Marca 29 2024 10:59:31
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


Janina Szymkowiak
(1910-1942)

Janina Szymkowiak przyszła na świat 10 lipca 1910 roku we wsi Możdżanów w parafii Bogdaj dekanat odolanowski (na terenie zaboru pruskiego, koło Ostrowa Wielkopolskiego) jako najmłodsza i jedyna dziewczynka z pięciorga dzieci Augustyna, borowego w dobrach Chłapowskich z Czerwonej Wsi oraz Marianny z Duchalskich. Obecnie na domu jej narodzin i dzieciństwa w leśniczówce znajduje się okolicznościowa tablica. Ochrzczona została w kościele filialnym w Kuźnicy Czeszyckiej (dekanat twardogórski) w trzy tygodnie po urodzeniu, 31 lipca 1910 roku, otrzymując imiona: Janina Ludwika.

Rodzice pochodzili z rzemieślniczych rodzin z Krzywinia. Ze względu na pracę ojca rodzina wielokrotnie zmieniała miejsce zamieszkania. Oprócz Janki państwo Szymkowiakowie mieli czterech synów: najstarszy Marian został nauczycielem, Eryk - księdzem, Zbigniew - prawnikiem, a Mieczysław - agronomem. O swoim ojcu Janina mówiła, że był kierownikiem jej duszy: "rozczytywał się w Naśladowaniu Chrystusa Tomasza a Kempis, do każdej sytuacji umiał przytoczyć odpowiedni cytat, a przede wszystkim swą pobożność wyrażał własnym życiem". Natomiast matka wszystkie siły skupiła na wychowaniu i wykształceniu dzieci, nauczając ich pisania i czytania w języku ojczystym. Zbigniew, brat Janiny, napisał: "Matka pracowała bardzo ciężko, obszywała nas po nocach. Ona też szyjąc lub cerując zapoznawała nas z literaturą i historią Polski, lub uczyła nas pieśni patriotycznych". Pracowici i głęboko religijni rodzice zdołali stworzyć rodzinę żyjącą według zasad chrześcijańskich, stanowiącą w trudnych czasach zaboru pruskiego swoistą oazę polskości i katolicyzmu. Szczególną czcią otaczali Boże Serce. Za patriotyczne zaangażowanie, kolportaż ulotek i antyniemiecką agitację wśród sąsiadów w 1918 r. ojciec i Marian zostali internowani, a potem Grenzschutz wrzucił do ich domu granat i zmusił Szymkowiaków do tułaczki.


Rodzina Augustyna i Marianny Szymkowiaków w komplecie.
(fot. ze strony www.swroch.archpoznan.org.pl)

Wcześniej jednak, bo w 1916 r., sześcioletnia Janka razem z bratem Mieczysławem zaczęła uczęszczać do niemieckiej szkoły elementarnej w Szklarce, a trzy lata później oddano ją do Żeńskiego Liceum i Gimnazjum Humanistycznego w Ostrowie Wlkp. Ta niewysoka, szczupła blondynka, o podłużnej twarzy z wąskimi ustami i szaroniebieskimi oczami, wyróżniała się w szkole prostolinijnością, uczynnością, prawdomównością, uczciwością, pobożnością i pogodą ducha. Była zawsze gładko uczesana, nosiła granatowy mundurek, fartuch, czapkę i ciemne pończochy. Uzdolniona muzycznie i plastycznie, lubiła grać na fortepianie i malować. Miała zamiłowanie do nauk humanistycznych i pedagogiki, a także zdolności językowe. Cieszyła się sympatią i zaufaniem koleżanek, które szukały u niej rady i powierzały jej swoje sekrety. Niepozorny wygląd i żywe usposobienie sprawiły, że nazywano ją "myszką" albo "chrząszczem". Jakże wymowna jest rymowanka, ułożona przez jedną z koleżanek: "Chrząszczyk choć malutki przykład wszystkim daje, lekcji nie odpisze, oszukaństwa łaje”. Należała do Sodalicji Mariańskiej, gdzie szczególnie angażowała się w sekcji eucharystycznej, a także do Stowarzyszenia Św. Wincentego a Paulo, które prowadziło działalność charytatywną. W 1922 r. przyjęła Pierwszą Komunię Świętą, a rok później sakrament bierzmowania.

