- uroczyste obchody w dniu 10.12.2011 r.
Wszystkie punkty zapowiadanego powyższym plakatem programu obchodów zrealizowano. Przebieg tych obchodów został oczywiście odnotowany w internetowym serwisie Gminnego Centrum Kultury na oficjalnej stronie GMINA.KRZEMIENIEWO.PL. Newsy o tym wydarzeniu zamieściły także lokalne media, w tym m.in.: Radio ELKA, Radio MERKURY, Telewizja LESZNO, PANORAMA LESZCZYŃSKA, internetowe portale informacyjne: LESZNO24.PL i POWIAT-LESZCZYŃSKI.PL oraz SZKOLNE CENTRUM INFORMACYJNE na stronie DROBNIN.APLUS.PL i nasza strona o historii gminy KRZEMIENIEWO.NET (zwiastuny obchodów i galeria zdjęć).
Oprócz najpełniejszej informacji w serwisie GCK, pozostałe miały charakter newsów informujących wybiórczo o poszczególnych elementach uroczystych obchodów. Poniżej kilka uzupełnień szczegółów pominiętych we wszystkich newsach.
W ramach oprawy muzycznej mszy w Oporowie Chór KRZEMIEŃ na wstępie zaśpiewał Roraty, lecz z tekstem odbiegającym od wiersza F. Morawskiego pod takim samym tytułem. Zgodny był tekst refrenu, natomiast z poszczególnych zwrotek wzięto tylko po dwa pierwsze wersy, które dwukrotnie powtarzano. Nie była więc do końca zgodna z prawdą informacja, zawarta w druku rozłożonym na kościelnych ławkach, o odśpiewaniu Rorat z pełnym tekstem Franciszka Morawskiego. Natomiast teksty KYRIE i KOMMUNIA zostały zaśpiewane w całości i z pewnością było to wielkopolskie prawykonanie tych pieśni z autorskim tekstem Franciszka Morawskiego (być może były wcześniej wykonywane, ale jako pieśni z tekstem anonimowym). Może kiedyś sprawa ta zostanie wyjaśniona na internetowej stronie Chóru KRZEMIEŃ. Oby.
Nawiązując do materiałów rozłożonych na kościelnych ławkach, było tam KRÓTKIE WYJAŚNIENIE OBRZĘDÓW MSZY ŚW. WSZECHCZASÓW. To element wprowadzający uczestników w czasy życia Franciszka Morawskiego, który uczestniczył w mszach w takim właśnie rycie (po łacinie, przodem do ołtarza, w ornacie, itd.). Pierwotnym zamierzeniem organizatorów było bowiem odprawienie takiej właśnie mszy i to możliwie w realiach epoki (bez oświetlenia elektrycznego, bez mikrofonów, kazanie z ambony, komunia przy kratkach, ministranci „niewyrośnięci”, itp.). Z różnych względów plan ten upadł, co pokrótce wyjaśnił i uzasadnił ks. Ryszard Siwek (wikariusz z parafii św. Mikołaja w Lesznie) przed rozpoczęciem Mszy. Mimo, że ostatecznie została odprawiona msza współczesna (posoborowa), wprowadzono do niej kilka elementów po łacinie (kilka pieśni w wykonaniu chóru, psalmy pięknie zaśpiewane przez dyrygentkę chóru – p. Hannę Markowską w duecie z córką, oraz Pater Noster (Ojcze nasz...) zaintonowane przez celebransa i śpiewane dalej przez chór oraz... starszych uczestników pamiętających łaciński tekst z czasów przedsoborowych.
Oto ten tekst:
Pater noster qui es in caelis,
sanctificetur nomen tuum;
adveniat regnum tuum;
fiat voluntas tua sicut in caelo et in terra;
Panem nostrum quotidianum da nobis hodie;
et dimitte nobis debita nostra,
sicut et nos dimittimus debitoribus nostris;
Et ne nos inducas in tentationem;
sed libera nos a malo.
Amen
Tylko na zdjęciach dołączonych do niektórych newsów można zauważyć, że zarówno w kościele, jak i przy grobie generała-poety obecny był poczet sztandarowy. W ten właśnie sposób do obchodów 150. rocznicy śmierci swojego patrona włączył się Zespół Szkoły Podstawowej i Gimnazjum im. gen. Franciszka Dzierżykraja-Morawskiego w Pudliszkach. Rangę delegacji z Pudliszek podkreślała obecność p. Bogumiły Szolc (dyrektorki zespołu szkół) oraz p. Mariusza Ptaka (nauczyciela historii).
