Aleksander Wielopolski
List szlachcica polskiego do księcia Metternicha.
-----------------------------------------------------------
wybrane fragmenty na podstawie: H. Lisicki, Aleksander Wielopolski. 1803-1877, Kraków 1878-79, t. IV, ss. 446-447 i 464-470, z franc. przeł. Wojciech Buchner.
-----------------------------------------------------------
Jeśli szlachta polska odpowiada za stan moralny chłopa galicyjskiego, jeśli to ona kierowała losami tych ludów przez lat siedemdziesiąt, gdzież jest tedy tak sławiona doskonałość waszego prawodawstwa? Wasze siedemdziesięcioletnie rządy były przeto bezsilne. [...]
Wasze rozporządzenia pozostawiły niezmienionymi podstawowe stosunki poddaństwa, zachowały wszak jeno suchy i odarty z ciała szkielet dawnych stosunków pod nazwą sprawiedliwości patrymonialnej, którą pan obowiązany był wymierzać rękami najemników, najczęściej zepsutych; dobra, będące w posiadaniu chłopa, ogłoszono nienaruszalnymi, i pod tym względem jego położenie było lepiej zabezpieczone przed samowolą pana. Wszelako regulacje te zatrzymały się w tym miejscu. Nie wyzwoliły one chłopa, utrzymały pańszczyznę, lecz wprowadziły dokuczliwe rozporządzenia, aby w najmniejszych szczegółach uregulować to, czym jeno obyczaje rządzić mogą. Otwarto szerokie wrota szykanom i samowoli urzędników obwodu; instynktowną i pobożną moralność pierwotnych stosunków zastąpił męczący i pedantyczny legalizm, kłótnia zaś stała się trwałą. To, co w dawnym stanie instytucji było niewyczerpanym źródłem szlachetnych i wzniosłych uczuć ze strony pana, synowskiego szacunku i oddania ze strony chłopa, przerodziło się zwolna w źródło nieufności wzajemnej, w chciwość, zawiść i złe namiętności wszelkiego rodzaju. Unicestwiając krok po kroku dawny autorytet pana, przyznano mu funkcje nowe i odrażające, których wykonywanie sprzeciwiało się naturze dawnych stosunków, charakterowi narodowemu i obyczajom kraju: a mianowicie, funkcje pobierania na rzecz skarbu uciążliwych podatków, którymi obciążono chłopa, i poboru rekruta.
Komu zaś przypadło w udziale dziedzictwo dawnych włodarzy? Wszak nie tak jak w Prusach, oświeconym urzędnikom, wyróżniającym się swą moralną postawą. Wasze prawodawstwo wydało na świat w Galicji ową klasę tajnych urzędników, pełnomocników i sędziów, jak się ich tam zwie, którym w żadnym kraju nie dorównują zepsuciem, perfidią i odrażającym stanem moralnym. Jako pełnomocnicy pana, a zarazem funkcjonariusze rządu, posiedli oni sekret łączenia nikczemności z zuchwałością. [...]
Rząd rosyjski jest zapewne surowy dla polskiej szlachty, atoli Romanow jest zbyt dobrym szlachcicem, by pozwolić, nawet wśród swych wrogów, zabijać podobnych sobie; jest zbyt uczciwy, by ich niszczyć gwoli przezorności, i za bardzo jest człowiekiem honoru, aby znieważać swoje ofiary. Autokrata, władający jednako wszystkimi klasami swych poddanych, wystrzega się tłumienia buntów jednych przy pomocy podstępów, uzgodnionych z drugimi. Podobnie jak wy i przy waszym udziale, Rosjanie złożyli z tronu naszego króla, nasze instytucje, nasze swobody: pozostawili nienaruszonym porządek społeczny; rzecznikom swych praw każą dzierżyć żelazną dłonią publiczny wymiar sprawiedliwości i nigdy nie przekazali zabójcom władzy swego cara. Ich surowe rządy gardzą dwulicowością; nie udają łagodności. [...]
