.
To nie wielkie dziwy”.
Lecz Dąb się przecie sam sobie dziwuje;
podchlebiają mu, on się przysłuchuje.
A w tym samym właśnie czasie,
że z żołędzi, zapomina się.
Wkrótce deszcz, nawałnica i wicher powstaje,
burzą go (jak człowieka burzą namiętności).
Wytrzymuje, na koniec rzuca się i łaje,
nareszie – dla zrobienia z nich sprawiedliwości –
gałęźmi, co nadybie, zapalczywie ścina.
Właśnie Bez i Jarzębina,
co go niegdyś osłaniały,
nie wiedzieć za co po uszach dostały.
Aż Bez w krzyk: „Cóż to za przyczyna?
Ja niewinien”. – „Milczeć, pozioma krzewina!
Ja Dąb, a cokolwiek zrobię
to dobrze, bo zawsze mam prawo po sobie”.
Miał prawo, choć mówiono, że z tą skazką drobną,
że Dąb sam go pisał, sam głosił podobno.
No choćby tak i było, czyż to ma być „ale”?
Jak bądź, przeciwko prawu były krzewin żale
i ciągle się krzewiny przy tym upierały,
by same prawo pisząc, same go słuchały.
Lecz Dąb tego nie słuchał i miał swe przyczyny:
on się na prawo swe nigdy nie żalił,
a gdy się kiedy niebaczne żaliły krzewiny,
on ich jak walił, tak walił,
dopóki się nie obalił.
Jakoś raz, gdy się z swoim popisywał prawem,
cięty, poczuł swą słabość i padł niezabawem.
Trudno jest bez wątpienia, by został szczęśliwym
ten, który się nie stara, by był sprawiedliwym.
LECZ WY, KTÓRZY MYŚLICIE,
ŻE PRZYRÓWNANIE DO DĘBU MOCNEGO
DLA WASZEJ PYCHY JEST COŚ ZNACZĄCEGO,
PRZYPOMNIEĆ SOBIE RACZYCIE
RAZ RODOWÓD JEGO.
______________________________
Komentarz edytorski i objaśnienia MK:
Podstawa edycji: autograf z Biblioteki PAN w Kórniku (sygn. 1477 – wiersze różne ze zbiorów Tytusa Działyńskiego). Bajka ta jest przydługa i niedopracowana. Chyba z tego powodu dotychczas nie była drukowana. Powstała prawdopodobnie we wcześniejszym okresie, przedlubońskim, kiedy Morawski nie troszczył się o „płody swej muzy” i nie miał doświadczenia w bajkopisarskiej profesji. Być może z niej zrodziły się potem inne jego bajki o dębie, jak „Młody Dąb” czy „Dąbek”.
Powrót do spisu treści edycji z 2017 r.
|