Listopada 24 2024 13:19:21
Nawigacja
· Strona główna
· FAQ
· Kontakt
· Galeria zdjęć
· Szukaj
NASZA HISTORIA
· Symbole gminy
· Miejscowości
· Sławne rody
· Szkoły
· Biogramy
· Powstańcy Wielkopolscy
· II wojna światowa
· Kroniki
· Kościoły
· Cmentarze
· Dwory i pałace
· Utwory literackie
· Źródła historyczne
· Z prasy
· Opracowania
· Dla genealogów
· Czas, czy ludzie?
· Nadesłane
· Z domowego albumu
· Ciekawostki
· Kalendarium
· Słowniczek
ZAJRZYJ NA


W tym roku 1812-1813


Zapomniany poeta rodem z podkieleckiej Tokarni, piszący często pod pseudonimem EL - Kazimierz Laskowski (1861-1913) w utworze zatytułowanym „W tym roku 1812-1813” opisał kampanie wojenne wojsk polskich w burzliwych latach 1812 i 1813. W czwartej (ostatniej) części utworu, zatytułowanej „Pod Lipskiem” przedstawił poetycki obraz udziału Polaków w Bitwie Narodów. Końcową wizję poetycką bohaterskiej śmierci księcia Józefa Poniatowskiego poprzedził opisem mało znanych epizodów tej bitwy, upamiętniając przy tym nazwiska ich bohaterów lub uczestników. Dla miłośników epoki napoleońskiej być może ciekawostka.


Kazimierz Laskowski - EL
W tym roku 1812-1813

WSTĘP
[ . . . ]
ZIMA W 1812 R.
[ . . . ]
WIOSNA W R. 1813.
[ . . . ]