Warto zauważyć, że wszystkie doniesienia o przebiegu uroczystości pomijały frekwencję. Trzeba przyznać, że ta nie była „porażająca” (zwłaszcza w Oporowie i Luboni), ale też dużo prawdy było w stwierdzeniu jednego z uczestników, iż: „byli wszyscy, którzy być powinni”. Widać, że obcujący z tymi miejscami na co dzień* mieszkańcy gminy preferują ich odwiedzanie raczej przy okazji „rowerówek” czy dożynek. Trudno natomiast wytłumaczyć nieobecność przedstawicieli wojska – w końcu Franciszek Morawski był jednym z nielicznych generałów wywodzących się z Ziemi Leszczyńskiej. Wyszło na to, że bardziej uczczono jego pamięć jako literata czy gospodarza Luboni niż jako żołnierza, choć cywilna asysta w mundurach z epoki bardzo skutecznie ten mankament „zatuszowała”. W sumie obchody rocznicowe w Oporowie były bardziej zgodne z ostatnią wolą Franciszka Morawskiego, niż same uroczystości pogrzebowe 150 lat temu (przypomnijmy, że jednym z jego życzeń było, aby go pochować skromnie, bez żadnych wystaw…).
Podczas odsłonięcia tablicy informacyjnej przy dworku w Luboni zabrakło oczekiwanej przez wielu słuchaczy wzmianki Wójta o przyczynach przerwania prac remontowych i perspektywach ewentualnego ich wznowienia. Co prawda Urząd Gminy nie jest właścicielem dworku, ale Wójt mógł przynajmniej krótko objaśnić aktualny stan prawny tego obiektu, gdyż niewielu z gości wiedziało (i wie) o tym, że luboński dworek jest własnością Skarbu Państwa pod zarządem Agencji Nieruchomości Rolnych, w użyczeniu Spółdzielni Mieszkaniowej w Drobninie. Ciekawym byłoby też usłyszeć od gospodarza Gminy, co taki stan prawny może oznaczać dla dalszych losów dworku. Może na ten temat będzie gdzieś wzmianka przy podsumowaniu mijającego roku.
W newsach najczęściej i stosunkowo szeroko informowano o przebiegu sesji popularno-naukowej w Pawłowicach, a szczególnie o wystąpieniach głównych prelegentów: prof. Artura Timofiejewa/1/ prof. Krzysztofa Maćkowiaka/2/ oraz poety i krytyka literackiego - p. Krzysztofa Siwczyka/3/.
Łatwo zauważyć, że w tym „towarzystwie” zabrakło reprezentanta poznańskich środowisk humanistycznych. Smutne to, że postać „starego wieszcza wielkopolskiego” popularyzowali na sesji w Pawłowicach jedynie przedstawiciele tych środowisk z województw niejako „kresowych”, to jest lubelskiego, lubuskiego i śląskiego. Co więcej, pawłowickiej sesji nawet nie zaszczycił swoją obecnością żaden przedstawiciel poznańskich ośrodków naukowych czy kulturalnych ani władz szczebla wojewódzkiego. Ten mankament chyba zauważyło i próbowało „nadrobić” Radio MERKURY, które w swoim newsie podniosło rangę pawłowickiej sesji popularno-naukowej, nazywając ją ogólnopolską konferencją naukową poświęconą życiu i twórczości Franciszka Dzierżykraj-Morawskiego z okazji 150 rocznicy jego śmierci i zamieszczając w dalszej części tego newsa półprawdę, że: ... O jego roli w polskiej kulturze i życiu społeczno-politycznym mówili naukowcy z Zielonej Góry, Lublina i Poznania. ...
Używając określenia „półprawda” uwzględniam obecność na sesji leszczyńskich poetów – małżeństwa Ryszarda i Eleonory Bibersteinów, z których p. Ryszard jest wprawdzie członkiem poznańskiego oddziału Związku Literatów Polskich, ale na sesji nie wystąpił w charakterze prelegenta lecz jurora konkursu recytatorskiego i oficjalnie został przedstawiony tylko jako przewodniczący konkursowego jury, leszczyński poeta, doktor nauk humanistycznych i pracownik Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej im. J. A. Komeńskiego w Lesznie. Przemilczenie jego członkostwa w poznańskim oddziale ZLP oznaczało, że faktycznie oficjalnie tej organizacji nie reprezentował. Można więc stwierdzić, że poznańskie środowiska nie włączyły się do obchodów okrągłej rocznicy śmierci wybitnego przecież Wielkopolanina (m.in. członka-założyciela Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk).