Wszystko ku temu zmierza, by dokonać zmian w usposobieniu Polaków względem Rosji; przed nami nowa przyszłość. Trzeba nam zająć stanowisko. W tym chaotycznym i awanturniczym pochodzie, w którym kroczymy aż do dnia dzisiejszego, trzeba nam, z pomocą śmiałego postanowienia, które ranić może nasze serca, przyjąć postawę zdrową i podyktowaną przez wydarzenia. Miast wyczerpywać siły, żebrząc o nasze miejsce na Zachodzie, władni jesteśmy, wracając do siebie, stworzyć naszą przyszłość w regionie przeciwległym i utorować sobie drogę nawet przez wnętrze tego ogromnego imperium. Coraz bardziej bezsilnymi będąc we władaniu losem naszym jako ciało polityczne, jako państwo, władni jesteśmy odnaleźć w nim nowe przeznaczenie jako członek tej samej rasy. Widziano często żywioły, zwaśnione w długiej walce, powołane atoli do tego, by się dopełniać, temperować, nawzajem odmieniać, aby, jednocząc swe siły, odnaleźć wspólne przeznaczenie. Nie jestże to przypadek dwóch narodów słowiańskich, rozjątrzonych aż po dni nasze w bratobójczej wojnie; i czyż okrucieństwa cudzoziemca nie będą służyły rychlejszemu ich rozpoznaniu, czyż nie wyłonią z nich słowiańskiej jedności, w której poczuciu możliwe będzie stłumienie ich nienawiści? W surowości rządów, które gnębią nas w Rosji, my sami swój udział mamy. Czyż nie zaczniemy pragnąć sami z siebie tego, co do tej pory musieliśmy jeno znosić, uznawać dobrowolnie tę konieczność, która dzisiaj krępuje nas jako buntowników? Skoro tylko poniechamy podawania się za niewolników, pan nasz, wbrew sobie, naszym bratem się stanie. [...]
Nasz moralny udział powiększyłby bez miary siły imperium. Okrzepłoby ono wewnątrz, lecząc się z tej gorączki, jaką nasze bunty utwierdzały w jego łonie. Wzbogaciłoby się o wszystkie siły umysłowe i moralne naszej rasy, których wpływ na jego losy rychło by się przejawił. Kto wie, czy wewnętrzne udręki społeczności rosyjskiej nie doznałyby kiedyś uspokojenia dzięki owemu stopieniu się z żywiołem polskim; a wówczas nasza wspólna społeczność słowiańska objawiłaby się może bogatszą i lepszą niż każda z tych dzisiejszych narodowości odrębnych, którą jednoczy w swym łonie. W końcu imperium zyskałoby dzięki nam wpływ na wszystkie krainy, zamieszkane przez braci naszych, a przeto także przewagę nad resztą ludów słowiańskich południa i zachodu.
Szlachta polska bez wątpienia wolała będzie kroczyć wraz z Rosjanami na czele cywilizacji słowiańskiej, młodej, krzepkiej i ku przyszłości zwróconej, niźli, wzgardzona, znienawidzona, znieważona, miała się wlec na samym końcu waszej cywilizacji, zgrzybiałej, dokuczliwej i zarozumiałej. W zamian za wszystko, czego użyczylibyśmy Rosji, stworzyłaby ona naszemu plemieniu szerokie pole dla pracy społecznej oraz realnych i wyższych interesów, które wypełniłyby rozpaczliwą pustkę naszej sytuacji obecnej. Nasz stan moralny, niewolnika i żebraka zarazem, poniża nas i osłabia. W gorączkowej i próżniaczej pogoni za niedościgłą przyszłością, w zaniedbywaniu chwili obecnej, która umyka na zawsze, marnieją nasze zdolności, paczy się nasz rozum, niszczeją uczucia nasze, zaś niechęć, towarzyszka codziennej męki naszej, niweczy w nas godność ludzkiej natury. Znikają piękne cechy polskiego charakteru: widzimy, jak w miejsce przymiotów ojców naszych zakrada się zuchwałość, nikczemność i zawiść. Nikną w nas nawet ich przywary: okazały chaos ich sporów zastępujemy urazą i mizerią sprzeczek naszych. Szmer waśni naszych przybiera miano publicznej opinii; albowiem w zamieszaniu tym, zmieniają też sens słowa naszej pięknej mowy i nie przystają już do realiów. Przywódcy naszych elit, ci kaznodzieje zbłąkanych trzód, wyczerpują się w gigantycznych wysiłkach; strapienie i śmierć niszczą ich przedwcześnie. Serca oschłe się stają, umysły napełniają się goryczą, zaś obraz prawdy coraz to bardziej w nas się zaciemnia. Wyrodnieje nawet nadzieja: matki karmią nasze dzieci żółcią i krwią, a zgnilizna, która pożera naszych ojców, psując już od zarania te czułe dusze, każe im na oczach naszych ginąć w sercu epoki bogatej w zdobycze umysłowe i społeczne. Wkrótce i one zabłąkają się w poszukiwaniu tego, za czym i my uganialiśmy się daremnie! [...] Nie, odwieczna zapalczywość w sercach tylu pokoleń nie jest i nie może być wolą Boga, zaś ojczyzna dla nas, jak legitymizm dla was, nie mogą być idolem, dla którego winno się poświęcić nadrzędne interesy ludzkości i odwieczne zasady porządku społecznego. [...]