Głębokim przeżyciem dla Janiny były w 1927 r. święcenia kapłańskie i prymicje starszego jej brata Eryka, którego zawsze darzyła wielkim zaufaniem. Miała wówczas 17 lat. Widząc jego szczęście jako kapłana, wyznała mu, że od dawna w swym sercu odczuwała pragnienie wstąpienia do zakonu. W maju 1928 r. zdała egzamin dojrzałości i wtedy po raz pierwszy jej osobiste plany okazały się niezgodne z planami rodziców. Chociaż dojrzewało w niej pragnienie życia w zakonie, to po maturze wyjechała na rok do Górzna, gdzie u państwa Lipskich poznawała tajniki prowadzenia domu. Rodzice pragnęli przygotować ją do roli pani domu, dobrze wydać za mąż i resztę życia spędzić u jej boku. Zdołała jednak przekonać najbliższych i w 1929 r. podjęła studia uniwersyteckie w Poznaniu: zapisała się na prawo, lecz wkrótce przeniosła się na filologię romańską. Studiowała z zapałem, większość czasu przeznaczając na lekturę i samokształcenie. Czytała w tym czasie sporo książek religijnych, a do jej ulubionych lektur należały: "Dzieje duszy" św. Teresy z Lisieux, którą pragnęła naśladować, a także żywot i zapiski duchowe "sekretarki Bożego Serca" - siostry Benigny Konsolaty Ferrero. W tym czasie dojrzewała w niej myśl, że Bóg powołuje ją do życia zakonnego. Widziało to także jej otoczenie, chociaż niektórzy, szczególnie rodzice, nie chcieli się z tą myślą pogodzić. Jako studentka nie zaprzestała działalności w Sodalicji Mariańskiej, poświęcając wiele czasu na opiekę nad biedakami z ubogiej dzielnicy Poznania. W tym celu podjęła pracę społeczną w świetlicy przy Wesołym Miasteczku. Sama żyła bardzo skromnie, jadała niewiele, a do ubioru nie przywiązywała specjalnego znaczenia.

Po uzyskaniu absolutorium, latem 1934 r. wyjechała na zaproszenie sióstr oblatek do Montlucon we Francji, aby lepiej przygotować się językowo do egzaminu magisterskiego. Zafascynowana życiem skupionym wokół Eucharystii i czci Bożego Serca, podjęła decyzję o wstąpieniu do Zgromadzenia Sióstr Oblatek Najświętszego Serca Jezusowego. Wzięła udział w pielgrzymce do Lourdes, o której napisała: «zadecydowała ona o całej mej przyszłości i nie wracając już do domu rodzinnego rozpoczęłam postulanturę w Zgromadzeniu Sióstr Oblatek». Ziarno powołania, które rozwijało się w niej od dziecka, widocznie tam, u stóp Matki Bożej, którą tak bardzo kochała, dojrzało i zaowocowało jasną i konkretną decyzją. Ale po upływie siedmiu miesięcy w postulacie na skutek interwencji rodziny zmuszona była opuścić zgromadzenie i powrócić do kraju. Pomimo to w domu rodzinnym nadal starała się zachowywać zasady reguły zakonnej. Rozpoczął się w jej życiu bardzo trudny okres. Nie zniechęciła się jednak. Jej pełne oddanie się Chrystusowi dało jej siłę do przetrwania wszystkich trudności, a jej bezgraniczne zaufanie Bogu pozwalało jej być szczęśliwą z tego, co przeżywała. Po powrocie do domu nadal myślała o wstąpieniu do klasztoru i sami rodzice obserwując jej styl życia byli pewni, że nie zrezygnuje ona ze swych planów i próżne są wszelkie ich namowy. Matka wysyłała ją do swoich synów w nadziei, że może rodzeni bracia odwiodą ją od tego zamiaru.