Były też liczne wzmianki o wydanym przez Gminne Centrum Kultury w Krzemieniewie okolicznościowym wydawnictwie książkowym „O Franciszku Dzierżykraj-Morawskim (1783-1861) – VARIA” (choć tytuł często na różny sposób skracano lub pomijano). Należy tu nadmienić, że publikację otrzymał każdy z uczestników sesji. Poniżej okładka i spis zawartości tego niekomercyjnego wydawnictwa (teraz dostępnego jedynie u Wydawcy):
Tu wypada odnieść się do jednego z komentarzy pod newsem Radia ELKA brzmiącego:
(Dodane przez onslow, w dniu - 10-12-2011 17:40)
Dzierżykraj to imię, w związku z tym odmienia się tak jak inne imiona. Poprawcie proszę, aż kłuje w oczy - nie powinno być "Franciszka Dzierżykraj Morawskiego" tylko Franciszka Dzierżykraja Morawskiego.
Otóż Dzierżykraj nie jest drugim imieniem Franciszka Morawskiego lecz rodowym przydomkiem Morawskich używanym w tej formie zarówno przez mężczyzn jak i kobiety z tej rodziny. Dla przykładu: oporowska szwagierka Franciszka pisała się Paula z hr. Łubieńskich Dzierżykraj-Morawska, a córka Franciszka to Maria z Dzierżykraj-Morawskich hr. Jezierska. Onslow przeoczył przypadek możliwości przekształcenia się imienia (lub starożytnej funkcji-rangi) w taki przydomek. Wtedy jako zasada obowiązuje pisownia takiego dwuczłonowego nazwiska z obowiązkowym (sic!) łącznikiem, przy nieodmienności pierwszego członu (jak w nazwiskach herbowych). A wystarczyło zastanowić się, po co ten łącznik w nazwisku na plakacie i na okładce książki widocznej na jednym ze zdjęć w galerii. Tu należy dodać, że jeżeli łącznik, to bez spacji między łączonymi wyrazami (a taki błąd jest na plakacie). Prawdopodobnie na skutek komentarza onslowa, w następnym newsie jego autor – podpisujący się (jad) – już Dzierżykraja odmieniał. No cóż, dziennikarze piszą jak piszą, a korektorów redakcje ani drukarnie już nie zatrudniają (ze względów oczywiście ekonomicznych). Jak pisać i odmieniać swoje nazwisko najlepiej chyba wie rodzina, a ta w tym roku zorganizowała… „V Zjazd rodziny Dzierżykraj-Morawskich”. Może więc onslow „ma coś z oczami” albo bardzo już przyzwyczaił się do nazwy ulicy w Lesznie czy pisowni nazwiska patrona szkoły w Pudliszkach. Na podkreślenie zasługuje fakt, że na stronie GCK Krzemieniewo odmiana tego dwuczłonowego nazwiska jest wyjątkowo poprawna (tylko raz niepotrzebnie z obu stron łącznika są spacje).
Na obchody zaproszeni byli wszyscy żyjący autorzy variów wybranych do powyższej publikacji, to jest: Halina Molenda z Kalisza, Marta Kowalewska/4/ z Krakowa, Leonard Dwornik z Kielc oraz Ewa Bartkowiak-Nabzdyjak i Urszula Galas z Leszna. Na pawłowickiej sesji było z nich tylko troje (poniżej na zdjęciach wykonanych w dniu 10.12.2011 r.).
Nie dały efektu czynione przez organizatorów próby nawiązania kontaktu z potomkami Franciszka Morawskiego (nie reagowali na wysyłaną korespondencję). Można stąd wnioskować, że na uroczystości najprawdopodobniej żaden potomek lub członek rodziny nie przybył, a jeżeli był – to incognito.
Za bardzo dobrą organizację i sprawny przebieg sesji w Pawłowicach słowa uznania należą się:
- otwierającemu sesję p. Andrzejowi Pietruli – Wójtowi Gminy Krzemieniewo;
- prowadzącemu sesję p. Jarosławowi Adamkowi – dziennikarzowi leszczyńskiego Radia ELKA;
- zamykającej sesję p. Annie Weber – dyrektorce Gminnego Centrum Kultury w Krzemieniewie.
W newsach konsekwentnie podkreślano dofinansowanie obchodów ze środków unijnych, natomiast pomijano „oddolną” inicjatywę ustanowienia Honorowego Wyróżnienia DZIERŻYKRAJ i uhonorowania nim w pierwszej edycji: Edwarda Przybylskiego (pośmiertnie), Jarosława Wawrzyniaka i Jerzego Kownackiego. Ale o tym innym razem i w innym miejscu.