Daleki ten dzień, kiedy polska szlachta, zdziesiątkowana, wiodąca z sobą szczątki ludu, który dziś jeszcze za sobą wlecze; dumna, lecz nakazująca milczenie swemu bijącemu sercu, będzie mogła powiedzieć do cesarza Rosji: "Oto przychodzimy, by oddać się w wasze ręce, jako najbardziej szlachetnemu spośród naszych wrogów. Aż dotąd należeliśmy do was jako zniewoleni przez podbój, przez terror i za nic poczytujemy nasze wymuszone przysięgi; dzisiaj nabywacie nowy tytuł do panowania nad nami. Od chwili tej, łącząc nasze losy z losami waszego imperium, oddajemy się wam jako ludzie wolni, którzy mają odwagę, by uznać się za pokonanych; czynimy to z własnej woli, bez pokazu i kalkulacji, z serca i z przekonania. Dzisiaj stajecie się dla nas także, albowiem wbrew nam już nim jesteście, suwerenem naszym z łaski Boga, którego wyrokom, objawionym w losach naszego narodu, posłuszni być chcemy. Pozostawiamy za sobą wszelkie owe zdobycze, sympatie przemyślane i zwodnicze, ową tanią elokwencję, owe gwarancje i wszystko to, co ludzie ozdabiają szumnym tytułem praw ludzkich, owe strzępy i przebrania, których dobrodziejstwem starała się otoczyć nas Europa, które wszak źle przysłaniają rany i skazy naszego udręczonego ciała. Nie, nie cofamy się przed pierwszym prawem waszego imperium: nie określamy warunków; osądzicie sami, kiedy będziecie mogli odstąpić od surowości waszego prawa w stosunku do nas; żadnych więc zastrzeżeń; ujrzycie wszak prośbę, cichą prośbę, zapisaną w sercach naszych jaśniejącymi zgłoskami; tę jedną jedyną prośbę: Nie pozostawcie bezkarną zbrodni popełnionej przez cudzoziemca na galicyjskich braciach naszych i nie zapomnijcie krwi słowiańskiej, która o pomstę woła." [...]
Uwierz, mój Książę, iż przez wzgląd na wasze z nami poczynania do końca dni moich wrogiem waszym być nie przestanę; wszelako zamierzam nim być w sposób szczery i lojalny, będę nim jako szlachcic i we wszystkich innych stosunkach chciałbym dla was zachować osobisty szacunek i respekt, jaki od dawna wam ślubowałem.
15 kwietnia 1846
-----------------------------------------------------------
Ze strony poświęconej Aleksandrowi Wielopolskiemu,
zamieszczonej na portalu Ośrodka Myśli Politycznej*,
tekst wypisał (bez własnych skrótów): Leonard Dwornik
*/ Ośrodek Myśli Politycznej powstał w 1992 r. w Krakowie. Zajmuje się działalnością edukacyjną i naukową z zakresu filozofii politycznej, historii najnowszej oraz stosunków międzynarodowych. Jest również miejscem publicznej debaty o polityce polskiej. W gronie twórców i członków Ośrodka są m.in. prof. Ryszard Legutko, prof. Miłowit Kuniński, prof. Czesław Porębski, prof. Bogdan Szlachta, dr Jarosław Gowin, dr Jacek Kloczkowski, dr Arkady Rzegocki, dr Filip Musiał, Michał Szułdrzyński. Stałymi współpracownikami OMP są także m.in. prof. Zdzisław Krasnodębski, dr Rafał Matyja, dr Dariusz Gawin, dr Dariusz Karłowicz, dr Marek A. Cichocki, dr hab. Włodzimierz Bernacki. Informacje o historii i aktualnych przedsięwzięciach OMP: www.omp.org.pl (tam też szkic polityczny „Margrabia Aleksander Wielopolski” napisany przez konserwatywnego myśliciela i polityka - Stanisława Koźmiana.
Biogram Aleksandra hr. Wielopolskiego 1803-1877 (autora „Listu szlachcica polskiego do księcia Metternicha” opublikowanego po francusku w Paryżu w roku 1846)
Odpowiedź na list szlachcica polskiego do Metternicha... (tekst Franciszka Morawskiego opublikowany po polsku w Paryżu w roku 1847)
|