Była więc wysłana do brata Zbigniewa - prawnika, który prowadził kancelarię adwokacką w Toruniu. Z jej tam pobytu w pamięci rodziny zachowały się szczególnie dwa fakty. Pierwszy związany był z prośbą Janiny, aby do jej pokoju przewiesić piękny rzeźbiony krzyż, który znajdował się w mieszkaniu. Widziano ją następnie często wpatrującą się w niego. Drugi fakt wiąże się z jej nawiedzaniem kościoła św. Jakuba. Przebywała tam często. Najczęściej widziano ją zatopioną w modlitwie przed mistycznym krucyfiksem zwanym Drzewem Życia (na zdjęciu obok).

Również w nadziei, że odwiedzie Janinę od jej zamiarów, matka wysyłała ją na wakacje do drugiego brata - ks. Eryka, proboszcza w Drobninie. Ksiądz Eryk jednak rozumiał swoją siostrę jak nikt inny i pragnął jej pomóc odczytać Wolę Bożą. W tym celu skontaktował ją z Siostrami Serafitkami, które pracowały w jego parafii. Serafitki to zakonnice z franciszkańskiego zgromadzenia, założonego przez kapucyna o. Honorata Koźmińskiego, służące najuboższym, opuszczonym, potrzebującym pomocy w domach prywatnych i domach opieki, zajmujące się przede wszystkim ludźmi niesamodzielnymi, nieuleczalnie chorymi, osobami starszymi i upośledzonymi dziećmi. Po zapoznaniu się z pracą sióstr Janina uświadomiła sobie, że Bóg powołuje ją do tego właśnie Zgromadzenia i 27 czerwca 1936 roku poprosiła o przyjęcie w domu prowincjalnym w Poznaniu przy ul. św. Rocha 13.

Tak rozpoczęła swoją seraficką drogę życia. Wysłano ją do domu zakonnego w Lesznie, gdzie serafitki prowadziły Dom Sierot. Podczas obłóczyn 29 lipca 1937 r. otrzymała upragniony habit i przyjęła imię Maria Sancja, a jako motyw wstąpienia do zgromadzenia podała pragnienie wynagrodzenia Najświętszemu Sercu Jezusa za grzechy świata. Interesujący jest związek tego motywu z wezwaniem (tytułem) budowanego wówczas kościoła w Drobninie, gdzie przy wsparciu duchowym brata - ks. Eryka, administratora tej budowy - dokonała ostatecznego wyboru zakonnej drogi życiowej. Postanowiła wtedy mocno i zapisała w dzienniczku: «Ja świętą muszę zostać za wszelką cenę. Droga, którą muszę pójść i która jest najwłaściwsza to pokora». Od zarania życia zakonnego chciała i była jedną z szarych i zapomnianych sióstr. W tym celu unikała wszelkich przejawów wyróżnienia, troskliwości, które by ją mogły wynieść ponad innych. Wierna regułom zakonnym, posłuszna poleceniom przełożonych, z głęboką wiarą umiała wszędzie dostrzegać wolę Tego, którego wybrała. Nowicjat zahartował duszę s. Sancji w ogniu upokorzeń, których jej nie szczędzono. Doświadczeń wszelkiego rodzaju nie unikała, przeciwnie, za stracony dla wieczności uważała dzień, w którym by ich nie było. Pierwszą profesję złożyła 30 lipca 1938 r., po czym została skierowana do pracy wychowawczej w przedszkolu w Poznaniu-Naramowicach. Po roku rozpoczęła kurs aptekarski. Nie skończyła go jednak ze względu na wybuch II wojny światowej.