_______________________
Dla www.krzemieniewo.net
opracował: Leonard Dwornik
Oświadczenie poselskie poświęcone pamięci Franciszka Dzierżykraj-Morawskiego i zapowiadające obchody 150. rocznicy jego śmierci
Zapowiedź obchodów rocznicowych w miesięczniku samorządowym „Życie Gminy Krzemieniewo”
Galeria zdjęć z tej uroczystości
O obchodach rocznicy śmierci generała w „Panoramie Leszczyńskiej”
Podsumowanie obchodów w „Życiu Gminy Krzemieniewo”
Bajka recytowana przez Jagodę Hofman - laureatkę I nagrody w konkursie recytatorskim poezji Franciszka Morawskiego
Recenzja okolicznościowej książki „O Franciszku Dzierżykraj-Morawskim – VARIA” na łamach „Rocznika Leszczyńskiego” nr 12-2012
____________________
*/ Morawski napisałby „na codzień”, jednak współcześni teoretycy języka uznają to za błąd - ja nie, a przynajmniej nie zawsze, ale - niech im będzie… Tu nadmienię, że w naszej gminie od wieków rozróżnia się znaczeniowo „co dzień” oznaczające tyle co w każdym kolejnym dniu (jak „co tydzień”, „co miesiąc”) oraz „codzień” oznaczające dzień powszedni w odróżnieniu od dnia świątecznego (np. mieć inne ubranie „od codnia” i inne „od święta”, coś można robić „w codzień” ale nie „w niedzielę”, itp.). Już Morawski - po powrocie do Luboni – zauważył, że pomijając drażniącą go intonację i wymowę, ludzie tu „mówią bardzo gramatykalnie, jak to już Kopczyński uważał,…”. Niech więc sobie w tej materii językoznawcy twierdzą co chcą, ja twierdzę że w języku polskim, oprócz rzeczownika „dzień”, jest rzeczownik „codzień” – a przynajmniej w języku staropolskim był – i nie wolno go tępić w imię niezgodności z ortograficzną regułą przeforsowaną dopiero w 1962 roku. Tym bowiem sposobem język się upraszcza (tylko pisownia rozdzielna), ale… ubożeje („dzień powszedni” pozbawiony zostaje synonimu). Ale to tylko taka luźna uwaga „technokraty” na marginesie. [przyp. LD]
_____________________________
Późniejsze przypisy biograficzne LD
o niektórych uczestnikach obchodów
1/ Artur Timofiejew - dwa lata później, w ramach serii wydawniczej IBL PAN „Biblioteka Pisarzy Polskiego Odrodzenia”, ukazał się drukiem opracowany naukowo przez pana Artura Timofiejewa (wspólnie z prof. Aliną Aleksandrowicz-Ulrich) niepublikowany dotąd i nieznany dokument sybilliński zatytułowany „Opisy niektórych pamiątek zachowanych w Świątyni Sybilli w Puławach”. Jest to pierwsza, przygotowana z rękopisów edycja, gdyż urzeczywistnienie inicjatywy wydawniczej pomysłodawczyni zbioru, księżnej Izabeli Czartoryskiej, uniemożliwił wybuch powstania listopadowego. Ten zbiór esejów poświęcony pierwszemu polskiemu muzeum pamiątek narodowych, pióra wybitnych pisarzy przełomu XVIII i XIX wieku, zawiera m.in. napisany przez Franciszka Dzierżykraj-Morawskiego w roku 1827 (i dopiero w roku 2013 wydany drukiem za sprawą w/w lubelskich filologów) piękny esej o Janie Kochanowskim zatytułowany „Głowa Jana Kochanowskiego”.
GRATULACJE od www.krzemieniewo.net i PODZIĘKOWANIE za otrzymany w 2013 r. egzemplarz autorski z dedykacją! [przyp. LD w 2014 r.]
[http://wydawnictwo.ibl.waw.pl/nowosci/opisy-niektorych-pamiatek-zachowanych-w-swiatyni-sybilli-w-pulawach?vid=2]
2/ Krzysztof Maćkowiak - prawie dokładnie rok później już profesor zwyczajny („belwederski”), gdyż w dniu 07 grudnia 2012 r. w Pałacu Prezydenckim w Warszawie, pan Krzysztof Maćkowiak otrzymał z rąk Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Bronisława Komorowskiego nominację profesorską w dziedzinie nauk humanistycznych. GRATULACJE od www.krzemieniewo.net! [przyp. LD w 2013 r.]