POD LIPSKIEM

Już nie było nadziei - zostały sztandary
Którym żołnierz dozgonnej dochowuje wiary,
Chorągwie, orły, drzewce, poszczerbione w blizny
Ostatnie drzazgi sławy, wolności, ojczyzny!
Zostało niewygasłe pod duszą wspomnienie
O Morengo, o Wagram, Hohenlinden, Jenie —
Zostały — z pieśnią dziadów przelane na wnuki —
Płowce, Grunwald, Cecora, Chocim, Wielkołuki!
Została — zapisana na ziemi i w niebie —
Ofiarna krew praojców w wiedeńskiej potrzebie.
Okopy Ś-tej Trójcy, Racławice, Raszyn...
Twarz Czarnieckich wyjrzała z zadymionych faszyn!
W głuchym trzasku kartaczy, w żegocie granatów
Poszum skrzydeł husaryi doleciał z za światów!
Żółkiewscy, Chodkiewicze, Karlińscy, Reytany
Stanęli na wyżynach w hufiec nieskalany!
Został ból... pamięć sławy... hańba Targowicy!..
Książe gardą pałasza otarł łzę z źrenicy.
Jeszcze raz myśl bolesną zwrócił poza siebie,
Ku tej, nieodkupionej krwią, Piastów kolebie —
Jeszcze raz okiem wodza, przez mgliste opary,
Objął przygarść walczącej beznadziejnie wiary —
I — jak by chciał przysięgę złożyć w pierś żołnierza.
Że Bogu tylko odda, co Bóg mu powierza.
Uniósłszy, srebrnym orłem spięte, szako z głowy
Runął naprzód! ratować honor narodowy!
Cześć droższą nad zwycięztwo! cenniejszą od tronu!
I zaczęła się walka na śmierć, bez pardonu...
Żołnierz zrozumiał wodza, wódz wyczul żołnierzy —
Szeregami przebiegło, niby szept pacierzy:
"Jezus! Marya! Józef! — I w odmęcie bitwy
Zabrzmiało, jak by echo ostatniej modlitwy!
Jakby ostatni odezw przed ludźmi i Bogiem,
Ostatni apel Polski!
Żołnierz zwarł się z wrogiem.
Nie czekając komendy, bojowych sygnałów,
Skoczyły szczątki pułków w ćmę gęstych wystrzałów,
Zszczepiły się i wżarły. Nikt życia nie bronił,
Wódz, żołnierz, śmierć wyzywał, śmierć niósł i śmierć gonił.
Jedną mając — jedyną myśl, prośbę i wiarę:
Zabijać!..
...Bóg rozgrzeszył, Bóg przyjął ofiarę,
I osądziwszy w niebie za co bój się toczy,
Kazał śmierci — sam w chmurach smutne kryjąc oczy.
Deszcz padał, działa grały, a śmierć szła pochodem.
Jak zwierz, z kniei bagnetów wypędzony głodem!
Z paszczęką dział rozwartą wybuchami prochów —
W koronie dymów, nakształt olbrzymich rosochów —
Brodząc we krwi, na strzępy szarpiąc żywe ciała,
Straszna, potężna grozą, bólem oszalała,
Licząca wszystkie jęki, wśród wojennej wrzawy,
By jej łupu wraz z duszą nie wziął Anioł Sławy!
Daremnie niebo płacze...
Trup pada ordynkiem,
Ściele się szeregami, barwi pojedynkiem.
Bo gdzie zbrakło szeregów, nie stało starszyzny,
Żołnierz polski sam umiał umrzeć dla Ojczyzny!
Nic to! Że wróg odrasta, jak kadłub padalczy —
Jeden na stu uderza, jeden na stu walczy,
Prze naprzód, czołga w dymach, wznosząc krwawe ręce,
Klęka, jak na cmentarku przy Chrystusa męce,
I na grób, w którym drogą chowają matulę.
Rzuca grudkę ostatnią — śląc ostatnią kulę!
Żołnierz walczy i ginie...
...Tam krakus Rakowski
Młode chłopię pod sztandar zbiegłe z ojców wioski
Gdy mu prawą z pałaszem odciął odłam kuli,
Zatknął broczące ramię w zanadry koszuli —
A lewą pochwyciwszy pistolet ze smyczy,
Pali! uderza kolbą w czerep najezdniczy.
Dobił! Lecz krew uchodzi noga puszcza strzemię...
Pada na obcej ziemi za tę swoją ziemię !
Tam stary dobosz, Kacper Pociecha nazwiskiem,
Zwiesił strzaskaną goleń nad rzecznem urwiskiem,
Dobył "cyganka", kraje żywcem własne ciało.
Tnie do kości, odcina, by gałąź spróchniałą,
I złożywszy na bębnie krwawą miazgę stopy,
Którą wszerz i wzdłuż zmierzył lądy Europy —
Niby wotum ofiarne na świętym ołtarzu,