Życie s. Sancji zajaśniało szczególnym blaskiem podczas ciężkich dni okupacji hitlerowskiej. Niemcy zamienili dom sióstr w Poznaniu - na hotel. Sancja była w nim tłumaczką. Niezwykle trudne warunki klasztoru poznańskiego, objętego wówczas aresztem domowym, stały się jeszcze bardziej uciążliwe, odkąd zamieszkało w nim wojsko niemieckie. Dla s. Sancji największą udręką było jednak zarządzenie z 1941 r., zmuszające siostry do zdjęcia habitów i przywdziania świeckich ubrań. Wielu młodym siostrom pozwolono wówczas wrócić do swoich rodzin. I choć najbliżsi bardzo by się uradowali z jej powrotu, ona postanowiła zostać i dzielić los innych sióstr, wykonujących ciężką, przymusową pracę narzuconą przez okupanta. We wszystkim dostrzegała wolę miłującego Boga, dlatego pomimo ogromnego trudu czuła się szczęśliwa, wnosząc w otoczenie ducha pokoju i nadziei. Cieszyła się z udziału w każdej Mszy św., którą konspiracyjnie odprawiano, mimo stałej obecności niemieckiego wojska. Jakby tych krzyży było mało - nadeszła dla niej bardzo bolesna wiadomość. Jej brat ks. Eryk - w czasie spieszenia z posługą kapłańską do rannych broniących jeszcze Warszawy - został zabity odłamkiem bomby. Nie pokazała, jak wiele kosztowało ją to przyjęcie woli Ojca. Powiedziała tylko do współsiostry: "Widocznie już dojrzał do nieba." Prowadziła wtedy życie bardzo rozmodlone, dialog z Chrystusem o umęczonej Ojczyźnie, Pomordowanych i uwięzionych, cierpiących i wypędzonych z własnych domów. Dla strapionych i załamanych była duchowym oparciem, wszystkim niosła pociechę i światło wiary. Gdy w klasztorze osadzono jeńców angielskich i francuskich, którzy pracowali w ogrodzie, siostra Sancja niosła im duchową pociechę, coś do jedzenia, oraz była ich tłumaczką. Uwięzionym kapłanom dostarczała wino i hostie, by mogli odprawić Mszę św. Czyniła to wszystko z narażeniem życia. To właśnie jeńcy francuscy i angielscy, którym służyła jako tłumacz, nazywali ją «aniołem dobroci» i «świętą Sancją».

Jej duch modlitwy, ofiary, umartwienia i zaparcia się siebie promieniował na otoczenie i budził czasem sprzeciw w mniej gorliwych o czym świadczą słowa ówczesnej Przełożonej Generalnej: "otoczenie w pewnej mierze nie jest na takim poziomie, by ją zrozumieć". W Zgromadzeniu spełniała różne prace. Była wychowawczynią, nauczycielką, tłumaczką, furtianką, refektarką. Coraz częściej sprawiała wrażenie zmęczonej. Głód, ciężka praca, zimno do których nie była przyzwyczajona wyczerpały jej wątłe siły. W wojennych warunkach nikt się nie spostrzegł, że s. Sancja śmiertelnie zachorowała. Wkrótce lekarze rozpoznali u niej gruźlicę gardła. Po pewnym czasie straciła głos i nieustannie gorączkowała. W tej sytuacji pozwolono jej, razem z chorą s. Katarzyną Grześkowiak, złożyć 6 lipca 1942 r. profesję wieczystą [s. Katarzyna Teresa Grześkowiak c. Władysława i Władysławy zd. Bochowska, ur. 9.09.1910 r. w Środzie Wlkp. wstąpiła do Zgromadzenia Serafitek w Poznaniu 16.11.1932, zmarła 14.07.1942 r. - przyp. LD]. Siostra Sancja śluby wieczyste złożyła z wielką radością. Było to dla niej pewnego rodzaju mistyczne przygotowanie do zbliżającej się śmierci. Zmarła po wielkich cierpieniach fizycznych 29 sierpnia 1942 r. o godz. 20.00. Ostatnie jej słowa: Polecajcie mi wasze sprawy a ja przedstawiać je będę Bogu, bo umieram z miłości a Miłość miłości niczego odmówić nie może. Jej grób znajduje się obecnie przy kościele św. Rocha w Poznaniu.