[ http://www.prezydent.pl/aktualnosci/nominacje/art,717,naukowcy-symbolem-polskich-mozliwosci.html ]
3/ Krzysztof Siwczyk - prawie trzy lata później obradujące w Lozannie Jury Fundacji Kościelskich przyznało panu Krzysztofowi Siwczykowi Nagrodę Kościelskich za rok 2014. Wyróżnienie to przyznawane jest od 1962 roku przez działającą w Genewie Fundację im. Kościelskich - jedną z najstarszych polskich instytucji kulturalnych. Źródłem finansowania Fundacji są głównie pozostałości po dawnej fortunie Kościelskich. Wartość finansowa nagrody zmienia się co roku (zależy od dochodów z papierów wartościowych, a także od liczby laureatów). Wyróżnienie uchodzi za rzetelny miernik pisarskich osiągnięć. Wśród dotychczasowych laureatów tego prestiżowego wyróżnienia literackiego znaleźli się między innymi: Sławomir Mrożek, Zbigniew Herbert, Tadeusz Konwicki, Gustaw Herling-Grudziński, Jarosław Marek Rymkiewicz, Stanisław Barańczak, Edward Stachura, Ewa Lipska, Adam Zagajewski, Paweł Huelle, Jerzy Pilch, Wisława Szymborska, Marcin Świetlicki, Olga Tokarczuk, Jacek Podsiadło, Adama Wiedemann, Jacek Dehnel i Andrzej Franaszek. Uroczyste wręczenie Laureatowi tejże nagrody odbyło się 11 października 2014 r. w Miłosławiu – dawnym majątku rodziny Kościelskich (uroczystości wręczenia odbywały się dotychczas przemiennie z Warszawą i Krakowem, od przyszłego roku mają odbywać się w Szwajcarii).
GRATULACJE od www.krzemieniewo.net! [przyp. LD w 2014 r.]
[http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36001,16686007,Krzysztof_Siwczyk_z_Nagroda_Koscielskich.html]
[http://kolo.naszemiasto.pl/artykul/krzysztof-siwczyk-odebral-nagrode-koscielskich-w-miloslawiu,2448165,artgal,t,id,tm.html]
Ciekawostką jest fakt, że Miłosław (pow. wrzesiński) w latach 1939-43 nosił hitlerowską nazwę Liebenau, którą później zmieniono na Liebenstadt, a nazwę Liebenau w 1943 roku nadano leżącej w naszej gminie Luboni.
4/ Marta Kowalewska – absolwentka filologii polskiej na UJ w Krakowie (praca magisterska 1996 na temat „Bajki Franciszka Dzierżykraj-Morawskiego”). Po ukończeniu studiów pracowała jako mentorka kulturowa, nauczycielka języka polskiego jako obcego/drugiego – w tym 6 lat na Wschodzie (Białoruś, Ukraina), autorka tekstów i materiałów dotyczących tej dziedziny (m.in. wspólnie z mężem wydała powtórnie w 2014 r. uzupełniony zbiór ćwiczeń gramatycznych „Co nas łączy...”, skierowany przede wszystkim do cudzoziemców ze Wschodu), współautorka wystawy fotograficznej poświęconej śladom polskości na Kresach. Obecnie jest pracownikiem Centrum Badawczego Bibliografii Polskiej Estreicherów UJ w Krakowie. Przez cały czas aktywności zawodowej pogłębia wiedzę o bohaterze swej pracy magisterskiej i popularyzuje jego postać zarówno w kraju (artykuły w leszczyńskim „Przyjacielu Ludu” - zeszyt 5-6 z 1998 r., zeszyt 3 z 2007 r. i zeszyt 2-3 z 2012 r.) jak i za granicą (artykuł w „Kurierze Galicyjskim” nr 21 z 2014 r.). Zwłaszcza tą ostatnią publikacją zasłużyła na nominację do Honorowego Wyróżnienia DZIERŻYKRAJ w drugiej edycji. Jednak dotąd nie doszło do formalnego zebrania się Kapituły H.W. DZIERŻYKRAJ i nie wiadomo, czy druga edycja kiedykolwiek dojdzie do skutku („oddolna inicjatywa” nie znajduje „odgórnego wsparcia”, a i entuzjazm członków Kapituły wyraźnie słabnie). Póki co… sprawa przycichła ;-(
Tymczasem GRATULACJE od www.krzemieniewo.net za wytrwałość oraz życzenia cierpliwości i dalszych publikacji popularyzujących postać lubońskiego „jenerała”.
[http://kuriergalicyjski.com/index.php/2012-02-03-12-29-43/upami/3663-franciszek-dzier-ykraj-morawski-zapomniany-genera-poeta-i-jego-zwi-zki-z-wo-yniem]
[http://ibl.waw.pl/pl/strona-glowna/aktualnosci/22-kwietnia-2013-godz.-11.00-zebranie-osrodka-badan-filologicznych-i-edytorstwa-naukowego]
|