Konając, szepce jeszcze: — Dla ciebie, Cesarzu! —
Tam Otwinowski, palnej pozbawiony broni,
Ujął wycior armatni w garść potężnej dłoni
I robiąc — rzekłbyś: skrzydłem wiatrak mazowiecki —
Miele w szeregach saskich, płacąc czyn zdradziecki!
Tam Konarski, z munduru odarty do naga,
Wyrwawszy się z niewoli, na pięście się zmaga,
Tam zewsząd otoczony dzielny Hiż kapitan,
Przez dwóch drabów morawskich z tyłu chyłkiem schwytan,
Gdy mu już obie ręce skrępowano w troki.
Sięga jednego zębem, gryzie do posoki.
Drugiego bodzie głową w piersi, z nóg powala.
Bieży w więzach do swoich i życie ocala!
Tak walczył bez pamięci pułkownik Malczewski,
Aż, idąc na bagnety, legł od kuli heskiej!
Tak Hempel, tak Janota, Żwan, Skirmunt, Kulesza,
I ci, których nie zliczyć! Ta wiara z podstrzesza,
Ci, co krwią swą poleli darń pobojowiska,
A którym śmierć wraz z życiem zabrała nazwiska
I chyba jeno wiatrem zaniesione echo
Westchnęło za ich duszę pod słomianą strzechą,
Lub stary pleban wiejski, różnych nowin świadom,
Wypominkiem z ambony przypomniał sąsiadom!
Tak marli i mrą wszyscy!..
Śmierć kładzie pokotem,
Co chwila porywając żywot za żywotem,
Co chwila z mgieł osłony, z dymów rozkłębionych,
Rzucając sto pocisków w pierś nieustraszonych!
Nasi walczą... Daremnie na hasło spiżowe
Wąż bagnetów stalową ukazuje głowę —
Nie śmie ukąsić zblizka, jeno jadem toczy,
Bo tu — co strzal zabija; każde cięcie broczy,
Bo tu — dusza żołnierska, nim przed Bogiem stanie,
We krwi wroga ostatnie bierze pomazanie!
Nie śmie! Więc pełza kołem przez trupa zasieki.
Sycząc żądłem ołowiu ku wybrzeżom rzeki,
Aby objąć pierś polską żelaznym pierścieniem
I zmusić do poddania grobowem milczeniem.
Już!.. Nie! Znów "Jezus! Marya"! słychać w wirze bitwy.
Wąż cofa się przed garścią niedobitków Litwy,
Co idąc w tylnej straży, gdy most wysadzono,
Odcięci tu zostali z Księciem i Koroną ―
I teraz lecą wichrem pod wodzą Soplicy...
Chwila!.. Stanęli w oko obaj zapaśnicy,
Zgrzytnęła stal, powietrze rozpruł syk ołowiu!
Już Soplica z Kropidłem rąbią po tułowiu!
Chwila... już dwóch piechurów pod pięścią Chrzciciela,
Wolną duszę z pruskiego mundura wydziela!
Już Buchman, polak sercem, choć niemiec z nazwiska,
Trzeciemu cienką szpadkę pod żebra wciska!
Chwila... Już pan Tadeusz, siekąc po bagnetach,
Dopadł dwóch tłustych szwabów w złotych epoletach,
Już tnie po łbach, jak w świeżo upieczonym chlebie,
Że się ksiądz Robak musiał uradować w niebie!
Już wąż drgnął... Kiedy nagle, nakształt czarnej trumny;
Wysunęły się z miasta Sackena kolumny
I nowy deszcz ołowiu pokrył wszystko chmurą...
Bój się miał ku końcowi... Przemoc była górą!
Nawala nieprzyjaciół, jak dosięgło oko,
Zalała całą przestrzeń długo i szeroko,
Wąż objął cielskiem, zdusił, przygniótł ciężarem...
Żołnierz spełnił powinność: kona pod sztandarem
Z Bronią w ręku, imieniem Przenajświętszej Panny
Żegnając ziemię... wodza...
Książę dwakroć ranny.
Jeszcze w bój się wyrywa, jeszcze szabli ima,
Goniąc śmierć upragnioną rozpaczy oczyma!
Spiął konia... Próżno Kicki i Bléchamp poczciwy
Zaklinają u końskiej uczepieni grzywy.
Próżno Szydłowski, własnem osłaniając ciałem.
Pada w oczach, na wylot przeszyty wystrzałem,
Próżno dzielny Umiński, zabiegając z boku,
Chwyta za cugle, prosi, błaga ze łzą w oku —
Wódz nikogo nie słyszy, nikogo nie słucha...
Chce umrzeć! śmierci pragnie całą głębią ducha!
Chce tam Bogu powiedzieć, że wierzył jak w Boga,
Temu... Spojrzał na zachód...
I runął w ćmę wroga.
A już z topieli dymów środkiem wideł rzecznych —