Troskę o dobro innych zabrała poza grób. Za jej wstawiennictwem wiele osób Bóg obdarzył i nadal obdarza różnymi łaskami. To sprawiło, że Zgromadzenie Sióstr Serafitek podjęło starania o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego. Diecezjalny proces informacyjny przeprowadzono w Poznaniu w latach 1970-1979. Akta procesu informacyjnego złożono w Kongregacji Spraw Świętych w 1984 roku. Pozycja o życiu i cnotach Służebnicy Bożej została przedstawiona Kongregacji w maju 1992 roku. W roku 2000 odbyła się dyskusja Teologów i Kardynałów nad heroicznością jej cnót z pomyślnym rezultatem. 18 grudnia tego samego roku ogłoszony został dekret o heroiczności jej cnót. 18 sierpnia 2002 roku na Krakowskich Błoniach podczas Mszy św. z udziałem 2,5 mln wiernych, Ojciec Święty Jan Paweł II beatyfikował czworo rodaków: arcybiskupa warszawskiego Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, kapłana diecezji przemyskiej Jana Balickiego, jezuitę Jana Beyzyma i serafitkę Marię Sancję Szymkowiak. Uczynił to wypowiedzeniem uroczystej formuły: ”Spełniając życzenie naszych braci [tu wymienił biskupów wnioskujących, m.in. Stanisława Gądeckiego, arcybiskupa metropolitę poznańskiego], jak również wielu innych braci w biskupstwie, oraz licznych wiernych, za radą Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, naszą Władzą Apostolską zezwalamy, aby odtąd Czcigodnym Sługom Bożym: Zygmuntowi Szczęsnemu Felińskiemu, Janowi Balickiemu, Janowi Beyzymowi oraz Sancji Szymkowiak przysługiwał tytuł błogosławionych, i aby ich święta obchodzono w miejscach i w sposób określony przez Prawo [tu Ojciec Święty podał datę 18 sierpnia jako dzień liturgicznego wspomnienia Błogosławionej s. Sancji Szymkowiak]. W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.


Następnie odsłonięto obrazy przedstawiające nowych Błogosławionych oraz przyniesiono w procesji do ołtarza ich relikwie. I tak to s. Sancja Szymkowiak została zaliczona w poczet Błogosławionych.


Krótko po beatyfikacji utworzono w Poznaniu sanktuarium Błogosławionej s. Sancji Szymkowiak w kościele św. Rocha [http://www.swroch.archpoznan.org.pl/]. Szczególnie modlą się do niej osoby będące w trudnych sytuacjach i bezdzietne małżeństwa o dar rodzicielstwa, a także w ciągu roku akademickiego poznańscy studenci o... pomyślne zdanie egzaminów.


Sanktuarium Błogosławionej s. Sancji Szymkowiak
(kościół św. Rocha w Poznaniu)

Modlitwa o uproszenia łask za wstawiennictwem bł. Sancji:

Boże, Ojcze Najlepszy, miłości Najwyższa, który hojnie rozdzielasz swoje dary, aby rosła rzesza Twoich świętych, pomnij na żywą wiarę i dziecięcą ufność pokornej służebnicy Twojej, Siostry Sancji, przyrzekającej w godzinie swej śmierci, że orędować będzie za nami u Twojej Dobroci z najpewniejszą nadzieją wysłuchania, udziel mi łaski... o jaką Cię gorąco proszę tej na ziemi bez reszty oddanej Ci duszy. Amen.

________________
Źródła:
Kard. Zenon Grocholewski, „Bł. s. Sancja Janina Szymkowiak” (L'Osservatore Romano, 9/2002); Waldemar Rozynkowski, "Głos z Torunia" (dod. do Tyg. Kat. "Niedziela") nr 7 z 16 lutego 2003;
Strony internetowe s.s. Serafitek [http://serafic.free.fr], Parafii św. Rocha w Poznaniu i inne;
Zdjęcie czołowe biogramu z okładki wydawnictwa Wydziału Teologicznego UAM w Poznaniu pod redakcją Feliksa Lenarta „Błogosławiona SANCJA Janina Szymkowiak 1910-1942” (Poznań, 2003).

________________
Dla www.klasaa.net
zebrał i opracował:
Leonard Dwornik

Żywot s. Sancji w specjalnym wydaniu "Tygodnika Powszechnego" z dnia beatyfikacji

Więcej o Siostrach Serafitkach z Drobnina

Biogram ks. Eryka Szymkowiaka – rodzonego brata bł. Sancji



WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.01 6,177,173 Unikalnych wizyt