Franciszek Morawski
Żaba i Osieł
Niegdyś, gdy Prawda jeszcze nagą była,
w skromne Bajeczki przybrała się szaty
i tak, obchodząc i zamki, i chaty,
niezmiernie wszystkich bawiła.
A że niejedną nauczkę przyniosła,
wielka jej sława tak wysoko wzrosła,
że Plato nawet jej zalety głosił,
do swego państwa ją prosił.
Lecz choć tak chwalił i uwielbiał Plato,
pewien gryzmoła nie chciał przystać na to –
straszliwie Bajki nie lubił:
gdzie ją spotkał, łajał, czubił,
taką się nawet bezbożnością zmazał,
że ją za drzwi wypchnąć kazał.
Idzie więc Bajka i z łzawym obliczem;
spotkawszy się z Niemcewiczem,
rzewnie nad swym płacze losem.
Na to Niemcewicz sztrasznie się zaciecze,
przywoła Żaby i tak do niej rzecze:
„Zaskrzecz tego trutnia głosem!”.
Kiedy wtem Osieł z groźnym rykiem bieży:
„Któż to śmie – woła – mych praw mnie pozbawiać?
Do mnie to, do mnie od wieków należy
podobne głupce przedstawiać!”.
______________________________
Komentarz edytorski i objaśnienia MK:
Podstawa edycji: autograf z Biblioteki Jagiellońskiej w Krakowie (BJ sygn. 9310 IV – zbiór 42 bajek zapisanych na luźnych kartkach). Bajka powstała ok. 30.01.1848 r., Morawski przesłał ją bowiem w liście do Andrzeja Edwarda Koźmiana tak właśnie datowanym z Luboni jako świeżo napisaną i nie do końca jeszcze dopracowaną; tekst bajki poprzedził słowami:
Czyście się już wyzłościli na W.(?), co tyle bredni popisał w swoim dziele, o czym mi donieśliście? Ja, gniewny, że na bajkę powstał, bajką odpowiedziałem. Widząc, że w kilku słowach ostatniego mego do Ciebie listu był zaród bajki, skleciłem ją jako tako i przesyłam, choćby na minutę uśmiechu […]. Rób z tą bajką, co chcesz, byłeś mię nie wymieniał, bo ja z nikim nie chcę się wdawać [w] zalebki [tj. w zatargi – uwaga MK], zwłaszcza z tandeciarzami.
Bajka ta, dotychczas niedrukowana, stanowi jakby uzupełnienie Dopisku, jest kolejnym głosem Morawskiego w obronie ezopowego gatunku, a poprzez bohaterów: Osła i Juliana Ursyna Niemcewicza odsyła do swej bajki Osieł i Poeta.
Powrót do spisu treści edycji z 2017 r.
|