Szedł anioł sławy, wsparty na śmierci walecznych.
Skinął... I sto wystrzałów nad osobą księcia
Zaświeciło, jak gdyby nimbem wniebowzięcia!
Sto dział rozwarło paszczę tryumfalnem wyciem!
Już każdą chwilę życia trzeba płacić życiem.
Każde mgnienie okupić bohaterskim zgonem,
Już ziemia zda się wołać pogrzebowym dzwonem,
Już... śmierć!
Wódz gardzi śmiercią! Uniósł się w strzemieniu,
Całą duszę ma w oczach, a oczy w marzeniu;
Błysnął szablą odrzuca złoconą buławę,
Leci, jakby objęty w pół-sen a pół-jawę,
Jakby gonił minione przeszlości obrazy!
... Widzi staw w Boryszkowcach... wydaje rozkazy...
Pan Mohort sprawia szyki... Step szumi piosenką,
Widzi... Znaki koronne... obóz pod Dubienką,
Kurów... Widzi: wiarusów ogorzałe twarze,
Jak spisują pergamin i niosą mu w darze...
"Miles Imperatoris!..." Spłaci wróżbę czynem...
Widzi, jak w zachwyceniu... Bitwa pod Raszynem!
Sokolnicki, Godebski, Soltyk... Wróg napiera...
On wyrywa karabin z rąk karabiniera...
Walczy w pierwszym szeregu o wolność współbraci...
"Miles Impeiatoris" za pergamin płaci!
Wspomnienia lecą, płyną, coraz szybciej, więcej,
Cisną się, niby dzieci do szabli książęcej!
... Już stary Kraków w hołdzie wylega na rynek —
Już mu z białego orla robią upominek —
Już Wawel rzuca echa Zygmuntowskim dzwonem —
Już go obce potęgi kuszą Piastów tronem!
... On odtrąca pokusę... Przysiągł przed ołtarzem,
Że pójdzie na skraj świata z francuzów cesarzem.
Za ojczyznę, za wolność!.. Jemu tylko wierzy
Jemu!... Cesarz dał słowo... Zwołuje żołnierzy...
Ciągną pułki za pułkiem, niby wstęgi sine,
Z polskim orłem na przedzie w północną krainę...
Korpus piąty... On... Fiszer. Wojska ciągną, płyną,
Z boju w bój!... Orsza, Smoleńsk, Możajsk... Borodino!
Widzi, jakby na jawie! Słyszy: huk działowy.
Trzask granatów, szczęk stad, wrzaski ludzkiej mowy!
Objąl marzeniem — Szarża!
Patrzy ze skrą w oku. ―
... Krasiński! Szwoleżery rąbią w czworoboku!
Przejechali po brzuchach... zawracają... sieką!...
Marzy... śni... Myślą odbiegł za siebie, daleko,
Leci na skrzydłach wspomnień! dumnym wzrokiem toczy!
Nagle... błysnęło z boku...
Ból otworzył oczy!
Widzi, gdzie jest! czem żyje... Słyszy tentent koni...
Zwraca głowę... Poznaje z rozpaczą: "To oni"
Ciż sami, co tam śnieżne przebiegali pola,
A za którymi w tropy szły śmierć i niewola!
Ciż sami... tu! po niego!...
Chwyta za pierś... Boże!
Trafili!... Już oręża podźwignąć nie może!...
Już słychać krzyk złowrogi dla polskiego ucha;
― "Poddaj się!"
Dalej!, koniu! W imię Ojca... Ducha!
Dalej koniu!... dojrzeli wodza-bohatera!
Dalej koniu!... już rumak resztę tchu wypiera!
Dalej koniu!... już fala spiętrzona kolebie!
Dalej koniu!... już książę utkwił oczy w niebie!
Dalej! dalej!... już rzeka roztwiera strumienie!...
Dalej! już tylko chwila! tylko jedno mgnienie!
Skok jeden!...
I wódz stanął na wieczności progu.
Oddając honor Polski do niewoli — Bogu!
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Na ziemi dzień gasł zwolna w mrokach u zachodu
I zaczęła się szara godzina narodu.


____________________
Źródło:
Kazimierz Laskowski – EL: „W TYM ROKU 1812-1813”, Warszawa 1914 (nakładem rodziny).


____________________
Dla www.klasaa.net
wypisał: Leonard Dwornik


Wspomnienie Franciszka Morawskiego o tym, co się działo w wojsku polskim po bitwie pod Lipskiem.


WARTO ZOBACZYĆ
Dwór Drobnin

Kościół Pawłowice

Dwór Oporowo

Kościół Drobnin

Pałac Pawłowice

Kościół Oporowo

Pałac Garzyn

Dwór Lubonia

Pałac Górzno
Wygenerowano w sekund: 0.00 6,933,423 Unikalnych wizyt